Lucjusz + Hermiona

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Witam, panno Granger...

Nie, to nie możliwe! Dlaczego jako auror musiałam pilnować akurat tego mężczyzny? Lucjusz Malfoy... Ojciec Dracona Malfoy'a i mąż Narcyzy Malfoy...

-Witam... Jak już pan wie dopóki nie zostanie naprawiony Azkaban w dzień i noc musi pana ktoś pilnować w pańskiej celi... Ja mam noce.

-Słyszałem o tym... Ale proszę się mnie nie bać. Ja już nie jestem tym samym Lucjuszem Malfoy'em co dawniej.

-Rozumiem.

To mówiąc usiadłam pod ścianą patrząc na niego z niedowierzaniem.

-Zmieniłem się prawda?

-Tak... Bardzo, a to dopiero w końcu początek pańskiej przygody w tym miejscu.

-To nie mój pierwszy raz tutaj panno Granger...

-Przykro mi z tego co się ma wydarzyć za miesiąc...

-Proszę nie kłamać, nikogo nie obchodzi, że za miesiąc zostanę zabity. Nawet moją żonę czy dziecko.

~1 noc~

     Patrzyłam jak śpi... Nie odezwał się dzisiaj do mnie ani słowem. Ale czy to nie jest normalne? W końcu niedługo miał umrzeć... Wyglądał jak wrak człowieka... Blada skóra... Wycieńczony... Nie! To już nie był ten sam Lucjusz Malfoy!

~2 noc~

     -Śpisz, Granger?

Spojrzałam na niego zaskoczona... Odezwał się?

-Nie... Przecież mi nie można w końcu stoję na warcie...

-Myślałem, że jednak zaśniesz. Mogę zadać ci pytanie?

-Tak, oczywiście.

-Co u mojej rodziny? Wiem, może ci się wydać dziwne ale oni na prawdę byli dla mnie ważni.

-Pański syn, Draco został uniewinniony ponieważ stwierdzili, że to przez pana został Śmierciożercą i uznali, że tak na prawdę jest dobrym człowiekiem. Pani Malfoy z tego powodu, że nie ma mrocznego znaku nie była nawet osądzana.

-Całe szczęście im się udało... A jak wyglada życie bez Czarnego Pana? Albo nie, nie mów... Jestem zmęczony.

Patrzyłam jak odwraca się na drugą stronę tak, że widziałam jedynie jego plecy. A po chwili usłyszałam cichy szloch... Lucjusz Malfoy płakał.

~10 noc~

-Kto to, panno Granger?

Usłyszeliśmy jakieś kroki na korytarzu więc wychyliłam się za drzwi i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę... Mężczyznę z dementorem...

-Zaraz się dowiem.

To mówiąc wyszłam z celi i podeszłam do mężczyzny.

-Egzekucja została przesunięta na dzisiejszy dzień... Dziękujemy, panno Granger...

-Ale...

Nie dane mi było dalej powiedzieć ponieważ mężczyzna przeszedł obok mnie i wszedł do pomieszczenia. Zdąrzyłam tylko jeszcze poczuć chłód jaki roztaczał wokół siebie dementor. Potem były już tylko krzyki.
Lucjusz Malfoy nie żyje... Skrócili jego pobyt w Azkabanie, a ja podczas tych dziesięciu nocy zrozumiałam, że był to człowiek wystraszony i pogardzony. Był on człowiekiem którego nikt nie chciał zrozumieć.

~~~~

Taka miniaturka... Nie chciałam z nich robić pary bo według mnie jest to trochę słabe...

Jeżeli macie pomysły na inne miniaturki to piszcie w komentarzach!

Dawajcie gwiazdki! Piszcie komentarze!

~Black~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro