VIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po weekendzie (nie)wypoczęty Minho po prostu wrócił na uczelnię tak jak zwykle, pomijając że nie przyszedł na pierwszy wykład, bo zaspał i się spóźnił. Zresztą i tak cały czas ziewał ubierając się w prosty szary dres i zapominając uczesać włosy, więc szedł z takimi lekko potarganymi, jedynie ręcznie układanymi. Oprócz tego wszystkiego miał wory pod oczami, a jego chód pozostawiał wiele do życzenia... 

Chłopak prawie że człapał ledwo przytomny, gdy dostrzegł dobrze znanego sobie chłopaka w jego ulubionym miejscu, a konkretnie przy oknie opartego o parapet. Ten jak zawsze uśmiechał się jak głupi do telefonu, ale gdy dostrzegł obok bruneta, od razu odłożył urządzenie i zawołał przyjaźnie:

- Hejka!

- Cześć... - odpowiedział Minho niedbale.

- Jak było? - uśmiechnął się z zaciekawieniem jakoś ignorując wyraźne rumiane ślady na szyi chłopaka.

- Nigdy więcej nie zabieram nikogo ze sobą... - westchnął z irytacją. 

- Co? - zaśmiał się. - Dlaczego? 

W tym czasie z łazienki wrócił właśnie Han, a widząc przyjaciela w obecności Minho, aż otworzył szerzej oczy z lekkim speszeniem, kierując wzrok gdzieś w bok. Było mu strasznie głupio po tym, co zaszło między nimi gdzieś w puszczy w namiocie, a potem nawet nie mogli wrócić przez następne paręnaście godzin, więc w gruncie rzeczy wrócili dopiero w niedziele i to w podłych humorach, ale obydwu było już wszystko jedno, byle wyjechać stamtąd... Jednak zaraz pobiegł do dwójki słysząc oskarżenia bruneta:

- Twój mały dzikus najpierw mnie upił, a potem zaciągnął do łóżka..! 

- To nie było łóżko, tylko namiot! - wtrącił Han do dyskusji, wpadając między nich - Poza tym... - dodał mniej pewnie - sam mnie zaciągnąłeś...

- Bo mnie upiłeś! - wrzasnął.

- Sam się upiłeś! - bronił się naburmuszony. 

Tymczasem Chan obserwował dwójkę nie wiedząc czy ma się cieszyć, czy dziwić jak szybko ci doszli do takiej intymnej relacji. Co prawda po Hanie się spodziewał, bo ten potrafił zrobić naprawdę dużo, lecz Minho... To nie było w ogóle w jego stylu, nawet pod wpływem alkoholu. Zaraz ułożył usta w ciepły uśmiech utwierdzając się w przekonaniu, że Jisung i Minho są dla siebie stworzeni, a między nienawiścią a miłością jest cienka granica. W ich przypadku to się dokładnie sprawdzało, czego dowód dawali za każdym razem, gdy ze sobą przebywali. Zresztą Han już sam wyznał, że Minho mu się podoba, chociaż może nie zrobił tego dosłownie, ale brunet był całkiem domyślny, poza tym z Jisunga czytało się jak z otwartej księgi. O tym, że jest przynajmniej zauroczony wiedział już każdy z jego ekipy, a nawet żartowali sobie z niego, oczywiście po przyjacielsku. Tak naprawdę chcieli, aby szatyn był szczęśliwy, zwłaszcza że prawie wszyscy byli w związkach poza Changbinem, który za to miał swoją siłownię oraz Jeongina.

Kłócąca się dwójka zauważyła głupkowaty uśmiech starszego, dlatego zaraz spojrzeli na niego z wyrzutem, a ten odpowiedział zaskoczonym spojrzeniem:

- No co?

- Ciebie co tak cieszy? - rzekł Han z pretensją.

- Nic, absolutnie. Mam tylko dobry humor. 

- Chan, bo pogadamy inaczej... - zagroził mu Minho spokojnym, lecz groźnym tonem.

- Mam nadzieję, że nie tak jak z Jinsungiem rozmawiałeś... - nawiązywał do szyi bruneta, na którą zresztą odruchowo spojrzał. Zaraz złapał się za usta. 

Przejęty Minho otworzył szerzej oczy i odruchowo złapał się za miejsce, na którym miał dobrze widoczne malinki. Zamiast wściekać się na kolegę, zerknął z powrotem na Jisunga i warknął ze złością:

- Dlaczego mnie nie odepchnąłeś?!

- Bo... - spojrzał w podłogę niczym zawstydzone dziecko - Za bardzo mi się to podobało... - wraz z ostatnim słowem złapał się za usta w szoku, że powiedział to na głos - Yyy... To znaczy...

- Podobało ci się..? - powtórzył półszeptem równie zdumiony Minho. 

Bang również wyglądał na lekko zaskoczonego tym śmiałym wyznaniem, nawet z ust Hana. W końcu ten nie przyznawał się do uczuć, a tu nagle coś takiego... 

Nagle szatyn spanikował i tak jak stał rzucił się do ucieczki przepychając się ze wszystkimi studentami, którzy rzucali mu wzrok pełen wyrzutu, ale go to nie interesowało, musiał jak najszybciej uciec przed Minho... 

Ledwo opuścił budynek uczelni, gdy nagle poczuł na ramieniu dłoń aż odskoczył, lecz okazało się, że to zadyszany Chris. Jisung natychmiast spojrzał w bok, wstydząc się nawet przed przyjacielem, jednak ten nie zamierzał odpuszczać. Po chwili odpoczynku zaczął łagodnym tonem: 

- Chcesz o tym pogadać? 

- A jak ci się wydaje? - westchnął niezadowolony. - Nie ma o czym gadać...

- Nie ma? Mi się wydaje, że w twojej głowie zadziało się trochę za dużo... 

- Nie wmówisz mi, że się zakochałem... - burknął. 

- Chodź, pogadamy - po ojcowsku objął go ramieniem.

- Mamy zajęcia...

- Pierwszy raz się zrywasz, Jisung? - posłał mu wymowny uśmiech. 

Han jedynie posłusznie pokiwał głową na znak, że zrozumiał sugestię, choć mu do śmiechu wcale nie było. Po prostu poszedł razem ze starszym. 

Jak się okazało, Chris zabrał Jisunga do najbliższej kawiarni, ale nie tej, gdzie pracował Minho. Pomimo że bruneta tam teraz nie było, było to miejsce niesprzyjające rozmowie, zresztą do niej mieli dalej. Dwójka usiadła gdzieś dalej od okna, a wtedy Chan zamówił mrożoną kawę, z kolei Jisung jedyne na co miał ochotę to zwykła zimna woda, zatem o to też poprosił. Gdy przyniesiono im napoje, a kelner odszedł, ci zaczęli pić. Wprawdzie Chan wziął tylko długiego łyka, po czym zerknął na ciągle popijającego Hana i westchnął:

- Wiem, że ciągle pijesz, żeby tylko nie zacząć rozmowy.

- Po prostu chce mi się pić - stwierdził w przerwie i dalej pił. 

- Jisung... - pokręcił głową, przesuwając dłonią po czole. 

W końcu szatynowi skończyła się woda, a wraz z tym oczywista wymówka. Gdy tylko odłożył szklankę, usłyszał poważnym tonem z ust starszego:

- Co czujesz do Minho? Tylko szczerze. 

- Nie wiem... 

- Jisung. 

- No co? - jęknął - Naprawdę nie wiem! 

- Chcesz mi powiedzieć, że przespałeś się z pierwszym lepszym obojętnym ci chłopakiem? 

- Nie! - skrzywił się czując na sobie presję. - To nie tak...  Ja... Ugh... Nie wiem jak do tego doszło... 

- Nie rozśmieszaj mnie, Jisung... - choć jego reakcja w żaden sposób nie sugerowała, aby coś go bawiło. 

- No, po prostu... Było wino, pełnia... Nagle mnie pocałował, a mi się to podobało i... - spojrzał w bok - Potem złapał mnie za rękę i zaciągnął do namiotu i... 

- Dobra, bez szczegółów - zahamował go starszy. - Ale że to Minho zaczął...

- Przysięgam. Byłem naprawdę spokojny, żeby go nie irytować... Nawet mi się udało, bo nie widziałem, żeby się denerwował... Tylko mówił coś, że dobrze, że jesteśmy tam razem, bo tego widoku nie powinno oglądać się samemu... I że nie przeszkadza mu, że jest tam akurat ze mną... 

- Ale się dałeś zbajerować... - nagle nie wytrzymał i się zaśmiał. 

- Chris! - zawołał oburzony. 

- Przepraszam, przepraszam... To po prostu takie zabawne jak wy się lubicie, ale nie powiecie sobie tego, tylko będziecie się kąsać... 

- Myślisz, że Minho mnie lubi? - spytał, jakby zainteresowany. 

- Jestem pewny. Po prostu mu głupio... Zresztą z tobą jest tak samo, Jisung...

- Co? -oburzył się mocniej - Nieprawda... 

- No to po prostu przyznaj, że ci się podoba - posłał mu zachęcający uśmiech. 

- No może trochę... - wyznał z zawstydzeniem aż lekko uniósł kąciki ust. 

- No, to jak z nim było? 

- Chris!

- Pytałem o wycieczkę, głupolu... - zaśmiał się. 

- Było mega... 

- Wciąż mówisz o wycieczce? 

- Ale ty jesteś głupi! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro