03/12/18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Park Chanyeol

- Identyfikator?
- Jest!
- Portfel?
- Jest!
- Drugie śniadanie?
- Jest!
- Bilet na pociąg?
- Jest!
- Na pewno nie chcesz, żebym cię zawiózł?
- Nie, Chanyeol. Dam sobie radę.
- W takim razie miłego pierwszego dnia pracy. - Westchnąłem wymuszając uśmiech. Stojący w drzwiach Baekhyun cicho zachichotał, po czym spojrzał w stronę pustej klatki schodowej i z powrotem na mnie. Wyglądał poważniej niż zwykle. Spod jego beżowego płaszcza wystawał fragment schludnej koszuli, jego włosy były ułożone, nie przykryte czapką czy kapturem, a przez ramie przewieszoną miał czarną, elegancką torbę. Mimo to jego twarz, mimika, pozostawała taka sama jak zawsze. Radosna, może nieco złudnie, ponieważ często stanowiła dla niego maskę, pod którą skrywał stres i problemy. 
- Dziękuję, Chanyeol. Wyślę Ci wiadomość, jak tylko będę miał chwilę.
- Liczę na to. - Odparłem pochylając się w stronę mniejszego mężczyzny. Brunet od razu zrozumiał co mam na myśli i ze swoją typową delikatnością złożył pocałunek na moich ustach. Oczywiście wcześniej błyskawicznie upewnił się, że nikt nas nie przyłapie. 
- Powodzenia, Baekhyun. - Usłyszałem głos Sehun'a, który dochodził z kuchni. Liczyłem na to, że przygotowuje już jakiś śniadanie, ponieważ wiedziałem, że nie uda mi się ponownie zasnąć. Czułem zbyt wiele emocji, aby ponownie na tyle się zrelaksować.
- Dziękuję!
- Leć, bo się spóźnisz. Miłego dnia.
- Nawzajem. - Odparł mój chłopak. Przez moment się wahał, ale w końcu cicho westchnął i posłał mi ostatni, niesamowicie uroczy uśmiech.
Chwile później drzwi zatrzasnęły się za nim z cichym trzaskiem. Mieszkali wraz z Oh'em na drugim piętrze, więc nie czekał aż winda przyjedzie.

W bezruchu wsłuchiwałem się w dźwięk drobnych stóp uderzających o schody, dopóki całkowicie nie ucichł. 

- Nie martw się tak. - Rzucił Sehun wychylając się zza futryny. Miał na sobie granatową koszulkę i dresowe spodnie. Prawdopodobnie nie zamierzał wstawać tak wcześnie, ale Baekhyun kilka razy przewrócił się o podwinięty dywan, powodując tym niezły huk i mój stan przedzawałowy.  - To nie jego pierwsza praca.

- Wiem, ale pierwsza tak poważna. Wcześniejsze były chwilowe, a w tej być może spędzi resztę życia.
- Nie będzie musiał, jeśli jego chłopak otworzy sieć renomowanych salonów. - Odparł ze śmiechem, po czym zniknął w kuchni. Sam również do niej ruszyłem. Na blacie leżało mleko oraz dwie miski, a Sehun właśnie przeglądał półkę z bogatym wyborem płatków śniadaniowych. Już tęskniłem za ciepłymi, dopracowanymi śniadaniami Baekhyun'a. Mężczyzna zawsze starał się z całych sił zadowolić wszystkich wokół i przekładało się to również na przygotowywane przez niego posiłki.
- Co jeśli nie dogada się ze współpracownikami? Większość dnia będzie spędzał w kilkuosobowym biurze. Mogą dowiedzieć się, że jest gejem i go gnębić.
- Chanyeol, uspokój się. To Baekhyun. Chodzące usposobienie dobroci i miłości do wszystkich. Jego się nie da nienawidzić.
- A jeśli jednak?
- To weźmiemy Minseok'a, Jongdae, Jongin'a i skopiemy im tyłki. - Oznajmił wyjmując z szafki kolorowe pudełko z miodowymi płatkami. - Chcesz miodowe, czekoladowe, kukurydziane, cynamonowe, orzechowe, owocowe czy musli?
- Cynamonowe.
- Oczywiste. - Zaśmiał się, po czym sięgnął po opakowanie ulubionych płatków Byun'a i podał mi je, jednocześnie zatrzaskując drzwiczki mebla. Spojrzałem na kartonowe pudełko wypełnione kolorowymi ilustracjami szczeniaków, po czym wsypałem część zawartości do miski i usiadłem naprzeciw Oh'a, który pogrążył się w telefonicznej rozmowie. Jego palce poruszały się po klawiaturze w zastraszającym tempie, a na twarzy raz po raz pojawiał się nieco złośliwy uśmieszek. Prawdopodobnie pisał z Jongin'em lub Minseok'iem. Nie miał wielu innych przyjaciół. 

Nieco niemrawo przemieszałem posiłek, po czym spojrzałem za okno. Wciąż było ciemno. Zmiana Baekhyun'a zaczynała się o siódmej rano, ale może to i dobrze, ponieważ według grafiku już o piętnastej miał być wolny. Gorzej z tym, że wchodził z domu, gdy na zewnątrz wciąż nie było jasno. Okolica była miła i dość spokojna. Czasami nocą można było usłyszeć pijanych, śpiewających studentów, ale nie byli groźni. Nad ranem i tak większość z nich już spała, ewentualnie wisiała nad muszlą klozetową. Poza tym Baekhyun był tu lubiany, nawet bardzo, ale nikt z nas nie był tym zaskoczony. Bardzo łatwo nawiązywał kontakt z innymi ludźmi. Był pomocny i grzeczny. Uwielbiali go ci starsi mieszkańcy, ale i dani studenci, którzy nie raz dzwonili do niego z prośbą, aby otworzył drzwi prowadzące na klatkę schodową, ponieważ trzeci raz w tym miesiącu zgubili klucze. Jego największymi fankami były za to trzynastoletnie bliźniaczki mieszkające piętro wyżej. Kilka razy byłem światkiem tego jak nieśmiało szukały z nim kontaktu, kiedy udało im się na niego wpaść. Były urocze. 

      Po śniadaniu wraz z Oh'em obejrzeliśmy powtórkę jakiejś komedii i wyszliśmy na zakupy. Wolałem zrobić to z nim, żeby później Baek nie musiał się tym przejmować. Poza tym musiałem kupić jakiś prezent dla Melody za to, że ponownie zostawiłem ją samą w cichym mieszkaniu. Nie zdawało mi się, aby się tym przejmowała, ale sam czułem się źle, kiedy to robiłem.

W pracy za to nie było ogromu obowiązków. Poniedziałki przeważnie były dość swobodne. Nie narzekaliśmy na brak klientów, ale to czwartki i piątki były najbardziej obładowane względem grafiku. Lubiliśmy to. Było stabilnie, zawsze wiedzieliśmy czego się spodziewać. 

Cały dzień wszyscy wyczekiwaliśmy sms'a lub połączenia telefonicznego od Baekhyun'a. W okolicy czternastej byliśmy już wyjątkowo zmartwieni, co powodowało nieco cięższą atmosferę. Byun nie odezwał się nawet do Minseok'a co z każdą godziną przynosiło jeszcze większy niepokój. Przecież byli najlepszymi przyjaciółmi. Baekhyun i ja spędzaliśmy wieczory na rozmowach. Oni robili to aż do południa, godziny, kiedy młodszy zaczynał zbierać się do pracy lub obowiązków względem domu.

- Coś jest nie tak. - Rzucił Sehun w okolicy szesnastej, kiedy to mój chłopak nie odezwał się nawet po skończeniu pracy. Przytaknąłem rozpoczynając koloryzację naszej stałej klientki. Ona również znała Baekhyun'a. Tak naprawdę większość osób, które często nas odwiedzały, znało mężczyznę. Początkowo wielu z nich myślało, że jest praktykantem. Wzmocniło się to kiedy zrezygnował z pracy na recepcji i zaczął nam odrobinę pomagać, jednocześnie szukając innego zajęcia. To był dla niego trudny czas. Pierwszy raz los zmusił go do użycia pieniędzy pozostawionych przez jego rodziców oraz tych otrzymanych z ubezpieczenia. Nie miał wystarczająco środków, aby samodzielnie się utrzymać. Był taki moment, że starając się nie wzbudzać jego podejrzeń częściej zapraszaliśmy go do salonu. Radziliśmy sobie bez niego, ale Baekhyun źle się czuł nic nie robiąc. Popadał w depresję, która wręcz łamała nam serce. Naprawdę był jak najmłodszy członek naszej rodziny, jak wiecznie szczęśliwe dziecko. Nagle zobaczyliśmy, że on również miewa problemy, że nie zawsze jest pozytywny czy optymistyczny. 

W okolicy południa, niemal co drugi dzień pisaliśmy, żeby przyszedł, nie siedział w domu, żeby nieco nam pomógł. Zwykle odbierał wtedy telefony i zapisywał klientów. Lubił im doradzać, a ponieważ był naprawdę urokliwą osobą, to wszyscy brali sobie jego słowa do serca. 

Dla nas było to pewnością, że nie będzie leżał w łóżku cały dzień, że nie będzie się zamartwiał, że wyjdzie na świeże powietrze, oczyści umysł, pobędzie nieco z nami i zje coś odpowiedniego, na co nie straci ani grosza z oszczędności.

Któregoś dnia zapytałem go na co tak właściwie trzyma te pieniądze. To była całkiem spora suma, a wiedziałem, że od śmierci rodziców ich nie ruszył. Baekhyun jednak wzruszył ramionami i uśmiechnął się mówiąc, że kiedyś z pewnością się dowie. Nie drążyłem. To nie była moja sprawa. 

Przed dziewiętnastą zaczęliśmy wydzwaniać do Baekhyun'a. Każda próba kończyła się niepowodzeniem, pozostawiając nas w jeszcze większej niepewności. Do dwudziestej siedzieliśmy niczym na szpilkach, a kiedy ta w końcu nadeszła włączyliśmy radio. W tej chwili było odpowiedzią na to czy mój chłopak jest bezpieczny. 
Nie chciałem o tym myśleć, ale kilka dłuższych chwil poświęciłem na zastanawianie się czy faktycznie mogło stać się coś złego. Byun zawsze wywiązywał się z danego słowa. Obiecał nam wszystkim relacje z tego jak minął jego dzień. Bałem się. Nie wiedziałem co mogło się stać. Czy naprawdę ludzie go nie polubili? Czy to nie jest praca dla niego? Może zdarzył się wypadek? Kolejne pomysły napływały z każdą chwilą pozostawiając mnie załamanym.

Byliśmy sami w salonie, kiedy zakończył się spot reklamowy w przerwie między audycjami. 

- Dziś trzeci grudnia. Zimny, ale piękny dzień, prawda? Z wami Hyun, jak co wieczór. - Rozpoczął Baekhyun powodując, że wszyscy głośno westchnęliśmy, wypuszczając napięcie, które towarzyszyło nam od kilku godzin. Byun był bezpieczny. Prawdopodobnie nawet nie zdawał sobie sprawy z naszego niepokoju.

Nie skupialiśmy się za bardzo na jego słowach. Mówił o tradycjach świątecznych, po czym wybrał typowo grudniową piosenkę. Byliśmy zbyt zajęci rozmową o jego milczeniu, ponieważ dopiero teraz na głos mogliśmy podzielić się obawami. Wcześniej spowodowałoby to panikę. 

Nawet nie zauważyliśmy, kiedy głos mężczyzny ucichł. Zupełnie nie spodziewaliśmy się Baekhyun'a, który nagle pojawił się w drzwiach.

- Co masz na swoje wytłumaczenie? - Zaczął Minseok, krzyżując ręce na torsie. Młodszy westchnął cicho i obrał kierunek na pustą kanapę. Sehun znajdował się w kuchni przygotowując ciepłe napoje, których dziś wyjątkowo nie zrobiliśmy zbyt zaaferowani sytuacją z moim chłopakiem. 

- Rozładował mi się telefon. - Mruknął cicho Baekhyun upadając na miękki mebel. Zamruczał cicho i zamknął oczy. Wciąż miał na sobie płaszcz, spod którego widoczna była jasna koszula. To dziwne. Powinien bez problemu wrócić do domu i się przebrać. Wszystko wskazywało jednak na to, że tak się nie stało. 

- Co? Telefon? - Zapytał Kim marszcząc brwi. 

- Tak. 

- I tyle?

- Dokładnie.

- Czemu go-

- Nie miałem ładowarki. - Przerwał mu. Minseok warknął cicho i uciekł na zaplecze. Rozumiałem to. Musiał odreagować, a nie chciał pokazać tego jak bardzo martwił się o Byun'a.

Na sali zostałem tylko ja i Baekhyun. Przerwałem przeglądanie katalogu szkoleniowego, aby spojrzeć na bruneta. Ten niemal leżał na kanapie. Musiał być bardzo zmęczony. Bałem się, że lada moment zaśnie. Podejrzewałem jednak, że to nieuniknione. 

- Okej? - Zapytałem cicho, wbijając intensywne spojrzenie w mniejszego. Ten powoli przytaknął i bardziej otulił się płaszczem. 

- Okej.

_____________________________
Spokojnie. Rozkręci się!
Jak tam wasz dzień? Zastanawiam się czy to pora wyjąć świąteczne dekoracje, jak sądzicie?
Oto playlista zawierająca wszystkie piosenki, które znalazły się w Miracles in December, obu częściach. Będę codziennie ją aktualizować! 😘
Dajcie znać czy możecie ją bez problemu włączyć. Nie znam się na YouTube, nie wiem czy ten link to to o czym myślę 😂

EDIT: Okey, zrobiłam playliste, ale zapomniałam, że nie mogę podać wam link'a, bo na wattpadzie nie można kopiować tekstu.. Macie jakiś pomysł jak mogę wam ją podlinkować?

Kocham was!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro