19/04/19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Byun Baekhyun

-  Hej, Sojin. - Szepnąłem wchodząc do mieszkania wynajmowanego przeze mnie i Sehuna. Od jakiegoś czasu Sojin była naszą nieoficjalną współlokatorką. Początkowo mieliśmy problem z ulokowaniem jej w tym niewielkim miejscu. Skończyło się na tym, że ciężarna kobieta zajęła mój pokój, zaś ja przeniosłem się do salonu. Mimo to nie miałem nic przeciwko. Sojin była moją przyjaciółką i potrzebowała kogoś, kto mógłby jej pomóc. Nie chciałem, żeby te dziewięć miesięcy spędziła całkowicie sama tym bardziej, że aktualnie nie miała szans na znalezienie pracy będąc w widocznej ciąży. 

Przywykłem już do niezbyt wygodnej kanapy i krótkich godzin snu. Salon był centrum domu. Aby pójść do kuchni, łazienki czy podejść do drzwi wejściowych konieczna była wyprawa przez niego. Wiedziałem, że Sehun i Sojin starają się jak mogą, aby dać mi jak najwięcej czasu na sen, dlatego często rankiem udawałem, że wcale nie zostałem obudzony, po czym wsłuchiwałem się w ich ściszone głosy, które niezbyt pozytywnie wypowiadały się o mojej nocnej pracy. 

Rozejrzałem się po wnętrzu salonu, ale nie znalazłem w nim Sojin. Uznałem, że musiała spać u siebie. Ciąża była dla niej ciężka psychicznie i fizycznie, a dopiero zaczął się jeszcze piąty miesiąc. Kobieta cały czas źle się czuła, dlatego wiele czasu spędzała w łóżku. Nikt nie miał jej tego za złe.

Sehun nie spędzał wiele czasu w domu, więc nawet go nie szukałem. Gdyby był w środku na pewno dałby już o tym znać. 

Zamknąłem za sobą drzwi, po czym zsunąłem buty ze stóp. Miałem dziś wolne, ponieważ tydzień temu wziąłem dodatkowe zastępstwo. Właściwie praca mi nie przeszkadzała, ale świadomość, że mój wieczór jest całkowicie wolny była naprawdę miła. 

Siatki z zakupami położyłem na blacie w kuchni, po czym westchnąłem i z premedytacją przebiegłem niewielki dystans i rzuciłem się na kanapę. Sehun spędzał wiele czasu z Jonginem oraz przy pracy nad salonem. Przez to, że nie często bywał w mieszkaniu robienie zakupów spadło na moje barki. W końcu Sojin nie mogła nosić ciężkich przedmiotów. Poza tym nie cierpiała tłumów w sklepach.  

Nieco bolały mnie ramiona, ale mimo to chwyciłem w dłonie telefon i cicho włączyłem jedną z ulubionych playlist. Niewiele czasu minęło zanim zacząłem śpiewać jedną z popularniejszych piosenek. Nigdy nie rozumiałem dlaczego, ale najbardziej lubiłem te smutne. Minseok, Sehun czy Sojin lubili te bardziej chwytliwe melodie, które na długi czas zakorzeniają się w pamięci słuchacza. Jongin lubił taką, do której mógł łatwo ułożyć choreografię. Na dobrą sprawę Jongdae miał podobny gust muzyczny do mnie. Prócz jego chłopaka, to była jedyny temat, na który umieliśmy w miarę kulturalnie porozmawiać. Mówił, że to sprzyja jego wenie pisarskiej. Rozumiałem to. Prawdopodobnie sam tworząc coś również wolałbym mniej nachalne i energiczne piosenki. Chanyeol był specyficznym odbiorcą. Mówił, że najbardziej lubi piosenki, które śpiewam, co na dobrą sprawę oznaczałoby, że mamy taki sam gust. Wiedziałem jednak, że jeśli coś nucił, to najczęściej były to te najpopularniejsze hity czy muzyka z kultowych filmów. 

Nagle piosenka została przerwana, a zastąpił ją systemowy dźwięk nadchodzącego połączenia. Mimowolnie w pierwszej chwili pomyślałem, że to musi być Chanyeol. Prawdopodobnie właśnie to było powodem dlaczego energicznie sięgnąłem po telefon leżący na skraju kanapy.

Widząc numer Pani Kim nieco się zasmuciłem, ale odebrałem połączenie, aby dowiedzieć się, że Chaewon się rozchorowała i lepiej, żebym w tym tygodniu nie uczył jej gry na pianinie. Zrobiło mi się nieco smutno, bo momenty z dziewczynką były jedynym czasem, kiedy miałem możliwość grania na tym instrumencie. 

Humor poprawił mi się kiedy po zakończeniu połączenia zauważyłem sms od Chanyeola. Sposób, w jaki kontakt z nim potrafił zmienić mój dzień na lepszy był nieco niepokojący. 

Od: Channie

Jesteś w domu?

Od: Ja 

Tak ♡^▽^♡

Odpisałem z delikatnym uśmiechem. Ostatnio ja i Chanyeol cały czas się mijaliśmy. On zajmował się przygotowywaniem salonu do otwarcia, ja pracowałem i spałem na zmianę. Nie wiedziałem za bardzo co robił na co dzień. Cała trójka fryzjerów bardzo zaangażowała się w własny biznes. Razem wybierali motyw wnętrza czy produkty, na których mieli w przyszłości pracować. Szukali odpowiedniej lokalizacji i upewniali się co do okolicznej konkurencji. Nie byłem pewny na jakim etapie pracy są. Na dniach udało im się zorganizować dużą sumę pieniędzy na tą inwestycję. Na tym kończyła się moja wiedza co do salonu. To nie tak, że mnie to nie interesowało. Wręcz przeciwnie, ale nawet jeśli pytałem o coś Parka, jego tłumaczenie nie  było dla mnie jasne. Fryzjerstwo nie było moją bajką nawet w najmniejszym aspekcie. 

Nie pamiętałem kiedy ostatnio widziałem Chanyeola. Prawdopodobnie tydzień temu, kiedy przyjechał po Sojin z prośbą o pomoc przy bardziej papierkowej robocie, na której kobieta znała się zaskakująco dobrze. To było z samego rana, około ósmej, czyli jakieś dwie godziny po moim powrocie do domu. Chanyeol przywitał się ze mną pocałunkiem w czoło, po czym kazał dalej spać. Niewiele myśląc posłuchałem go, czego później żałowałem, bo hej, sen mogę nadrobić, a to była jedna z niewielu okazji, aby pobyć przez chwilę razem. 

Przez dłuższy czas czekałem na odpowiedź, a kiedy zrozumiałem, że prawdopodobnie nie nadejdzie, westchnąłem i ponownie zamknąłem oczy myśląc jednocześnie o mrożonkach, które właśnie roztapiały się w siatce sklepowej.

Nie wiem ile dokładnie czasu minęło, ale otworzyłem oczy dopiero, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Automatycznie pomyślałem, że musi to być jedna z przesyłek. Od jakiegoś czasu przychodziły niemal codziennie, ponieważ od poznania płci dziecka Sojin bez przerwy coś zamawialiśmy.

Ku mojemu zaskoczeniu za drzwiami stał Chanyeol.

- Baek! - Rzucił radośnie, kiedy ja w osłupieniu przyglądałem się jego srebrno szarym włosom. Zupełnie nie spodziewałem się zmiany, dlatego potrzebowałem chwili, aby zdecydować czy mogę ją zaakceptować czy kategorycznie mi nie odpowiada. Na szczęście Chanyeol był na tyle przystojny, że ciężko było go oszpecić.

- Podoba mi się. 

- Tak?

- Wyglądasz inaczej. Nie widziałem cię jeszcze w tak jasnych włosach. - Stwierdziłem kiedy wyższy mężczyzna delikatnie złapał mnie za ramiona, po czym obrócił, aby móc nas obu wprowadzić do środka malutkiego mieszkania. 

- Pewnie wrócę do ciemnych, ale stwierdziłem, że to fajna zmiana na lato. - Uprzedził, kiedy ja wciąż próbowałem zrozumieć jak to możliwe, że we wszystkim mu do twarzy. Wyglądał zbyt dobrze. To trochę niebezpieczne. - Jesteś bardzo zmęczony?

- Nie, miałem dziś wolne. - Powiedziałem, spoglądając w stronę drzwi pokoju Sojin, które uchyliły się z lekkim skrzypnięciem. Koreanka uśmiechnęła się sennie w naszą stronę, po czym wróciła do pomieszczenia, prawdopodobnie dużo spokojniejsza o pewność, że to tylko mój chłopak.

- W takim razie ubierz buty i kurtkę. Zabieram cię gdzieś. -Oświadczył dziwnie dumny. Posłusznie ubrałem obuwie, a kiedy już chciałem zapytać po co mi okrycie wierzchnie zauważyłem, że na zewnątrz jest już zupełnie ciemno. Nie miałem pojęcia, że nastał już wieczór. Na dobrą sprawę spałem do czternastej, po czym wyszedłem po kawę, zakupy i wróciłem do domu,  aby następnie ponownie oddać się jednej z ulubionych czynności jaką był sen. W rankingu znajdował się na czwartym miejscu, tuż za czasem spędzanym z Chanyeolem, tym spędzanym z przyjaciółmi i śpiewem. 

- Jestem głodny. - Mruknąłem cicho, kiedy oboje wyszliśmy z budynku, po upewnieniu się, że z Sojin wszystko w porządku. Oboje traktowaliśmy ją nieco jak młodszą siostrę, ale to było miłe. Nie miałem rodziny, a świadomość, że jest ktoś, o kogo mogę się martwić była dziwnie przyjemna. Chyba cała ta paczka w ciągu ostatnich miesięcy stała się moją rodziną. Może i nie łączyły nas więzy krwi, ale byli dla mnie niesamowicie ważni. 

- Na co masz ochotę? - Zapytał mężczyzna, na co wzruszyłem ramionami. Od śniadania w postaci kawy i suchej bułki nie jadłem nic, więc wszystko zdawało mi się równie dobre.

- Pizze z ananasem?

- Załatwione. - Odparł, w dłoniach bawiąc się kluczykami od samochodu. 

- Właściwie to gdzie jedziemy?

- Chcę ci coś pokazać. -Rzucił nieco tajemniczo, na co lekko się uśmiechnąłem, po czym wszedłem do pojazdu. Od razu po zapięciu pasów włączyłem radio. Chanyeol napisał do kogoś wiadomość, po czym ruszył. Droga nie okazała się długa, wykluczając postój w domu Chanyeola, który zabrał coś ze środka i nakarmił Melody. Ja w tym czasie zostałem w samochodzie, ponieważ leciała piosenka, którą wyjątkowo lubiłem. Młodszy zapewnił, że postój zajmie mu maksymalnie pięć minut, więc nie przejmowałem się jego zniknięciem i dalej śpiewałem "Bad Habits" Shauna. 

Do miejsca docelowego jechaliśmy dwadzieścia minut. Chanyeol zaparkował przy jednej z bardziej ruchliwych ulic miasta, po czym wysiadł, zabrał plecak z tylnego siedzenia i z uśmiechem otworzył drzwi znajdujące się przy moim fotelu.

- To tu? - Zapytałem zaskoczony, kiedy nieco niepewnie wyszedłem z pojazdu prosto na chłodne, wieczorne powietrze. 

- Tak. - Oznajmił krótko. O tej godzinie nie było tu wielu osób, ale i tak nieco się spiąłem, kiedy poczułem, jak mężczyzna obejmuje mnie ramieniem i z dziwną dumą prowadzi chodnikiem wzdłuż typowo handlowej części miasta.

Mijaliśmy wiele zamkniętych już sklepów, które długim szlakiem ciągnęły się na całej długości drogi. Spotkaliśmy kilka otwartych restauracji i aptekę. Reszta przedsiębiorstw była już pusta. 

Nagle Chanyeol przystanął przed jednym z większych biur. Jako jedyne nie miało szyldu, ani niczego co wskazywałoby na to co znajduje się w środku. Okna były całkowicie zabezpieczone, ale mogłem zauważyć, że znajdują się niemal na całej szerokości pomieszczenia. 

Młodszy mężczyzna wyjął coś z kieszeni bluzy, a ja zauważyłem, że to malutki pęk kluczy, składający się z czterech przedmiotów.  Klucze były srebrne i wyglądały na całkowicie nowe. W ciszy przyglądałem się temu jak wyższy podchodzi do drzwi, po czym nieśpiesznie je odbezpiecza. Powoli zaczynałem rozumieć co mogła oznaczać ta sytuacja.

Mężczyzna złapał mnie za dłoń, po czym z ogromnym, zadowolonym uśmiechem wprowadził mnie do środka niemal całkowicie pustego pomieszczenia. Było tak zupełnie ciemno i wyglądało na to, że miejsce od dawna nie było używane. 

- Baekkie, witaj w naszym nowym salonie.

- Wow, naprawdę? - Rzuciłem rozglądając się. Nie mogłem powstrzymać ekscytacji, która od razu ogarnęła moje ciało. Może i pomieszczenie było całkiem puste, ale znając jego przyszłość czułem radość. - Podpisaliście już papiery? 

- Tak, możemy zacząć urządzać. - Powiedział obejmując mnie od tyłu. Jego broda spoczęła na moim ramieniu, kiedy podziwiałem zupełnie białe ściany myśląc o tym jak będą wyglądać za kilka tygodni. 

- To niesamowite. - Odparłem kręcąc się nieco w ramionach drugiego. - Ta lokalizacja jest idealna.

 - Prawda? Tam jest pokój dla pracowników, kuchnia i łazienka. - Rzucił obracając nas w stronę malutkiego korytarza. - Tu staną fotele i lustra. - Dodał tym razem kierując nas w stronę jednej ze ścian. - Tutaj. - Powiedział obracając się dookoła. - Będzie recepcja, kolejne fotele i miejsce, w którym czekać będą klienci. - Przytaknąłem, uśmiechając się lekko, ponieważ potrafiłem bez większych problemów wyobrazić sobie to miejsce po zmianie, jaka miała nastać. - A tam jest nasza kolacja. - Zakończył, cicho się śmiejąc, kiedy wskazał na szeroki parapet, na którym leżało pudełko z pizzą i jakieś napoje. 

Kilka minut później oboje siedzieliśmy naprzeciw siebie, na danym parapecie, owinięci w koce, które Park zabrał z domu, ze splecionymi nogami i gorącym posiłkiem obok. Odsłoniliśmy nawet odrobinę okno, aby mieć ciekawszy widok.  Bądź co bądź przyszły salon Chanyeola, Sehuna i Minseoka wciąż był jedynie całkowicie pustym pomieszczeniem.

- Naprawdę mi się tu podoba. - Powiedziałem, próbując wylać nieco sosu na kolejny kawałek pizzy. - Jest przestronnie i na pewno w okolicy znajdziecie dużo klientów. - Argumentowałem czując na swojej twarzy radosny wzrok mojego partnera.  

Przez myśl przeszło mi, że to miejsce z pewnością stanie się moim ulubionym i wcale nie chodziło o to, że znajdowało się niedaleko centrum miasta, że okolica była przyjemna, pomieszczenie przestronne czy, że będę mógł czuć się tu swobodnie. To nie to. 

Pomyślałem, że zakocham się w tym miejscu, ponieważ będę mógł znaleźć w nim Chanyeola, ponieważ to miała być jego przyszłość, jego dzieło, które miało mu dostarczyć wiele szczęścia i dumy.

Miałem nadzieję, że ten salon będzie spełnieniem jego marzeń. 

Chciałem widzieć go szczęśliwym. 


_______________________________________

Hej kochani! Ostatnio pomyślałam, że przyda się tu jakiś dodatek. Ten wydaje mi się odpowiedni Chciałabym, aby Miracles in december przedstawiało wszystkie najpiękniejsze, najważniejsze chwilę tych bohaterów, dlatego wzmianki o salonie nie mogło zabraknąć.

Poza tym mam do was prośbę. Chciałabym, abyście zdecydowali o płci dziecka Sojin. Sama nie umiem podjąć tej decyzji, a pomyślałam, że fajnie byłoby, gdybyście mogli chociaż w taki malutki sposób zaangażować się w to opowiadanie <3

Chłopiec czy dziewczynka?

Do zobaczenia wkrótce!!!!

Kocham was!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro