23/08/19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Byun Baekhyun 


 Od: Ja

Śpisz?

Praca na nocnych zmianach miała wiele plusów, ale równie wiele minusów. Zwykle była lepiej płatna, może nawet nie tak wymagająca, ponieważ będąc zatrudnionym w takim miejscu jak ja kontakt z klientem był łatwiejszy przez dużą ilość spożytego przez niego alkoholu, a szef nie kontrolował mnie cały wieczór, sam wolał spędzić ten czas w łóżku. Zdarzali się jednak klienci bardziej kłótliwi czy nachalni, a godziny pracy wymagały przestawienia się na bardziej nocny tryb życia. Nie miałem nic przeciwko temu. Były jednak noce, takie jak ta, kiedy otrzymywałem wolny wieczór. 

Było nieco po północy, a ja wciąż nie potrafiłem zmusić się do snu. Pracowałem w klubie już tyle czasu, że naturalne stały się dla mnie powroty nad ranem oraz wychodzenie z domu o późniejszej godzinie. Mój organizm nie wymagał już ode mnie odpoczynku wieczorami. W związku z tym wolne noce nie były najłatwiejsze. 

Od: Channie

Nie. Coś się stało? 

Uśmiechnąłem się, kiedy tylko zobaczyłem wiadomość od mojego partnera. Dużo pisaliśmy, ponieważ nasz kontakt był ograniczony. Lubiłem to robić nawet, jeśli temat był najgłupszy z możliwych. 

- Spróbuj zasnąć, Baek. - Usłyszałem nad sobą szept. Drgnąłem zaskoczony, po czym przeniosłem wzrok na Sojin, która szła w kierunku kuchni. Była otwarta na salon, więc chcąc czy nie musiała mnie minąć.

- To nie tak łatwe. Jeśli teraz zasnę to jutro o tej porze będę zmęczony, a przecież w soboty mamy najwięcej klientów. 

- Masz rację. - Odparła posyłając mi nieco współczującą minę, którą z ledwością ostrzegłem w ciemności.

Od: Ja

Mam wolne, nie mam pojęcia co robić TT.TT

Kobieta przeszła powoli do części kuchennej, gdzie zapełniła jedną ze szklanek wodą. Chwilę później obrała kierunek na mój dawny pokój, w który zajmowała od kilku długich miesięcy. Lubiłem z nią mieszkać, więc nie przeszkadzała mi konieczność ustąpienia jej miejsca. Najważniejsze, żeby jej i dziecku było jak najwygodniej. Oczywiście nie można było wiele oczekiwać od ciasnego, ciemnego pokoju, ale przynajmniej spędzała noce na łóżku i znalazła miejsce na łóżeczko dla córeczki. 

Od: Channie

Dlaczego mi nie powiedziałeś? 

- Może powinnam posiedzieć trochę z tobą?

- Idź spać, Sojin.

- Jesteś pewny?

- Oczywiście, śpij dobrze. - Odparłem nie wahając się ani chwili. Potrzebowała snu. Zaledwie kilka minut później znów zostałem sam pośród nieco ciasnego, ale przytulnego salonu. Nie było w nim wielu przedmiotów. W róg pomieszczenia udało nam się wcisnąć niewielką szafkę, w której trzymałem ubrania. Nieco dalej stała półka, na której stabilnie ustawiliśmy telewizor. Był najdroższym przedmiotem na jaki się złożyliśmy, więc każdy z nas traktował go z delikatnością. Metr dalej stał stolik kawowy, a za nim trzyosobowa kanapa. Niestety prawda była taka, że prawdopodobnie przeżyła już więcej niż ja. Na szczęście do wszystkiego można się przyzwyczaić. Również do snu na niewygodnej, nieco za krótkiej kanapie. Po prawej stronie znajdowała się otwarta kuchnia, zaś po lewej metrowy korytarz, z którego można było wejść do jednego z dwóch pokoi lub łazienki. Mieszkanie nie było duże, ale rzadko przebywaliśmy w nim wszyscy w trójkę. 

Od: Ja

Powinieneś o tej godzinie spać.

Odpisałem, jednak nie potrafiłem ukryć niewielkiej radości. Prawda była taka, że następnego dnia Chanyeol ma przygotować fryzury trójki sześciolatków do reklamy. Praca z dziećmi zawsze okropnie go męczyła, dlatego nie poinformowałem go o wolnej nocy. Musiał mieć siły, żeby sprostać oczekiwaniom innych. To była szansa dla jego salonu.

Od: Channie

Ale nie śpię. Przyjadę po ciebie.

Od: Ja 

Teraz??? 

Natychmiast podniosłem się do siadu, a kołdra ześlizgnęła się z mojego ciała. Miałem na sobie krótkie spodenki sportowe i bluzę, którą kilka dni temu ukradłem z szafy Parka. Nie miałem na twarzy ani grama makijażu, a moje włosy były rozczochrane. Nie mogłem mu się tak pokazać

Od: Channie

Chodźmy na randkę.

Zaśmiałem się cicho, po czym ponownie położyłem na kanapie. 

Od: Ja

Oszalałeś, jest pierwsza w nocy. 

Nie byłem pewny co to spowodowało. Może późna godzina lub świadomość tego, że wszystkie przyjemne miejsca są już zamknięte, ale nie potraktowałem jego wiadomości zbyt poważnie. Często rzucaliśmy pomysłami jak "spędźmy weekend w spa" czy " kupmy sobie couple clothes" ale nigdy tego nie realizowaliśmy. Po prostu dzieliliśmy się tym co akurat wpadało nam do głowy.

Zacząłem czuć niepokój, kiedy minuty mijały, a po odpowiedzi nie było śladu. Dziesięć minut później ponownie spojrzałem na telefon, po czym natychmiast wstałem i ruszyłem do łazienki.

- Żartujesz sobie ze mnie. - Rzuciłem cicho, kolejny raz szukając na urządzeniu jakiegokolwiek nieodczytanego smsa od Chanyeola. 

Od: Ja

Yeol?

Randki z Chanyeol właściwie nie istniały. Spędzaliśmy czas tylko we dwoje, co doceniałem z całego serca, ale żadnego z tych spotkań nigdy nie nazwaliśmy tym słowem. To brzmiało poważnie. Randka. Po co komu randki. Przecież można cieszyć się wspólnymi zajęciami i nie nazywać tego w ten sposób. 

- Nie przyjedzie. - Mruknąłem niewyraźnie, przez szczoteczkę do zębów. Kto chodził na randki  o pierwszej w nocy. Do tego trzeba się przygotować. Nie miałem odpowiedniego stroju. 

Zacząłem rozczesywać włosy w chwili, kiedy usłyszałem szmer w pomieszczeniu obok. Drzwi wejściowe ostrożnie się uchyliły, aby moment później zamknąć z niewielkim trzaskiem. Spojrzałem w kierunku wejścia do łazienki, po czym obróciłem się do lustra z niepokojem. 

- Channie, to nie jest dobry pomysł.

- Dlaczego? - Zapytał wyższy mężczyzna. Jego głos był niski, a przez późną godzinę dodatkowo cichy. Dosłownie sekundę później silne ramiona objęły mnie w pasie, przyciągając do torsu drugiej osoby.

- Jestem niewyjściowy. - Szepnąłem marszcząc brwi. 

- Wyglądasz idealnie.

- Yeol.

- Hyun. - Odparł, a w jego głosie można było usłyszeć, że ta sytuacja nieco go rozbawiła. - Nie musisz nic zmieniać. To ciepła noc. 

- Chcę wyglądać lepiej. - Westchnąłem w końcu odwracając się w jego kierunku. Ręce mężczyzny ani na moment nie opuściły mojego ciała. 

- Po co? Przecież to tylko ja. - Powiedział mocniej mnie obejmując. 

Aż ty, pomyślałem opierając głowę w okolicy jego obojczyka. Jego ciało było ciepłe. Przez myśl przeszło mi, że prawdopodobnie też zerwał się z łóżka. 

- Jesteś spięty. -Stwierdził, co niewiele mijało się z prawdą. Na dobrą sprawę byłem naprawdę niepewny i zagubiony.

- To r-randka? - Zapytałem cicho, po czym podniosłem głowę, aby spojrzeć na twarz młodszego. Zdawał się pobudzony, co było wyjątkowo zaskakujące o tej porze. Nie wyglądał na kogoś, kto pół godziny temu przygotowywał się do snu. 

- Jesteś uroczy. - Zaśmiał się, mierzwiąc moje włosy. - Jeśli się zgodzisz. 

- Okej. - Rzuciłem niewiele myśląc. Oczywiste zdawało mi się, że nigdy nie odmówiłbym Chanyeolowi takiego spotkania. 

- Okej. - Powtórzył po mnie, po czym odsunął się nieco i splótł ze sobą nasze dłonie. Pozwoliłem wyprowadzić się z pomieszczenia.

- Mogę się przebrać?

- Nikt cię nie zobaczy. - Zapewnił. Zdążyłem jeszcze zabrać telefon, zanim oboje wyszliśmy z mieszkania, starając się przy tym nie obudzić Sojin, Sehuna ani Jongina, który dziś u nas nocował.

Na zewnątrz było całkowicie cicho. Idąc do samochodu nie spotkaliśmy ani jednej żywej duszy. Był środek nocy i wszyscy od dawna odpoczywali w swoich łóżkach. To było miłe. Mogłem iść z Chanyeolem za rękę nie martwiąc się tym co pomyślą inni. Wiedziałem, że wielu sąsiadów było już świadomych tego kim jest Park. Dwie osoby nawet mnie o to zapytały, ale nie spotkałem się z agresywną czy niezadowoloną postawą. Jedna z nich powiedziała nawet, że to miłe patrzeć jak zmienia się świat. Chyba miała co do tego trochę racji. Jeszcze kilka lat temu musiałbym ukrywać to kim jest mężczyzna. Teraz z każdym dniem było mi coraz bardziej obojętne to czy ktokolwiek dowie się o moim związku. 

Byłem szczęśliwy jak nigdy wcześniej. To wszystko za sprawą Chanyeola.

- O czym myślisz? - Zapytał wyższy, kiedy wsiedliśmy do samochodu.

- Kocham cię. - Odparłem z nieśmiałym uśmiechem. Nie mówiliśmy sobie tego często. Oboje byliśmy świadom jak łatwo te słowa mogę stracić znaczenie. Nie chcieliśmy mówić tego automatycznie czy wręcz bezmyślnie. To ważne wyznanie. Musiało takim pozostać. 

- Ja ciebie też, Baekkie. - Powiedział na moment spoglądając na mnie. Nasze wzroki na moment się spotkały, zanim młodszy wyjechał z miejsca parkingowego ( właściwie to zdawało mi się, że to niedozwolone miejsce do postoju, ale postanowiłem zatrzymać to dla siebie). - Podjedziemy kawałek. Będziemy musieli trochę iść.

- To w porządku. - Zapewniłem. Droga była zupełnie pusta. To naprawdę przyjemne. Nie otaczały nas dźwięki innych pojazdów, rozmawiających ludzi czy zwyczajnego, miejskiego zgiełku. - Księżyc jest dziś naprawdę jasny. - Powiedziałem wbijając wzrok w niemal idealnie okrągłą kulę oświetlającą niebo. 

Pięciominutową drogę spędziliśmy rozmawiając o astrologii, na której temat żaden z nas się nie znał. Spowodowało to kilka teorii, które dla przeciętnego słuchacza mogłyby okazać się szalone, ale bawiło nas tworzenie ich. 

Nie myśleliśmy o niczym poważnym. Rzadko to robiliśmy, dlatego lubiłem spędzać czas z Chanyeolem. To było świeże i odprężające. 

Zatrzymaliśmy się przy wysokiej górze, na której szczycie mogłem dostrzec bramkę ogradzającą pewną strefę. Prawdopodobnie było to miejsce widokowe. 

- Chodźmy. - Przytaknąłem słysząc wyższego. Oboje wyszliśmy z samochodu, po czym ruszyliśmy w kierunku szczytu. - Byłeś tu kiedyś?

- Nie sądzę. - Odpowiedziałem, rozglądając się. - Nie znam za dobrze tego miasta. 

- Minseok i Jongdae często tu przychodzą. - Wyznał, ponownie splatając ze sobą nasze dłonie. Szliśmy pod górę, bardzo powoli, ale też nieśpiesznie. Nic na nas nie czekało. Mieliśmy wolną noc. 

- Nigdy mi o tym nie wspominali.

- To raczej nieistotne.

- Masz rację. - Zaśmiałem się. - Bezpiecznie tu?

- Oczywiście, nic ci nie grozi. - Zapewnił. Wokół góry rosło sporo drzew, a droga była piaszczysta, prawdopodobnie wydeptana przez innych odwiedzających te miejsce. Nie było daleko od wynajmowanego przeze mnie mieszkania, ale rzadko uczęszczałem w tą okolicę. Dom Chanyeola, Minseoka, moja praca i centrum miasta były w przeciwnym kierunku.

Całą drogę na górę trzymaliśmy się za ręce, ale i tak co jakiś czas któryś z nas potykał się o kamień czy korzeń. Na szczęście droga na szczyt nie zajęła tak wiele czasu jak mogłoby się wydawać.

- Góra ma prawie czterdzieści metrów, dlatego widać stąd sporą część miasta.

- Naprawdę? - Zapytałem zaskoczony, kiedy Park poprowadził nas na wybrane przez siebie miejsce. Faktycznie, z naszego miejsca pobytu mogliśmy dojrzeć całą okolicę. Miasto zdawało się naprawdę maleńkie. 

Było całkowicie cicho i pusto. Na ulicach z trudnością można było znaleźć kogokolwiek.

- Naprawdę tu ciepło. - Powiedziałem podziwiając widok, kiedy Chanyeol rozkładał koc niedaleko jednej z bramek. Czułem lekki niepokój, ponieważ góra była stroma. 

- To przez to, że cały dzień było trzydzieści stopni.

- Spałem.

- Nic dziwnego, że teraz nie mogłeś zasnąć. - Rzucił wyciągając do mnie dłoń, którą natychmiast pochwyciłem. Usiadłem między nogami mężczyzny, który objął mnie ramionami i oparł się o bramki bezpieczeństwa. Prawdopodobnie to za nimi powinniśmy się znajdować, ale widziałem, że z Parkiem nie musiałem się niczego bać. - Coś jeszcze robiłeś? Nie pisałeś dziś zbyt wiele. 

- Raczej nie. Byłem na zakupach z Sehunem i Jonginem. Potem obejrzałem odcinek "Touch your heart" i wróciłem do spania. - Odparłem opierając się o jego ciało. Koc był na tyle duży, że Chanyeol po chwili okrył jego częścią moje nagie nogi. Byłem za to wdzięczny. Siedzieliśmy na trawie i nieco obawiałem się okolicznych owadów. Poza tym uważałem to, że zauważył tak drobny detal za urocze. W końcu on miał na sobie długie dresy. - A ty?

- Rano byłem u rodziców, bo tata nie czuje się najlepiej. Potem poszedłem do pracy. Minseok jest ostatnio prawdziwym aniołem. Jondae skończył pisać książkę i spędzają teraz razem dużo czasu, bo premiera jest dopiero pod koniec listopada. Dobrze widzieć go szczęśliwym. Zwykle jest bardziej pochmurny.

- Cieszę się, że jest zadowolony. Powinni mieć więcej czasu dla siebie.

- Powinni. - Powiedział ziewając. Zaraz oparł podbródek o czubek mojej głowy. - Pełno gwiazd. Trafiła nam się naprawdę ładna noc.

- Prawda? Jest idealnie. - Rzuciłem. Mimo, że nie mogłem go zobaczyć w takiej pozycji, wiedziałem, że właśnie się uśmiecha. 

- Baekkie?

- Hm? - Mruknąłem odprężony. Było mi ciepło, a świeże powietrze dodatkowo mnie relaksowało. 

- Powinniśmy razem zamieszkać. 

- Mówiłem ci, że to nie jest najlepszy czas. - Odpowiedziałem cicho. Wiedziałem, że marzy o tym równie bardzo jak ja, ale musieliśmy poczekać na lepszą chwilę. - Wiesz, że Sehun i ja płacimy większość rachunków. Nie poradzi sobie sam. Poza tym ledwo co otworzyliście salon. Niech najpierw wszystko się z nim unormuje, dobrze?

- Wtedy razem zamieszkamy?

- Oczywiście. - Zapewniłem odchylając się nieco, aby posłać mu figlarny uśmiech. - Mamy przed sobą całe wspólne życie, Channie. Jeszcze zdążymy razem zamieszkać. - Dodałem, na co delikatnie się uśmiechnął. Miałem nadzieję, że Sojin szybko stanie na nogi, abyśmy mogli ruszyć do przodu. Była jak moja młodsza siostra, jak kolejny członek rodziny, którą sam sobie wybrałem. Nie zamierzałem jej pośpieszać. 

Chanyeol zdawał się zadowolony moją odpowiedzią, ponieważ chwilę później nachylił się, aby złożyć na moich ustach delikatny pocałunek. Niestety zanim zdążył przerodzić się w cokolwiek czulszego, usłyszeliśmy dzwonek mojego telefonu. 

Wyższy mężczyzna zmarszczył brwi i wyjął go z kieszeni własnej bluzy, którą miałem na sobie.

- Sehun.

- Odbierz. - Odparłem wzruszając ramionami. Siedzieliśmy na tyle blisko siebie, że bez problemu usłyszałem głos najmłodszego.

- Gdzie jesteś o tej godzinie?! Sojin rodzi!


_____________________________________________

To ostatni dodatek do drugiej części Miracles in december. Jest trochę luźniejszy, ale mam nadzieję, że przypadł wam do gustu! Tak jak pisaliście, w kolejnej części będziemy mieli ChanBaekowych wujków! Macie jakieś pomysły na imię córki Sojin? Myślałam o Hana lub Mina. Co sądzicie? Może jest inne imię, które lubicie?

Co tam u was, kochani? Jesteście gotowi na powrót do szkoły? Jak minęły wam wakacje??

Dodam tutaj za jakiś czas zaproszenie na trzeci sezon tego opowiadania, więc bądźcie czujni. Piszę je już od jakiegoś czasu.

Mam nadzieję, że spotkamy się w grudniu!

Kocham was, buziaki!!!!!!!!!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro