24/12/18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kim Minseok

               Nigdy wcześniej samotnie nie spędziłem świąt. Początkowo wcale mi to nie przeszkadzało. Zdawało mi się, że to dzień jak każdy inny i skoro Jongdae nie traktuje go poważnie to również nie powinienem tego robić. Uznałem, że po prostu pooglądam coś i pójdę spać, aby nieco odpocząć, skoro mam taką okazję. W końcu był poniedziałek. Normalnie byłbym teraz w pracy.

Nie miałem ochoty wracać do salonu. Obawiałem się tego jak teraz wyglądać będzie moja kariera. Od dłuższego czasu, kilku lat, zawsze miałem przy sobie Sehun'a i Chanyeol'a. Teraz miało się to zmienić. Minha nie była typem osoby, który lubiłem. Dużo plotkowała, mało robiła i zachowywała się w sposób przepełniony poczuciem wyższości. Nie był osobą, z którą mogłem się przyjaźnić. Może i dziwnym było jak dużą uwagę zwracałem na to kto jest moim współpracownikiem, ale nie potrafiłem ukryć, że zależało mi na tym. Z Oh'em i Chanyeol'em czas zawsze szybko leciał. Nie czułem się jak w pracy, ponieważ lubiłem ich towarzystwo. Byli moimi przyjaciółmi.

Westchnąłem znudzony, kiedy w telewizji nie leciało nic wartego uwagi. Napisałem do Sehun'a z zapytaniem co robi, ale ten uprzedził, że jedzie do rodziny. To było miłe. Może też powinienem to zrobić, ale w tym roku wszyscy wyjechali na drugą część kraju, do siostry mojej rodzicielki. Sam nie planowałem tego myśląc, że święta spędzę ze swoim chłopakiem. Wiedziałem, że mógłbym do nich dołączyć nawet, jeśli podróż trwałaby kilka długich godzin. Problem był w tym, że musiałbym się naprawdę długo tłumaczyć dlaczego moje plany uległy tak dużym zmiano. Poza tym moja mama bardzo przyglądała się temu jak wyglądał mój związek. Wciąż pamiętała jak wyglądało to rok temu.

Przez kilka dłuższych minut próbowałem się skontaktować z Jongdae, ale na marne. Podejrzewałem, że wkręcili go w jakieś oficjalne przyjęcie. Musieli korzystać z tego, że był w Japonii. Pokazać go.

Ponieważ nie miałem nic lepszego do roboty postanowiłem wybrać się na spacer. Ubrałem się w najcieplejszą kurtkę jaką znalazłem, w grube buty, po czym zabrałem również czapkę i szalik. Po namyśle zabrałem również telefon i rękawiczki.
Nie zewnątrz nie było niemal nikogo. Co jakiś czas mijałem biegnących ludzi. Podejrzewałem, że spóźnili się gdzieś lub w ostatniej chwili przypomniali sobie, że czegoś zapomnieli kupić.
Sam też chciałem się do kogoś śpieszyć. Żałowałem, że Kim był tak daleko. Nie musieliśmy obchodzić tego dnia wyjątkowo hucznie. Widziałem, że Baek i Chanyeol często spędzali wieczory przed telewizorem, z herbatą, kocem, dobrym jedzeniem. Coś takiego w zupełności by mi wystarczyło. Chciałem po prostu czuć, że nie jestem sam, że obok jest ktoś, dla kogo jestem choć odrobinę ważny.
Nie mogłem narzekać na to, że spędzaliśmy ze sobą mało czasu. Jeśli Jongdae nie podróżował byliśmy razem w każdej wolnej chwili. Ja zwykle przeglądałem internet, pisałem z Baekhyun'em lub po prostu odpoczywałem. Jongdse najczęściej siedział obok z laptopem na kolanach i pisał, pracował. Zawsze starał się robić to, gdy był sam, ale i tak wieczorami coś dopisywał. Rozumiałen to. To była jego pasja, a pomysły mogły nadejść w każdej chwili. Nie chciałem, żeby zmarnował którykolwiek.
Potem Jongdae wyjeżdżał, a ja zostawałem sam na dłuższy czas. Były dni, kiedy przepełniało mnie zrozumienie, ale i takie, kiedy siedziałem samotnie z myślą, że potrzebuję go obok. Nie chciałem wyjść na samolubnego ani nie chciałem, aby któregoś dnia stwierdził, że żałuje bycia ze mną, że odebrałem mu możliwości, podciąłem skrzydła. Nie mogłem jednak powstrzymać tęsknoty za nim.
W chwili kiedy o tym pomyślałem zauważyłem, że z naprzeciwka idzie młoda para. Chłopak i dziewczyna. Oboje mieli około dwudziestu lat, a ich dłonie były ze sobą splecione. Wyglądali całkiem uroczo i dziwnie spokojnie pośród padającego śniegu. Wokół nie było niemal nikogo, ale zdawali się z tego cieszyć. Mogli być tylko we dwoje i chyba właśnie tego pragnęli. Zazdrościłem im tego.
W ciszy minąłem ich mając nadzieję, że mój wzrok nie zdawał się podejrzany.
Ponownie wyjąłem telefon, ale nie było żadnej wiadomości od mojego chłopaka

Od: Ja
Napisz jak będziesz miał chwilę, dobrze? Tęsknię za tobą.

Wysłałem kolejną wiadomość i schowałem telefon do kieszeni.
Brakowało mi go. Świadomość, że nie mogę się z nim skontaktować była jeszcze gorsza.
- Cholera. - Mruknąłem kiedy moje stopy straciły kontakt z podłożem, a moje ciało mocno uderzyło w ziemię. Spojrzałem w stronę oblodzonej części drogi. Nie miałem pojęcia jakim cudem tego nie zauważyłem.
Westchnąłem drżąco, powstrzymując łzy. Tak naprawdę nic szczególnie mnie nie bolało. Było mi po prostu przykro, że jestem całkiem sam w jedyny dzień w roku, kiedy powinien być z kimś. Podniosłem się w duchu dziękując za to, że nałożyłem rękawiczki. W innym przypadku miałbym nieźle obdrapane dłonie przez to ile piasku leżało na ziemi.
Po tej sytuacji uznałem, że to czas wracać do mieszkania. Widok par wystarczająco mnie przytłaczał.
Dodatkowo było zimno i padał śnieg. Pomyślałem, że po powrocie koniecznie muszę napisać do Baekhyun'a, żeby nie spędzał za dużo czasu na zewnątrz. Wiedziałem, że to jego ukochany rodzaj pogody, ale dopiero co wyleczył się z przeziębienia. Zresztą nie do końca, ponieważ Chanyeol mówił, że nadal odrobinę kaszle.
Wchodząc do budynku minąłem sąsiadkę. Wymieniliśmy uśmiechy, ale jej mina była odrobinę dziwna. Nie widziałem takiej wcześniej.
Nieco zaskoczony wszedłem na klatkę schodową. Już tam słyszałem dość głośne śmiechy, które ktoś nieskutecznie próbował ucieszyć. Zaraz na ich miejscu pojawiły się szepty i nastała kolejna porcja chichotów. Westchnąłem niezadowolony. Nie miałem ochoty zmagać się ze znajomymi sąsiadów. Jeszcze w taki dzień. Z drugiej strony nie miałem ochoty słychać tego całą noc.
Konfrontacja była nieunikniona.
Już przygotowałem się na małą walkę, ale kiedy wszedłem na odpowiednie piętro poczułem się naprawdę dziwnie.
Piętrem małego zebrania okazało się piętro, na którym znajdowało się moje mieszkanie.
Na schodach siedziało kilka osób, które poznałbym wszędzie.
- Minseok! - Krzyknął najdrobniejszy z mężczyzn, aby zaraz rzucić się w w moim kierunku.
Naprawdę ciężko było mi utrzymać łzy, kiedy małe ramiona Baekhyun'a objęły moje ciało. - Jongdae powiedział, że nie może wrócić. - Powiedział odsuwając się odrobinę, aby dojrzeć na moją twarz. - Więc oto jesteśmy. - Dodał uśmiechając się w sposób pełen ciepła.
Kątem oka wiedziałem jak ze schodów powoli podnosi się resztą naszej paczki. Nawet Jongin był z nimi. Tak naprawdę brakowało tylko Jongdae.
- Dziękuję. - Powiedziałem delikatnie mierzwiąc włosy Byun'a. Nie do końca docierało do mnie to, że przyszli spędzić ze mną święta. Przecież jeszcze rano każdy nich miał zupełnie inny plan na ten dzień.
- Minseok? - Rzucił Sehun, kiedy mijał mnie w drzwiach. Każdy cieszył się tym, że w końcu jest w ciepłym miejscu.
- Tak?
- Co myślisz o tym, żebyśmy otworzyli w trójkę własny salon? - Zapytał całkowicie mnie tym zaskakując. Nie minęła nawet sekunda, zanim na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
- Świetny pomysł.

__________________

Pisane na szybko, wybaczcie
Robię właśnie szalik na drutach i oglądam kevina 😂 a wy? Jak wasz dzień? Co porabiacie?
Jeszcze raz wesołych świąt!!! ♥ ♥
Kocham was!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro