10/12/19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Park Chanyeol

- Myślę, że powinniśmy iść do kina. - Oświadczył Baekhyun poważnym głosem.

- Do kina?

- Mhm.

- Nie lubisz tłumów. 

- Ale będziemy mieli swoje miejsca. Możemy wsiąść kanapę dla pary. Kiedy ostatni raz byliśmy w kinie?

- Pół roku temu?

- Właśnie! - Odparł zagłuszając muzykę płynącą z radia. Kiwnąłem lekko głową zastanawiając się czy to dobry pomysł. Jeśli miało to uszczęśliwić mojego chłopaka to dlaczego nie? Sam miałem ostatnio dość ludzi, więc nie wymyśliłbym takiej atrakcji. Wołałem spędzić ten czas w domu lub z przyjaciółmi, ale raz na jakiś czas kino zdawało się dobrą opcją. 

- Masz coś konkretnego na myśli? - Zapytałem spoglądając na niego kątem oka, zanim zjechałem na parking w okolicy naszego miejsca docelowego. 

- Właściwie to tak. 

- Co takiego? - Na moment zapadła między nami dramatyczna cisza. Byun powoli odpiął pasy i napił się kawy z kubka zaczepionego w okolicy kierownicy. Ponoć kupił ją dla mnie, ale sam wypił blisko połowę. Nie żebym miał coś przeciwko.

- Last Christmas! - Rzucił nagle, na co pokręciłem głową i również odpiąłem pas bezpieczeństwa. 

- Pomyślimy nad tym. - Zapewniłem, zanim opuściłem pojazd. Zaraz mój chłopak dołączył do mnie. 

Cmentarz, na którym spoczywał mój ojciec był dość mały i cichy. Wokół rosło wiele drzew, ponieważ kiedyś w tym miejscu znajdował się las. Aby dostać się do środka koniecznym było minięcie wysokiej bramy, w okolicy której zawsze kręciło się pełno ptaków. Nie miałem pojęcia dlaczego.  

Ucichliśmy idąc do grobu mojego rodzica. Od jego śmierci byliśmy tu dwa razy, z czego raz z moją mamą. Sama nie mogła przyjechać, ponieważ połączenia komunikacyjne nie były najlepsze. Zwykle zabierała się z siostrą taty. Mieszkały bardzo blisko siebie i zdawać by się mogło, że śmierć połączyła je jeszcze bardziej, jeśli było to możliwe. Były swoimi bratnimi duszami. Spędziły razem najlepsze lata życia. 

Wokół nie było zbyt wielu ludzi. Było już dość ciemno, ale wciąż bez problemu widzieliśmy zarys otaczających nas nagrobków i pomników. 

- Tata zostawił mi list. - Powiedziałem kiedy szliśmy wydeptaną ścieżką do odpowiedniego miejsca.

- Przeczytałeś go już?

- Jeszcze nie. Jutro zabiorę go od mamy. Mówiła, że przeczytała już swój, ale nie pytałem o czym pisał. Wiem tylko, że bardzo ją wzruszył.

- W takich momentach uświadamiasz sobie, że ukochana osoba opuściła cię na zawsze, prawda?

- Dokładnie. - Zapewniłem. Sam dopiero przyzwyczajałem się do tej myśli. Wiedziałem, że ojciec nie żyje, ale podświadomie wypierałem myśl, że nigdy więcej go nie zobaczę, nie porozmawiam z nim, nie pogram w karty. Potrzebowałem czasu, aby zrozumieć i zaakceptować jak wiele straciłem bezpowrotnie. 

Grób był prosty. Ciemno szary ze srebrnym grawerem. Obok leżały kwiaty i rosło młode drzewko. Spędziliśmy tam około dwudziestu minut. Trochę posprzątaliśmy, położyliśmy świeże kwiaty i zwyczajnie pomilczeliśmy, myśląc o zmarłej osobie.  Zastanawiałem się czy kiedyś pogodzę się z jego śmiercią. Brakowało mi go, ale z drugiej strony wciąż nie do końca czułem, że odszedł. Ostatnie miesiące spędziliśmy razem na grach w karty, spacerach czy rozmowach. Nie sądził, że umrze, ale dość swobodnie o tym rozmawiał. Mówił, że nie chce, żebyśmy byli smutni, żebyśmy żyli tym, że on odszedł. Wierzył w to, że poza tym światem istnieje coś więcej oraz, że wkrótce wszyscy ponownie się spotkamy. Za każdym razem kiedy o tym myślałem czułem łzy, które uparcie próbowały zmoczyć moją twarz. Nie byłem pewny czy wierzę w to samo. Bałem się, że mimo jego największej nadziei, już nigdy nie spojrzymy na siebie ponownie. 

Cieszyłem się, że mój ojciec zdążył poznać Baekhyuna. Podejrzewałem, że odchodząc czuł się lepiej ze świadomością, że mam kogoś, kto się mną zaopiekuje. Bardzo go lubił i szanował. Uważał Byuna za pracowitą i inteligentną osobę. Lubił spędzać z nim czas. Zawsze rozmawiali na tematy, których sam nie rozumiałem. Mówili o aniołach, o różnych religiach, o życiu po śmierci czy lepszym świecie czekającym na nas. Baekhyun miał dużą cierpliwość i zawsze słuchał mojego taty, aby po powrocie przeczytać więcej na poruszone tematy i zabłysnąć ciekawostkami przy następnym zebraniu. To było naprawdę urocze i godne podziwu. Umiał zatrzymać się i oddać swój czas, aby ktoś inny mógł poczuć się ważny i zrozumiany. To z pewnością były jedne z jego najlepszych cech. 

Kiedy pogrążony we własnych przemyśleniach spojrzałem na bruneta, jego wzrok wbity był w tabliczkę z imieniem mojego rodzica. Patrzył na nią z pewnego rodzaju bólem, może nawet niezgodą. Jakby i on wciąż nie potrafił zaakceptować faktu, że to jedna z niewielu pamiątek po osobie, z którą jeszcze dwa tygodnie temu spędzaliśmy czas.

Nagle mężczyzna podniósł na mnie wzrok i delikatnie się uśmiechnął. Przez głowę przeszła mi specyficzna myśl. Zastanawiałem się czy ktokolwiek byłby w stanie go zastąpić. Jego wielkie serce, szczery uśmiech i pozytywne nastawienie. Czy moja rodzina i najlepsi przyjaciele mogliby kogoś polubić tak bardzo jak Baekhyuna? Oczywistym było, że mój tata umierając wierzył, że pozostawia mnie w rękach Byuna, ale co z resztą? Czy mama zaakceptowałaby kogokolwiek innego? Jak Minseok, Jongdae, Sehun, Jongin i Sojin zareagowaliby na pojawienie się innej osoby, która zajęłaby jego miejsce? Czy traktowaliby go tak, jak dziś traktują mojego partnera? Czy i tą osobę przyjęliby z otwartymi ramionami? Wydawało mi się, że zastąpienie go byłoby zwyczajnie niemożliwe.

- Widziałeś? - Zapytał Baek wskazując na gałąź dalej położonego drzewa. Powiodłem spojrzeniem za jego wskazówką, ale niczego nie dostrzegłem.

- Co?

- Te dwa ptaki. - Wyjaśnił. Faktycznie, wśród nagich gałęzi odpoczywały dwa niewielkie ptaki. Zdawały się przytulać, zważywszy na to jak blisko siebie się znajdowały.

- Pewnie im zimno.

- Myślisz, że to para? 

- Może? - Odparłem wzruszając ramionami. 

- Ja myślę, że tak. - Rzucił pewnie, na co zaśmiałem się cicho, zanim ponownie spojrzałem na nagrobek.

- Chodźmy już, robi się zimno. - Powiedziałem, po czym objąłem jego ramiona i ostrożnie pociągnąłem go w stronę wyjścia z cmentarza. - Idziemy na lodowisko?

- Na lodowisko?

- Mhm, jak co roku.

- Nie wiem, powinniśmy?

- Pewnie. - Zapewniłem uśmiechając się. Spojrzałem za siebie, na grób, po czym przeniosłem wzrok na drzewo. Nagle jeden z ptaków osunął się i odleciał, pozostawiając drugiego za sobą. Zaskoczony mocniej ścisnąłem drobne ciało Baekhyuna obserwując czy zwierze wróci. Nie wróciło. Pozostawiony ptak zdawał się smutny. Jego pióra opadły, a on skulił się mocniej. Pomyślałem, że nie chciał, aby drugi odchodził. Niewiele jednak mogłem zrobić, dlatego ponownie skupiłem się na drodze do samochodu i mniejszym brunetem w moich ramionach. - Myślisz, że w tym roku dasz sobie radę sam?

- Nie wiem, lubię kiedy mi pomagasz. 

---------------------------------------

Domyślacie się już co będzie dalej w tym sezonie? Już 1/3 historii za nami. Niesamowite, prawda? Przecież dopiero dziesięć dni temu zaczęłam ją publikować. 

Huh, nie chcę się z wami znów rozstawać </3

Co tam u was, Elfiki?

Buziaki! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro