12/12/19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Park Chanyeol

   Jednym z moich ulubionych zajęć stało się obserwowanie Baekhyuna. Był inny niż większość osób, które znałem, ale jednocześnie wpasowywał się w każdą grupę. Wszyscy go uwielbiali. No, prawie wszyscy, biorąc poprawkę na moją siostrę. W końcu nawet Jungwoon zdawał się go zaakceptować. Może i nie był zachwycony moim wyborem, ale sam Baekhyun wcale mu nie przeszkadzał. Przed wyjazdem stwierdził nawet, że w sumie to chciałby go lepiej poznać. 

Mój chłopak był intrygujący. Sam to widziałem za każdym razem, kiedy spoglądałem w jego kierunku. Zdawał się idealny, a przecież nikt taki nie był. To sprawiało, że budził ciekawość. Ludzie chcieli poznać tajemnicę skrytą za jego idealnym wyglądem i anielskim usposobieniem. Zdawał się osobą, którą każdy powinien naśladować w dążeniu do perfekcji. 

Baekhyun nie był idealny. W jego charakterze istniało kilka wad, ale z czasem przestałem zwracać na nie uwagę. Jedną z największych było to, że nigdy nie miałem pojęcia co siedzi w jego głowie, jak zareaguje na moje słowa czy jakiś problem. Czasem zdawał się dojrzały w swoich wyborach, ale prawda była taka, że był dość dziecinną osobą. Nie infantylną, ale dziecinną. Szukał aprobaty innych, miał problem z podejmowaniem decyzji. Zdarzały się dni, że decydował się na coś zupełnie spontanicznie, jakby zmęczony samą myślą, że musi podjąć jakąś decyzję. Innym razem potrzebował dużo czasu,a  nawet tygodni, żeby stwierdzić czy faktycznie powinien kupić te jeansy z najnowszej kolekcji, czy powinien zmienić zasłony na inne, czy powinien podzielić się swoimi problemami z Sehunem. Poza tym jego psychika jak i szczęście były naprawdę łatwe do zranienia. Wystarczył nieprzychylny komentarz, żeby uśmiech natychmiastowo zszedł z jego twarzy, a on spędził na myśleniu o danej uwadze kolejne dni. Jego spojrzenie na świat wciąż zdawało się należeć do bardzo młodej osoby mimo, że miał już dwadzieścia siedem lat. Zdawało się to wiekiem odpowiednim do rozpoczęcia przemyśleń na temat przyszłości. On wciąż nie miał pewnej pracy ani mieszkania. Baekhyun nie miał nawet łóżka. 

Wszystko to przestało się liczyć dawno temu. Ja miałem swoje wady, a on miał swoje i było to całkowicie w porządku. Tworzyło nas. 

Zdarzały się jednak, że te obserwacje raniły mnie niemal fizycznie.

Tego dnia Baekhyun przyszedł do salonu tuż przed wyjściem do radia. Ostatnio robił to coraz rzadziej, ponieważ Sojin wytrwale szukała pracy i dość często prosiła go o pomoc w pilnowaniu Misun. Jego pojawienie się zawsze powodowało uśmiechy na naszych twarzach. To był ciężki dzień i każdy aż do później godziny miał klientów. W wieczory takie jak ten brakowało nam energii. Nasza praca z boku mogła wydawać się dość łatwa, ale wcale taka nie była. Musieliśmy spełniać różne wymagania, dopierać odpowiednie fryzury, biorąc przy tym nieraz niedorzeczne prośby pod uwagę. Co więcej każdy z naszych tworów musiał być idealny. W końcu ktoś miał go nosić przez kilka miesięcy. 

Nie wiedzieliśmy, że Byun przyjdzie, ale zaskoczenie było pozytywne. 

Rozmawialiśmy o tym co powie na audycji, jakie żądania odwiedzających udało nam się spełnić,  Minseok opowiadał mu o jednej z klientek, a Sehun wcinał mu się w historię podekscytowanym głosem. Klientka ta była popularną osobą, którą nie raz widzieliśmy w telewizji. Nic dziwnego, że oboje czuli potrzebę podzielenia się tym przeżyciem. 

Brunet siedział tuż obok, wciskając się w mój bok, z zimnymi rękoma oplecionymi wokół mojego pasa. Nie przerywał im, czasem tylko odpowiadał na pytania. Zdawał się pełen energii. Nie był jeszcze w radiu ani w barze. Przestawił nieco swoje godziny życia przez prace, jakimi się zajmował. W związku z tym dla niego wciąż było całkiem wcześnie. 

Nagle przesunął nogę na nogę powodując tym samym, że lewa nogawka ciemnych spodni podwinęła się ukazując nieco jasnej skóry tuż nad błękitną skarpetką. W okolicy jego kostki było kilka wąskich, wyblakłych już blizn, o których nikt prócz mnie i jego nie miał pojęcia. Wydawało mi się, że nawet sprawca nigdy nich nie dostrzegł. Widząc to westchnąłem i przeniosłem wzrok na jego twarz. Kiedy ponownie się poruszył, tym razem, aby sięgnąć po kubek z gorącą herbatą, jego biały sweter zsunął się nieco, pokazując przy tym gładką skórę mężczyzny w okolicy karku. Na nim też były blizny. Inne, bo dwie dość długie, ale wąskie. Baekhyun wyznał mi kiedyś, że powstały kiedy upadł i jego szyja przejechała po ostrym rogu krzesła. 

Jego ciało nosiło nieco blizn. Zawsze kiedy je widziałem uświadamiałem sobie, że Dongho może i nigdy więcej nie stanie przed nami, ale jego obecność zawsze będzie wyczuwalna. W bliznach Baekhyuna, w jego strachu przed krzykiem czy nagłymi ruchami, w obojętności do odczuwalnego bólu. 

Dongho odszedł jedynie fizycznie. 

- A ty co o tym sądzisz, Chan?

- Hm? - Mruknąłem ponownie wędrując wzrokiem do lśniących, ciemnych oczu mojego chłopaka. 

- Jutro piątek, może wyjdziemy wieczorem całą grupą? 

- A co z pracą?

- Po pracy.

- Twoją pracą. - Zaśmiałem się sięgając dłonią do jego lśniących włosów. Ostatnio chciał je zafarbować, ale koniec końców Minseok potestował na nim najnowsze kosmetyki, co spowodowało, że kosmyki zrobiły się niesamowicie miękkie. Naprawdę mi się to podobało. 

- Ostatnio byłem na zastępstwie, więc uda mi się wymienić z tą osobą na inny dzień. 

- W porządku. - Rzuciłem z uśmiechem. Cała trójka zaczęła snuć plany na kolejny wieczór. Później przenieśli się na temat Jongdae, który za kilka dni znów miał wyjechać. Chciałem nieco go bronić, ale kiedy otworzyłem usta, aby zapewnić Minseoka, że tym razem na pewno wróci na święta, poczułem wibrację telefonu, który znajdował się w kieszeni moich spodni. Nie miałem pojęcia kto może do mnie pisać, dlatego z zaciekawieniem od razu wyjąłem urządzenie.

Dahee

Spotkajmy się jutro.

Ja

Po co?

Dahee 

Chcę porozmawiać o twoim chłopaku.

Ja

Jest o czym? Ty go nie lubisz, ja go kocham. Nie ma potrzeby, żebyśmy kontynuowali rozmowy na jego temat.

Dahee

Proszę, Chanyeol

Ja

Nie mogę. 

Dahee

W takim razie w sobotę.

Ja

W porządku, ale jedno złe słowo i wyjdę.

Dahee

Umowa stoi.

  

Westchnąłem, po czym ponownie schowałem telefon. Nie chciałem myśleć o mojej siostrze. Obawiałem się tego spotkania, ale jeśli była szansa, żeby uratować naszą relację to chciałem to zrobić. 

Zastanawiałem się jak może wyglądać jutrzejsze spotkanie. Zgodziła się na to, aby rozmowa nie była przykra. Miałem nadzieję, że nie będzie chciała przekonać mnie do zostawienia mojego partnera, ponieważ wiedziałem, że tego nie zrobię. Nie było siły, która zmusiłaby mnie do opuszczenia Baeka. 

Przez moją głowę przeszła naprawdę naiwna myśl, że może chciała go zaakceptować. Może chciała zgodzić się na naszą relację. Życie byłoby dzięki temu dużo prostsze. Lepsze.

Znaczyłoby to, że cała moja rodzina go zaakceptowała, a nawet polubiła. Mielibyśmy ich wsparcie. Nasz związek mógłby wyglądać jak każdy inny. Może spędzalibyśmy wspólnie różne rodzinne święta. Może moglibyśmy spotkać się czasem z Dahee i Jungwoonem. Może nawet odwiedzilibyśmy ich w chinach? Nigdy tam nie byłem, Baekhyun zresztą również. 

Może była jeszcze szansa, że wszystko to zakończy się pozytywnie? 

_________________________

Macie jakieś przeczucia co do spotkania z Dahee? Jestem ciekawa czy ktoś zgadnie jak to będzie wyglądać <3

Jak tam dzisiaj? Zdrowi?

Trzymajcie się ciepło, kki? Jestem pewna, że nikt z was nie potrzebuje choroby! Dlatego dbajcie o siebie, noście czapki, szaliki i rękawiczki, jeśli jest taka potrzeba!

Buziaki! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro