20/12/19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oh Sehun

    Pobudki nigdy nie były łatwe. Musisz opuścić stan przyjemnej nieświadomości pozbawionej problemów i wejść w nowy dzień powtarzając sobie, że na pewno będzie dobry. Zwykle nie był. Pewnie przez to poranki zawsze były ciężkie. Liczyłeś na to, że możesz jeszcze choć chwilę spędzić w łóżku, ale wzywały cię przykre obowiązki. Opuszczałeś więc swoją ciepłą ostoję i przez cały dzień marzyłeś, aby do niej wrócić.

Moje poranki wyglądały bardzo różnorodnie. Czasem budził mnie dźwięk budzika, innym razem płacz Misun lub uroczy śpiew Baekhyuna. Często był to też delikatny odgłos zamykanych drzwi czy skrzypnięcie kanapy, kiedy mój współlokator wracał z pracy. Rzadziej zdarzało się, że któryś z moich przyjaciół prosił o pomoc. Kilka razy obudziła mnie Sojin, która pytała czy mógłbym pójść z nią na zakupy, bo jeśli Baek zobaczy, że lodówka jest pusta na pewno znów zacznie brać na siebie kolejne obowiązki, mimo że jego ciało wręcz krzyczało o sen. Czasem budził mnie Minseok lub Chanyeol, jeśli potrzebowali, żebym coś załatwił czy otworzył pierwszy salon, bo oni jadą po kosmetyki. Zdarzało się, że budził mnie chłód, deszcz czy burza. Nieraz dochodzące z kuchni zapachy, nie te przyjemne, a te niepokojące. Pobudki również były różne. Bardziej czy mniej komfortowe.

Dawno jednak nie doświadczyłem pobudki z kimś u mojego boku. Tego dnia tak właśnie się stało. Nie byłem w swoim pokoju, ale poznałem go natychmiast. Pokój Jongina. Wciąż nieco bardziej przypominał pokój studenta niż lekarza. Zupełnie jak mój przyjaciel.

Początkowo nie wydawało mi się to dziwne, w końcu często u niego nocowałem, ale zaraz uświadomiłem sobie jeden, bardzo istotny szczegół, jakim był brak ubrań. Nie tylko na mnie.

Nie panikowałem, kiedy przypomniałem sobie co dzień wcześniej zrobiłem. Oboje byliśmy dorośli, a coś takiego jak seks... Zwyczajnie się zdarzało. Nawet takim ludziom jak ja. Problemem było to, że moim partnerem tego wieczora był mój najlepszy przyjaciel, który teraz przeciągał się obok. Na jego twarzy pojawił się nawet malutki uśmiech, kiedy spojrzał w moim kierunku.

Nic nie mówiąc zacząłem się ubierać. Żadna z części mojej garderoby nie znalazła się daleko od łóżka, za co byłem odrobinę wdzięczny. Zaraz jednak dotarło do mnie co robię. Przespałem się z mężczyzną, który od wielu miesięcy jest we mnie zakochany. Nie mogłem po prostu go zostawić i uciec. To nie byłoby w porządku.

- Cześć. - Rzucił tymczasem brunet. On również usiadł na materacu, ale nie zrobił nic. Po prostu mnie obserwował. 

- Hej.

- Jesteś zły? - Zapytał od razu, na co cicho się zaśmiałem, po czym pokręciłem głową.

- Oczywiście, że nie. - Zapewniłem zupełnie szczerze. To ja zapoczątkowałem to, do czego między nami doszło. Mogłem winić tylko siebie. - Bardziej zmartwiony.

- Dlaczego? - Rzucił, po czym w końcu oderwał ode mnie swoje spojrzenie i zaczął zasłaniać swoje ciało. Starałem się nie patrzeć w jego kierunku, mimo że nie było to nic, czego jeszcze nie widziałem. Odczuwałem wstyd i niepewność. Nie miałem pojęcia co dalej między nami będzie, ale byłem pewny, że nie chcę kończyć naszej znajomości przez tak głupi wybryk. - To nie tak, że oczekuję od ciebie związku, rodziny i psa. - Zapewnił, kiedy zauważył, że milczę.

- Nie?

- Oczywiście, że nie, Sehun. - Zaśmiał się swobodnie, dzięki czemu wiedziałem, że wszystko między nami w porządku. - Idziemy coś zjeść? Moi współlokatorzy wyjechali już na święta.

- Szybko. - Odparłem, kiedy chwilę później podnieśliśmy się i ruszyliśmy w stronę kuchni. Jego mieszkanie nie było tak ciasne jak moje. Było też dużo cichsze i nasłonecznione, ponieważ w okolicy nie było tak wiele budynków jak w miejscu, w którym mieszkałem. Poza tym pokoje wynajmowały tu jeszcze trzy osoby. Niedawno się zmieniły i teraz były to dwie siostry i student filozofii. Dziewczyny były naprawdę miłe i bardzo dbały o te miejsce, dlatego zawsze było czysto i świeżo. Co najważniejsze każdy miał swój pokój i łóżko, co u nas nie do końca się sprawdziło. Uwielbiałem Sojin i Misun, ale nie można było ukryć, że w tej sytuacji Baekhyun był bardzo poszkodowany. Oczywiście on uważał, że to w porządku, bo i tak śpi tam najrzadziej, ale czułem się lepiej z myślą, że za jakiś czas zamieszka z Chanyeolem i znajdzie swój własny kąt. 

- Szybko. - Potwierdził otwierając lodówkę. - Jajecznica i tosty?

- Brzmi dobrze. - Odparłem. Zaraz w moich rękach wylądował chleb, zaś mężczyzna zajął się jajecznicą. Było miło. Taki zwyczajny poranek, który może i zaczął się dziwnie, ale zapowiadał się dobrze.

Wciąż czułem wyrzuty sumienia. Miałem wrażenie, że wykorzystałem mojego przyjaciela. Nie powinienem tego robić wiedząc, że czuje do mnie coś więcej. Nawet jeśli nie był na mnie zły, to wiedziałem, że nie powinienem był tego robić. Spośród wielu opcji, podjąłem prawdopodobnie najgorszą. 

- Kto otwiera dziś salon?

- Chanyeol. 

- W takim razie możemy zjeść bez pośpiechu, prawda? 

- Mam dużo czasu. - Zapewniłem wkładając pieczywo do nagrzanego tostera. Chwilę później Jongin włączył radio, z którego Sunmi śpiewała Lalalay. To był niezły sposób na rozbudzenie. Oczywiście żaden z nas nie miał kaca. Nie byliśmy wczoraj pijani i nie piliśmy dużo. 

Przygotowanie śniadania nie zajęło nam wiele czasu. Już po dziesięciu minutach usiedliśmy naprzeciw siebie przy małym, okrągłym stole. Kim kiedyś mi powiedział, że właściwie tylko ja i on przy nim jemy, ponieważ współlokatorzy robią to w swoich pokojach czy na zewnątrz. 

Przy posiłku rozmawialiśmy o zbliżających się świętach. Jongin powiedział mi co kupił siostrom i rodzicom, ja zaś co kupiłem moim członkom rodziny. Pomyślałem o mojej mamie, która pewnie nie byłoby zadowolona z tego jak spędziłem noc. Kim chyba zauważył zmianę mojego nastroju, ponieważ ucichł nieco do czasu, aż skończyliśmy jeść.

- Sehun, muszę się do czegoś upewnić. - Wyznał, kiedy zamierzałem wstać od stołu. Od razu się wyprostowałem i spojrzałem na jego poważną twarz. Rzadko był tak poważny na inny temat niż praca. 

- Tak?

- Zamierzasz zerwać ze mną kontakt? - Zapytał łapiąc moje spojrzenie. - Unikać mnie jak rok temu?

- Nie, ja... - Mruknąłem, po czym westchnąłem. - Powinienem był się wczoraj powstrzymać.

- Też tego chciałem. - Odparł nie ruszając się z miejsca. - Między nami w porządku?

- W porządku.

- Tak jak dawniej?

- Tak jak dawniej. - Zapewniłem delikatnie się uśmiechając. Mężczyzna zrobił to samo. Wyglądało na to, że poczuł ulgę, zupełnie jak ja.

 Nie chciałem, żeby cokolwiek się zmieniło, ale kiedy wieczorem wróciłem do domu pomyślałem, że być może zmiana jest potrzebna. Nie wiedziałem tylko, czy jestem na tyle odważny, aby się jej podjąć. 

_____________________________________

Dziś mniej smutna piosenka, ale za to bardziej świąteczna <3

Co tam u was kochani? Ja kupowałam dziś prezenty ;_; Dawno nie wydałam tyle kasy, aż boję się policzyć ile tego wyszło XD 

Czyżby dziś ostatni dzień szkoły?

Kocham was, Elfiki! Buziaki! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro