31/12/19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Park Chanyeol

- Synku! - Rzuciła mama, kiedy wszedłem do naszego rodzinnego domu. Budynek był cichy, dlatego jej głos rozniósł się po całym jego wnętrzu. Zamknąłem za sobą drzwi. Moja dłoń nieco drżała, a ja chciałem tylko pobiec do pomieszczenia obok i opowiedzieć jej o wszystkim co stało się dzień wcześniej. Wiedziałem, że mogę jej zaufać i że jest jedyną osobą, która zawsze będzie po mojej stronie.

- Przyszedłem pomóc spakować dekoracje świąteczne. - Powiedziałem zanim jeszcze zobaczyłem moją rodzicielkę. Potrzebowałem wziąć głęboki oddech nim odważyłem się iść dalej.

- Zawsze dotrzymujesz obietnicy. - Odparła kiedy wszedłem do salonu. Mama stała pośrodku niego z kilkoma kartonami, które zmierzyłem wzrokiem. Wystarczyło jedno spojrzenie mojej rodzicielki, aby wiedziała co się stało. - Boże, Chanyeol. - Mruknęła otwierając szeroko swoje ramiona. Była dużo niższa ode mnie, ale od razu chętnie się w nie wpasowałem. Nie było lepszego pocieszenia niż uścisk ukochanej osoby. - Co się stało?

- Nie wiem czy chcę o tym mówić.

- To Baekhyun? Dzwoniłam do niego rano, ale nie odebrał. Zmartwiłam się, miałam wrażenie, że co jest nie tak. - Wyjaśniła, a ja poczułem ucisk w klatce piersiowej. Bałem się, że nie będę umiał powiedzieć na głos tego co się stało. Kochała Baekhyuna. Nie chciałem odbierać jej kolejnej osoby.

- Zerwaliśmy. - Mama nic nie odpowiedziałem. Czułem jak jej ciało się spina, zanim odsunęła się ode mnie. Wyglądała na całkowicie nieprzygotowaną na moje słowa. Zupełnie, jakbym złamał jej tym serce. Pomyślałem, że musiałem wyglądać tak samo. Nie byłem nawet bliski pogodzenia się z końcem mojego związku.

Starsza kilka razy uchyliła usta, chcąc coś powiedzieć, ale potem się wycofywała, jakby uznając, że z jakiegoś powodu nie jest to odpowiednie. Szukała odpowiednich słów.

- Tak mi przykro. - Rzuciła w końcu, zupełnie cichym głosem przepełnionym niedowierzaniem. Prawdopodobnie ona również nie sądziła, że coś takiego kiedykolwiek się stanie. Oboje myśleliśmy, że Baekhyun stał się stałą częścią naszego życia. Nie braliśmy pod uwagę tego, że kiedykolwiek może go zabraknąć.

- Wiem. - Westchnąłem odsuwając się ode niej. Miałem wrażenie, że jeszcze trochę matczynego ciepła i ponownie się rozkleję.

Całą noc nie spałem. Poświęciłem ją na zmartwienia i zastanawianie się co dalej. Musiałem o wszystkim powiedzieć przyjaciołom, rodzinie, ale to nie to zaprzątało mi głowę w największym stopniu. Zastanawiałem się jak będzie dalej wyglądała moja relacja z Baekhyunem. On był nie tylko moim partnerem, ale i najlepszym przyjacielem. Zastanawiałem się czy przyjaźń wchodziła dalej w grę. Obawiałem się, że nie ma na to szans, a Baek zacznie mnie unikać. Jemu też na pewno było bardzo ciężko. Wiedziałem, że mnie kocha, dlatego ciężko było mi zrozumieć dlaczego podjął taką decyzję. Liczyłem na to, że wkrótce ją zmieni.

Jeśli to naprawdę miał być nasz koniec, to chyba wolałbym nigdy nie poznać Baekhyuna. Nigdy nie dowiedzieć się jak wspaniałą osobą jest, jak wiele ma do zaoferowania. Nie poczuć tego na własnej skórze.

Nie wyobrażałem go sobie w ramionach innej osoby. Nie potrafiłem nawet myśleć o tym, że któregoś dnia mógłby pokochać kogoś innego. To nie było możliwe.

Westchnąłem cicho, po czym rozejrzałem się po pomieszczeniu. Było dziwnie puste. Poczułem kolejną falę niepokoju.

- Nie pytaj, Chanyeol. - Rzuciła moja mama, po czym usiadła na kanapie, jakby nie mogąc dłużej ustać na nogach przez emocje jakie czuła.

- Pytam. - Westchnąłem cicho, zanim usiadłem tuż obok niej. Byłem zrezygnowany i wyczerpany. Myślałem, że nic więcej mnie nie zaskoczy.

- Chciałam... Chciałam, żebyście zajęli się tym domem z Baekiem.

- O czym mówisz? - Zapytałem spoglądając w jej kierunku. Westchnęła czując na sobie mój wzrok.

- Jestem już stara, kochanie. Ten dom jest zbyt duży, abym mogła się nim zaopiekować całkowicie sama. Ciocia Yubin też mieszka samotnie. Spędziłyśmy razem całe życie i pomyślałyśmy, że powinniśmy razem zamieszkać. Moje zdrowie jest coraz gorsze, operacja kolan nie pomogła. Te schody są uciążliwe, a Yubin mieszka na parterze. Obie jesteśmy samotne, obie straciłyśmy mężów. Poza tym ten dom tak bardzo przypomina mi o twoim ojcu. Kocham to miejsce, ale jest zbyt ciche i zbyt przepełnione wspomnieniami, abym została tu dłużej.

- Chcesz się wyprowadzić?

- Tak.

- I chciałaś, żebyśmy zamieszkali tu z Baekhyunem?

- Wspominałeś, że myślicie o wspólnym mieszkaniu. Ten dom i tak w końcu byłby twój, więc wydawało mi się, że to idealna okazja. - Westchnęła cicho.

- Przepraszam. - Rzuciłem odruchowo. Mama zaśmiała się kręcąc głową, po czym rzuciła, że nie mam za co przepraszać. Ja jednak czułem, że powinienem prosić ją o wybaczenie. Przedstawiłem jej kogoś, kogo pokochała z całego serca, kogo traktowała jak członka rodziny, dobrego przyjaciela, syna. Wydawało jej się, że spędzimy razem resztę życia, a my daliśmy całkowitą plamę. - Przepraszam. - Powtórzyłem czując łzy w oczach. Zanim się obejrzałem mama przyciągnęła mnie do siebie mrucząc cicho, że wszystko będzie w porządku.

Czułem, że nic już nie będzie w porządku, jeśli Baekhyun nie wróci. To jak życie bez serca. Niemożliwe. Moje życie nie było możliwe bez niego.

Jeśli to był nasz koniec, to żałowałem, że wpuściłem go do mojego życia. Pozwoliłem mu stać się moją codziennością, niemal każdą moją myślą, moją nadzieją na przyszłość.

Cicho płacząc przycisnąłem dłoń do ust, aby mama nie mogła tego usłyszeć. Nie chciałem, żeby i ona rozpaczała po odejściu Baekhyuna. Chciałem wierzyć, że wróci, ale może Dahee miała rację. Może Baekhyun wcale tak bardzo mnie nie kochał. Może nie był gotów, aby o nas walczyć. Wyglądało na to, że wystarczyła drobnostka, aby odszedł.

Bałem się.

Pierwszy raz bałem się o własną przyszłość. O to, że sobie nie poradzę.

Myśląc o tym czekałem na grudniowy cud, który mógłby być krótkim smsem, małym uśmiechem czy słowem pochodzącym od Baekhyuna. Potrzebowałem usłyszeć, że damy sobie radę, że zachował się pochopnie czy żałuje, że podjął taką decyzję. Chciałem usłyszeć, że da nam drugą szansę. Czekałem.

W tym roku mój grudniowy cud nie nadszedł.

Koniec

_____________________

Cóż... Koniec sezonu, oczywiście.

Mam nadzieję, że mimo rozczarowania tą częścią, tym zakończeniem, to również następny grudzień spędzimy razem. Mam nadzieję, że wszyscy rozumiecie dlaczego ChanBaek zerwał (jeśli nie to przeanalizujcie smsy Dahee z rozdziału 24 i 28) i że nie jesteście na mnie tak bardzo źli jak zapewnialiście, że będziecie. Życie nie jest idealne, ludzi się rozchodzą, czasem zostają sami, czasem znajdują kogoś innego, czasem wracają do poprzedniej miłości... Tak już jest, mam nadzieję, że to rozumiecie.
Bardzo dziękuję za to, że spędziliście ze mną ten grudzień. Świetnie się bawiłam pisząc to opowiadanie oraz rozmawiając z wami.
Jaka obiecałam, za tydzień pojawi się pierwszy dodatek. Zwykle w ciągu roku dodaje ich około czterech, więc pewnie nie zdążycie za mną zatęsknić  hahaha
Bardzo was kocham i korzystając z okazji życzę wam świetnego roku. Oby był lepszy niż poprzedni.
Do zobaczenia za rok w Miracles in December 4.
Kocham was!! Buziaki 💕💕💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro