22/12/20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Byun Baekhyun

  Nie na wszystko w życiu mieliśmy wpływ. Nie raz jedna decyzja niosła za sobą skutki, których wcześniej zupełnie nie byliśmy świadomi. Czasem nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego jak wiele za sobą pociągnie, że niszcząc jeden element, zniszczymy również wiele z tego, co go otacza.

Rozstanie z Chanyeolem było ciężkie i wiedziałem, że pociągnie za sobą naprawdę wiele. Tak duże decyzje zawsze niosą za sobą zniszczenia. Wtedy sądziłem, że podejmuję dobrą decyzję, że podejmuję ją w zamian za Chanyeola w obawie, że świadomość tego, że powinien mnie zostawić obudzi się w nim zbyt późno.

Zawsze patrzyłem, jak ludzie odchodzą z mojego życia. Doświadczyłem śmierci rodziców i patrzyłem, jak krewni, jeden po drugim odwracają się i znikają. Nie chcieli mieć ze mną nic wspólnego, a ja, wtedy wciąż za młody i za głupi, zostałem sam z myślą, że jestem problemem. 

Wciąż zbyt często nawiedzały mnie podobne wnioski, ale nigdy nie sądziłem, że jeden z nich zniszczy coś, co z całego serca pielęgnowałem, mój pierwszy zdrowy związek.

Bałem się zmierzyć z przeszłością. Powinienem był zrobić to już dawno temu, aby taka sytuacja nigdy się nie wydarzyła, abym nigdy nie czuł, że Dongho jest najlepszym co może mnie spotkać i że nie zasługiwałem na nikogo lepszego, zwłaszcza Chanyeola.

Decyzja o końcu związku, wynikająca ze strachu, niepogodzeniem się z przeszłością i zwykłej głupoty, niosła za sobą różne konsekwencje.

Nie tylko te oczywiste, jak utratę najbliższej osoby, ale też takie, jak odczuwanie konieczności unikania jej.

Unikając Chanyeola unikałem również salonu, który po części należał do niego. 

Kiedyś przebywałem w nim niemal co wieczór. Czekałem aż wszyscy skończą swoją pracę, piliśmy razem herbatę, rozmawialiśmy o głupotach, czasem z Chanyeolem odprowadzaliśmy do domu Minseoka czy Sehuna i nie długim spacerem szliśmy do jego mieszkania. To była nasza tradycja, która zniszczyłem.

Ale nie chciałem już dłużej uciekać. 

Rok to za dużo, aby nie wysunąć wniosków i jednocześnie za mało, aby przestać coś i kogoś kochać.

Chciałem do tego wszystkiego wrócić.

Małymi kroczkami, powiedział Minseok podczas mojego godzinnego wywodu na temat tego jak nienawidzę się za to co zrobiłem i jak bardzo tęsknię za tym wszystkim. 

Moje małe kroczki były naprawdę niewielkie.

W mojej głowie wciąż walczyły ze sobą dwie myśli, jedna mówiąca, że jestem niewystarczający i zachowam się samolubie wracając do Chanyeola, druga, że jeśli kogoś kochasz, to możesz stać się dla niego wystarczający.

Pragnąłem, jak nic nigdy wcześniej, stać się wystarczający.

Ponieważ Green Light noc wcześniej miało ostatni dzień pracowniczy przed świętami, dziś siedziałem w domu. Jasne, musiałem jeszcze pójść do radia, pojawiałem się tam nawet w wigilię, ale do tego czasu miałem nieco wolnego. Mimo to nie posiadałem wielu planów. Chanyeol pracował jeszcze dziś i jutro, dodatkowo w dłuższych godzinach, więc nie miałem wiele do roboty. 

Minseok zaproponował żebym przyszedł posiedzieć w salonie, a ja się zgodziłem. 

Cieszyłem się, że mogę znów odwiedzić te miejsce, zupełnie jak dawniej w pewien sposób znów do niego należeć. Wciąż nie wszystko wróciło do normy, ale chciałem wierzyć, że to tylko kwestia czasu.

W końcu Chanyeol powiedział, że na mnie poczeka. Nie miał powodu, aby mnie okłamać, więc on chyba naprawdę musiał wciąż coś do mnie czuć mimo że minął rok, podczas którego wcale nie mieliśmy kontaktu. 

Droga do salonu nie była długa. Było już ciemno, ale wciąż było dość wcześnie, a ulice były pełne od ludzi, którzy biegli kupić ostatnie prezenty, ozdoby czy składniki do świątecznych posiłków. 

Sam kupiłem już pizze, którą zamierzałem odgrzać w mikrofali.

Mróz spowodował, że znalazłem się w miejscu docelowym szybciej, niż mógłbym podejrzewać. Już na zewnątrz słychać było śmiech, kiedy uchyliłem drzwi wejściowe.

Salon nie zmienił się wiele od ostatnich moich odwiedzin, które miały miejsce jakieś dwa tygodnie temu. Pojawiło się więcej dekoracji świątecznych, ale nie miałem pojęcia kto za nie odpowiadał.
Wszyscy byli zajęci. Chanyeol farbował jakąś dziewczynę, Minseok przycinał długie włosy kobiety w średnim wieku, a Sehun zajmował się strzyżeniem męskim.

Pomyślałem, że nie potrzebnie przyszedłem. To było ich miejsce pracy, oczywiste, że byli zajęci.

Wszystkie spojrzenia zwróciły się w moim kierunku, kiedy strzepałem nieco śniegu z rękawa kurtki.

- Jesteś w końcu. - Rzucił najstarszy z szerokim uśmiechem. Wiedziałem, że gdyby tylko nie był zajęty, na pewno podszedłby i mnie uściskał.

- Minseok zrobił dla ciebie herbatę, Baekhyun. W ten grudzień rządzi gruszka z cynamonem. - Poinformował mnie Sehun, nie zdejmując wzroku z obszaru, który strzygł.

- Dziękuję. - Powiedziałem, po czym spojrzałem w kierunku Chanyeola, który zdawał się zupełnie zaskoczony moją obecnością. Od razu wiedziałem, że nie został poinformowany o moich odwiedzinach. Poczułem się nieco źle, ale wtedy na jego zdziwionej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Cześć, Baekkie. - Rzucił, po czym nie zmieniając wyrazu twarzy wrócił do swojej pracy.

Kiedy zdjąłem z siebie kurtkę poczułem nieco większe ciało, które odrobinę niezdarnie objęło moje.

- Tak dawno cię nie widziałem, Baekhyun. - Mruknął Jongin w moja skórę.

- Tak, kopę lat. - Odparłem oddając jego uścisk. Faktycznie, nie bywał często w mieszkaniu Sehun i Sojin, kiedy jeszcze tam mieszkałem. Zwykle zabierał tylko Sehuna i uciekał. Zaryzykowałbym stwierdzeniem, że nie widziałem go od ponad miesiąca.
Jongin wyglądał dobrze. Zdawałem się szczęśliwy, co i mnie odrobinę uszczęśliwiło, bo zasługiwał na wszystko, co najlepsze.

- Jeszcze tu ciebie brakowało. - Rzucił ktoś, a kiedy spojrzałem za ramię Jongina, zauważyłem Jongdae, który siedząc oparty o zagłówek kanapy, upijał nieco napoju z granatowego kubka.

- Nie chciałem, żebyś za bardzo tęsknił. - Odparłem wypuszczając Jongina, który poprowadził mnie w stronę kanap. Na stoliku stał nietknięty, błękitny kubek ozdobiony białymi płatkami śniegu.

- To twój. - Powiedział młodszy siadzając mnie na miejscu przy naczyniu. Uśmiechnąłem się, ponieważ każdy zdawał się mieć kubek, który w pewien sposób do niego pasował. Minseok musiał pomyśleć o tym dużo wcześniej.
Jongdae trzymał granatowy, bardzo prosty kubek bez żadnej ozdoby. Jongin miał taki w kolorze stonowanej, ale mocnej czerwieni z jakimś napisem. Zauważyłem, że przy stanowisku Minseoka stoi zielony kubek z kilkoma złotymi gwiazdkami u szczytu. Sehun miał szary kubek z drobnymi, białymi wzorami, za to Chanyeol miał taki sam jak ja, a tak przynajmniej mi się zdawało. Nie miałem pojęcia dlaczego.
Przy niektórych klientach stały kubki z logiem salonu.

- O czym rozmawialiście zanim przyszedłem? - Zapytałem upijając nieco parującego napoju. Wciąż był bardzo ciepły, ale nie parzył moich ust.

Jongdae podzielił się swoimi przemyśleniami na temat jednego ze świątecznych hitów, do czego zaraz wszyscy się przyłączyli. Każdy miał jakąś ulubioną, świąteczną piosenkę którą chwalił.

Przysłuchiwałem się temu z lekkim uśmiechem, kiedy moje spojrzenie spotkało się ze spokojnym spojrzeniem Chanyeola.

On chyba też był szczęśliwy, że w końcu tu wróciłem.

___________________
Dobry wieczór Elfiki ♥
Jak się dziś wszyscy macie? Czujecie choć odrobinę święta? Ja wcale 💔

Kocham was, do jutra! 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro