28/12/20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Park Chanyeol

- Sorry I couldn’t pick up earlier, I was meeting my friends, shy shy shy! I can’t really meet you right now, sorry!

- Potrzebujemy dwóch taksówek, jeśli pojedziemy małymi.

-I’ll call you a little later. Don’t beg, then you won’t last long. I’ll let you call me baby!

- Barman mówił, że trzeba iść za deptak i tam znajdziemy postój.

- Nie lepiej zamówić jakąś tu?

- It’s still a little too early, too early for my heart. To feel the same, but I’ll show you more.

- Musielibyśmy znaleźć numer. Masz podłączony internet?

- Może wrócę do środka i zapytam?

- Damy radę dojść za deptak, to ze trzy minuty drogi.

- Cheer up baby, cheer up baby, Cheer up a little more!!!

- A girl can’t give her heart too easily!!

- That’s how you’ll get to like me even more!!!!

- W porządku. Chanyeol? Jak bardzo pijany jesteś?

- Ja nie-e jestem pijany! - Odparłem przerwając wyklaskiwanie rytmu dla Baekhyuna i Sojin, którzy tańczyli na środku ulicy wykrzykując słowa piosenki Twice. - Oh, Baekhyunnie! - Krzyknałem widząc jak mniejszy zatacza koło i upada prosto w stertę śniegu niedaleko. Sojin wybuchnęła śmiechem, łapiąc się za brzuch, a ja podniosłem się z chodnika i chwiejnie podszedłem do mojego byłego chłopaka. Zaraz jednak poślizgnąłem się na dokładnie tym samym fragmencie lodu co on i wylądowałem tuż obok. Baekhyun zaczął chichotać, a widząc jego radosną minę zrobiłem to samo.

- Okej, Chanyeol jest w tym samym stanie co Baek, So i Jongin. - Ocenił Minseok za moimi plecami, na co Jongin wyplątał się z ramion Sehun, obwieszczając, że przez cały dzień pił prawie tylko wodę.

- Jakoś dojdziemy do postoju. - Rzucił Sehun, łapiąc swojego chłopaka w okolicy łokcia. Poczułem lekką zazdrość, dlatego obróciłem się do Baekhyuna i zacisnąłem palce na fragmencie jego kurtki w okolicy dłoni.

Tak lepiej.

- Okej, Chanyeol, Baekhyun, wstawajcie, przeziębicie się. - Powiedział Minseok podchodząc do nas. Z niewielkim problemem pomógł nam wstać. - Prosto i do celu, pilnujcie się.

- M-Minnie brzmisz jak Twój mąż! - Krzykął Baekhyun szturchając lekko ramię koreańczyka. Nie podobało mi się, że nie mogłem dłużej trzymać jego kurtki, dlatego niewiele myśląc złapałem za dłoń Sojin, która szeroko się uśmiechnęła, wycierając kąciki oczu z łez.

- Brzmię inteligentnie?

- Właśnie nie! Jak Twój mąż! - Powtórzył Baekhyun wywołując śmiech zaspanego Jongin, który niemal całym ciężarem ciała opierał się o Sehuna.

- Szzzz, Baek. Jesteś za głośno, ludzie już śpią. - Pouczył go w odpowiedzi Kim, ale na jego ustach był mały uśmiech, który zauważyłem, kiedy minęliśmy ich z Sojin.

Nie wiedziałem dokąd idziemy, ale wyprzedziliśmy wszystkich, machając mocno splecionymi dłońmi.

-Hej, ja też! - Krzyknął Baekhyun i chyba chciał do nas podbiec, ale usłyszałem jak upada na ziemię. Spojrzałem za siebie, gdzie Jongdae z ogromnym spokojem pomógł mu wstać.

- Dziękuję, mężu Minseoka. - Powiedział Baekhyun z uśmiechem wpatrując się w jego twarz, zanim palcem wskazującym nie pacnął jego pulchnego policzka.

- Mam wrażenie, że to najmilsza rzecz jaką wypowiedziałeś w moim kierunku. - Ocenił poważnie, na co Baekhyun wzruszył ramionami i ponownie się rozpędził.

- Złap mnie, Chanyeol!

- Baekhyun, nie! - Krzyknęli jednoczenie Minseok i Jongdae, a zaraz za nimi to samo powtórzył Sehun.

W ostatniej chwili puściłem dłoń Sojin i złapałem Baekhyuna w okolicy ud, kiedy naskoczył na moje plecy. Baekhyun zaśmiał się głośno, kiedy ułożył brodę na czubku mojej głowy i objął ramionami moją szyję.

- Baekhyun, to nie jest dobry pomysł. - Rzucił cicho Sehun, ale wydawało mi się, że mniejszy nawet tego nie usłyszał.

- Cheer up baby, cheer up baby! Cheer up a little more!!! - Zaczął krzyczeć nad moim uchem, kiedy nieco chwiejnie ruszyłem przed siebie.
Zaraz dołączyła do niego Sojin, która zmusiła Jongdae do niesienia jej na plecach, uznając najwyraźniej, że Baekhyun miał świetny pomysł.

- Powinniśmy być teraz na podróży poślubnej. - Mruknął pod nosem Jongdae, na co Minseok upewnił się, że wszyscy powoli zmierzają do celu, po czym zaczął iść przy jego boku.

- W pewnym sensie jesteśmy.

- Jesteśmy na wakacjach z przyjaciółmi.

- To prawie to samo. - Ocenił. - Ślub jest wystarczający, nie potrzebujemy żadnych szopek wokół tego. - Dodał spoglądając na twarz Jongdae, który cicho westchnął.

- Skoro tak mówisz. - Mruknął patrząc pod nogi, na śnieg, który przysłaniał drogę.

- Channie, mąż Minniego jest taki okropny!

- Przynajmniej awansowałem z ogra. - Uznał Jongdae, na co Baekhyun wtulił policzek w moje włosy, mruczeć ciche "śnisz".

Postój faktycznie okazał się być tuż za rogiem.

- Pojadę z Chanyeolem i Jonginem, a wy zajmijcie się krzykaczami. - Rzucił Jongdae zmuszając Baekhyuna do zejścia z moich pleców. Mniejszy niechętnie to zrobił mrucząc o tym jak zimne są jego stopy.

Nim się obejrzałem byłem w pojeździe z Jongdae i Jonginem, który od razu zasnął oparty o szybę.

- Chcę jechać z Baekhyunem. - Mruknąłem obserwując jak Jongdae rozmawia po angielsku z kierowcą. Zupełnie nie zwrócił na mnie uwagi.

Ruszyliśmy w drogę do hotelu.
Podniosłem się na siedzeniu i spojrzałem za tylne okno. Było zupełnie ciemno, ale widziałem światła jadącego za nami samochodu.

- Baekhyun będzie w porządku. - Rzucił Jongdae, obracając się nieco do mnie. Czułem na sobie jego wzrok przez dłuższy moment, ale w końcu uznał rozmowę z kierowcą za dużo ciekawszą niż obserwacja mnie.

Po kilku dłuższych minutach zaparkowaliśmy pod hotelem. Wyszedłem z pojazdu nie czekając na Jongdae, który starał się obudzić naszego przyjaciela.

Zaraz po nas na podjeździe stanął drugi samochód.

- Baekhyunnie! - Krzyknąłem, otrzymując naganę od Jongdae.

- Chanyeoliee! - Odkrzyknął dobrze znany mi głos ze środka drugiego pojazdu. Pierwszy wygramolił się mój były chłopak, który rzucił się w moim kierunku z szeroko otwartymi ramionami. - Tak dawno cię nie widziałem, Chanyeoliee!

- Ja ciebie też, Baekhyunnie! - Odparłem pozwalając mu wpaść w moje ramiona. Ledwo utrzymaliśmy równowagę, ale udało nam się nie wpaść w żadną z zasp śniegu.

- Widzieliście się dziesięć minut temu. - Mruknął Jongdae ciągnąć za sobą Jongina, którego wcisnął w ramiona Sehun, kiedy tylko wyszedł z pojazdu.

- Ćśś, Jongdae. Nie psuj im momentu. - Odparł Minseok pozwalając przytulać nam się przez kolejne kilka chwil.

Baekhyun był malutki w moich ramionach. Zawsze wpasowywał się w nie idealnie i okazało się, że w ciągu roku nic się nie zmieniło.
Jego oddech był ciepły kiedy dotykał mojej odsłoniętej szyi.

Nie chciałem go wypuszczać, ponieważ w końcu, po roku, znalazł się na swoim miejscu.

Niestety wreszcie Jongdae zmusił mnie do wypuszczenia drobnejszego chciała.

- Chodźmy do środka. - Powiedział ciągnąć nas w stronę wejścia do hotelu. Pomachałem dłonią do recepcjonistki, która niepewnie mi odmachała.

- Zabierz Jongina na górę. - Rzucił Minseok do Sehuna, zanim wyszedł z nami na piętro z jednoosobowymi pokojami.

Jongdae zabrał klucz Sojin, po czym wszedł z nią do pokoju obok.

- Każdy idzie do swojego łóżka, jasne? - Powiedział Minseok grożąc mi i Baekhyunowi palcem. - Nie róbcie nic głupiego. Prosto do łóżek. - Dodał. Miał już klucz do pokoju Baekhyuna, dlatego otworzył drzwi i zostawił je uchylone, kiedy brunet wpakował się do środka.

- Gdzie masz klucz? - Zapytał mnie. Stał blisko, a ja uznałem, że nasza różnica wzrostu jest śmieszna, ponieważ Minseok nie był tak uroczy jak Baekhyun.

- Tu! - Powiedziałem wyciągając przedmiot z jednej z kieszeni kurtki. Kim odebrał go ode mnie, po czym spojrzał do pokoju Baekhyuna i zamknął drzwi, najwyraźniej usatysfakcjonowany tym co zastał w środku.

- Do łóżka. - Przypomniał mi starszy, wpychając mnie do pomieszczenia. Mruknąłem pod nosem, bo było zimne i puste. Kim wskazał na materac, a kiedy się na niego rzuciłem, życzył mi dobrej nocy i zamknął drzwi.

Minęła chwila.

Łóżko było miękkie i zimne, a światła w pomieszczeniu były zgaszone.
Było zupełnie cicho.

Zamknąłem oczy.

I wtedy usłyszałem pukanie w szybę.
Obróciłem się na bok i spojrzałem przez okno. Na zewnątrz, na balkonie, stał Baekhyun. Miał na sobie szlafrok hotelowy, a jego włosy były wilgotne, co oceniłem jeszcze z daleka.

Od razu podniosłem się i podszedłem do drzwi, które uchyliłem.

- Nie powiedziałem Ci dobranoc, Yeolie! - Oznajmił, a ja zauważyłem jak drży od zimna. - Masz t-taki sam pokój jak j-ja? - Zapytał wsuwając swoją głowę do środka. Odsunąłem się, a on bez zawahania wszedł do środka. - Ah, jest zupełnie ciemno! - Ocenił, kiedy zamknąłem za nim drzwi, aby zimno nie dostawało się do środka.

- Ja cię widzę. - Odparłem pewnie, stojąc tuż przy nim. Baekhyun zachichotał. Miał ładny śmiech.

- Gdzie jestem? - Zapytał, a ja zdołałem dostrzec jak zasłania swoją twarz, jakby próbując się przede mną schować.

- Tu. - Mruknąłem łapiąc jego ramiona. Były połowicznie odkryte, a ja czułem pod palcami jego nagą, lekko wilgotną, ciepłą skórę.

Baekhyun mruknął cicho, przechylając nieco głowę. Odsłonił swoją twarz.

- Ty jest Twoje czoło. - Rzuciłem podnosząc dłoń na wspomniany element jego ciała. Przysunąłem się przy tym nieco bliżej, a kiedy Baekhyun znów podniósł głowę poczułem zapach jego brzoskwiniowego żelu pod prysznic. Położył swoje dłonie przy moich żebrach i lekko je zacisnął. - Tu twój nos. - Powiedziałem dotykając palcem jego małego nosa, który wciąż był chłodny od spaceru po balkonie. - A tu twoje usta. - Zakończyłem dotykając jego miękkich, różowych warg, które uchyliły się nieco, kiedy Baekhyun poczuł na nich moją skórę.

Był najpiękniejszy.

Jego oczy były nieco przymknięte kiedy z chichotem ugryzł lekko mój palec. Zaśmiałem się widząc jego radosną twarz.

W zamian uszczypnąłem jego pulchny policzek, a on, kontynuując przepychanki, przysunął się jeszcze bliżej, aby przyłożyć usta do mojej szyi. Nie miałem pojęcia co chciał zrobić, ponieważ kiedy poczułem jak zarzuca mi ręce ma szyję natychmiast, działając niemal automatycznie, podniosłem go za uda, na moje biodra.

Dopiero wtedy zrozumiałem, że pod szlafrokiem Baekhyun jest zupełnie nagi.

- Channie. - Mruknął cicho przy moim uchu, kiedy zacisnąłem mocniej dłonie na jego skórze. Była miękka, jędrna i gładka.
Chciałem zostawić na niej ślady swoich palców, aby mógł zobaczyć je z samego rana.

- Tak? - Rzuciłem podnosząc głowę. Baekhyun, przez nową pozycje, musiał patrzeć w dół, aby utrzymać ze mną kontakt wzrokowy.

Wyglądał idealnie, perfekcyjnie. Jego policzki były zaczerwienione, a powieki przymrużone. Skóra idealnie gładka, oczy błyszczące. Usta uchylone w chichocie.

- Co robisz? - Zapytał zaciskając uda wokół moich bioder jeszcze mocniej. Przeniosłem dłonie odrobinę wyżej.

Zdecydowanie był nagi.

- Nie wiem. - Mruknąłem utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Baekhyun wyśmiał moją odpowiedź, a ja jego śmiech.

To był ułamek sekundy.

Połączyliśmy nasze usta w gwałtownym pocałunku.

Nie było w nim delikatności. Było pragnienie, tęsknota i wiele uczuć, którymi od roku nie potrafiliśmy się podzielić.

Za nami stała szafka, a plecy Baekhyuna zderzyły się ze ścianą, kiedy posadziłem go na niej, zupełnie dominując nad jego małą sylwetką.

Usta Baekhyuna smakowały alkoholem, który piliśmy wcześniej, ale jego skóra miała słodki smak, kiedy przeniosłem się na jego szyję. Biały szlafrok nie ukrywał wiele, naruszony gwałtownymi ruchami.

Chciałem naznaczyć jego skórę. Chciałem przypomnieć mu do kogo należy i kto kocha go najbardziej.

Tak bardzo, że pozwolił mu odejść naiwnie wierząc, że wróci.

Nie mogłem znów na to pozwolić.

- Powiedz, że wciąż mnie kochasz. - Mruknąłem w jego skórę. Ugryzłem ją w tym miejscu, a mniejszy odchylił głowę z cichym jękiem, aby dać mi do niej lepszy dostęp. To było niesamowite uczucie znów trzymać go w ramionach.

- Oczywiście, że cię kocham. - Sapnął nie pozwalając mi się odsunąć. Jego nogi wciąż mnie oplatały.
Kolejny pocałunek wcale nie był spokojniejszy. Niósł w sobie jeszcze więcej gorących emocji niż poprzedni.

Chciałem zapytać czy nie będzie tego żałował. Powinienem był zapytać, ale czując jego ciepłą skórę nie potrafiłem.

Materac wciąż był zimny, kiedy na niego upadliśmy. Baekhyun pierwszy, ja tuż za nim, zsuwając się na wysokość jego ud, aby oznaczyć je w miejscach, w których nie widziałem odcisków swoich palców.

- Obiecaj, że nie odejdziesz. - Mruknąłem uchylając jego nogi mocnym uściskiem nad kolanami. Zastygłem i spojrzałem na twarz Baekhyuna. Była zarumieniona i zniecierpliwiona, ale wiedziałem, że jego kolejne słowo było szczere.

- Obiecuję.

________________________
Dobry wieczór 💜
Jak się dziś macie? Już oficjalnie po świętach... Niesamowite jak szybko minęły, prawda?
Już prawie nowy rok...

Mam nadzieję, że macie dobry wieczór 💕

Kocham was! Do jutra! 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro