22/12/17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czy byłem zdenerwowany? Zdenerwowany to zbyt mało powiedziane. Była już dziewiąta rano, moja przerwa świąteczna właśnie się zaczęła, a w pomieszczeniu obok wciąż spał mój sąsiad, który niezależnie od zajęcia wyglądał jak anioł.
Zasnął w nocy na kanapie, kiedy rozmawialiśmy o najbliższych świętach. Nie widząc innego wyjścia zniosłem go do sypialni, ze świadomością, że chciałbym już nigdy nie wypuszczać go ze swoich ramion. Pasował do nich idealnie, do czego się upewniłem, kiedy jego śliczna twarz wtuliła się w moją koszulę. Ułożyłem go pod kołdrą, otuliłem materiałem oraz zgasiłem światło. Od tamtego momentu minęło jakieś dziesięć godzin, a on wciąż spoczywał w łóżku, co jakiś czas obracając się na drugi bok lub stękając cicho, kiedy zraniona kostka zaplątała się w materiał.
Melody spała tuż przy nim, na jednej z poduszek, przez co czułem się porzucony.
Nie wiedziałem też jak powinienem zareagować, gdy mężczyzna się obudzi. Nigdy tu nie spał. Ogólnie rzadko był tu ktoś poza mną, dlatego po prostu nie wiedziałem za co się zabrać.
W końcu poszedłem do kuchni, uznając, że za pół godziny obudzę śpiocha i zawołam go na śniadanie.
W całym pomieszczeniu pachniało cynamonem i suszonymi pomarańczami, które Baekhyun przyniósł kilka dni temu. Wysypał je przy wysokich świeczkach na parapecie i przy stole. Był to jedyny świąteczny element widoczny w całym moim domu. Nie było tak naprawdę nic więcej. Żadnych dekoracji czy przygotowanych potraw, na które wciąż miałem czas, a których nie zamierzałem przygotowywać.
Postanowiłem zrobić najbardziej klasyczne, ale lubiane przez większość śniadanie, dlatego zagotowałem wodę na wielki dzban herbaty i zabrałem się za przygotowywanie jajecznicy z pomidorami. Kiedy pomidory się podgrzewały wyjąłem toster i włożyłem do niego dwie kromki chleba. Na stół wyłożyłem dżem i masło, po czym wyjąłem szklanki i położyłem pełny dzbanek obok. Zastanawiałem się nad kawą, ale któregoś dnia Byun wspomniał, że rzadko ją pije.
Szybko skończyłem robić jajecznicę i nalałem do wysokich kubków parującej herbaty. Po nałożeniu wszystkiego i wyjęciu drugiej porcji grzanek nasypałem karmy dla Melody, która natychmiast przybiegła do misek.
- Zdrajca. - Rzuciłem do niej i powoli wszedłem do sypialni. Baekhyun siedział na łóżku, powoli przecierając zaspane oczy. Widząc mnie westchnął i ponownie opadł na materac.
- Przepraszam, nie sądziłem, że zasnę.
- Nic się nie stało przecież. - Rzuciłem delikatnie zaciskając dłonie na jego smukłych nadgarstkach. Uroczo zachichotał kiedy podniosłem go do siadu, po czym ześlizgnął się do poprzedniej pozycji.
- Masz bardzo wygodne łóżko.
- Naprawdę?
- Serio, dawno tak dobrze nie spałem. - Powiedział wtulając policzek w moją ulubioną, błękitną poduszkę.
- Więc musisz częściej tu przychodzić. - Odparłem, chociaż byłem pewny, że spał spokojnie, ponieważ wiedział, że Dongho go nie skrzywdzi.
Byłem pewny, że mężczyzna jest już w swoim mieszkaniu, ale wciąż nie pojawił się tutaj, mimo, że na pewno wiedział, że to właśnie tutaj powinien szukać swojego chłopaka. Bałem się, że to może spowodować u niego kolejną furię napędzaną zazdrością. - Chodźmy, zrobiłem śniadanie. - Uprzedziłem ponownie dotykając jego nadgarstków. Zaśmiał się cicho, na co odpowiedziałem uśmiechem. Był uroczy, kiedy był szczęśliwy. Sprawił, że chciałem powodować uśmiech na jego twarzy.
Tym razem bez sprzeciwu podniósł się, po czym wstał lekko ślizgając się na podłodze. Miał problem ze złapaniem równowagi, dlatego ułożyłem dłoń na jego plecach i pomogłem mu bezproblemowo wyjść z sypialni. Wiedziałem, że dziś w nocy będzie mi go tu brakowało.
- Naprawdę zrobiłeś śniadanie. - Zauważył widocznie zaskoczony. - Myślałem, że żartowałeś albo wyjąłeś z szafki płatki. - Wyjaśnił od razu siadając na jednym z miejsc. Chwycił za widelec i zabrał się do jedzenia. Zająłem miejsce naprzeciw i przyłożyłem do ust kubek z ciepłą herbatą.
- Smacznego. - Rzuciłem z uśmiechem widząc, że najwyraźniej mu smakuje. Nieco niewyraźnie życzył mi tego samego.
- Pomyślałem, że powinniśmy kupić choinkę.
- Po co? - Zmarszczyłem brwi i również zabrałem się za jajecznicę. Była w porządku.
- Żeby poczuć magię świat, Chanyeol. - Powiedział tonem, jakby komunikował to małemu dziecku. Przy każdej innej osobie na jego miejscu po prostu bym się wkurzył, ale brunet był przy tym tak słodki, że po prostu nie umiałem.
- W porządku. - Odparłem, a jakieś czterdzieści minut później faktycznie zabraliśmy wszystko i wyszliśmy na zewnątrz. Było zimno, ale nadal nie było śniegu. Wiedziałem, że Baekhyun go oczekuje. Doskonale pamiętałem, jak jako Hyun ujawnił to na wizji. Miałem nadzieję, że to życzenia wkrótce się spełni. Zasługiwał na idealną wigilię.
- Co jeszcze sprawi, że poczujesz święta?
- Nie wiem. - Rzucił co jakiś czas obracając się dookoła własnej osi. Rozglądał się wokół szukając czegoś odpowiedniego. - Może zrobimy własnoręczne ozdoby? - Zapytał nagle, ściągając na siebie moje zaciekawione spojrzenie. - Papierowe i popcornowe łańcuchy, bombki z szyszek i wycinanek. - Wymieniał uśmiechając się spokojnie, co spowodowało, że na każde jego słowo przytakiwałem. Obiecałem sobie, że znajdę jakiś sklep, w którym kupię wszystkiego co potrzebujemy. Miałem nadzieję, że po powrocie do domu włączymy jakiś Wigilijny film i zabierzemy się za tworzenie wszystkich tych dekoracji.
Nigdy tego nie robiłem i coś podpowiadało mi, że z Byun'em było podobnie, ale wierzyłem, że otrzymamy świetny efekt, jeśli włożymy w to swoje serce.
- Co z jedzeniem? Będziemy gotować? - Baekhyun westchnął na moje słowa i poprawił ciepłą czapkę znajdującą się na jego głowie. Wiedziałem, że pod nią ma już przydługą grzywkę i niewielkie, ciemniejsze odrosty, ale wciąż uważałem, że jest perfekcyjny.
- Nie lubię gotować. Możemy zrobić pierniczki, ale nie lubię robić nic więcej. - Odpowiedziałem śmiechem, ale w tej samej chwili Baek przystanął i spojrzał na mnie roziskrzonymi oczami.
- Kupmy tort. Pyszny, czekoladowy, urodzinowy tort. - Powiedział, a ja podążyłem za jego wzrokiem i natrafiłem na witrynę cukierni. Od razu zauważyłem spore ciasto na najwyższej półce. Było z gładką, czekoladową polewą, na której namalowane zostały choinki, Mikołaj i srebrne śnieżki, które połyskiwały z ruchem obracającej się półki.
Może i nie był zbyt urodzinowy, ale byłem pewny, że to właśnie on zwabił spojrzenie mojego towarzysza.
- Ten? - Zapytałem wskazując na niego palcem, a Baekhyun od razu przytaknął. Weszliśmy do środka, gdzie zamówiliśmy ciasto, które mieliśmy odebrać z samego rana. Starszy w pewnej chwili zaczął męczyć mnie, żebyśmy kupili też różowe świeczki urodzinowe, które mieliśmy zapalić na cieście. Nie byłem do tego przekonany, ale widząc, że mu zależy, zgodziłem się.
W okolicy było również ogrodzone miejsce, gdzie stało kilka osób sprzedających choinki.
- Wybieraj. - Powiedziałem kiedy zaczął przyglądać się najróżniejszym drzewką. Słysząc to jeden z mężczyzn do nas podszedł i fachowo zaczął tłumaczyć najniższemu czym różnią się od siebie rośliny. Baekhyun niespecjalnie słuchał, wyglądające, jakby był w własnym świecie podążając za swoimi kryteriami.
- Chanyeol, możemy tą? - Spojrzałem we wskazanym kierunku rozkoszując się tym jak wspaniale brzmi moje imię w jego ustach. Nawet niespecjalnie się zdziwiłem, kiedy mój wzrok odnalazł niską, dość łysą choinkę, która ginęła wśród dużo ładniejszych roślin.
- Pewnie. - Rzuciłem z uśmiechem. Nie wiedziałem czy drzewko przeżyje całe święta, ponieważ nie wyglądało dobrze, ale liczyłem, że dzięki naszej pracy stanie się najpiękniejsza.
- Możemy po świętach posadzić je w ogrodzie moich rodziców.
W ten sposób skończyliśmy z czekoladowym ciastem, świeczkami i najbrzydszą choinką jaką kiedykolwiek posiadałem.
Mimo to czułem, że będą to najlepsze święta w całym moim życiu.
----------------------------------
Zrobiłam tofu a'la śledź i tofu po grecku.
Są tu jacyś weganie lub wegetarianie? Meldujcie się kochani.
Chciałabym żeby moja przyszła dziewczyna była wege.. Więc, więc... XDD
Co dziś porabialiście?
Czujecie już święta?
Kocham was ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro