23/12/17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Kim Minseok

Cisza w mieszkaniu była przerażająca. Nie było nikogo, a ja nie potrafiłem czuć się tu dobrze, będąc samemu. Brakowało mi Jongdae i Seohyun, którzy poszli na zakupy świąteczne.
Sam czułem się już naprawdę dobrze. Wciąż męczył mnie kaszel i lekkie przeziębienie, ale moje mięśnie nie bolały już tak bardzo jak wcześniej, a gorączka stała się złym wspomnieniem, które jedynie co jakiś czas delikatnie próbowało wprosić się do teraźniejszości.
Dołączenie do moich partnerów zostało mi kategorycznie zabronione, a ja czułem, że po prostu nie chcieli spędzać tego dnia ze mną. Kim był pierwszym, który nie zgodził się, abym gdziekolwiek z nimi pojechał.
Z samego rana dzwonili do mnie rodzice, aby dowiedzieć się się czy na pewno nie chcę przyjechać. Długo z nimi rozmawiałem, ponieważ nie byli świadomi tego, że mieszkam ze swoim chłopakiem oraz jego dziewczyną. Skłamałem więc mówiąc, że spędzę te święta z przyjaciółmi. Długo mówili, że powinienem ich odwiedzić, ale chyba w końcu mama wyczuła, że nieco naciągam prawdę, ponieważ jedne z jej ostatnich słów brzmiały " Nie ważne co się dzieje zawsze będziemy cię kochać".
Wiedziała, że coś jest nie tak.
Matki zawsze mają tą niesamowitą zdolność do odczuwania smutku swojego dziecka. Wystarczy im jedno słowo lub spojrzenie, aby wiedzieć, że coś jest nie tak. Zawsze zastanawiałem się skąd to się wzięło, ale to chyba po prostu miłość.
Nie umiałem długo wytrzymać w łóżku. Była już osiemnasta, a moi współlokatorzy wrócili tylko kilka razy, aby coś zabrać. Prawdopodobnie byli u rodziny Seohyun. Ta Jongdae miała przyjechać dopiero jutro.
Zaprosili mnie, ale nie chciałem do nich dołączyć.
Miała być cała rodzina Jongdae i cała rodzina Seohyun, a ja wiedziałem co to oznaczało.
Chciał się jej oświadczyć.
Nie byłem zaskoczony. Byli ze sobą już naprawdę długo i wypadało, aby w końcu stali się małżeństwem oraz postarali się o dzieci.
Wszyscy prócz mnie tego oczekiwali.
W pewnej chwili wstałem i ruszyłem do pokoju Jongdae. Nie wiedziałem dlaczego to robię. Prawdopodobnie chciałem poczuć ten ból jeszcze mocniej. Zobaczyć na właśne oczy, że moje podejrzenia są prawdziwe, a ja wkrótce będę musiał odejść.
Nigdy więcej nie będę posiadał osoby, którą kocham nad życie.
W pokoju mężczyzny było ciemno, mimo, że w pomieszczeniu dominowały jasne kolory. Okno było otworzone, co spowodowało, że natychmiast zacząłem kaszleć. Włączyłem światło licząc na to, że nie zostane przyłapany przez żadnego z moich współlokatorów. Jongdae nie byłby zły. Byłby rozczarowany, że zamiast go zapytać postanowiłem przeszukać jego rzeczy.
Znalezienie pudełka było dużo łatwiejsze niż sądziłem. Pierwsza szuflada przy oknie, pod niewielką stertą swetrów, w które uwielbiałem się wtulać.
Było tam proste, kwadratowe pudełko o głębokim czerwonym odcieniu. Boki były nieco zaokrąglone, a materiał odrobinę śliski.
Kilka minut siedziałem na ziemi z palcami zaciśniętymi na górnej części pudełeczka. Wiedziełem czego się spodziewać, ale mimo to wciąż się wahałem. Było lekkie, ale byłem pewny, że w środku znajduje się niewielka biżuteria, która miała zmienić całe nasze dotychczasowe życie.
Zacisnąłem powieki i otworzyłem przedmiot.
Już zanim uchyliłem oczy, po moim ciepłym policzku spłonęła pojedyńcza łza, która była bardziej wyczuwalna niż jakakolwiek wcześniej.
Miałem wrażenie, jakbym już teraz decydował o tym co ma być z nami dalej. Jakby została mi podarowana jakąkolwiek władza, która zastąpiła tępe oczekiwanie na ruch Jongdae.
Uchyliłem oczy.
Chwilę później zamknąłem je ponownie i pochyliłem nieco głowę z stronę podłogi. Na panelach pojawiło się kilka równych, okrągłych kropli. Widząc to wytarłem policzki i wróciłek wzrokiem do czerwonego pudełka.
Pierścionek był. Po prostu był.
Tyle wystarczyło abym z powrotem wcisnął go pod granatowy sweter i zgasił światło. Przecierając rękawem oczy upewniłem się, że nie zostawiłem żadnych śladów mojej obecności.
W tej samej chwili usłyszałem dźwięk kluczy na klatce schodowej. Seohyun zawsze się nimi bawiła, obkręcając je w swoich szczupłych palcach.
Rzuciłem się biegiem do swojego pokoju. Zakluczyłem drzwi w chwili, kiedy usłyszałem ciężkie, zimowe buty uderzające o podłogę w przedpokoju.
- Wróciliśmy, kochanie! - Krzyknął Jongdae tak głośno, że mogli usłyszeć go nawet sąsiedzi. W normalnej sytuacji był się zaśmiał, ale teraz przyciskałem chusteczki do twarzy, próbując się uspokoić.
Mój wzrok padł na miedzianą walizkę stojącą w kącie pokoju.
- Okej!
- Przyjedziesz się przywitać? Tęskniłem. - Mruknął nadając swojemu głosu nieco dziecięcych nut. Nacisnął klamkę, ale drzwi nie ustąpiły. - Minseok?
- Po prostu spałem.
- Więc otwórz. - Powiedział nieco poważniejąc. Martwił się.
- Nie.
- Dlaczego? - W tej samej chwili z moich ust wydobyło się ciche łkanie, którego materiał nie dał rady stłumić. Od razu spojrzałem w stronę wyjścia i skupiłem się na materacu. - Płaczesz?
- Nie.
- Przecież słyszę.
- To film. - Odparłem drżącym głosem. Jongdae przez chwilę milczał po czym westchnął. Słyszałem, że oparł się o drzwi. Musiał być zmęczony. Miał dziś dużo zajęć, a ponieważ ostatnio wyszła jego nowa książka, wciąż miał dużo na głowie.
- Nie masz telewizora, a mój laptop leży na kanapie. Co się stało? - Nie odpowiedziałem. Zakryłem kocem głowę i położyłem się na materacu, aby stłumić mój płacz poduszką. - Wyjdź jak się uspokoisz, dobrze? Na pewno nie jadłeś dziś nic oprócz śniadania, które zrobiła Seohyun, prawda? - Nie oczekiwał odpowiedzi. Sam dobrze ją znał. - Usiądziemy razem i cokolwiek się stało, jakoś temu zaradzimy. - Zapewnił. Nawet nie uchyliłem ust, aby cokolwiek powiedzieć. Stał pod drzwiami jeszcze przez chwilę, po czym odszedł, prawdopodobnie do kuchni.
Nie zrobiłem tego o co prosił. Nie wrócił więcej, a ja po uspokoiłem się i odgoniłem myśli, że bez niego sobie nie poradzę, że za bardzo go kocham, aby żyć z dala od niego.
Wiedziałem, że to będzie trudne i prawdopodobnie nigdy już nie zakocham się tak mocno jak w Jongdae.
Byłem pewny, że zawsze będę pamiętał jego promienny uśmiech, drobne gesty i niechęć do herbaty. Będę tęsknił za jego powitalnymi pocałunkami i odbieraniem mnie z pracy. Za bronieniem mnie przed wszystkim i wszystkimi oraz nienormalną, przesadną troską o moje zdrowie. Będę tęsknił za jego ciepłymi swetrami, ramionami, które tak często owijał wokół moich i wzrokiem, który lądował na mnie, kiedy tylko pojawiłem się w tym samym pomieszczeniu. Za jego uwagą, którą poświęcał mi co wieczór i za kłamstwami, mówiącymi, że już zawsze będziemy razem, że nic nigdy nad nie rozdzieli.
Za kłamstwami mówiącymi, że mnie kocha.
Decyzja była trudna. Chciałem z nim porozmawiać, chciałem się pożegnać, ale widziałem, że nie pozwoli mi odejść. To coś o czym musiałem zadecydować sam.
Tej nocy spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy i wyszedłem z pokoju niosąc walizkę, aby koła nikogo nie obudziły.
Nie podejrzewali, że odejdę. Byli pewni, że wstanę rano z lepszym humorem i pomogę im dekorować pierniki.
Tym razem wszystko było inne.
Jongdae spał na kanapie. Musiał zasnąć czekając, aż wyjdę z pokoju. Jego ciało było oparte o poręcz. Widząc znaną mi sylwetkę ponownie poczułem łzy w oczach. Nie chciałem odchodzić. Chciałem, żebyśmy nigdy się nie rozdzielali, ale to było niemożliwe.
Odważyłem się odłożyć walizkę i delikatnie ogarnąć grzywkę z jego czoła, aby móc ostatni raz spojrzeć na jego twarz. Chciałem już na zawsze zatrzymać jej widok w swojej pamięci.
Drżąc, niepewnie ucałowałem jego czoło, tak, jak on uwielbiał to robić. Moje suche usta ledwo dotknęły jego skóry, kiedy odsunąłem się i ostatni raz zmierzyłem go wzrokiem.
To była jedyna odpowiednia decyzja.
Tak przynajmniej sądziłem, kiedy po długiej podróży, o czwartej rano, stanąłem przed drzwiami rodzinnego domu i nie powstrzymując płaczu pozwoliłem wtulić się w ciało matki, która od razu również zaczęła płakać, mówiąc, że wszystko będzie dobrze.

Chciałem po prostu, aby Jongdae w końcu zaznał prawdziwej radości.

Chciałem aby był szczęśliwy, ale sam nie potrafiłem być jego szczęściem.

______________________
Jak wrażenia? Co sądzicie? Czy zepsułam potencjał tego rozdziału?
Jak wasze przygotowania do świąt?
Kocham was bardzo, bardzo ♥


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro