26/12/17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Park Chanyeol

- Jesteś pewny, że mogę tu być? - Zapytałem mężczyzny maszerującego tuż obok mnie z wysoko podniesioną głową. Czułem na sobie wzrok ochroniarza, który stał przed wejściem do pomieszczenia, do którego się kierowaliśmy.
Wcześniej kręcił się przy innych drzwiach, ale teraz przystanął uważnie mnie obserwując.
- Oczywiście. - Odparł Baekhyun z uroczym uśmiechem. Miał na sobie ogromną, czarną bluzę, a w ręce trzymał płaszcz, który wisiał nisko nad ziemią.
Ochroniarz bez żadnego słowa pozwolił nam wejść do studia. Już u progu zauważyłem wysoką kobietę stojącą za oszkloną ścianą. Uśmiechnęła się do nas i gestem dłoni zawołała do środka.
- Hye jeszcze nie skończyła. - Powiedziała, uchyląc drzwi. Baekhyun przytaknął i pociągnął mnie do środka. Z tego pomieszczenia miałem wzgląd na kolejne, gdzie przy stole siedziała młoda dziewczyna. Miała przed sobą laptop, a na uszach słuchawki. Nachylała się w kierunku specjalnego mikrofonu. Prawdopodobnie mówiła coś do słuchaczy.
- Misaki. - Przedstawiła się stojąca przy nas kobieta. Miała długie, rozjaśnione włosy i zdawała się być nieco starsza ode mnie i Byun'a.
- Chanyeol. - Odparłem ściskając wyciągniętą w moją stronę dłoń. Baekhyun w tym czasie zabrał nasze okrycia i powiesił je na haczykach wymontowanych w ścianę.
- Chanyeol. - Powtórzyła z uśmiechem, a ja zrozumiałem, że patrzy w kierunku mojego sąsiada, który nie podniósł twarzy ze swoich smukłych dłoni. - Słyszałam o tobie. - Powiedziała, kiedy zgarbiony brunet zabrał niewielki, zapełnieny kartonik z jednej z szafek.
- Naprawdę? Baekhyun o mnie mówił?
- Żeby to raz. - Zaśmiała się. Posłałem pytające spojrzenie mężczyźnie, ale ten wzruszył ramionami i podniósł dodatkowe słuchawki leżące na biurku.
- Poczekasz tu, Chanyeol. To nie potrwa więcej niż pół godziny.
- W porządku. - Odparłem patrząc jak wchodzi do pokoju obok, posyłając mi ostatni, nieco skąpy uśmiech. Po chwili ze środka wyszła jego poprzedniczka.
Jej wzrok bez przerwy na mnie spoczywał, kiedy weszła do środka. Czułem się tym nieco skrępowany, ale prawdopodobnie nie miała pojęcia kim jestem.
- Chanyeol, to Hyeri.
- Miło mi poznać. - Powiedziałem w kierunku młodej dziewczyny, która uprzejmie mi odpowiedziała, wymieniając krótkie spojrzenia ze swoją współpracownicą.
Zostałem pokierowy w stronę sporego fotela, a w moich dłoniach wylądowały słuchawki chwilę wcześniej używane przez obiekt moich westchnień.
- Będziesz słyszał co mówi. - Uprzedziła Hyeri, która oparła się o blat. Baekhyun zaczął swoją codzienną, powitalną formułkę, po czym policzył dni, które pozostały do nowego roku.
To było fascynujące móc obserwować go podczas pracy. Zdawał się poważniejszy i bardziej skupiony niż na co dzień. Uważnie ważył każde wypowiedziane słowo, utrzymując spokojny, hipnotyzujący ton.
Jego włosy były śmiesznie rozwine przez czapkę, o którą sprzeczaliśmy się przed wyjściem. Baekhyun uważał, że źle w niej wygląda (nie było to prawdą) i nie chce jej brać, a ja utrzymywałem, że na zewnątrz jest potwornie zimno i konieczne musi ją zabrać. Doszliśmy do porozumienia uznając, że weźmiemy ją do kieszeni i Byun założy ją jeśli będzie mu zimno. Oczywiście wylądowała na jego głowie trzy minuty po wyjściu z budynku.
- Jest uroczy. - Westchnąłem kładąc brodę na dłoniach. Moje ręce były zgięte, a łokcie oparte o blat.
Od razu usłyszałem cichy chichot ze strony obu kobiet.
- Masz względem niego jakieś zamiary?
- Um... - Mruknął nie wiedząc co Hyeri może mieć na myśli. - Prawdopodobnie spróbujemy znaleźć otwarty fast food, bo mówił, że zjadłby kurczaka.
- Mam ma myśli głębsze zamiary. - Zaśmiał się, a ja po raz kolejny wysyłem jej niepewne spojrzenie. - Związek? - Podsunęła, ja od razy sapnąłem i obróciłem się bardziej w ich kierunku.
- Wiecie... - Mruknąłem bawiąc się rzemykiem związanym wokół mojego nadgarstka. - On jest z Dongho, więc chyba nie mam szans.
- Przecież on i Dongho dawno przestali się dogadywać. - Powiedziała Misaki z miękkim, pociesznym wzrokiem. - Na pewno zerwą jeszcze przed nowym rokiem.
-Skąd ta pewność? - Mruknąłem, kiedy druga z dziewczyn ją poparła.
- Mówił coś. - Zaczęła Hyeri zniżając swój głos do szeptu, jakby w obawie, że ktoś jeszcze może nas usłyszeć. Spojrzałem za szybę, w kierunku bruneta, który przypatrywał się nam z dziwną miną. - Mówił, że poznał kogoś, kto wyjątkowo dosadnie pokazał mu, że powinien zostawić Dongho.
- Myślisz, że się odważy?
- Na pewno. Wie, że musi to zakończyć. - Odsunęła się zostawiając mnie z delikatnym uśmiechem i spokojem o przyszłość Byun'a. Pamiętam, jak mówił, że wie, że powinien zakończyć związek, ale boi się, że mężczyzna mu na to nie pozwoli. Obiecałem sobie, że wesprę go w tej decyzji i zacznę nalegać na ten ruch z jego strony.
Chwilę później Hyeri wyszła, a Baekhyun zapowiedział piosenkę i wstał od stołu. Zabrał swoje rzeczy, po czym życzył dobrej nocy swoim słuchaczom.
- Jestem głodny, Chanyeol. - Westchnął wychodząc z pomieszczenia. Misaki cicho się zaśmiała i wróciła wzrokiem do panela przed sobą.
- Więc chodźmy na kolacje. - Powiedziałem wstając. Podałem mu płaszcz i ignorując niezadowoloną minę nałożyłem na jego głowę ciepłą czapkę.
Wyszliśmy ze studia chwilę później i ruszyliśmy pustą alejką, specjalnie wybierając taką, na której nie było wielu osób.
- O czym myślisz? - Zapytał, kiedy pozwoliłem mu chwycić się pod rękę. Nie było to zbyt mądre, ponieważ w Azji roiło się od osób nietolerancyjnych, a żaden z nas nie był zbyt waleczny ani przesadnie silny. Oczywiście, gdyby naszła taka potrzeba próbowałbym go bronić, ale nie wiem co by to dało.
- Chcesz słodkiego czy ostrego kurczaka? - Skłamałem, ponieważ moją głowę od dłuższego czasu zaporzątało pytanie czy naprawdę przejrzał na oczy i postanowił zerwać ze swoim partnerem. To by znaczyło, że mam u niego jakiekolwiek szanse, ale nie miałem pojęcia czy patrzy na mnie w ten sposób co ja na niego. Czy wyobraża sobie ze mną jakąkolwiek głębszą zażyłość czy jestem dla niego tylko osobą dającą mu schronienie, kiedy tego potrzebuje.
- Weźmiemy oba?
- I kto to wszystko zje? Zawsze bierzesz za dużo.
- Ej. - Mruknął wysuwając wargi w nieco dziecinny geście. - Dzięki temu zawsze mamy dobre śniadanko.
- A za jakiś czas będziemy musieli wykupić sobie karnety na siłownię.
- Spójrz, może to dobre? - Zapytał delikatnie uderzając mnie łokciem w okolicy żeber. - Tyle przystojnych, wysportowanych facetów. Raj dla geja. - Westchnąłem kręcąc głową. Wcale nie chciałem takiego '' raju ''. Wystarczał mi ten z Baekhyun'em noszącym na ustach promienny, uroczy uśmiech.
- Co na to Dongho?
- Nie będzie miał już nic do powiedzenia. - Zaśmiał się przystając. Zmusił mnie do tego samego, po czym ustawił się naprzeciw mnie. Musiał mocno przechylić głowę, aby na mnie spojrzeć. Nasz wzrost bardzo się różnił. Nie był średni. Jego był niski, a mój dość wysoki. Żaden z nas nie był pomiędzy tą skalą.
- Mówiły Ci, prawda?
- O czym? - Zapytałem wpatrzony w jego oczy. Zawsze uwielbiałem je obserwować. Były dość wąskie, ale ciemne i lśniące. Zdawały się więzić tysiące gwiazd.
- O tym, że planuję zerwać z Dongho. - Wyjaśnił, a ja delikatnie się uśmiechnąłem i pozwoliłem sobie ułożyć otwartą dłoń na jego policzku. Mimo, że był to dość czuły gest nie zostałem odepchnięty.
Ostrożnie przesunąłem palcami po jego gładkiej skórze. Była blada i jednolita, ale na czubku nosa oraz policzkach pojawiło się zaczerwienienie powodowane chłodnem.
- Powiedziały. - Potwierdziłem, a on wygiął usta w niepewnym uśmiech. - Wiesz, że całkowicie to popieram. Jestem pewny, że bez niego będziesz dużo szczęśliwyszy. - Dodałem, a uśmiech delikatnie zadrżał, aby po chwili zniknąć. Zaskoczony obserwowałem jak jego wzrok odrywa się z mojej twarzy, aby skupić się na przysłoniętym śniegiem chodniku.
- Czy to znaczy, że już więcej nie będziemy się spotykać? - Zapytał cicho, a ja automatycznie zmarszczyłem brwi.
- Hej, oczywiście, że będziemy dalej się przyjaźnić. - Powiedziałem, kiedy podniósł głowę, aby zobaczyć moją reakcje. - Dongho rozpoczął naszą znajomość, ale to nie znaczy, że jego odejście ją zakończy.
Mężczyzna delikatnie się uśmiechnął, po czym odważył się na cichy śmiech. Po chwili skopiował mój wczejszy ruch, a jego zimne dłonie spoczęły na moich policzkach.
- Chodźmy, zmarzłeś. - Rzuciłem kładąc swoje dłonie na tych jego, nieco je tym samym ogrzewając. Brunet zachichotał i podniósł się na palcach. Jego ręce zjechały niżej i spoczęły na mojej szyi. Wykorzystałem to i objąłem jego talię, aby nieco unieść go nad ziemią. Naprawdę lubiłem to robić. Czułem wtedy, że musiał na mnie polegać oraz musiał mi ufać.
Zanim zdążyłem się wyprostować jego usta spoczęły na moich w krótkim, kilku sekundowym całusie, którego od kilku dni nie zaznałem.
Odsunął się, a ja opuściłem go na ziemię. Przez chwilę patrzyłem jego roziskrzone oczy, po czym ponownie połączyłem nasze usta, tym razem na dużo dłużej. Pozwoliłem sobie pogłębić pocałunek, a on, mimo wolnych dłoni, nie odepchnął mnie.
- Pozwól mi go zastąpić.
- Zastąp go.
______________________
Miałam problem z końcówką, ale mam nadzieję, że tego nie zniszczyłam.
Jak u was kochani? Meldujcie się ♥
Oh i jednak was okłamałam. Został rozdział Hunhan'a, Chanbaeki, ale również Dongho!
Kocham was ♥ ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro