7| Masz zwyczaj uciekać od kotów?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tamtej nocy oboje nie mogli zasnąć. Ona, bo myślała o nim, on bo myślał o niej. Co za głupota! Przecież wystarczyło tylko wskoczyć na jej balkon, zapukać i uśmiechnąć się figlarnie, a ona już zapomniałaby o całym świecie.
Tyle, że oboje musieli przemyśleć te sprawę. Sprawę uczuć. To znaczy, sprawa uczuć jej partnera była jasna, gorzej z uczuciami bohaterki.
Im bardziej się ich wypierała, tym mocniej ciągnęło ją do niego.

— Przepraszam. — powiedziała odruchowo czując, że znowu wpadła na przypadkową osobę.

— Nic się nie stało, Mari.

Uniosła swój wzrok ku górze słysząc znajomy głos. No tak, chyba pewne nawyki nigdy się nie zmienią. Zawsze będzie już wpadała na Adriena Agreste, nawet jeśli już nie wywoływało to motylków w jej burzchu.
Adrien natomiast wpatrywał się w jej fiołkowe oczy uśmiechając się przy tym ciepło.
Zapanowała między nimi  niezręczna cisza, oboje pogrążyli się we własnych myślach i o ile Adrien wydawał się spokojny to Marinette wręcz tryskała poddenerwowaniem i innymi negatywnymi emocjami. Widać to na kilometr. Zwłaszcza Adrien to widział, przecież znał ją doskonale.

Poszła w kierunku klasy, a on dorównał jej kroku.

— Coś nie tak? — zapytał zaciekawiony.

Od wczorajszego ataku akumy zachowywała się dziwnie. Zastanawiał się czy to nie przez to, że prawie go pocałowała, ale gdzieś z tyłu miał przeczucie, że nie o to chodziło.

— Zrobiłam coś głupiego. — westchnęła zawieszając na nim swój wzrok. — Jesteśmy przyjaciółmi, prawda?

— Tak, jesteśmy.

Rany jak to źle brzmiało. Byli przyjaciółmi, ale te słowa boleśnie wybrzmiewały w jego głowie i łapały za serce na tyle, że chętnie by ją teraz wyprowadził z błędu. Przecież nie chciał być tylko przyjaciółmi.

— I co gdybym nagle to zepsuła?

— Jak to zepsuła?

Przystanęli na chwilę. Miała już się odezwać, już się na to zbierała, kiedy zabrzmiał dzwonek.
Zepsuła przyjaźń z Czarnym Kotem.
Zepsuła to zakochując się w nim.

— Mniejsza z tym. Chodźmy na lekcje. — otuliła się swoimi ramionami i nie czekając już na zdezorientowanego blondyna ruszyła.

Stał tak chwilę pogrążony we własnych rozmyślaniach. Widział przecież, że potrzebowała po rozmawiać, wyrzucić z siebie to wszystko. On chciał być dla niej tym wsparciem, chciał żeby mogła mu wyżalić się ze wszystkiego i teraz dochodził do wniosku, że zrobiłby wszystko żeby na jej twarzy pojawił się ciepły uśmiech, który topił jego smutki.

Dogonił ją dopiero przy szafkach i wtedy zrobił coś czego się sam nie spodziewał. Złapał Marinette za biodra i przyciągnął do siebie bardzo blisko. Tak blisko, że na policzkach Mari wykwitły dobrze mu już znane rumieńce.

— A-Adrien?

Nie wiedział co miał zamiar zrobić, po prostu tak stał.
Uciekała od Czarnego Kota, uciekała od Adriena...

— Masz zwyczaj uciekać od kotów? — wymsknęło mu się.

Patrzyła na niego z wytrzeszczonymi oczami, a on zrozumiał jaką głupotę palnął i zanim dostrzegł jakikolwiek błysk w jej oczach, wybiegł ze szkoły.

XXX

Hej,
Dziś baaaardzo krótki rozdzialik.

Piszcie swoje odczucia i do następnego.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro