6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Adrien:

Już miałem wsiąść do samochodu kiedy niedaleko mnie szedł starszy mężczyzna niosąc kilka kartonów. Wyglądały na ciężkie. Wrzuciłem torbę do środka samochodu i krzyknąłem do kierowcy, żeby poczekał jeszcze chwilę. Po czym podbiegłem do nieznajomego i zapytałem czy  mogę pomóc.
Na co się zgodził i polecił wziąć 2 pudła. Były dość ciężkie.
Zaniosłem pudła na wskazane miejsce. Staruszek podziękował mi.  Mówił, iż w obecnych czasach mało jest młodych osób, które zechciałyby z własnej nieprzymuszonej woli pomóc starszej osobie. Prosił abym zapamiętał, iż jestem młodym mężczyzną, który może wiele dobrego zdziałać.
Pożegnałem się ze staruszkiem. Odwróciłem się i już miałem iść do samochodu, kiedy starszy pan zawołał mnie. Odwróciłem się. Pierwsze co zobaczyłem to to, że trzyma małe pudełeczko w ręce.
- Proszę weź, to podarek ode mnie za pomoc dzisiaj. - powiedział.
- Ależ ja nie mogę... - wzbraniałem się. Jednak mężczyzna był nieugięty.
- Nalegam.
- No dobrze. - powiedziałem zrezygnowany, bo wiedziałem, iż nie uda mi się tego nie wziąć. - Dziękuje.
- Obiecaj mi jedno.
- Co takiego?
- Obiecaj młodzieńcze, że otworzysz pudełko dopiero jak będziesz sam.
- Dobrze, obiecuję. Do widzenia.
- Do zobaczenia.

Po tej rozmowie udałem się w kierunku samochodu. Po drodze rozmyślałem nad słowami starszego mężczyzny. Korciło mnie, żeby otworzyć pudełko i sprawdzić co jest w środku, jednak opanowałem się. 

Marniette: 

19:00

Uff. Wreszcie można odpocząć... Szkoła a potem praca w piekarni potrafi zmęczyć. Powlokłam się do mojego pokoju gdzie po krótkim odpoczynku zaczęłam wypakowywać swoją szkolną torbę kiedy znalazłam małe kwadratowe pudełeczko... Zdziwiło mnie to, bo nic takiego nie miałam. Dziwne... Może ktoś wrzucił do złej torby... Nie wiem. Obejrzałam uważnie pudełeczko dookoła i zobaczyłam, że na spodzie jest napis... Było tam napisane "Dla Marinette". Czyli to nie może być pomyłka, ono jest przeznaczone dla mnie. Jednak dalej nie mogłam zrozumieć skąd ono się wzięło w mojej torbie. No cóż... Odłożyłam na biurko i zajęłam się zadaniami. Jednak po 10 min przestałam.
Ciekawość wzięła górę. Otworzyłam pudełko i ujrzałam tam kolczyki oraz jakąś maskotkę czy coś w ten deseń. Wzięłam do ręki kolczyki, były czerwone w czarne kropki skojarzyło mi się to z biedronką. Założyłam ... W tym momencie mała maskotka ożyła. W pierwszej chwili przestraszyłam się i odskoczyłam od stworzonka. Chciałam krzyczeć jednak stworzonko powstrzymało mnie.
Jak już się uspokoiłam to stworzonko opowiedziało mi, że nazywa się Tikki i jest Kwami oraz opiekunką superbohaterek- biedronek. No to mam dodatkowe zadanie. Super!!
 Jak bym nie miała dość już zajęć, to kolejne do kolekcji... Cóż... Chyba nie można się z tego wymigać...



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro