5. Krzyki Nicole, wołanie Marinette.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Nicole~

Przez dobrą chwilę sytuacja się nie zmieniła - samozwańcza Samotnica goniła za mną i kimś, kto złapał i na dodatek biegał ze mną po całej szkole!

Dziewczyna raz po raz zbliżała się i oddalała na nowo (czekajcie, pisałam to samo w poprzednim rozdziale). Zdążyłam się przyzwyczaić do tego chwilowego obrotu sytuacji, dzięki czemu mogłam, powiedzmy, że racjonalnie pomyśleć nad tym, co zrobić, kiedy się już zatrzymamy.

Pisnęłam, gdy jakaś metalowa pałka wysunęła się pod nami, przez co szybko, ale i gwałtownie znaleźliśmy się na dachu naszej, znaczy... mojej szkoły.

Odetchnęłam z ulgą, gdy wreszcie dotknęłam stopami jakiegokolwiek podłoża. W tym wypadku okazał się to być dach.

Wiedziałam, że nie mam zbyt dużo czasu na zastanawianie się nad sobą, życiem i tym podobnymi, więc szybko przeszłam do tego, co zaplanowałam.

- Do you go crazy?! You are mad! I want go in down... - rzuciłam kilka krótkich zdań lekko spanikowana, kiedy zorientowałam się jak wysoko się właśnie znajdujemy.

Nie byłam wtedy zbyt zainteresowana chłopakiem, który teoretycznie uratował mnie przed potencjalnym zagrożeniem.

Dojrzałam tylko jego czarny kostium, cofając się w tym samym czasie do tyłu.

- Nie, nie, nie! - zaczął gwałtownie, ale na swój sposób łagodnie protestować.

Być może wtedy wyciągnął rękę do przodu, (na filmach i w bajkach ludzie często tak robią), ale nawet jeśli tak było, pominęłam ten niezbyt istotny obecnie szczegół.

Byłam bardziej zajęta spoglądaniem w dół, kiedy już znalazłam się blisko krawędzi tego nieszczęsnego dachu, przy którym nie było żadnych schodów, żadnej windy, nawet żadnej drabiny...

- Spokojnie. Ja jestem ten dobry - powiedział oznajmiającym tonem.

Zdążyłam tylko mrugnąć, kiedy ten był już przede mną.
Jego zielone oczy wpatrujące się teraz we mnie, wyraźnie przekazywały, że chłopak nie chciał zrobić mi krzywdy. A więc byłam bezpieczna.

Chwilowo.

- Chowacie się? Przede mną?? - Usłyszałam najszczersze zdziwienie, za którym zaraz przyszła tamta dziwna postać.

Nie zapowiadało się zbyt kolorowo...

- Poczekaj tu... albo wiesz co? Ukryj się. Ja muszę kogoś załatwić! - zwrócił się do mnie blondyn, odwracając za chwilę plecami i biegnąc w stronę tej... Samotnicy.

No cóż... po tym, jak zepchnął ją i wskoczył do dziury, którą właśnie wywalił w dachu, miałam tylko nadzieję, że chodziło mu o zejście stąd na ziemię.

Nie, żeby stanie mi przeszkadzało, ale... stanie kilkanaście metrów nad ziemią już tak.

Pytanie tylko brzmiało: Jak dostać się z powrotem na dół?

~Alya~

- ...dlatego właśnie francuscy odkrywcy postanowili powtórzyć CO TO BYŁO? - przeraziła się pani Bustiere, kiedy za drzwiami klasy usłyszeliśmy czyjś głośny krzyk.

Nie był on zbytnio przyjazny.

Jako reporterka przeczuwałam kolejny atak akumy. Pytanie tylko, na kogo? Właściwie ani Adriena, ani Nicole nie ma tu w klasie, więc może to któreś z nich. Albo oboje!
Nigdy nie wiadomo co się...

- Alya! - krzyknęła do mnie Marinette, kiedy prawie wszyscy oprócz mnie wybiegli już z klasy.

- Idę! - oznajmiłam, szybko zrywając się z krzesła. - To będzie niezły temat na biedrobloga! - ucieszyłam się, wyprzedzając Maxa i Alix, no i ciągnąc za sobą Marinette.

- Na biedrobloga? Czyli... chcesz tam iść? - zdziwiła się, (co zdziwiło mnie), ale zaraz odpowiedziałam z przejęciem:

- Oczywiście, że tak! To przecież kolejny atak akumy.

- Akumy?!!

- No... tak - przytaknęłam, zatrzymując się na moment i spoglądając na ciemnowłosą.

Nie wyglądała za dobrze.

- Jeśli chcesz, możesz schować się razem z innymi. Cała akcja i tak będzie na moim blogu, więc...

- Oj tak, schować się! Tylko uważaj na siebie, dobrze? - poprosiła z lekkim zmartwieniem w głosie.

Odpowiedziałam skinięciem głowy, odwracając się zaraz w drugą stronę, gdzie zauważyłam Czarnego Kota.

Bohaterowie już przybyli, a więc pora nagrać akcję!

~Marinette~

Szkoda mi było zostawiać tak Alyę, ale bardziej przydam się  jako Biedronka, i to nie tylko jej.
Czarnemu Kotu chyba też potrzebna jest mała pomoc.

Kiedy wszyscy, łącznie z nauczycielką, opóścili już naszą klasę, wbiegłam do niej niepostrzeżenie, zamykając za sobą drzwi.

- Czas wziąć się do roboty - podsumowałam. - Tikki kropkuj!

Nie wiem, jak wy, ale ja się oplułam przez to zdjęcie!

A tak poza tym, to jeszcze ze 2 rozdziały i koniec tej akcji. Nie wiem do czego później przejdziemy (może chcecie coś zaproponować?), no ale na pewno przejdziemy :D

A teraz do zobaczenia!

(06.12.2019r.)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro