Rozdział 12 „Jak to możliwe?"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



         Z samego rana główne stacje telewizyjne i popularne portale internetowe podały informację o Adrienie Agreste. Według wszystkich źródeł chłopak ostatnimi czasy przebywał w szpitalu, co poskutkowało jego zniknięciem z życia publicznego. Teraz jednak powrócił do domu i miał w planach wzięcie udziału w legendarnym już paryskim fashion week'u.

Wszystko szło zgodnie z planem.

Biedronka i Czarny Kot od rana przebywali w mieszkaniu Adriena, oczekując przyjścia Lady Rozpusty. Na miejscu nie było nikogo poza nimi. Gdyby zjawiła się tam większa ilość osób np. policja, to Lady zrozumiałaby, że była to zasadzka. Czekanie zajmowało jednak dłużej niż zakładali.

- Mamy zupkę serową, pomidorową i super pikantnego kurczaka tajskiego.

Kot przeglądał koszyk z zupkami chińskimi, oferując Biedronce najbardziej pożywny obiad, na jaki mogli sobie pozwolić. Dziewczyna patrzyła na pomięte opakowania zupek z zażenowaniem.

- W życiu bym nie powiedziała, że słynny model może się tak żywić...- Wyszeptała pod nosem.

Czarny Kot pierw znieruchomiał, a potem obrócił się nerwowo tak, aby stać tyłem do Biedronki. Pech chciał, że zrzucił ogonem cały koszyk z zupkami.

Dziewczyna wywróciła oczami i nie skomentowała niezdarności Kota.

- Dla mnie pomidorowa.- Powiedziała beznamiętnie.

Czarny Kot pozbierał zupki, po czym wstawił wodę.

- Już się robi, mademoiselle.- Rzucił z zawadiackim uśmiechem na ustach.

Zupki spożywali w ciszy. Nie była to cisza z kategorii tych mile widzianych i niekrępujących. Po pomieszczeniu roznosił się tylko dźwięk łyżeczek stukających o porcelanę oraz dźwięk wciągania klusek ustami. Gdy już skończyli, Biedronka zabrała głos.

- Za dużo wody. Nie miała smaku.

Kot wyglądał, jakby ktoś uderzył go patelnią w twarz.

         Około godziny dwudziestej, oboje otrzymali wiadomość od policji, że Lady Rozpusta była widziana w okolicach kościoła Sainte Chapelle. Znaczyło to jedno. Wróg wyszedł z ukrycia i zbliżał się do mieszkania Adriena. Biedronka i Czarny Kot umiejscowili w łóżku chłopaka kukłę mającą imitować jego śpiącą postać. Potem zgasili światło oraz schowali się w szafie, z której mieli świetny widok na wszystkie okna w kawalerce.

Szafa nie była jednak wyjściem idealnym. Przez liczne ubrania Adriena otrzymane po pokazach było tam strasznie ciasno.

- Możesz tak na mnie nie napierać?- Biedronka zapytała cicho, czując ciało Kota oparte na swoim.

- Nie musisz się wstydzić. Bliskość ciała drugiej osoby jest stanem zupełnie naturalnym dla gatunku ludzkiego.- Mówiąc to, przywarł do Biedronki jeszcze bardziej i uśmiechnął się w TEN swój sposób.- Naukowcy udowodnili, że podczas zbliżenia z drugą osobą, nasz mózg wytwarza oksytocynę, która odpowiedzialna jest za zadowolenie i redukcję stresu. Jesteśmy wtedy bardziej skupieni.

Biedronka wcale nie była skupiona. Bliskość Kota działała na nią dość dziwnie. Z jednej strony czuła lekki wstręt, lecz z drugiej cały jej żołądek wywracał się na odwrót. Były to motylki.

Czarny Kot nie potrafił sobie odmówić wykorzystania stanu Biedronki. Przywarł do niej jeszcze bardziej, chociaż nie było ku temu podstaw, a dłońmi odszukał rąk partnerki. Czule złapał ją za bezwładne palce i uśmiechnął się delikatnie. Gdyby w szafie było światło, Biedronka zauważyłaby, że się zarumienił. Dziewczyna nie do końca świadomie odwzajemniła uścisk dłoni.

         Nagle usłyszeli trzask drzwi. Ktoś wszedł do mieszkania. Kompletnie nie wzięli pod uwagę możliwości, że Lady Rozpusta mogłaby wejść drzwiami. W ich karierze superbohaterów mało który wróg nie używał okien.

- Adrieenuuuśśś

Po kawalerce rozszedł się rozanielony głos Lady Rozpusty.

- Śpiiiisz?- Pytała, zbliżając się do łóżka.

Biedronka i Kot spojrzeli po sobie. Mieli w planach sposób ataku.

Gdy Chloe przechodziła tuż obok szafy, w której się skryli, Czarny Kot z impetem otworzył drzwi, uderzając nimi kompletnie zdezorientowanego wroga. Blondynka złapała się za głowę i zachwiała. Biedronka w tym czasie zarzuciła po omacku jojo w stronę Lady, a Kot użył swojego kija, aby włączyć światło.

Granatowowłosa, niestety, owinęła jojo tylko o rękę wroga.

- Kocie, teraz!- Krzyknęła, wzrok kierując w stronę partnera.

Oniemiała. Kot wypuścił kij z rąk i stał nieruchomo jak szmaciana lalka. Oczy zaszły mu mgłą, którą Marinette już dobrze znała.

- Lady Rozpusto, nie zostawiaj mnie...- Szeptał.

Biedronka zrozumiała, że Kota już przy niej nie było. Czyli ona może na każdym mężczyźnie tego użyć, pomyślała z przerażeniem.

Lady Rozpusta zaczęła się histerycznie śmiać. Nie zwracała uwagi ani na jojo Biedronki, ani na jej zdziwienie. Po prostu śmiała się do rozpuku. Był to przerażający, głośny i bolesny dla uszu śmiech. Blondynka chichotała tak długo, że w pewnym momencie złapała się nawet za drgająca klatkę piersiową tak, jakby poczuła w tym miejscu ból.

Biedronka zaczęła się bać. Wiedziała, że bez Czarnego Kota może nie dać sobie rady. Dodatkowo nie miała tego wieczoru sprzymierzeńca w postaci deszczu.

- Kto by pomyślał.- Chloe rzekła, gdy już uspokoiła się nieco.

Wiedziała, że Kotem był Adrien.

Biedronka była sparaliżowana strachem. Nie potrafiła nawet podjąć jakiejkolwiek decyzji, choć wiedziała, że musiała działać. „Zawsze możesz na mnie liczyć" – zadudniło nagle w jej głowie. Niedawne słowa Adriena zadziałały na nią jak sole trzeźwiące. Napięła całe ciało i zrobiła kilka szybkich ruchów, tym samym powalając również zdezorientowaną Lady Rozpustę na ziemię. Usiadła na niej okrakiem, próbując unieruchomić jej dłonie. To jednak nie działało, więc zręcznym ruchem owinęła jojo wokół szyi Lady. Sądziła bowiem, że dzięki temu dziewczyna straci na mobilności i będzie mogła unieruchomić jej ręce.

Blondynka, próbując złapać oddech, dłońmi szukała twarzy Biedronki. Superbohaterka zauważyła wówczas znajomą jej część garderoby. Była to złota bransoletka ozdobiona drogocennymi, fioletowymi kamieniami, ulubiona biżuteria Chloe, z powodu której Biedronka i Czarny Kot mieli niegdyś do czynienia z Arcygliną.

Lady Rozpusta zrozumiała, że jeżeli nie wyrwie się z jojo przeciwniczki, to szybko straci przytomność. Wówczas jakby uspokoiła się, a ręce położyła wzdłuż ciała. Opuszkami palców dotknęła swojego bicza, tym samym wprawiając go w ruch. Broń z prędkością dźwięku owinęła się niespodziewanie wokół szyi Biedronki. Obie zaczęły się dusić. Przez chwilę patrzyły sobie głęboko w oczy, jakby chcąc sprawdzić, która mogłaby dłużej wytrzymać. Niestety, granatowowłosa była na przegranej pozycji, ponieważ bicz nie tylko się zaciskał, ale przez swój materiał potrafił też ciąć skórę swojej ofiary. Dziewczyna z sykiem zabrała jojo i odskoczyła. Chloe również cofnęła bicz; musiała zebrać w płucach trochę powietrza. Obie odkaszlnęły gwałtownie.

- Przecież ty nie masz ze mną szans.- Lady Rozpusta wyprostowała się i spojrzała na przeciwniczkę z nieukrywaną wyższością.

Biedronka przejechała dłońmi po swojej szyi. Na opuszkach palców pozostała jej własna krew. Na ten widok gwałtownie wzdrygnęła się. Poczuła jednak ulgę, uświadamiając sobie pewną rzecz.

- Już wiem, gdzie masz akumę.- Powiedziała, ale jakby do siebie.

Była pewna, że akuma skrywała się w bransoletce Chloe. Była to jedyna część ubioru, którą dziewczyna miała na sobie jeszcze przed transformacją, a ćmy zawsze znajdowały się w jakimś przedmiocie związanym z właścicielem.

- Szczęśliwy traf!- Krzyknęła, podrzucając jojo.

W jej dłoniach pojawiła się gruba, skórzana rękawica sokolnicza taka, jakiej używa się do tresury ptaków. W pierwszej chwili nie miała pojęcia, co z nią uczyć. Potem jednak jej wzrok spoczął na żyrandolu, który znajdował się tuż nad głową Lady Rozpusty. Następnie spojrzała na bicz i już wiedziała, co należało zrobić.

Z uśmiechem na ustach założyła rękawicę i ruszyła w stronę wroga. Zgodnie z przewidywaniami Lady użyła swojego bicza w akcie samoobrony. Biedronka wyciągnęła wówczas rękę w rękawicy i złapała za broń przeciwniczki. Bicz został unieruchomiony; teraz granatowowłosa mogła go trzymać, nie bojąc się ran. Musiała jednak jeszcze wyrwać go z rąk Lady. W tym celu zarzuciła jojo na żyrandol i wyrwała go z sufitu, obalając na Chloe. Bicz w okamgnieniu stał się bezwładny.

Blondynka leżała przygnieciona bogato zdobionym żyrandolem i z cichymi pojękiwaniami badała swoją twarz tak, jakby bała się, że została tam zraniona przez szkło. Biedronka dumnie podeszła do wroga.

- To już twój koniec.- Powiedziała, zdejmując z nadgarstka Chloe bransoletkę.

Zdeptała ją.

Zdeptała bransoletkę i kompletnie nic się nie stało.

Blondynka spojrzała wrogo na zdezorientowaną Biedronkę i zaczęła się złowieszczo śmiać.

Superbohaterka poczuła, jak całe jej ciało odrętwiało. Płuca nie pobierały już powietrza, a krew stanęła w miejscu. Wszystkie płyny ustrojowe zagotowały się w niej. Poczuła nawet nagłe mdłości. Jak to możliwe?

- Lady Rozpusto, nie zostawiaj mnie...


Mini zwiastun:
Rozdział 13: „Widzisz? Wygrałam."

"Biedronka szlochała. Jestem niczym. Jestem niczym. Nie widziała żadnego wyjścia z tej sytuacji. Przegrała. Leżała z krwawiąca szyją, dłońmi, stopą, z zaledwie kilkoma minutami na jakikolwiek ruch, z nieobecnym Kotem za plecami i z wrogiem w pełni sił. Przegrała. "

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro