Rozdział III

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami Marinette:

- Już wszyscy są z wyjątkiem Adriena i Chloé...  Z jednej strony dobrze a z drugiej źle...

Nauczycielka juz sprawdzała obecność.  Właśnie wyczytywała Adriena...

(Pani Mendelejew)
- Adrien?...  Adrien?...  Adrien Agrest?

(Nino)
- Prosze pani!!!  Dostałem wiadomość od Adriena ze sie chwile spóźni z powodu jakichś napraw drogowych... 

W tym momencie do klasy wbiegł Adrien.  Był nieco zdyszany.  Widać było ze biegł.

(Adrien)
- Ja...  Ehehe...  Ja przepraszam za spóźnienie...  Musieliśmy zrobic...  Ehehe...  Duży objazd. 

(Pani Mendelejew)
- W pożadku akurat wiem ze to prawda bo sama miałam problemy z dojazdem.  Teraz Siadaj na miejsce.
Następną na liście jest...  Chloé...
Chloé!!?
A z nią co jest?

(Sabrina) 
Widzi pani,  nie miałam z Chloé żadnego znaku od rana...  Byłam i pod jej domem i pod ratuszem ale jej nigdzie nie było.

- A ja dalej nie moge zrozumieć czemu ja tak wielbisz Sabrino...  Przecierz traktuje cie jak popychadło.

(Pani Mendelejew)
- No to w takim razie pozniej zadzwonie do Burmistrza. Teraz trzeba rozpocząć lekcje... 
Otwórzcię książki na sytro...

Nagle przerwała bo do klasę wszedł pan Dyrektor,  nasza wychowawczyni pani Bustier a za nimi jakis chłopiec... 

- Chwila!!!  Przecierz to jego dziś mijałam kiedy wychodziłam od Mistrza Fu!!!

(Dyrektor)
- Moi uczniowie...  Chciałem wam przedstawić nowego ucznia który będzie od dzisaj z wami uczęszczał do jednej klasy...  Oto...

- YUKI!!?  Co ty tu robisz??

- Chwila...  Czy ja to wykrzyczałam na głos? Do tego przerwałam dyrektorowi...  O nie...

Wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem...  Wszyscy oprócz Yukiego i Pani Bustier...

(Yuki)
- Marinette??  Huraaa...  Nareszcie sie widzimy...

Nie zdążyłam nawet zareagować a Yuki juz sie we mnie wtulał... Nie przeszkadzało mi to gdyby nie to ze jesteśmy na środku sali lekcyjnej otoczeni moimi znajomymi.

(Dyrektor)
- Ykhym...  Wieeeec...  Wy sie znacie?

- Widzi pan...  Yuki jest moim...  Dalszym kuzynem od strony matki...  Poza Chińskimi korzeniami mam tez Japońskie...

Yuki dalej nie przestawał mnie przytulać...  Robiło sie naprawde nie zręcznie...

(Adrien)
- Yuki nie mowiłeś ze Marinette to twoja rodzina...

- Co?  Skąd wy sie znacie? To jakiś spisek przeciwko mnie?

(Yuki)
- Wybacz...  Nie sadziłem ze znasz moja kochaną siostrzyczkę...

(Alia)
- To wy w koncu jesteście kuzynostwem czy rodzeństwem? 

- I ty brutusie przeciwko mnie?  Mówisz to jeszcze z uśmiechem na ustach!!!

- Ogólnie Yuki jest moim kuzynem ale jako dziecko nazywał mnie "siostrzyczką" i tak mu jakoś zostało...

- To również mi nigdy nie przeszkadzało...

(Dyrektor) 
- Ekhem...  Dzieci... Trwa lekcja

- O tak...  Przepraszam pana...

(Pani Bustier)
- Nie martw sie Marinette.  Będziecie mieli dużo czasu dla siebie...  Yuki zostanie z nami na dość długo...   Szczerze na czas nieokreślony... 

- Serio?  Czemu nie daleś znac ani mi ani rodzicom? 

(Yuki)
- Wujostwo wiedziało...  Ale ty nie miałaś...  To była niespodzianka...

(Dyrektor)
- Wracając do tematu...  Yuki będzie uczęszczał z wami do jednej klasy.  Ale musze wam powiedzieć o kilku rzeczach...  Yuki jest młodszy od was...  Ma zaledwie 11 lat... 

(Cała klasa+ pani Mendelejew)
- CO!!!!?

(Dyrektor)
- Tak wiem ze to szokujące...  Yuki ma bardzo rozwinięty umysł...  W tym momencie mógłby sie juz nadawać na studia ale stwierdził ze nie chce aż tak bardzo przeskakiwać wiec obszedł tylko zbędna szkołe podstawową.
Prosze zajmijcie sie nim jak by byl z wami od dawna... Ale skoro do klasy uczęszcza jego rodzina to chyba nie mam sie czym martwić...

Dyrektor spojrzał na mnie i na Yukiego w moich ramionach... 

- Chwila czy on sie uśmiechnoł???

(Pani Mendelejew)
- W pożadku.  Wystarczy przedstawień...  Czy jest coś jeszcze panie dyrektorze?

(Dyrektor)
- Nie nie...  Juz Wychodzimy...  Prosze kontynuować Pani profesor...  Yuki...  Życzę ci udanych lekcji w naszej szkole... 

Yuki wstał,  zrobił dość poważna ale uprzejmą minę i ukłonił sie dyrektorowi na znak szacunku...

(Yuki)
- Dziękuje panu,  Panie Dyrektorze...  Pani rownież Pani Bustier.

(Pani Bustier)
- Ależ nie ma za co...  Dobrze ja rownież nie przeszkadzam...  Do zobaczenia dzieci...

Mówiąc to wyszła z dyrektorem z klasy... 

(Pani Mendelejew)
- Dobrze dzieci zwracamy do lekcji. 
Yuki Zajmi sobie gdzieś miejsce dobrze?

(Yuki)
- Tak pani profesor.

Idąc gdzieś na górny poziom klasy Yuki odwrócił sie i uśmiechnoł sie do mnie... 

- Ależ ty wydoroślałeś Śnieżynko...
Naprawde cieszę sie ze cie znowu widze...  Tak...  Tak mu powiem kiedy po lekcji podejde i odwzajemnje uścisk...

(Pani Mendelejew)
- Panno Chang?  Czy ma pani zamiar wstać z tej podłogi czy będzie pani tak aż do końca lekcji?

- O kurcze...  Caly czas siedze na podłodze...

- Przepraszam panią...  Juz siadam...

- Jedna rzecz mi nie daje spokoju...  Co Yukiś robił w domu Mistrza?

Oczami Adriena:

- A wiec Yuki i Marinette są rodziną?  Ciekawe...  Niby nie podobni ale widać ze sie znają...  Marinette przy nim jest jakaś taka...  Spokojniejsza...  Ciekawe jak długo sie nie widzieli?

Oczami Alii:

- A wiec ten mały słodziak jest kuzynem Marinette?  Widać podobieństwo w zachowaniu...  Hyhym...  Musze z nimi pogadac po lekcjach... Chłopak jest bardzo pewny siebie jak na 11-sto latka.

Oczami Yukiego:

- O szlag co ja odwaliłem... Miałem grać spokojnego i opanowanego a jak tylko zobaczyłem Siostrzyczkę to od razu sie na nią rzuciłem...  Teraz wszyscy będą mnie traktować jak dziecko...  Aaaah...  No trudno...  Musze se wyrobić poważniejsza reputację...  Ale najpierw na cieszę sie nowymi znajomością mi i moja Kochaną Siostrzyczką...

CDN

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro