Rozdział V

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami Alyi:

- Co?!!  Skąd on...  Jak sie dowiedział? 
O nie...  Marinette tutaj jest...  Musze sie jakoś wykłamać...

- Hahaha... Na pewno nie mój drogi...  Wierz mi chciała bym ale niestety,  jestem tylko zwykłą dziewczyną...  Może cztałeś mojego bloga o Biedrące i Czarnym Kocie... 

(Yukii)
- AAA mozliwe...  Coś na pewno czytałem ale jestem pewny że widziałem cie na jednym z artykułów...  No widocznie sie pomylił em...  Hyhy...

- Ufff...  Było blisko...  Chociaż nie wydaje się być przekonany...

Twarz Yukiiego nic nie zdradzała...  Uśmiechał sie ale ten uśmiech był typowo wymuszony... 

Oczami Marinette:

- Co...  Jak?  Jak on sie dowiedział...  Nie nie...  Na pewno żartuje albo tak sobie powiedział...  Nie wierze...  Skąd mógłby wiedzieć... 

(Alya)
- Hahaha... Na pewno nie mój drogi...  Wierz mi chciała bym ale niestety,  jestem tylko zwykłą dziewczyną...  Może cztałeś mojego bloga o Biedrące i Czarnym Kocie...

(Yukii)
- AAA mozliwe...  Coś na pewno czytałem ale jestem pewny że widziałem cie na jednym z artykułów...  No widocznie sie pomyliłem...  Hyhy...

Twarz Yukiiego przez chwile była niewzruszona ale na całe szczęście kupił kłamstwo Alyi... 

- Ehhh Yukii...  Ty i twoje domysły...  Chodźmy może coś zjeść co?

(Yukii)
- Dobry pomysł... 

(Alya)
- Też sie zgadzam...  Chodźmy...

Reszta popołudnia minęła spokojnie...  Opowiadałyśmy Yukiiemu o szkole i Paryżu...  Obiecałam go zabrać na Wieżę Eiffla i cały czas wypytywał o Biedrąke i Czarnego Kota... 

- Rety...  Rozumiem ze jest jeszcze dzieckiem ale nie sądziłam że nasi bohaterowie tak go zafascynują... 

(Yukii)
- Marinette? A ogólnie nie pytałem sie ciebie czym sie zajmujesz... Dalej ćwiczysz sie w branży modowej?

- Zgadza sie...  Ostatnio miałam na swoim koncie dwa projekty dla Jaggeda Stona.

(Yukii)
- Naprawde?  Dla tej gwiazdy Rocka?  Niesamowite...

- Właśnie takie możliwości daje ta szkoła...  Nawet sam Gabriel Agrest szukał tutaj młodych talentów...  Wygrałam jeden z jego konkursów projktanckich.

(Yukii)
- Tego mozna by sie spodziewać po mojej siostrzyczce... Hehe...  Ale...  Jedno nie daje mi spokoju...

Twarz Yukiiego stała sie nagle...  Smutna co jest dziwne bo on zawsze sie uśmiecha...
Podeszłam do niego przytuliłam i zapytałam sie...

- Yukii o co chodzi...  Wiesz ze mozesz powiedzieć mi wszystko.

(Yukii)
- Marinnette...  Czemu coś ukrywasz...  Nie chcesz mi czegos powiedzieć?

- Jego wzrok jest poważny...  O co mu może chodzić? 

- Yukii Wybacz ale nie mam pojęcia o czym mówisz... 

Spojrzał na mnie tak poważnie że aż zaczełam sie bać...

- Czyżby wiedział ze jestem Biedronką?  Nie...  Nie to nie możliwe.

(Yukii)
- Trudno...  Powiesz mi jak przyjdzie czas...

(Alya)
- Ho ho Marinette co przed nami ukrywasz? 

(Marinette)
- Co?  Ja nic nie ukrywam. Znaczy jakbym ukrywała to bym wyjaśniła,  oboje czytacie ze mnie jak z książki wiec... 

(Yukii)
-Hahaha...  Nie tłumacz sie. Nie musisz.

Wstał i uśmiechajc sie podał mi rękę... 

(Yukii)
- Chodźmy...  Zaraz ostatnia lekcja... 

- Rety...  Jego uśmiech jest powalający...  Aż żałuje czasem że jesteśmy rodziną...  Ale i tak moje serce należy do Adriena.

Reszta lekcji przebiegła spokojnie. Nawet bardzo.

- Nie żebym chciała ale ciekawe czy ktoś zostanie dzisiaj zakumizowany.

Kiedy wychodziliśmy ze szkoły,  podbiegł do nas Adrien.

(Adrien)
- Hej...  Yukii, Marinette,  Alia!!  Macie chwile?

(Yukii)
- Jasne...  O co chodzi?

(Adrien)
- Dziś rano mówiłeś że znasz sie na szermierce.  Może chciał byś wpasc na dzisiejsze zajęcia co? Was też zapraszam...  Ty marinette czasem przychodzisz jak ci pozwala na to czas prawda?

- Taaaa...  Znaczy tak...  Bo wiesz...  Mam dużo pracy ale dla ciebie...  Znaczy dla szermierki też znajdę troche wolnego...  Hehe...

(Yukii)
- Skoro moja Siostrzyczka sie zgadza to ja tez nie mam nic przeciwko...

(Alya)
- Chętnie Wpadne. Chciałabym zobaczyć Yukiiego w akcji z szabla w dłoni...  Hehe...

(Yukii)
- Szablą?  Ale ja nie umiem walczyć szablami...  Moja szermierka opiera sie na Katanach. 

(Adrien)
- Spokojnie...  Cos sie wymyśli... 
Lekcja jest na 17...  Dobra...  Ja musze isc...  Do zobaczenia...

- Cześć...  Znaczy do zo...  Ehhh
Jak zwykle.

(Alya)
- Hahahaha...  Tak. Ty sie nigdy nie nauczysz zachowywac sie przy nim normalnie... 

(Yukii)
- Yyy...  Czy mam byc zazdrosny?

- Co?  Nie,  Nie...  Znaczy wiesz...  Adrien jest uroczy i wogule ale...

(Yuki)
- Spokojnie. Żartuje tylko...  A wiec on ci sie podoba tak?

- Nie..  Czemu...  Znaczy tak ale...

(Yukii)
- Dobra...  Rozumiem...  Nie tłumacz sie...  Hehe...  Już to widze po wyrazie twarzy... 

(Marinette)
- Rzadko kiedy byłam w stanie cie oszukać... 

(Yukii)
- Dobra,  chodźmy...  Jesli chcemy sie wyrobić na te lekcje szermierki to musze wrocici do domu po moja broń.

(Alya)
- Jaką broń?

Yukii uśmiechnął się tajemniczo...

(Yukii)
Zobaczycie jak  dojdziemy do domu... 

(Alya)
- Znaczy ja musze jeszcze skoczyć do siebie. Mama poprosiła mnie o pomoc.

- Ok...  To pod szkołą o 17...

(Alya)
- W pożadku...  Do zobaczenia...

Kiedy Alya odchodziła Yukii podszedł do mnie i zaczoł szeptem...

(Yukii-szept)
- W sumie to dobrze ze zostaliśmy sami. Musimy porozmawiać Marinette.

- O czym...?   Znowu zaczynasz taki poważny temat...

(Yukii)
Wróćmy do domu...  Wtedy porozmawiamy...

Przez resztę drogi milczał...  Co gorsza przestał sie uśmiechać...  Kiedy doszliśmy do domu przywitali nas rodzice...

(Tata)
- I co Marinette?  Zdziwiłas sie kiedy Yukii wszedł do twojej klasy?

- Nawet bardzo...  Naprawde miła niespodzianka...

(Mama)
- Widzieliśmy że sie ucieszysz...  Ten element zaskoczenia to był pomysł Yukiiego... 

(Yukii)
- Chciałem zrobic pierwsze wrażenie na klasie...  I przy okazji Twarz siostrzyczki jest urocza kiedy jest zdziwiona...  Hehe...

Po kilku wymianach zdań,  uprzejmościach itd.  Yukii poprosił mnie abym przyszła do jego pokoju...

- Ciekawe o co może mu chodzić?... No nic...  Trzeba sprawdzić...

Kiedy weszłam do pokoju mojego kuzyna byłam dość zdziwiona...  Wiedziałam ze ten pokój jest rezerwowany specjalnie dla Yukiiego ale nigdy w nim nie byłam...
Ściany były z koloru ciemnoszare...  Była tam jedna lampa oświetlajaca cały pokój...  Na ścianach wisiało około pięciu mieczy...  Katan...  Nie było tam łóżka ale za to był japoński futon...  Poza tym na ścianach było mnóstwo dziwnych symboli,  łapaczy snów i takich tam różnych mitycznych rzeczy...  Yukii uwielbia takie klimaty...  Miał nawet regał z książkami ale nie mogłam sie rozczytac bo były po japońsku... 
Miał też sporo sprzętu...  Chyba przywiózł wszystko od siebie z Japonii...  Ale moja uwagę przykuła jedna rzecz...  Dokładniej dość duża katana w zdobionej pochwie zawieszona na środkowy sciany otoczona różnymi symbolami...

(Yukii)
- Wiesz co to za broń prawda?

- Rety nie Strasz mnie tak...  Byłam taka skupiona na jego pokoju ze zapomniałam ze moj kuzynek stoi za mna. Ehhh...

- Ja chyba...  Widzialam kiedyś ten miecz...  Ale nie jestem pewna...

Yukii podszedł do sciany,  zdjoł z niej katanę i wyciągnoł klinge...  Jej ostrze było całe czarne rowniez pokryte znakami...

(Yukii) 
- Ten miecz to Akatsuki...  Należała do mojego ojca...  Obiecał że przekaże mi ją kiedy wygram krajowe mistrzostwa walki...  Zadziwił sie kiedy wygrałem bo miałem tylko 10 lat...  A ten miecz przekazywano następcom w wieku 18... 

- Jest piękny...  Ale jedno mnie zatatanawia Yukii...

(Yukii)
- Tak?

- Dlaczego zasłaniasz okno czarna roleta?

(Yukii)
- Hmmm?  A to...   Bo nie lubie jak jest za duzo światła,  moja skóra nie za dobrze znosi nadmiar słońca, dlatego tez na dworzu zakrywam większość ciała.  Poza tym...  Bedzie nam sie lepiej rozmawiało...

Odłożył miecz na swoje miejsce i spojrzał na mnie...

(Yukii)
- Marinette...  Czemu nie powiedzialas od razu?

- Ale nie rozumiem o co ci chodzi Yukii?

(Yukii)
- Kiedy dostałaś miraculum?

- Skądy ty...  Nie...  To nieporozumienie...

(Yukii)
- Marinette...  Moze sie zdziwisz ale wiem dość sporo na ten temat...  Obiecuje ze od powiem ci na wszystkie pytania...  Ale najpierw ja chce usłyszeć odpowiedzi od ciebie...  Wezwi swoje Kwamii...  Chciałbym je poznać...

(Kiki)
- Spokojnie Marinette...  On na prawdę wie sporo...  Wyczuwam to od niego... 

Nagle z mojej torby wyleciała Kiki...  Poleciała do Yukiiego i bacznie mu sie przyglądała...

(Yukii)
- Niesamowite...  Kwamii Biedronki...  Pierwszy raz widze inne Kwamii...

- Zaraz co to znaczy inne?

(Yukii)
- Yin,  Yang...  Pokażcie się...

Nagle z znikąd pojawiły sie dwa Kwami...  Jedno było czarne a drugie białe ale obydwa wyglądały tak samo...  Miały małe rogi,  delikatne wąsy oraz minatorowe ogony...  Czarny miał zielone oczy a biały miał niebieskie...

Pierwszy odezwał sie...  A raczej odezwała sie biała Kwamii

(Yin)
- Witaj jestem Yin...  Kwamii Tworzenia i harmonii

(Yang)
-  A ja jestem Yung...  Kwami Niszczenia i Chaosu...

(Yukii)
- Widzisz Marinette... Ja rowniez posiadam Miraculum...  a raczej dwa... 

- Ale...  Ale jak?  Jakim cudem je dostałeś...

(Yukii)
- Usiądź...  Zaraz ci opowiem...

CDN

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro