📷Adrien x Male!Demon!reader📷

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(T.I)-twoje imię
(K.W)-kolor włosów
(K.O)-kolor oczu
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jestem (T.I), demon, konkretniej (diabeł/upadły anioł), mam 1245 lat a dalej wyglądam jak 14-latek. Nienawidzę średniowiecza, w tych czasach to nawet spokojnie sobie na wieży kościoła posiedzieć nie można bo ksiądz posiada chyba jakiś 6 zmysł wykrywania demonów w tej łysince którą zakrywa sobie czapeczką. Tak więc jestem skazany na siedzenie na dachach pałacowych wież. Jedyny plus tego jest taki że wszystko z nich doskonale widzę no na przykład te dwójkę dzieci które idą do lasu pełnego wilków. ZARAZ ŻE CO?! Wiem demon ze mnie i dorosłego człowieka to bym bez problemu zabił ale dzieci to dzieci i mi ich szkoda. Rozwinołem swoje skrzydła i poleciałem za nimi przez las nagle usłyszałem krzyki i szybko zmieniłem kierunek lecąc w stronę dźwięku. To co tam zastałem było nie do opisania dziewczynka o ciemnych włosach i fiołkowych oczach razem z
blądwłosym chłopcem uciekali przed stadem wilków. Dobiegli aż do lichego liniano-drewnianego mostku nad przepaścią. Dziewczynka odprawiła chłopca na drugą stronę urwiska ale zamiast samej też przejść wyciągnęła z ziemi kołki i rzuciła je w dół. Uśmiechnęła się przepraszająco do chłopca, nawołała wilki i zawiodła je jak najdalej od urwiska. Dalej było słychać tylko wycie besti, kątem oka dostrzegłem jak chłopiec próbuje skoczyć na dół.
Nie mogę na to pozwolić. W ostatniej chwili złapałem go, postawiłem na ziemi i mocno przytuliłem.

-Mari......Mari....!-niespodziewanie zaczął szlochać, podobno w takich chwilach najlepiej było by pogłaskać go po głowie, jak pomyślałem tak też zrobiłem.-Proszę pomóż jej... to moja jedyna przyjaciółka....!-milczałem przez chwilę, nie byłem pewny czy uda mi się jej pomóc nie mam jeszcze takiej siły.

-Zrobię co w mojej mocy.-uśpiłem go zaklęciem i poleciałem za zapachem wilków, kiedy tam dotarłem zmroziło mi krew w żyłach. Na ziemi leżała mała dziewczynka cała we krwi, szybko do niej podeszłem i sprawdziłem czy jeszcze żyje.

-Y-khy....!-kaszlneła krwią i spojrzała na mnie fiołkowymi oczami. Nagle jej sukienka zmieniła kolor z brązowego na niebieski, a zza pleców wyrosły skrzydełka jak u wróżek. Czyli była jego dobrą wróżką.... yyyy nie no przecież nie powiem matką chrzestną one zawsze są starymi paniami, a ona jest malutka. Stawiam na wróżkę leśną.-K-kim j-jesteś i gdzie j-jest A-Adrien?-zapytała cichutkim głosikiem.

-Jestem (T.I), a o Adriena się nie martw jest bezpieczny, jesteś wróżką leśną mam rację?-ledwo skineła głową na moje słowa i z nowu kaszlneła.

-(T-t.I) proszę daj to Adrien owi.-podała mi mały okrągły wisiorek w którym przez szkiełko było widać niebieskie fiołki.-Proszę n-nie mów mu że umarłam i z-zaopie-ekuj s-się n-nim. -uśmiechneła się słabo i chwilę później już nie żyła. Zrobiłem tak jak prosiła wróciłem do chłopca, obudziłem go i wszystko mu wytłumaczyłem, oczywiście zamiast powiedzieć że jego przyjaciółka nie żyje powiedziałem że odleciała do magicznej krainy i musi już tam zostać. Adrienowi poleciało po policzkach parę kropel łez, zrobiło mi się go żal, wiedziałem że jego wioska będzie mu przypominać o Mari więc zabrałem go do siebie. Mój dom to był niewielki, szykowny pałac z pięknym ogrodem. Usunąłem z pamięci małego jego rodziców i inne wspomnienia ale zostawiłem te z Mari.
***
~Parę lat później~
Młody bardzo szybko dorósł i zmężniał, obecnie ma 12 lat. Ostatnio bardzo dużo wypytywał o Mari. Niestety jest już za duży żeby mu mówić to co 5-latkowi. Powiedziałem mu że jego przyjaciółkę zabiły wilki i nie żyje. Płakał przez 2 dni ale otrząsną się z szoku i przyszedł do mnie z pytaniem "(T.I) czy mamy gdzieś nasiona fiołków?", byłem na początku zaskoczony ale po chwili wyjaśnił mi że to dla Mari żeby wiedziała że o niej nie zapomniał. Dostawszy nasiona poszedł szybko zasadzić je w ogródku. Kiedy wykiełkowały z nich kwiaty Adrien był zachwycony i wszystko było by normalnie gdyby nie ten dziwny kwiatowy kokon który nie wiadomo z kąd się wziął. Młody dotknął kokonu, którego kwiaty opadły ukazując taką o to postać tyle że że skrzydełkami wróżki która była wielkości ręki.

-M-Mari...-wydukał po chwili Adrien biorąc na ręce małą istotkę.-Czy to naprawdę ty?

-Tak to ja.-Adrien przysunął wróżę do swojego policzka tak aby mogła się przytulić....!?....ej co to za dziwne uczucie mnie tam w sercu tyka? Mari spojrzała na mnie i powiedziała.-Podziękuj (T.I) to dzięki niemu tu teraz jestem.-jak na zawołanie chłopiec przytulił mnie tyle że chyba go szczęście poniosło albo ewidentnie chce mi połamać wszystkie żebra. Zaśmiałem się i ucałowałem go mówiąc
-Dla osób które się kocha warto zrobić wszystko.
***
~parę lat później~
Ja i Adrien jesteśmy razem szczęśliwą parą niedawno adoptowaliśmy chłopca o imieniu Luca, bardzo polubił naszą Mari która nie spuszcza go na chwilę z oka, niegdy nie myślałem że demon może mieć tak szczęśliwe życie, a jednak.
========================================================

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro