Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęło parę księżyców. W Klanie Burzy, jak dotąd nic się nie stało, oprócz narodzin kociakówLazurowego Blasku. Zmarł też jeden ze starszych – Górski Potok. Wojownicy długo opłakiwali jegośmierć, ponieważ był bratem zmarłego Nakrapianej Gwiazdy. Bursztynowy Liść dalej bardzo tęskniłaza swoim bratem i ojcem, jednak pewnego dnia stało się coś, dzięki czemu o tym zapomniała.* * *Słońce już świeciło wysoko. Bursztynowy Liść powoli otworzyła oczy. Nie wiedziała dlaczego, alestrasznie ją bolał brzuch.- Chyba pójdę do Słonecznej Sadzawki – stwierdziła i dźwignęła się na łapy. Wyszła na zewnątrz iskierowała się w stronę legowiska medyczki. Na zewnątrz bawiły się dwa kociaki Lazurowego Blasku:Złotka i Prążek.- Cześć Bursztynowy Liściu! – zapiszczał mały brązowy kocurek o tygrysich pręgach.- Cześć – odparła- Pobawisz się z nami? – zapytała z nadzieją Złotka- Przykro mi, nie mogę. Właśnie szłam do Słonecznej Sadzawki – miauknęła szylkretowa wojowniczka.- Możemy iść z tobą? – zapytał Prążek.- No...dobrze – powiedziała Bursztynowy Liść i weszła do legowiska medyków.- Słoneczna Sadzawka! – zawołała- Witaj Bursztynowy Liściu! Co cię tu sprowadza? – zapytała medyczka- Strasznie mnie boli brzuch... - miauknęła – Pomożesz mi?
- Postaram się, ale szybko, bo muszę mieć Trawiaste Futro na oku -mruknęła Słoneczna Sadzawka- Ale przecież Liściasty Nos może się nim zająć – zaproponowała Bursztynowy Liść.- Tylko, że on poszedł zbierać zioła – zakończyła dyskusję brązowo-biała kotka – Lepiej sprawdźmy coz twoim brzuchem – dodała i usiadła na ziemi. Nie minęło dużo czasu, a medyczka Klanu Burzywykrzyknęła:- Będziesz miała kociaki!- Co? Naprawdę? – dopytywała przyszła karmicielka.- Tak. Powiedz później o tym Żmijowej Gwieździe – miauknęła Słoneczna Sadzawka.- Muszę iść zająć się Trawiastym Futrem. Gratulacje jeszcze raz! – dodała i zniknęła w głębi swojegolegowiska. Gdy Bursztynowy Liść chciała powiedzieć o dobrej nowinie Ciemnej Burzy, nagle usłyszałakrzyk.- Nie! Trawiaste Futro!Szylkretowa kotka jak najszybciej pobiegła do Słonecznej Sadzawki.- Co się stało?- T-trawiaste F-futro... - wyjąkała medyczka- O-on um-umarł...- O nie... - miauknęła Bursztynowy Liść, jednak po chwili sobie coś przypomniała- Znak!Ruda kocica z przerażeniem popatrzyła się na Bursztynowego Liścia, po czym ze strachem pobiegłado lasu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro