04/02/19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


    Nigdy nie czuł się tak paskudnie, jak w chwili, kiedy ponowne otworzył oczy. 

Całe jego ciało zasypane było śniegiem. Okrywający go koc miejscami zamarzł od chłodu. Całkowicie zdrętwiał. Znów nie czuł nóg. Nie mógł nawet wyprostować palców dłoni, które zaciskał na fragmencie materiału. Bolał go każdy mięsień, a kiedy spróbował się podnieść upadł prosto na twarz. Tak bardzo miał dość. Ile już dni minęło odkąd znalazł się w tej sytuacji? Trzy? Cztery? Pięć? Jaki dziś dzień? Miał nadzieję, że lada dzień zostanie odnaleziony. Przecież to nie możliwe, aby nikt nie uczęszczał okolicznymi drogami. Poza tym Chanyeol  nie potrafił funkcjonować, jeśli nie wiedział co się z nim dzieje. Potrafił pisać kilka dni dziennie tylko po to, aby upewnić się, że Baekhyun nie pakuje się w żadne kłopoty. Był nadopiekuńczy, ale przez te wszystkie lata blondyn całkowicie do tego przywykł. Właściwie lubił czuć, że ktoś się o niego troszczy, a Park robił to bez przerwy. 

Wstał, nie bez trudu. Jego nogi ledwo się prostowały, kiedy obrał drogę na miejsce, gdzie pozostawił samochód. Żałował, że w ogóle zdecydował się z niego wyjść. Jego dłonie były niemal niebieskie od zimna. Spędził tam całą noc? W śniegu? Chyba nie przeżył nigdy gorszej przygody. 

Baekhyun pamiętał, że gdy był dzieckiem mama nigdy nie pozwalała mu na nocowanie w namiocie z siostrami. Te zawsze rozkładały go w ogrodzie, zabierały pełno dobrego jedzenia i żegnały go mówiąc, że gdy będzie duży, tak jak one, zabiorą go ze sobą. Nigdy nie spełniły obietnicy. Miał osiem lat, kiedy rodzicielka zgodziła się na nocowanie w ogrodzie. One miały piętnaście i za nic nie interesowała ich taka forma spędzania wolnego czasu. Bolało go to, ale zawsze dawał się przekupić truskawkową czekoladą i obietnicą wspólnego obejrzenia Toy Story. Bardzo lubił Buzza Astrala. Chciał być zupełnie jak on. Chronić całą galaktykę, mieć za przyjaciół inne zabawki, być tak dzielnym. W pewnym momencie jego życia, pośród pirackich zabawek znalazła się figurka postaci z Toy Story. Zawsze o nią dbał, ale pewnego razu Chanyeol uderzył ją plastikowym mieczem, a ona upadła na podłogę dzieląc się na dwie części. Ciało i głowę. Było mu bardzo przykro, ale z drugiej strony uważał, że skoro jest dużym chłopcem nie może płakać nad zabawką. Jego siostry ją skleiły, a on postawił ją na honorowym miejscu zbyt niepewny, aby się nią bawić. Kilka lat później spoczęła w błękitnym pudełku pod łóżkiem wraz z resztą zabawek, których miejsce zajęły książki czy albumy muzyczne. 

Dziś Byun rozumiał czemu rodzice nie pozwalali mu na nocowanie w ogrodzie i chyba nawet przestał żałować, że nigdy tego nie doświadczył. Na zewnątrz było zimno i nieprzyjemnie. Dlaczego do głowy wpadł mu pomysł, że to faktycznie może być zabawne? Musiał być naprawdę głupi. 

Było okropne.

Kiedy w końcu zobaczył zaśnieżony pojazd po jego policzkach spłynęły łzy szczęścia. Może i wracał jako przegrany, ale w żaden sposób nie czuł się źle z powodu tego, że zaprzestał dalszych poszukiwań. Jego dłoń trzęsła się tak mocno, że nie mógł otworzyć drzwi. Kiedy w końcu to zrobił wtłoczył się na tylne siedzenia. Położył się na nich i zamknął oczy, czując się przez moment bezpiecznie, zupełnie jak w domu.

**

     Słowa Dahee przez kilka dni nieustannie krążyły po głowie Baekhyuna. Dwaj chłopcy nie mogą się przytulać, ponieważ oznacza to, że są źli. To dziwne, nie rozumiał tego. Kochał Chanyeola całym swoim dziecięcym sercem i chciał mu to pokazywać. Przecież w uściskach nie było nic złego. Mama zawsze cieszyła się, kiedy to robili. Ciocia Park komentowała ich zachowanie nazywając je uroczym. To pozytywne słowo, więc chyba nie uważała ich za zboczonych, prawda?  

Któregoś razu Baekhyun postanowił w końcu napomknąć na ten temat w rozmowie z jednym z domowników. Dziadek zdawał się najlepszym pomysłem. Zawsze się z nim bawił i opiekował kiedy babcia i rodzice byli w pracy. Mieszkali wszyscy razem w wysokim budynku, dlatego widywał go niemal bez przerwy. Dziadek był osobą, która nigdy nie przechodziła obok niego obojętnie. Wychodził z założenia, że skoro Baekhyun jest najmłodszy i ma jedynie siostry, to oznacza to, że potrzebuje nieco więcej uwagi. Powodowało to, że jeśli młodszy bawił się sam, on zawsze do niego dołączał. Dbał o to, żeby nigdy nie był głodny i ubierał się jak na gentlemana przystało. 

Tego dnia byli sami. Babcia wyszła kilka chwil temu na zakupy, mama i tata byli w pracy, a siostry u Jiah, starszej siostry Chanyeola. Nie wiedział dlaczego, ale czuł, że lepszym pomysłem będzie rozmowa z jedną osobą, nie z kilkoma jednocześnie. 

- Dziadku? - Rozpoczął, kiedy najstarszy członek rodziny pomagał mu w sprzątaniu pokoju. Była szesnasta, a on niedawno wrócił od Chanyeola, którego mama zabrała ich na obiad. Zjedli nuggetsy i pobawili się chwilę w parku za szkołą. Było zabawnie.

- Tak?

- Co to znaczy, że ktoś jest zboczony? - Zapytał niewinnie, powodując, że dziadek spojrzał na niego z zaskoczeniem i zmieszaniem. Baek nie powinien znać takich słów. Nie miał pojęcia gdzie mógł usłyszeć coś takiego.

- Wiesz... 

- To znaczy, że ktoś jest zły?

- Przeważnie tak. - Potwierdził. Mina chłopca nieco zrzedła, kiedy podniósł z ziemi koc i niezbyt sprawnie zaczął ścielić swoje łóżko. Zwykle robiła to jego mama, ale dziś miała ważny projekt w pracy, więc wybyła do niej z samego rana. - Dlaczego pytasz?

- Chyba ChanBaek jest zły. - Mruknął cicho, korzystając ze sformułowania stworzonego przez ich rodziny. Często go używali, ponieważ było szybsze niż wymienienie ich imion, a że zawsze trzymali się razem, to każdy wiedział o kogo dokładnie chodzi. Najczęściej mama i ciocia Park się nim posługiwały, kiedy wołały ich do domu lub zamierzały za coś skarcić. 

- Ty i Chanyeol? Oczywiście, że nie! Dlaczego przyszło ci to do głowy? - Dopytywał. Baekhyun przez chwilę milczał. Nie był pewny czy chciał dzielić się tym z krewnym. Co jeśli i on zacznie uważać go za niedobrą osobę? - Dziecko nie może być zboczone.

- Mama Dahee powiedziała, że jeśli dwaj chłopcy się przytulają to znaczy, że są zboczeni.

- Głupstwo. - Zapewnił mierzwiąc włosy małego Koreańczyka. - Posłuchaj mnie, Baek. - Poprosił siadając na łóżku, aby móc bez problemu spojrzeć w twarz dziecka. Zdawał się wyjątkowo zmartwiony. Nie wydawało mu się, aby kiedykolwiek widział go w podobnym stanie. Może to przez to, że dorastał emocjonalnie? Zaczął odczuwać więcej obaw. Nie mógł na zawsze pozostać maluchem, który był smutny, zły lub szczęśliwy. Czuł i rozumiał coraz więcej. - Dwóch chłopców może się przytulać i nie jest to w żaden sposób złe. Jeśli kochasz Chanyeola, a wiem, że tak, to możesz go przytulać tak długo i tak często jak chcesz. Mama Dahee jest po prostu głupia i tego nie rozumie. - Oświadczył wywołując cichy śmiech u siedmiolatka. 

- A całować w policzek? - Dopytywał odrobinę zawstydzony. Czasami to robił, kiedy Park przynosił mu słodycze albo bronił przed łobuzami, którzy zawsze z niewiadomych dla niego przyczyn ciągnęli go za włosy. 

- Też! Dzieci mogą to robić. Możesz go przytulać i całować w policzek. - Zapewnił starszy.

- A jak będę duży? Nie będę mógł? - Zapytał niepewnie, dokładnie wyłapując każde z słów dziadka. Chciał móc zawsze okazywać miłość Chanyeolowi. Był jego najlepszym przyjacielem.

- Wtedy... Też będziesz mógł, Baek. Jeśli Chanyeol będzie chciał to będziesz mógł. - Zadecydował zastanawiając się nad tym. - Ale będziesz musiał go bardzo, bardzo mocno kochać, żeby to robić. - Dodał po chwili. Nie miał nic przeciwko homoseksualizmowi. Jeśli Baekhyun kiedykolwiek miałby zostać gejem zaakceptowałby go i darzył taką samą sympatią jak teraz. W końcu był jego wnukiem. Jedynym, zważywszy na to, że w ich rodzinie częściej rodziły się dziewczynki. - Okej?

- Tak! 

- Nie jesteście źli. Możecie się przytulać. Tylko głupole mówią, że nie możecie. 

_______________________________

Co tam u was? Ja jestem padnięta :C Cały dzień dziś pisałam! Nie wiem jakim cudem, ale tak było. Poza tym jest mi smutno, bo miałam jechać do poznania, a moja koleżanka nie dostała wolnego :C Słabo, bo już ustaliłyśmy co będziemy robić, gdzie spać itp ;_;

Co dziś robiliście? 

Kocham was!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro