09/02/19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

       Sobota była dniem wyczekiwania. Baekhyun był pewny, że w ten weekend wróci do domu. Zastanawiał się czy Park na niego nakrzyczy za nieuwagę czy też od razu wpadnie w płacz. Kiedy Chanyeol płakał zawsze trwało to bardzo długo, nawet kilka godzin. Wyglądał wtedy tak brzydko, że łamał Byunowi serce. Jego Chanyeol był naprawdę przystojny. Wysoki, silny, dobrze zbudowany z ładną twarzą i dużymi, lśniącymi oczami. Nie mógł znieść tego jak źle wyglądał, kiedy był smutny. To dlatego starał się unikać takich dni. 

Kiedy się obudził była trzynasta. Trochę się tym zmartwił. Miał wrażenie, że z każdym dniem śpi coraz dłużej. Tak, jakby coraz ciężej było mu się dobudzić. I może sobie to wmawiał, ale bał się, że może to być zły znak. 

Zjadł odrobinę batona, po czym przetarł twarz chusteczką do demakijażu, którą znalazł w kosmetyczce. Wodą przemył linię włosów, na której dotąd wciąż znajdowała się odrobina zaschniętej krwi. Opatrzył nawet niewielką ranę na twarzy białym plastrem, aby wyglądać nieco lepiej. Później czekał. Długo i wytrwale, okrywając swoje drobne ciało warstwą koca oraz kocem termicznym. Używał go ostrożnie, ponieważ znalazł karteczkę z instrukcją obsługi, na której jasno pisało, że przerwany koc nie będzie dłużej ogrzewał jego sylwetki. Obawiał się tego, ale z drugiej strony, hej! Został dzień, może dwa zanim go znajdą. Poradziłby sobie bez niego. 

W końcu nadszedł czas kiedy dopadło go przeziębienie. Nie był zdziwiony. Właściwie uważał, że i tak jego organizm poradził sobie świetnie w walce. Spędził w samochodzie już tydzień, nawet ponad. Wokół był śnieg, wiatr był zimny, okno rozbite. Był z siebie dumny, że tak długo walczył z chorobą. Oprócz jego gardła i ran dotąd czuł się całkiem nieźle. 

Uznał, że po powrocie na pewno się wygrzeje. Właściwie to miał całkiem sporo planów na temat tego co zrobi po ucieczce z tego miejsca. W końcu miał wiele czasu, aby o tym rozmyślać. Nigdy nie był wyłączony z życia, tak jak był teraz. Zawsze był zabiegany, ale nie pracował. Dużo się bawił, poznawał ludzi, spędzał czas z przyjaciółmi, imprezował, marnował godziny w galerii czy podróżował, zwykle razem z Chanyeol'em i do miast, które słynęły z dobrej zabawy. Park nie był typem imprezowicza dlatego pół wyjazdu spędzali spacerując, oglądając działa kultury czy w hotelu, przytulając się na łóżku. Może dla niektórych było to nie do pojęcia, ale oni jechali, aby odpocząć od codzienności. Mogli robić to w hotelu. Po prostu z dala od obowiązków. 

- Hej, Simba. - Rzucił Baekhyun kładąc się na tylne siedzenie. To było jego ulubione miejsce od wypadku. Było tam ciepło i całkiem wygodnie. Jeśli mocno się skulił niemal nie czuł zimna. - Nie smuć się. Niedługo nas znajdą. - Zapewnił przypatrując się pluszowej zawieszce. Wcześniej nawet nie zwrócił uwagi na to, że królik wydaje się odrobinę smutny. Może wiedział coś, o czym on nie miał pojęcia? - Znajdą, prawda? - Zapytał cicho. Cały czas starał się nie tracić dobrego humoru. Kiedy był szczęśliwy nie myślał o tym, że coś go boli lub mu doskwiera. Park zawsze mówił, że to nie w porządku. W końcu nie może cały czas na siłę próbować być zadowolonym. Powinien płakać i złościć się, kiedy czuł na to ochotę. Byun sądził jednak inaczej. Musi wierzyć, że jest dobrze, nie przejmować się. W końcu wszystko ma jakiś koniec. Dobry lub zły, ale nic nie trwa wiecznie. - Na pewno, więc rozchmurz się. - Zaśmiał się. Przez chwilę patrzył, jak z jego ust wydobywa się para. Zdawało mu się, że jest odrobinę zimniej niż wcześniej. Od rana padał śnieg. Chciał spróbować rozpalić ogień, aby być lepiej widocznym, ale teraz zdawało mu się to na nic. - Wiesz, razem z Sehun'em i Luhan'em jedziemy w tym roku na Dominikanę. Czy to nie świetne? Tu jest zimno, ale tam na pewno będzie słonecznie. Zabiorę cię ze sobą, jeśli chcesz.- Zapewnił zamykając oczy, aby nieco odpoczęły. - Zbieraliśmy na ten wyjazd dwa lata. Mieliśmy zamiar pojechać w tamtym roku, ale stwierdziliśmy, że musimy jeszcze zaoszczędzić, aby niczego sobie nie odmawiać. - Wytłumaczył. Przysunął dłonie do twarzy, aby odrobinę ogrzać je swoim oddechem. Nieco go piekły. - To dobrze, że tak zrobiliśmy, prawda? - Zapytał, ale nigdy nie otrzymał odpowiedzi.

Pomyślał o Luhan'ie. Był jego najbliższym przyjacielem. Mieli podobne charaktery i zainteresowania. Lubili razem spędzać czas, zawsze dobrze się bawili. Od jakiegoś czasu mieszkali razem, ale nie kłócili się często. Właściwie chyba nawet mniej niż wcześniej. Początkowo nie zamierzał mieć współlokatora. Rodzice zadbali o to, aby mógł wynająć kawalerkę samotnie. Wciąż mówił, że właśnie to robi, ale tak naprawdę za zaoszczędzone pieniądze całkiem nieźle się bawił.

Chanyeol był na niego bardzo zły, kiedy dowiedział się, że zamierza zamieszkać z kimś innym. Jemu już od początku powtarzał, że nie mogą razem mieszkać, ponieważ ten chce robić to samemu. Chyba trochę go tym zranił. Wcześniej tak na to nie patrzył. Park często bywał o niego zazdrosny. Może pomyślał, że chińczyk zajął jego miejsce? To głupie. Luhan był jego przyjacielem, ale to Chanyeol był dla niego najważniejszy.

- Obudź mnie jak przyjdą. Dobrze, Simba? - Poprosił czując, jak jego ciało się rozluźnia, a umysł uspokaja. Powinien się jeszcze trochę przespać, aby mieć siłę, kiedy ktoś po niego przyjdzie. 

**

- Baekhyun! - Krzyknął Chanyeol wchodząc do jego pokoju. W pierwszej chwili nastolatek zadrżał w strachu. Zaraz jednak zaśmiał się i spojrzał w kierunku przyjaciela. Młodszy szybko zamknął za sobą drzwi i zaczął odgarniać dym dłońmi tak agresywnie, jakby najmniej odbierał mu on zdolność oddychania. - Znów palisz!

- Przecież robię to już od dawna. - Odparł z leniwym uśmiechem. Prawdą było, że robił to jakieś pół roku, zaczął jakoś po wyjeździe Luhana, kiedy ciężko było mu się odnaleźć w cichym domu, bez dobrego przyjaciela obok. Zresztą do Xiao zawsze zachęcał go do palenia, ponieważ sam robił to niemal każdego dnia. 

- Ale nie rób tego w domu. Co jak ciocia poczuje?

- Dopiero co wyszła do sklepu, a babcia źle się dziś czuje, więc będzie spała cały dzień. Nie martw się, Chan. Wszystko pod kontrolą. - Zapewnił ponownie odwracając się w stronę okna, aby kolejny raz zaciągnąć się używką. Młodszy zakaszlał, ale podszedł bliżej. Zawsze się ograniczał. Nie cierpiał używek, imprez czy nawet większych spotkań towarzyskich. Nigdy nie miał nawet dziewczyny, a przecież oboje dawno już skończyli piętnaście lat. Dla Byuna zdawało się to dziwne. Mimo to w głębi serca cieszył się, że Park wciąż należy do niego. Nawet jego usta czy nieśmiałe dłonie. Wszystko tylko jego. 

- Wszystko z nią w porządku?

- Z babcią? Pewnie, to pewnie spadek ciśnienia. - Zapewnił puszczając oczko w jego kierunku. Zdawał się speszony, co bawiło Baekhyuna. Jak ktoś w ich wieku może być tak niewinny? Chanyeol miał powodzenie. Był od niego wyższy o pięć centymetrów, trenował piłkę nożną w szkolnej drużynie, miał piękny uśmiech i ogromne oczy, które zawsze podobały się płci przeciwnej. To zaskakujące, że wcale z tego nie korzystał. Baekhyun na jego miejscu na pewno by to robił. - A ciocia Mirae? 

- Jest tylko przeziębiona. Robi z tego aferę, ale lada dzień będzie zdrowa. 

- Może powinieneś się nią zająć?

- Jiah to robi. - Zapewnił. Baekhyun przytaknął. Wiedział, że siostra Chanyeola dobrze zajmie się ciocią. W końcu studiowała medycynę. Zdobędzie nieco doświadczenia, nawet, jeśli to tylko niewielka choroba. - Chan?

- Hm?

- Co chcesz robić w przyszłości? - Zapytał ponownie zaciągając się papierosem. Miał ochotę na jeszcze jednego. Może jego również wypali, jeśli Chan pozwoli.

 Sam nie miał pomysłów na przyszłość. Zawsze fascynowała go muzyka, ale rodzice mówili, że ma zająć się czymś porządnym, ponieważ co drugi Koreańczyk chce się nią zajmować, a on nie jest już dzieckiem, aby mieć tak naiwne marzenia. Było mu przykro, ale może mieli odrobinę racji. Rynek muzyczny był zapełniony. To, że się wybije graniczyło z cudem.

- Chcę być lekarzem.

- Jak Jiah?

- Ona będzie pediatrą. Ja chcę być kardiologiem. 

- Poważne. - Mruknął nieco smutno. Też powinien mieć takie plany. Jego rodzice byliby  dumni, gdyby coś osiągnął. Koreańska kultura była podła. Powinni móc pochwalić się rodzinie czy sąsiadom, że ich syn poszedł dobrą ścieżką, że wychowali go na tyle uważnie, że podjął odpowiednią decyzję w sprawie kariery. Ciocia Park na pewno będzie dumna mówiąc, że oboje jej dzieci są na medycynie, że ratują życia. Jego rodzice będą mówić, że bliźniaczki mają swój sklep związany z ziołolecznictwem, a Baekhyun... Baekhyun nie osiągnie nic. Zawsze sprawiał najwięcej problemów. Martwił się tym. 

- Baekhyun, zapomniałam portfela. Nie widziałeś go? - Usłyszał nagle głos dochodzący zza drzwi. Ledwo zdążył wypuścić papieros z dłoni, kiedy otworzyły się szeroko i wpuściły do środka zaskoczoną matkę nastolatka. - Co tu się dzieje? - Zapytała poważnie, głosem niższym niż zazwyczaj. W całym pomieszczeniu unosił się dym papierosowy, a nastolatkowie stali przy oknie.

- Myślę, że bliźniaczki go wzięły, kiedy szły po kosmetyki.

- Nie zmieniaj tematu. Co robicie? Palicie? - Westchnęła zakładając ramiona na piersi. - Naprawdę, Baekhyun? Tak ci źle, że nie możesz się opanować? - Mruknęła od razu przenosząc wzrok na syna. No tak. Chanyeol zawsze był tym dobrym i odpowiedzialnym. Baek tym złym. - Chanyeol idź do domu, chcę z nim porozmawiać w cztery oczy. - Dodała spoglądając na wyższego. Ten przeniósł wzrok na zakłopotanego Byuna, po czym pokręcił głową i nieśmiało się uśmiechnął. 

- To nie jego wina, ciociu. To ja paliłem, chciałem tylko spróbować. Baek nie zgodził się zrobić tego ze mną. - Skłamał patrząc na nią przepraszająco swoimi wielkimi, pełnymi dobroci oczami. - Nie mów mamie, proszę, ciociu. Obiecuję, że więcej tego nie zrobię, naprawdę. - Zapewnił odsuwając się nieco od mniejszego, który stał w bezruchu, całkowicie skołowany. 

- Ah, ta młodzież. - Mruknęła kobieta, łapiąc za klamkę drzwi. Jej złość zdawała się przynajmniej w połowie wyparować. Baekhyun wiedział, że kocha go z całego serca, ale to do Parka miała wyjątkową słabość. - Żeby mi się to więcej nie zdarzyło. - Dodała. Już chciała wyjść, ale po momencie zawahała się i wróciła do pomieszczenia. Zabrała paczkę papierosów z parapetu i dopiero wtedy wyszła. 

Baekhyun przez kilka chwil milczał. W końcu jednak jego emocje nieco opadły, szalenie bijące serce uspokoiło się, a on mocno objął najlepszego przyjaciela.

- Dzięki, Chanyeol.

- Zawsze do usług.- Zapewnił nieco nieśmiało całując czubek głowy mniejszego, który nawet tego nie zauważył zbyt pochłonięty myślą o ewentualnych konsekwencjach, jakie mógłby ponieść za palenie.

 Na szczęście Park zawsze był obok, aby mu pomóc. 

_________________________________

Polecacie coś w kinie? Nie byłam na niczym od koncertu w Seul, a przeważnie chodzę dość często TT Obejrzałabym coś, tym bardziej, że są ferie, a ja nie mam nic od roboty! Chętnie przyjmę wasze polecenia! <3

Co tam u was, Elfki ? Jak dzień? Co porabiacie? Ja próbuję zmusić się do wstania, żeby zrobić sobie herbatkę. Coś mi nie idzie. Jak będę szukała sobie partnera/-ki to chyba zrobię im najpierw egzamin z robienia herbaty X3 Piję jej za dużo.

Oh! I już całkiem nieźle z wattpadem. Jakoś współpracujemy! <3

Kocham was!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro