2. Ognista i Seksowny Drink.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hermiona stała przy ścianie nieopodal baru, sącząc powoli kolejnego drinka z seksem w nazwie, który, o czym już była święcie przekonana, stał się jej ulubionym drinkiem. Patrzyła ukradkiem na Dracona Malfoya. Robiło jej się gorąco, gdy tylko przypomniała sobie, jak bardzo się chwilę temu na jego oczach wygłupiła. Starała się podbudować własną pewność siebie, tłumacząc sobie w głowie, że nic nadzwyczajnego nie zrobiła – to tylko taniec i śpiew.

Seksowny Drink podpowiadał jej, że to jednak było coś niezwykłego. Pozwoliła sobie na małe szaleństwo i akurat on ze wszystkich gości musiał się napatoczyć, aby być tego świadkiem. To nie był przypadek.

Głośno westchnęła i upiły kolejny łyk. Ten drink był naprawdę wyśmienity i cieszyła się, że udało jej się namówić kelnera, aby ponownie jej go zrobił. Ta mieszanka alkoholu i soku brzoskwiniowego dosyć szybko pomagała jej się uporać z zawstydzeniem.

Draco siedział na oparciu kanapy i słuchał ze znudzoną miną tego, o czym opowiadał mu Graham Montague. To było oczywiste, że Malfoy nie będzie się integrował z nikim innym tylko uczepi się byłego Ślizgona. Kobieta zrozumiała, że Draco jest wyjątkowo nudnym facetem. Żadnych fajerwerków.

Hermionę zastanawiało to, po co w ogóle przyszedł na imprezę. Wood, odkąd dołączył do angielskiej drużyny, wyprawiał przyjęcia dosyć często, ale to właśnie dzisiaj Draco postanowił zaszczycić pozostałych swoją obecnością, czego do tej pory nie odważył się zrobić. Zorientowała się, że gapiła się na niego przez cały czas, odkąd wrócili w milczeniu z tarasu, gdy powoli, w czasie prowadzonej rozmowy rozpinał swoją dwurzędówkę, a następnie rzucił ją niedbale na kanapę. Patrzyła, jak się śmiał, a jego całe ciało zadrżało od tego śmiechu.

Winiła Seksownego Drinka za to, że ma odwagę się tak otwarcie mu przyglądać.

Rozbawiony Draco Malfoy wyglądał całkiem sympatycznie, ale ona natychmiast musiała przestać się na niego gapić. Natychmiast.

Seksowny Drink podpowiadał, że to nie jest przecież nic złego.

Wypiła dzisiaj całkiem sporo jak na nią, bo miała nadzieję, że alkohol podpowie jej coś mądrzejszego albo zmieni płytę, bo zdecydowanie zbyt długo rozmyślała o byłym szkolnym wrogu. Miała wrażenie, że jej głowa zacięła się na Draco i oni myślała ruszyć dalej.

Odepchnęła się od ściany i potknęła, ale w tym samym momencie Oliver wparował z przeogromną butelką szampana oraz lewitującymi kieliszkami i nikt nie widział tego, że w ostatniej chwili wyhamowała, ratując się przed upadkiem – nikt poza Malfoyem, który właśnie dopijał swoją ognistą, gapiąc się na nią otwarcie z głupim, drwiącym uśmieszkiem.

Zacisnęła mocniej usta i podeszła do Harry'ego, który znalazł się niedaleko George'a i Olivera. Z nimi czuła się bezpieczniej.

– Moi drodzy! – zwrócił się do nich gospodarz, wyłączając na ten czas muzykę. – Bardzo się cieszę, że wszyscy tutaj jesteśmy! Świętujemy dzisiaj zakończenie sezonu, który skończył się dla nas wyśmienicie! Pijemy jednak dzisiaj za naszą ciężką pracę, każdego złapanego znicza, każdego kafla, który wpadł w obręcz, a również za tłuczki, niech nie będą poszkodowane, chociaż każdy z nas, i to nie raz, boleśnie od nich dostał! Z niektórymi was pewnie spotkamy się w sezonie reprezentacyjnym, który zaczyna się lada moment! A teraz, WASZE ZDROWIE!

– ZDROWIE! – gruchnęli głośno, gdy każdy otrzymał już swój kieliszek wypełniony szampanem.

Hermiona wiedziała, że mieszanie alkoholi nie jest najszczęśliwszym pomysłem, tak, jak mieszanie nieznanych składników eliksirów – nikt nigdy nie znał skutków takiej zabawy.

– Jak się czujesz, Hermiono? – zapytał Harry, obejmując ją jedną ręką w pasie, gdy zorientował się, że przyjaciółka lekko zakręciła się w miejscu.

– Fantastycznie – odpowiedziała z uśmiechem, pijąc szampana.

Szumiało jej w głowie już dosyć mocno, a przecież nie lubiła się upijać. Niestety granicę przyzwoitości przekroczyła dwa drinki temu i aż tak jej już to nie przeszkadzało.

– Rozmawiałem z Pansy – pochwalił się Harry, zniżając głos.

– A po co, na litość boską? – odparła Hermiona niezwykle szczerze.

– Nie wiem w sumie – wyznał Harry. – Ale było fajnie.

Hermiona popatrzyła na niego z niemą naganą, ale zrozumiała, że nie powinna go krytykować po tym, gdy sama dopuściła do rozmowy z Draco Malfoyem.

Z Draco Malfoyem, którego straciła z oczu.

– Gdzie poszedł? – mruknęła, wspinając się na palce, chociaż nic jej to nie dało.

– Ron jest z Bell na kanapie. Wciąż. – Zaśmiał się Harry, popijając swojego drinka. – Idę chyba porozmawiać jeszcze raz z Pansy. Wybiła północ Hermiono, miałaś się zmywać.

– Jeszcze nie – odpowiedziała i machnęła różdżką, którą wyciągnęła z rękawa swetra, aby przywołać do siebie miskę wypełnioną truskawkami. – Wypiję szampana, zjem truskawki i dopiero wtedy pójdę.

– Hermiono, jakbyś chciała odpocząć, to na górze, drugi po prawej stronie jest pokój gościnny Wooda i tam możesz... Jeśli chcesz...

– Dziękuję – odpowiedziała, kładąc mu rękę na ramieniu. – Dam sobie radę.

Zjadła kilka truskawek, wciąż tkwiąc w miejscu. Zaczęło kręcić jej się w głowie, ale było to całkiem miłe kręcenie. Wydawało jej się, że nikt na tym świecie, nie będzie w stanie jej powstrzymać przed niczym. Góry mogłaby przenosić, dosłownie. Z trollami mogłaby walczyć i to całkiem sama. Przeczytałaby bez trudu wszystkie książki z biblioteki Hogwartu i dałaby rady tego dokonać w jedną noc. Ciesząc się z własnej siły, postanowiła jednak najpierw przed tymi wszystkimi wyzwaniami, trochę poleżeć. Zanim ruszyła na górę, wypiła do końca alkohol, odstawiając później kieliszek na stolik.

Szarpnęła za klamkę i otworzyła szeroko drzwi, które natychmiast ustąpiły. Ciemne pomieszczenie rozświetlone było jedynie przez niezwykle jasny tej nocy księżyc.

Zorientowała się, że ktoś stoi przy drzwiach prowadzących na taras. Mężczyzna miał dziwną postawę, lekko pochyloną i mocno ściskał dłońmi futrynę.

– Co się stało? – zadała pytanie, wchodząc bez wahania do pokoju, chociaż na początku, gdy tylko zobaczyła, kto się w nim schował, chciała szybko uciec.

– Nic się nie stało – mruknął Draco udręczonym głosem, gdy starał się szybko wyprostować, ale mu się to nie udało.

Zamknęła drzwi i podeszła do niego bliżej, ale zachowała dystans. Instynkt podpowiadał jej, że przebywanie z pijanymi mężczyznami może się dla kobiety źle skończyć.

– Co się dzieje? – powtórzyła, ale Malfoy wymownie milczał, po czym odwrócił się w jej stronę. Jego mina nie wyrażała kompletnie niczego.

– Będziesz wymiotował?

– Nie.

– Coś cię boli?

– Nie.

– Widziałam, że coś cię bolało.

– Ale już przestało.

– Możesz mi powiedzieć, znam się na tym – powiedziała pewnie, prostując się. – Potrafię pomóc.

– Jestem sportowcem, Granger. Czasem coś mnie boli. Już przywykłem – skłamał gładko, bo ten ból, którego doświadczał, był wyjątkowy w swojej sile i intensywności.

Draco przekrzywił głowę, uciekając wzrokiem. Ból minął tak szybko, jak się pojawił, a Granger była ostatnią osobą na świecie, której chciał się zwierzać. Zignorowawszy jej propozycję, wyminął ją, podszedł do łóżka i usiadł na nim ciężko. Hermiona ku jego wielkiemu zdziwieniu usiadła tuż obok niego. Zrobiło mu się gorąco, dlatego odpiął guziki mankietów, a następnie je podwinął, odkrywając przedramiona. Miał ochotę jeszcze rozpiąć kołnierzyk, ale na to się nie odważył.

Kręciło mu się w głowie. Ognista podpowiadała mu, że znaleźli się w bardzo nietypowej sytuacji – sami, pijani w czasie imprezy, w miejscu odosobnienia, to przecież mogło się bardzo źle skończyć.

Draco natychmiast kazał się Ognistej zamknąć, bo to, co mu mówiła, było niedorzeczne.

– To takie dziwne, że tutaj siedzimy – powiedział Draco.

– Bardzo dziwne – przytaknęła.

– Gapiłaś się na mnie.

– Wcale się na ciebie nie gapiłam.

– Widziałem, że się jednak gapiłaś.

– Skoro twierdzisz, że to widziałeś, to oznacza tylko jedno.

– Co?

– Ty też się na mnie gapiłeś.

Na to nie miał szybkiej i mocnej odpowiedzi, dlatego zamilkł. Ognista podpowiadała mu, że robi teraz dobrze. Milczenie jest czasem dobre.

– Po co tutaj przyszedłeś?

– Nie lubię imprez.

– To w takim razie powtórzę, po co tutaj przyszedłeś?

– Bo chciałem zaaranżować spontaniczną rozmowę z Riddem, ale go tutaj najwyraźniej nie ma.

– Spontaniczność do ciebie nie pasuje.

– Do ciebie bardziej – mruknął, a ona spojrzała na niego ze zdziwieniem, bo mówili o sobie szczerą prawdę, chociaż się wcale nie znali.

– Ridd został dzisiaj w domu z żoną. Przysłał Oliverowi sowę, że jednak nie może wpaść. Spodziewają się bliźniaków.

– A myślałem, że po prostu olał imprezę Wooda.

– Wood urządza fajne imprezy, o czym sam mogłeś się dzisiaj przekonać. Bo chyba dobrze się bawisz, prawda?

– Nie – burknął.

– Nie? – szczerze się zdziwiła.

– Nie powiem tak, bo obiecałem sobie, że nie będę się dobrze bawił.

– To strasznie głupie, Draco.

Seksowny Drink krążył po jej ciele i podpowiadał, że powinna zrobić to, o czym nie mogła przestać myśleć, odkąd weszła do pomieszczenia.

Coś bardzo głupiego, co tańczyło na granicy wygłupienia się i odwagi.

Zrobiło jej się gorąco i złapała za dół swetra, aby pociągnąć go do góry. Odrzuciła go obok na łóżko, zostając w samej koszulce na ramiączkach, spod której na dekolcie wystawał czarny, koronkowy stanik. Od razu zrobiło jej się lepiej.

Draco z całych sił próbował na nią nie patrzeć.

Ognista mówiła, że ma wciąż na nią patrzeć, bo przecież to nic złego.

Zaschło mu w ustach.

– Co ty robisz? – zapytał Draco, patrząc na nią dziwnie, bo naprawdę nie wiedział, co się wydarzyło. Czy on również miał teraz ściągnąć koszulę? Co to za gra?

– Spontanicznie uwolniłam się ze swetra, bo mi gorąco – odpowiedziała szczerze.

– Zrobiłaś kiedykolwiek, cokolwiek bardziej spontanicznego? – zadrwił, a ona mocniej zagryzła dolną wargę w odpowiedzi.

– Na pewno coś, kiedyś zrobiłam, ale...

– Ale nawet tego nie pamiętasz.

To była prawda. Hermiona nie lubiła spontaniczności, nie po tym, jak wiele niewiadomych dawniej boleśnie tkwiło w jej życiu. Wolała być przygotowana na każdą ewentualność, aby nic jej niepotrzebnie nie zaskoczyło i nie zaburzyło ułożonych zawczasu schematów. I to wcale nie było złe. Tak jej było zdecydowanie łatwiej.

– Tańczyłam dzisiaj, to było całkiem spontaniczne – powiedziała z zadowoleniem.

– I tu muszę ci przyznać rację, chociaż robię to niechętnie – ponownie mruknął, udając, że gapi się z zainteresowaniem w obrazek wiszący nad komodą.

Hermiona w tej jednej chwili zrozumiała, że chce więcej i ma ochotę zrobić coś, co będzie nie tyle spontaniczne, a będzie mieściło się już nawet w kategorii "szaleństwa".

Teraz alkohol szumiał w głowie i dodawał odwagi, której zawsze jej brakowało w relacji z mężczyznami.

– Mogłabym zrobić teraz coś spontanicznego – wyznała, odwracając w jego stronę głowę i zdziwiła się, że on musiał na nią patrzeć już dobrą chwilę, czego ona wcześniej nie zauważyła i nie poczuła.

– Co na przykład? – zapytał wyraźnie zainteresowany, nie spuszczając z niej czujnego wzroku.

– Mogłabym na przykład cię pocałować. To tylko taki głupi przykład, oczywiście.

Roześmiał się, szczerze i radośnie, całkowicie zapominając o wcześniejszym bólu, który prawie wycisnął z niego łzy. Hermiona nie spodziewała się takiej reakcji, dlatego zacisnęła mocniej usta, czując, że gorące zażenowanie rozlewa się po całym ciele, a szczególnie na policzkach.

– Jesteś pijana, Granger.

– I co z tego? Ludzie całują się z przypadkowymi ludźmi na imprezach, nic wielkiego. Ale ty pewnie nie chcesz... – wstała, lecz zatrzymała się, gdy jego ręka oplotła się na jej nadgarstku, nie pozwalając na kolejny ruch.

Ognista kazała mu to zrobić.

– Siadaj – powiedział, a ona przez chwilę, malutką chwilę, zagapiła się dłużej na jego szare oczy. Nie zamierzając odpuszczać, wciąż stała, ale poddała się, gdy lekko ją pociągnął w dół.

– Ty też jesteś pijany – stwierdziła, jednocześnie czując, że jej udo bezpośrednio dotyka jego nogi. – Jest duże prawdopodobieństwo, że nie będziemy o tym pamiętać – dodała, bezwiednie oblizując wargi.

Draco, chociaż bardzo tego nie chciał, mógł się teraz tylko i wyłącznie skupić na jej lekko rozchylonych ustach. Propozycja, którą tak nagle wysunęła, tak bardzo go rozbawiła, że nie był w stanie powstrzymać śmiechu, ale teraz wszystko nabrało sensu, a przynajmniej tak mu się wydawało po wypiciu kilku szklanek wyjątkowego smacznej tego wieczoru ognistej.

Ognista mu podpowiadała, że to będzie świetny pomysł.

Seksowny Drink szeptał nagląco Hermionie do ucha, że teraz albo nigdy!

– Możemy się pocałować i potem o tym zapomnieć – powiedział, przesuwając kciukiem po jej dłoni.

– Zgoda – odpowiedziała szybko, a w jej oczach pojawił się błysk zadowolenia i ekscytacji, której nie zamierzała w sobie dusić.

Draco wykorzystał przyzwolenie i zgodnie z podpowiedziami Ognistej, która teraz głośno mu w głowie kibicowała, pochylił się i dotknął wargami usta Hermiony Granger.

Początkowo lekka i delikatna pieszczota, zamieniła się szybko w głęboki i żarliwy pocałunek. Hermiona przesunęła dłońmi po ramionach Draco, a potem wplotła palce w jego włosy, co wydarło z jego gardła ciche westchnienie. Przywarła do niego całym ciałem, chociaż wcale tego nie planowała, ale silne ręce Draco nie pozostawiły jej żadnego wyboru.

Seksowny Drink oraz Ognista ustąpiły miejsca pożądaniu, które zaczęło krążyć w ich żyłach niebezpiecznie szybko. Hermiona położyła się na łóżku i była w stanie myśleć jedynie o tym, jak dobrze Draco całuje. Oddawała mu pocałunki, zapominając o całym świecie.

– Smakujesz truskawkami – szepnął, gdy zaczął całować jej policzek, a później szczękę i szyję.

– Jadłam je, zanim tu przyszłam – odpowiedziała, wsłuchując się w każdy jego ruch, który wywoływał w niej falę przyjemności.

Ognista i Seksowny Drink zatriumfowali. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro