Rozdział 16. Ognista i Seksowny Drink Once Again.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Wchodzili po schodach kamienicy, trzymając się za ręce. Hermiona musiała przyznać, że było to niezwykłe i całkowicie naturalne jednocześnie, nie mogła przestać się uśmiechać. Była szczęśliwa i tylko to w tym momencie się dla niej liczyło.

- Czego się tak cieszysz? - zapytał Draco, gdy dotarli pod jej drzwi, a ona zaczęła szukać czegoś w torebce.

- Bo jesteś - odpowiedziała szybko i wyciągnęła klucz.

- A magia? - zdziwił się.

- Działam dwutorowo, mam zabezpieczenie typowo mugolskie oraz kilka zaklęć. To standardowe zalecenia z ministerialnych instrukcji dla czarodziejów mieszkających po niemagicznej stronie Londynu.

- Dobra, dobra, już się nie rozkręcaj, bo nie będziesz w stanie przestać nawijać. - Oparł się ramieniem o futrynę.

- Te zalecenia są akurat bardzo ciekawe, zgrabnie zredagowane i powinieneś je również stosować.

- Jasne, kiedyś na pewno - zgodził się z nią dla świętego spokoju, gdy otworzyła nareszcie drzwi i weszła do środka, a on ruszył za nią.

- A to kto? - Draco stanął w miejscu, czując nagły wzrost niepokoju.

- Moi przyjaciele, Chandler, Ross i Joey - przedstawiła koty Draco, gdy tylko weszli do korytarza.

Miały nieciekawe miny i nie spuszczały nieproszonego gościa z oczu.

- Świdrują mnie wzrokiem, delikatnie mówiąc.

- Och, nie martw się, tylko tak groźnie wyglądają. W rzeczywistości to niezwykle urocze kociaki.

- Mam wrażenie, jakby każdy z nich chciał mi przegryźć tętnicę.

- Nie byłyby do tego zdolne - odparła, nachylając się, aby przywitać się po kolei z każdym z nich. - Wejdź, czuj się jak u siebie - zaprosiła Draco gestem.

Jednak on bał ruszyć się z miejsca. Koty Hermiony wciąż posyłały mu mordercze spojrzenia, a on bardzo chciał żyć, a na pewno przeżyć ten wyjątkowy wieczór.

- No, chodź - ponagliła go Hermiona, wyłaniając się z kuchni z rozdartą saszetką kociej karmy w ręce. - Joey, Ross i Chandler są głodni, dlatego mogą zachowywać się nieco dziwnie, ale jak napełnią brzuszki, wszystko będzie dobrze.

Draco nie był tego wcale pewien, ale znalazł w sobie odrobinę odwagi i wszedł za Hermioną do niewielkiej kuchni, stając tuż za nią. Położył jej rękę na dole pleców i nachylił się, by pocałować ją w szyję, gdy nagle wrzasnął.

- Co się stało? - zaniepokoiła się Hermiona, odskakując od niego.

- Ugryzł mnie! - Draco nachylił się, pokazując jej ślad na kostce. Leciała mu krew.

- Ross! Jak ty się zachowujesz?! - skarciła kota, patrząc na niego z dezaprobatą. - Jesteś niedobrym kotkiem! - złapała największego kota w pół i wyniosła do innego pokoju. - Będziesz jadł w samotności, mój drogi - mówiła dalej, po czym wróciła. - Bardzo cię przepraszam, nie spodziewałam się po nich takiego zachowania. - Spojrzała ostro na pozostałe koty. - Czeka was taki sam los, gdy się nie uspokoicie.

- Małe bestie - mruknął Draco. - Jak ty je wychowujesz?

- Nie bądź taki drażliwy - zaśmiała się - chociaż biorąc pod uwagę twoje podejście do magicznych istot, wcale się nie dziwię, że spotykają cię takie przygody, Draco.

Draco nie miał zamiaru swojej szkolnej przygody z hipogryfem. Nikomu to nie było do niczego potrzebne.

Hermiona w międzyczasie uleczyła jego wielką ranę na kostce i nakarmiła koty, po czym złapała za telefon komórkowy i zaczęła coś z nim robić, choć Draco nie do końca miał pojęcia co, ale nie chciał pytać.

- Jaką lubisz pizzę? - zapytała, wpatrując się w świecący ekran.

- W zasadzie to każdą - odparł, stając obok i dziwiąc się temu, że na mugolskim urządzeniu widniało menu pizzerii. - Jak to działa?

- W telefonie mam internet i tam mogę znaleźć menu pizzerii, a następnie złożyć zamówienie.

- Ja zwykle zamawiam przez sowę.

- Ale chcę złożyć zamówienie z mugolskiej knajpki, a tam ptaka nie wyśle. Izba sanitarna dostałaby szału. Wiesz, te wszystkie ptasie zarazki.

- Nie wiem, o czym do mnie mówisz - mruknął niezadowolony, że naprawdę nie miał pojęcia o tym aspekcie funkcjonowania mugoli, ale wszak i oni musieli mieć swoje sposoby na skuteczne zamawianie pizzy. - Ale ta pizza. - Wskazał palcem na jedną na liście. - Wygląda na taką, którą chciałbym zjeść.

- Świetny wybór, D. Ja też uwielbiam burratę. Jest taka kremowa na pizzy. Ale ja wezmę z chorizo. Wymienimy się. Pasuje?

Pasowało mu wszystko. Jej pizza, jego pizza. Wściekłe koty, które hodowała. Jej różowe kosmyki włosów opadające na dekolt.

I wszystko to, czego z nią doświadczał, o czym nigdy nie śmiał marzyć, a co otrzymał od losu niczym najlepszy prezent.

***

- Jesteś głodny? Chcesz coś zjeść?

Draco spojrzał na Hermionę, jakby mózg jej się chwilowo wyłączył.

Siedzieli na kanapie, oglądając leniwie kolejny odcinek jednego z mugolskich seriali, który uwielbiała. To po ich bohaterach nazwała swoje kocury, które znowu im towarzyszyły, nie zmieniając swojego nastawienia do intruza na ich terytorium.

Już powoli zaczynał się wkręcać w fabułę, a Hermiona wyrwała go z zadumy.

- Zjedliśmy dwie wielkie pizze, po których ledwo się ruszam. Nie zadawaj mi takich pytań.

- Myślałam, że może jesteś wciąż głodny - wyjaśniła, uśmiechając się uroczo.

- Tak głodny?

- Dokładnie tak.

- Tak, to jestem i jeszcze pewnie długo będę - odparł, prostując się od razu i wciągając brzuch. - Ale daj mi jeszcze małą chwilę. Zjadłem dużo więcej od ciebie. Będę musiał biegać przez trzy godziny, żeby to spalić, bo inaczej moja dupa będzie szorowała po trawie, zamiast wzbijać się z gracją w powietrze.

- Och, Draco, ja znam i jestem pewna, że ty również, dużo ciekawsze i szybsze sposoby na spalanie kalorii. - Wstała i zabrała ze stolika brudne talerze, czując na sobie palące spojrzenie mężczyzny. - Zrobisz nam może drinki? - krzyknęła z kuchni, a spomiędzy dwóch regałów z książkami wysunęła się szafka, której drzwiczki otworzyły się z głośnym łoskotem.

- Kto by pomyślał, że Granger chowa między książkami całą gamę alkoholi - zaśmiał się, wstając z trudem z kanapy.

- Każdy ma swoją ciemną stronę - stwierdziła, wzruszając ramionami, gdy wróciła do pokoju i zajęła poprzednie miejsce.

- Czego się napijesz? - zapytał, przyglądając się z zaciekawieniem całej gamie kolorowych trunków. On sam od razu znalazł ognistą i nie zamierzał eksperymentować.

- Możesz wymieszać wódkę z likierem brzoskwiniowym oraz sokiem pomarańczowym, a do tego jeszcze sok żurawinowy i trochę lodu - poinstruowała go, co ma zrobić po kolei, aby przygotować jednego z jej ulubionym drinków.

- Co to za szalona mieszanka?

- Nazywa się sex on the beach.

- Na takie szaleństwa się nie piszę. Pada deszcz. - Spojrzał na nią, uśmiechając się szelmowsko. - Ale co do zasady to lubię wyzwania. Żeby nie było.

***

- Hermiono, musisz je zebrać - stwierdził Draco, uznając, że dłużej nie będzie w stanie wytrzymać oceniających kocich spojrzeń. - Dodatkowo, jestem praktycznie pewien, że mnie zeżrą, gdy tylko cię znowu dotknę.

- Naprawdę? - zapytała zawiedziona. - Chciałam, żebyście się polubili, ale nie zamierzam cię stresować. - Wstała i spojrzała po kolei na każdego kota. - Wychodzimy, chłopcy. Nie chcę, żebyście nam dzisiaj przeszkadzali. Jutro dostaniecie dodatkową porcję przysmaczków - zachęciła je.

Joey od razu za nią pobiegł, Chandler się nieco ociągał, a po Rossa musiała specjalnie wrócić, aby wynieść go z pokoju siłą. Zamknęła je w niewielkim pomieszczeniu obok salonu, gdzie stworzyła sobie domową dodatkową bibliotekę.

- Będzie wam tu dobrze, kochani - zapewniła ich, zamykając drzwi na klamkę. - Teraz powinieneś czuć się już komfortowo, Draco.

Draco ramieniem otulił Hermionę, a jego ręka spoczywała na jej lewym udzie. Leniwie ją głaskał, gdy opowiadała mu o tym, co się wydarzyło w pracy.

W pewnym momencie, choć bardzo się starał, nie potrafił utrzymać właściwego zainteresowania jej opowieścią i lekko się pochylił, aby musnąć ustami jej odsłoniętą szyję.

- I wtedy Norman powiedział, że...

- Nie mówmy o nim - przerwał jej Draco, tym razem pozostawiając krótkie, delikatne pocałunki na jej obojczyku.

- Nie jesteś ciekawy?

- Kompletnie nie interesuje mnie to, co miał do powiedzenia Norman - odparł, nie odrywając się od jej pachnącej i miękkiej skóry. - Mam inne rzeczy warte skupienia.

- Ale on mi zarzucił, że nie mam pojęcia, co robię. - Hermiona lekko go odsunęła od siebie i spojrzała mu prosto w oczy. - Był niemiły.

- Następnym razem, gdy go zobaczę, zwrócę mu uwagę - obiecał.

- W grzeczny i uprzejmy sposób?

Ręka Draco do tej pory spoczywająca na wierzchu jej uda, przesunęła się w stronę jego środka.

- Oczywiście, grzecznie i uprzejmie, a potem dostanie w ryj.

- Nie wydaje mi się, aby przemoc była dobrym sposobem na rozwiązywanie problemów - skomentowała, gdy Draco ponownie zaczął całować jej szyję.

- Moje metody są skuteczne - odparł. - I to w każdej dziedzinie.

Hermiona się nieco przesunęła tak, że teraz siedziała na kanapie naprzeciw Draco.

- W to akurat nie wątpię - odpowiedziała z przekąsem, po czym złapała go za policzki i przyciągnęła do siebie, czemu on się wcale nie opierał.

Jego gesty były coraz bardziej śmiałe, gdy Hermiona zaczęła rozpinać guziki jego koszuli, zaczynając od tego, który był przy samej szyi.


Seksowny Drink był z jej poczynań bardzo zadowolony.

Ognista mu wtórowała.


A sam Draco wydawał się tak pochłonięty tym, co robili, że nie bardzo zdawał sobie z tego sprawę, jak wielkie postępy udało się im poczynić. I to pod wieloma względami. Na wielu płaszczyznach.

Oprzytomniał, dopiero gdy Hermiona wyszarpnęła z jego spodni koszulę i zabrała się za dalsze jej rozpinanie.

- Nie spodziewałem się, że zaczniesz mnie tak szybko rozbierać - mruknął zadowolony.

- Byłeś bardzo przekonujący, siedząc samotnie na tych schodach.

Draco nie zamierzał dzisiaj iść z nią do łóżka i rozum cichutko podpowiadał mu, że powinien się powstrzymać przed dalszymi czynnościami, póki był jeszcze w stanie to zrobić. I zamierzał się rozumu posłuchać. Przynajmniej próbował.


Ognista poczuła zawód nie z tej ziemi jego postępowaniem.


- Napijemy się jeszcze? - zaproponował, odsuwając się od Hermiony.

- Napijemy się?

- Drinka i ognistej.

- Jasne - odpowiedziała, gdy wstał, a ona została sama na kanapie.

Zrozumiała, co się przed chwilą stało. Draco się wycofał, bo obawiał się jej reakcji na to, co mogłoby się wydarzyć. Ona jednak nie zamierzała do tego dopuścić. Nie w momencie, gdy wiedziała jedno i nie miała żadnych wątpliwości - potrzebowała dzisiaj Draco Malfoya jak jeszcze nigdy w życiu i postanowiła pozwolić sobie na spełnienie tego pragnienia. Bez względu na wszystko.

Miała drobny plan i zamierzała go natychmiast zrealizować.

- Daj mi chwilę. - Wstała i poprawiła sukienkę. - Zaraz wrócę do ciebie.

I wróciła, a Draco musiał zbierać szczękę z dywanu. Miała na sobie jedynie bardzo krótki szlafroczek, którym ciasno przewiązała się w pasie. Sięgał jej zaledwie do połowy uda.

- No nie - mruknął, nie odrywając od niej natarczywego spojrzenia

- Nie?

- Idź, ubierz się, Granger.

- Jestem ubrana. - Zakręciła jeden truskawkowy kosmyk włosów na palec. - Nie podoba ci się?

- Potem znowu będzie wszystko na mnie.

- Może tym razem jednak nie - odpowiedziała, podchodząc do niego powoli.

- Ubierz się w coś, co cię zakryje - spróbował znowu, choć wiedział, że ani Hermiona go nie posłucha, ani on sam wcale tego nie chce.

- Myślę, że nie ma takiej potrzeby.

Stanęła tuż przed nim, drażniąc się z nim zabawą z węzłem szlafroczka.

- Mógłbyś mi z tym pomóc? - poprosiła.

- Jesteś tego pewna?

- Zdecydowanie jestem - odpowiedziała, gdy Draco wyciągnął rękę w jej kierunku i zacisnął ją na końcu aksamitnego paska. - Poza tym, kto powiedział, że tylko ty do tej pory popełniałeś błędy. Ja, muszę przyznać, również jeden popełniłam, uciekając wtedy od ciebie. A nie lubię się nie uczyć na własnych błędach.


Seksowny Drink był niezwykle z niej dumny.

A Ognista szczerze wzruszona.


Pociągnął, a węzeł puścił, a jego oczom ukazała się Hermiona w czerwonym, koronkowym, niewiele zakrywającym staniku i w tym samym kolorze stringach.

- Proszę bardzo - odparł uprzejmie. - Pomogłem, jak umiałem.

Hermiona pozwoliła, aby szlafrok zsunął się z jej ramion i opadł na podłogę, zupełnie już nikomu do niczego niepotrzebny.

Draco wodził wzrokiem po jej włosach, twarzy i ciele, czując rosnące pożądanie. Nie wiedział, na ile może sobie pozwolić, ale Hermiona stając przed nim w samej bieliźnie, która niczego nie pozostawiała wyobraźni, dała mu w ten sposób wszystkie z możliwych znaków, których mógł się chwycić.

- Chodź do mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro