Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(T.I) pov.

~Sen~
Ktoś mnie goni, wiem to, lecz nie wiem kto to jest. Biegłam przed siebie ile sił w nogach, byle tylko on mnie nie złapał. Wybiegłam z lasku na polanę, muszę dotrzeć do tego drzewa z czarnymi i złotymi liśćmi, czym prędzej. Jestem już tak blisko ale wiem że mi się nie uda. Słyszę jak za mną biegnie, jego kroki są coraz głośniejsze. Jeszcze kawałek! Czyjaś ręka owineła się wokół mojej tali i przysunęła bliżej osoby która mnie ścigała. Nawet nie wiem kim jest ta osoba ale sposób w jaki mnie przytullała był delikatny i miły.

-Kochanie dlaczego mi uciekasz?~-ja, znam, ten, głos....t-to Fresh.... Odwróciłam głowę w stronę szkieleta. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, to naprawdę on tylko trochę inaczej ubrany. Nie wyglądał już jak nerd, a raczej jak jock.

-Co się stało skarbie?-zapytał i pocałował mnie w szyję, jedną ręką nadal trzymał mnie w talii, a drugą splótł razem nasze palce. Co się tu się dzieje?-Hej, powiedz coś, proszę.

Milczałam, nie wiedziałam co powiedzieć, nagle zawiał lekki wiaterek, dotyk Fresha zniknoł, a przed moimi oczami pojawiło się pewne wspomnienie z dzieciństwa. To było zaraz po tym jak wróciłam z braćmi do rodzinnego miasta, Fresh bardzo chciał się że mną zobaczyć i poprosił abyśmy się spotkali w pobliskim parku. Siedzieliśmy obok siebie na jednej z ławek i rozmawialiśmy ze sobą swobodnie. Kiedy tak przysłuchiwałam się rozmowie zauważyłam w zachowaniu Fresha coś co nie przykuło mojej uwagi kilka lat temu. Jego gesty, zachowywał się tak, inaczej niż przyjaciel. Obejmował mnie ramieniem, łapał za rękę i splatał nasze palce razem, a nawet rumienił się na fioletowo.

~Koniec snu~
Szybko wstałam do pozycji siedzącej oddychając nierównomiernie, co to był za sen, a może raczej wspomnienie? Już sama nie wiem i zdaje się że przez przypadek obudziłam Gotha.

-T.I, co się stało, miałaś koszmar?-zapytał lekko zaspany a jego gwiazdkowa czapka spadła mu z głowy kiedy podnosił.

-N-nie, z-znaczy, nie wiem jak to nazwać...-czemu z nowu czuję ciepło na policzkach, spojrzałam na szkieleta chcąc powiedzieć że to nic ważnego ale jego widok sprawił że zamilkłam. Nawet kiedy siedzimy jest ode mnie wyższy, a to sprawia że wygląda jeszcze bardziej przystojnie, mimo iż w pokoju jest ciemno widzę jak jego kośći lekko błyszczą, a oko mieni się odcieniami fioletu.

-Prześpij się jeszcze i nie myśl już o tym. Chodź do mnie.-przytulił mnie do siebie i położył nas na łóżko, jego kości były przyjemnie ciepłe, to pewnie magia.

(Goth) pov.
Moja księżniczka zasneła prawie natychmiast, jest taka słodziutka kiedy śpi, chociaż ja teraz już pewnie nie zasnę. Ułożyłem się na plecach i delikatnie przesunołem (T.I) na swój tors tak żeby jej nie zbudzić, za pomocą magii stworzyłem małe źródło światła i zacząłem czytać jakąś książkę. Po około 30 minutach do pokoju zaczęły wpadać przez okno pierwsze promienie słońca i jak na złość musiały sobie tańcować na twarzy mojej ukochanej tym samym ją budząc. Wielkie dzięki teletubisiowe słońce.

-Mhmmm...-(T.I) mruczała cicho pod nosem, zupełnie jak malutki kotek. Ciekawe jakby wyglądała z uszkami i ogonkiem...

NIE STOP ZŁY GOTH! ZŁY! NIE MYŚL NAWET O TYM! CHOLERO JEDNA ONA NAWET NIE JEST TWOJĄ DZIEWCZYNĄ! No nie obudziłem ją całkowicie.

-Dzień dobry kot-, (T.I) jak tam?

-Dobrze, dzięki. Która godzina?-nie mogę jak ona patrzy na mnie tymi swoimi słodkimi (k.o) oczkami, ZARAZ CUKRZYCY DOSTANĘ! Szybko spojrzałem na zegar wiszący na ścianie.

-Wygląda na to że 6:10, dość wcześnie. (T.I) co ty na to aby zrobić rodzince parę psikusów?-zapytałem patrząc na nią chytrze. Pokiwała głową na tak, szybko się przebraliśmy i ruszyliśmy pozastawiać pułapki na nieszczęśników.

(T.I) pov.
Razem z Gothem zastawiliśmy pułapki.
Xahji- na jej twarzy położyliśmy zabawkowego pająka, takiego sporego.

Burgerpants--dookoła niego poukładaliśmy ogórki i cukinie.

Rodzice Gotha- za pomocoą magii stworzyliśmy coś na wzór lalki z Annabell, podobno niedawno oglądali ten horror i teraz się go boją jak i porcelanowych lalek.

Za jakiś czas wszyscy zaczną krzyczeć ale obudzą się najprędzej o 7:40. W tym czasie czkielet postanowił zrobić kakao dla nas obojga, usiadłam przy stole i bazgroliłam coś sobie na kartce długopisem.

-(T.I)?

-No co tam?-odwróciłam się w stronę chłopaka, upił łyk z kubka w którym był ciepły napój i złapał mnie za policzki całując. Podał mi kakao doustnie, a kiedy upewnił się że wszystko połknełam puścił mnie.

-Chciałem zapytać czy kakao dobre?-uśmiechnął się cwanie widząc moje rumieńce i zdezorientowany wyraz twarzy. Nagle usłyszeliśmy krzyki dochodzące z pokoju rodziców Gotha, szkielet złapał mnie za rękę szybko ubrał nam buty i kurtki po zcym w akompaniamencie kociego syku uciekliśmy z domu. Biegliśmy przez chwilę aż dotarliśmy do przystanku autobusowego i usłyszeliśmy głośny krzyk Xahji, oboje zaśmialiśmy się wyobrażają sobie ich miny pełme przerażenia.

-Przejdziemy się do parku?-zapytał Goth i wyciągnął do mnie swoją kościstą rękę.

-Chętnie.-uśmiechnełam się, łapiąc go za rękę. Spacer miło nam minął lecz przed parkiem musieliśmy spotkać tak zwaną szkolną elite. Jak tylko mnie zobaczyli zaczęli rzucać w moją stronę okropnymi tekstami, chciało mi się płakać ale Goth stanął w mojej obronie, szybko ich uciszył i zaprowadził nas aż za teren parku. Tam pokazał mi śliczną białą altankę obrośniętą różami i bluszczem stojącą sobie nad jeziorkiem, że też wcześniej nie wiedziałam że tu jest. Pogoda była dość ciepła, a słońce poszczało przyjemne promienie słoneczne na taflę szumiącej wody, w altance nie było ławeczki tylko drewniana podłogą więc siedzieliśmy tak z Gothem jakiś czas, co chwilę spoglądaliśmy na siebie. Niespodziewanie szkielet popchnął mnie na ziemię i szybko przywarł do moich ust swoimi, jedną ze swoich rąk trzymał mnie w talii, a drugą z tyłu mojej głowy. Długo mnie całował niepozwalając mi nawet na jeden oddech, zaczęłam delikatnie ciągnąć go za kurtkę do tyłu i odwracać głowę w różne strony byle tylko dać mu do zrozumienia żeby przestał.

-G...mmh! Got...AHmm! Goth!-w końcu przestał, mogłam z nowu oddychać.

-(T.I), ja, ja... KOCHAM CIĘ.-zaskoczył mnie, nie wiedziałam co odpowiedzieć, pomimo tego co o mnie mówili, jaka byłam, on powiedział do mnie te dwa magiczne słowa.-Od zawsze byłaś moją małą Księżniczką, mój ukochaną (T.I),za którą oddał bym życie, którą kocham najbardziej na świecie.

Nie odpowiadałam, podniosłam się powoli na rękach i musnełam jego usta swoimi, uśmiechnął się.

(Palette) pov.
No no no, nasze gołąbeczki w końcu są razem. Mam zdjęcia i nagrane całe zdarzenie. Teraz jeszcze tylko jedną dziewczynę z naszej szkoły sparować z kimś i będzie git, ciekawe czy Kenza kogoś ma albo Golden Heart w sumie i tak oboje są synami Pana Lusta więc co tam. Oby Pan Reaper miał jeszcze stroje ślubne bo coś czuję że będzie weselisko.

=================================================
Zostawia rozdział, święta i życzenia a następnie spierdziela.

PS. Wbijajcie na mojego instagrama:
_aurora_fantasy_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro