Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(T.I) pov. (ten sam dzień)
Siedziałam sobie spokojnie na fotelu, otulona ciepłym kocykiem, przed kominkiem w którym palił się ogień. Czytałam książkę (wybierz se co tam chcesz) do czasu aż (I.T.K) nie wskoczył mi na kolana i zwinął się w puszystą, mruczącą kuleczkę.

Braciszków nie było w domu, mówili że pojechali do sąsiedniego miasta załatwić ważną sprawę w urzędzie i wrócą około godziny 20.00. Na razie jest 18.00 ale już zachodzi słońce, widać że zbliża się zima. Dzisiaj piątek więc pewnie będą puszczali w telewizji Harrego Pottera, nagle zachciało mi się jeść więc wstałam z fotela wcześniej zdejmując z kolan mojego (pseudo bo autorka nie wie czy to na pewno kot~dop. Autora) kota, poszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę a tam nic zdalnego do spożycia oprucz cebuli, armii kiszonych ogórków zamkniętych w słoiku i kociej konserwy.

-Hmm jeszcze nie jest tak ciemno może zdążę pójść do sklepu i wrócić?-wzięłam portmonetkę z pieniędzmi, po przeliczeniu wyszło że mam 101 kido i 34 fid (waluta wymyślona na potrzeby opowiadania kido=złoty fid=grosze). Ubrała buty, kurtkę, zabrałam plecak i ruszyłam w stronę sklepu uprzednio zamykając dom na klucz.

~Time Skip~
Stałam przy stoiskach z owocami i pakowałam do torby foliowej (twoje ulubione owoce), niespodziewanie obok mnie przeszedł dobrze znany mi szkielet.

-Fresh!-odwrócił się w moją stronę zdziwiony.-Hej co robisz w sklepie o tak później porze?

-O to samo mógł bym zapytać ciebie.-odpowiedział mi groźnym tonem, moje oczy otworzyły się szerzej że zdziwienia i lekkiego strachu. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.-Z-znaczy j-ja....Muszę już iść.-oznajmił, zniknął za sklepowymi pułkami i tyle go widziałam. Co się dzieje...? To nie jest Fresh jakiego znam.
***
Po skończonych zakupach udałam się w kierunku domu, nagle usłyszałam odgłosy bijatyki w jednej z ciemniejszych uliczek, byłam ciekawa co się dzieje więc zajrzałam tam pierwsze co rzuciło mi się w oczy to....

Nie, to nie możliwe...







Burgerpants....
Do okoła niego stały ze 4 inne potwory i jeszcze jeden który stał nieco bliżej z założonymi rękoma. Jeden z nich podniósł kota za koszulkę do góry tak jakby chciał go uderzyć.

-Trzeba było wcześniej myśleć Burgerpants, dobra chłopaki kończymy t-

-Nie, przestańcie!-krzyknęłam, ten co stał najbliżej odwrócił się w moją stronę. Mogłam go teraz dokładniej zobaczyć, miał na ciele czerwone rybie łuski i rybie uszy(tak jak Udynie), siarkowe oczy i gęste czarne włosy które zasłaniały jego lewe oko.

(To mój nowy OC Poznajcie się😊 + komentarz
Miał być dorsz a wyszedł Grillbs
A jak będziecie chcieli to dorzucę jego trochę inną wersję)

-Nie wtrącaj się bo....--urwał na chwilę przyglądając mi się że zdziwieniem.-Czej czy ty jesteś nerdem?-pokiwałam głową twierdząco na co otworzył szerzej oczy.-Nerd chce pomóc Jockowi?..............Ha ha! Tego jeszcze nie było!

-Dlaczego chcecie go pobić, co on wam takiego zrobił?

-Jest nam winien 50 kido i tyle, a ty lepiej idź do domu to nie są widoki dla małych dziewczynek.-z nowu odwrócił się do mnie plecami, nie nie mogę tak zostawić Burgerpantsa. Szybko wyjęłam z plecaka portmonetkę, odliczyłam 50 kido, chwyciłam rybę za nadgarstek i dosłownie wepchnęłam mu do ręki pieniądze.-Co?!--

-Macie już pieniądze zostawcie go w spokoju, bardzo proszę!-zrobiłam bojową minkę, nadełam lekko policzki i spojrzałam w oczy czarno włosemu. Nie wiem czemu ale się zarumienił i odwrócił wzrok, chowając pieniądze do kieszeni.

-Dobra chłopaki, zostawcie go i chodźcie.-po odstawieniu kocura na ziemię ulotnili się z ciemnej uliczki, a ja podeszłam do poobijanego potwora i pomogłam mu wstać. Nie wyglądał dobrze miał siniaka na czole, a z jego prawej brwi lekko leciała krew, raczej nie będzie musiał tego zszywać.

-Hej Burgerpants słyszysz mnie?-zapytałam zmartwiona, on tylko na mnie spojrzał zabłąkanym wzrokiem i spóścił głowę w dół. Wogule nie wie co się dzieje, muszę mu jakoś pomóc.
***
Zważywaszy na to że nie wiem gdzie mieszka zaprowadziłam go do mojego domu i opatrzyłam zadrapania a do czoła przyłożyłam mu lód. Niespodziewanie rozległ się dźwięk wibracji w telefonie, kot czym prędzej wyjął z kieszeni urządzenie na którym pisało "Mama", odłożył je na kuchenny stół i zatkał sobie uszy. Biedak pewnie każdy dźwięk teraz słyszy w innej częstotliwości i takie wibracje są dla niego jak koncert rockowy, szybko wybrałam zieloną słuchawkę.

-Yym dobry wieczór tutaj (T.I), jestem ym znajomą Burgerpantsa ze szkoły.--bla bla bla--Nie spokojnie nie jest w szpitalu.--tra ta ta tra ta ta--Y jest w łazience zostaje u mnie na noc, mieliśmy oglądać yyy H-Harrego Pottera.--bla bla bla--Dobrze przekażę do widzenia.-uff kupiła to, (I.T.K) zaczął łasić się do Burgsa, ma na chwilę zajęcie. Podbiegłam szybko do pokoju moich braci, znalazłam dla potwora jakąś koszulkę, spodnie i jakimś cudem zapasowe bokserki. Kiedy wróciłam na parter dałam kocurowi ubrania i zaprowadziłam do łazienki na dole, a sama szybko podbiegłam do tej na górze, wykąpałam się, przebrałam w piżamę, włosy zostawiłam rozpuszczone i założyłam na nie białą opaskę. Zeszłam na dół i przyotowałam wszystko do oglądania filmu, plus zrobiłam kakao. Akurat kiedy włączyłam film Jock z moim kotem na rękach usiadł obok mnie na kanapie.

-Dziękuję.-powiedział niespodziewanie.-Za to że mi pomogłaś ale....dlaczego to zrobiłaś? Nie rozumiem...-przy ostatnim zdaniu podkulił ogon i położył uszy wzdłuż głowy.

-Nie lubię patrzeć na cierpienie innych.-zerknełam na niego, miał głowę spuszczoną w dół i smutny wyraz twarzy. Poczochrałam go po głowie na co spojrzał na mnie zaskoczony.-A po za tym nie jesteś w cale taki zły Burgs.

-BURGS? serio? Moja mama mówi na mnie Burgerek.-zaczełam się śmiać.

-Ha ha moi bracia mówią na mnie (jakaś odmiana twojego imienia) więc jeszcze nie tak źle.

-Chwila ty masz braci?-pokiwałam głową na tak i pokazałam 2 palce.-Nie robisz sobie ze mnie żartów?-pokiwałam przecząco o głową. -Ym wiesz trochę nie kontaktowałem poprzednio i nie wiem co mam teraz zrobić hehe.

-Twoja mama dzwoniła, powiedziałam jej że zostajesz u mnie na noc.-na moje słowa zapaliły mu się w oczach gwiazdki i mocno mnie przytulił, w sumie mięciutki jest, usłyszeliśmy dźwięk rozpoczynający film i zaczeliśmy oglądać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro