Rozdział XV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Sevi! - krzyczałem, biegnąc korytarzem do pokoju przyjaciela, kiedy na kogoś wpadłem i przewróciłem na pokrytą panelami podłogę, upadając na niego.

Do moich nozdrzy dotarł bardzo męski zapach. Miałem ochotę wtulić głowę w pierś nieznajomego i tak zostać.

- Yhm... - usłyszałem niezadowolone mruknięcie.

Uniosłem głowę, tak aby spojrzeć w oczy nieznajomego... i odskoczyłem jak oparzony, kiedy moje zielone spotkały się z dziwnie znajomymi piwnymi oczami.

- Przepraszam, przepraszam...

- Prevc. Pomóż mi wstać i przestań się mazać - oznajmij Stöckl.

Podałem mu rękę, a on opierając na niej swój ciężar ciała, wstał. Otrzepał się i poklepał mnie po plecach.

- Chodź...

- Co?! - wykrzyknąłem, wytrzeszczając oczy.

- To oczywiste, że potrzebujesz porady, a że Freund jest zajęty to musi ci wystarczyć rozmowa ze mną - powiedział, patrząc na mnie z litością.

- Ale...

- Uwierz, Freund jest zajęty ćwiczeniem różnych pozycji kamasutry... - odpowiedział mi na niezadane pytanie. - Chodź. Pogadamy i będzie Ci lżej...

Złapał mnie za rękę i zaciągnął do swojego pokoju.

***

Rozmowa z norweskim trenerem podniosła mnie na duchu. Zrozumiałem już dlaczego Norwegowie nazywają go Papą Alexem.

Udałem się do swojego pokoju, ignorując spojrzenia Kamila. Ujrzałem tam chlew. Richard siedział wśród opróżnionych butelek wódki i opróżniał kolejną, pijąc z gwinta. Przypomniała mi się sytuacja z Fannemelem. Pokręciłem głową i skonfiskowałem mu alkohol.

- Masz już dość - oznajmiłem.

Zaczął coś bełkotać.

- Idź już spać.

- Dla ciebie wszystko moja miłości - wysapał, wspinając się na łóżko i zasypiając jak niemowlę.

Pokręciłem głową i zacząłem sprzątać. Zapełniwszy worek na śmieci, poszedłem na dwór go wyrzucić. Przy kontenerze czekała mnie niemiła niespodzianka. Kamil.

- To nie moje dziecko - oznajmił.

Spojrzałem na niego z powątpiewaniem.

- Rozwodzę się z Ewą. Czy teraz wrócisz do mnie? Chciałbym zacząć wszystko od nowa...

Pokręciłem głową. Upuściłem worek z butelkami i uciekłem.

- Peter! - słyszałem jego krzyk jeszcze długo po tym jak zamknąłem drzwi do pokoju na klucz i opierając się o ścianę z trudem oddychałem.

Cdn.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro