~&♠&~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wróciłam do domu i usiadłam na kanapie, kładąc nogi na stole, otwierając swoje piwo o smaku czarnej porzeczki i włączając telewizor. Jak zwykle, same nudy, do tego hałas z budynku niedaleko mojego bloku zagłuszał cały dźwięk. Zawsze było tam głośno, ale nie aż tak. Usłyszałam piski i krzyki dziewczyn zza okna.

-Znowu szał macic.-mruknęłam, upijając łyk nektaru bogów.

-Martha! Ktoś dzwoni!-do moich uszu dotarł głos mojej współlokatorki. 

Musiałam zwyczajnie zostawić telefon w kuchni. Niechętnie wstałam i doczłapałam się do sąsiedniego pomieszczenia. 

-Halo?-spytałam.

-Przyjdź jutro do studia na godzinę dziewiątą.-powiedział mój szef.

-Wreszcie jakieś zlecenie?

-Tak, będziecie tańczyć w teledysku.

-Ile mi za to dadzą?-spytałam, upijając wzięte wcześniej piwo do ręki.

-Dziesięć tysięcy na głowę.

Zachłysnęłam się napojem.

-Ile?!-mój humor się diametralnie poprawił, wreszcie będę mogła spłacić pożyczki. 

Wylatując z ojczyzny do Korei Południowej, poszukując nowego życia, nie przemyślałam, że na początek będzie tak strasznie trudno. Zapożyczyłam się na osiem tysięcy i do tej pory przez dwa lata nie mogłam ich spłacić. Jestem tancerką, występuję na różnych pokazach, jakiś dennych teledyskach i tym podobne, niestety za to dostaję marne pieniądze, które przeznaczam na rachunki, ubrania oraz jedzenie. To zlecenie jest dla mnie ważne.

-Nie słyszałaś? Aż dziwne.-usłyszałam lekki chichot.

-Bardzo śmieszne, opowiesz mi jakieś szczegóły?-zaczęłam znów pić piwo.

-Będziecie występować w teledysku zespołu.

-Który zespół tak szasta pieniędzmi?

-Bangtan Boys.

Wyplułam cały alkohol z buzi na podłogę.

-Jak oni o nas się dowiedzieli?!

-Jeden z nich zauważył wasze układy w jednym z portali internetowych, uznali, że macie talent i przydacie im się. Szykują teledysk, gdzie każdy będzie tańczył z jedną dziewczyną, idealnie dla was. Przekaż Nannie, że macie jutro próbę, nie będę do niej dzwonił.

Uśmiech nie schodził mi z twarzy.

-To widzimy się jutro.-rozłączyłam się i zaczęłam tanecznym krokiem myć podłogę.

-Nie pij już.-zaśmiała się Nanna, która właśnie weszła do kuchni.

-To nie od alkoholu!

-To od czego?-założyła ręce na piersi.

-Będziemy tańczyć z BTS! Do tego dostaniemy dziesięć tysięcy na głowę!

-C-co?-opadła jej trochę szczęka oraz ręce.

-Spłacę nareszcie pożyczki!

-A ja będę mogła pomóc finansowo rodzicom!

-Gdy uzbieramy więcej pieniędzy, wyprowadzimy się z tej rudery!

-Tak!

Zaczęłyśmy skakać i się śmiać.

~&♠&~  

~&♠&~  

Obudziłam się rano cała podekscytowana. Strasznie nie mogłam się doczekać spotkania z nimi. Ubrałam zwykłe jeansy, białą koszulkę oraz czerwone trampki, a swoje długie, ciemne włosy upięłam w wysokiego kucyka. Klasyka, a jednak ma to coś w sobie.

-Gotowa?-zapytała Nanna.

-No jasne.

Wsiadłyśmy do taksówki i ruszyłyśmy spod domu.

-Z kim chciałabyś zatańczyć?-zapytałam przyjaciółki.

-Hm, chyba z Jiminem, całkiem dobrze tańczy, a ty?

-Um, sama nie wiem, ale na pewno nie z Jungkookiem.

-Dlaczego? Przecież świetnie tańczy i jest taki słodki...

-Jest młodszy ode mnie, nie lubię z takimi tańczyć. Zostawię go Joosang.

Dalszą drogę milczałyśmy z uśmiechem na ustach.

Jakiś czas później dotarłyśmy na miejsce i weszłyśmy na białą salę, okna były zasłonięte, a lampy oświecone. Z resztą dziewczyn usiadłyśmy w rogu, a kamerzysta z moim szefem i menadżerem zespołu rozmawiali gdzieś na boku.

Nagle do sali weszli oni. Każdy w okularach przeciwsłonecznych. Powstrzymywałam się od stworzenia wielkiego banana na mojej twarzy. Cieszyłam się w głębi duszy, jak nie wiadomo kto. Ubrani oni byli w jasne dresy z Pumy. Wyglądali tak... ładnie.

Wstałyśmy i mój szef zaczął nas przedstawiać. 

-Od lewej Nanna, Joosang, Jane, Yoona, Misoo, Lisa i Martha.

Uśmiechnęłyśmy się i lekko ukłoniliśmy, zresztą oni tak samo.

-To teraz trzeba ustalić, kto z kim tańczy. Ustawcie się wszyscy w jednym rzędzie.-jak powiedział ich menadżer, tak zrobiliśmy.

-To tak, Joosang będzie z Jungkookiem, Misoo z Hoseokiem, Lisa z Yoongim, Yoona z Seokjinem, Jane z Taehyungiem, Nanna z Jiminem i zostaje Martha z Namjoonem.-marzenie Nanny się spełniło, ma swojego Jiminka.

Prawdopodobnie dopasowywali nas wzrostem, a ja i Namjoon z racji, że zostaliśmy, jesteśmy w parze razem, przecież on jest ode mnie o wiele wyższy.

Menadżer z moim szefem rozmawiali o czymś bardzo intensywnie, a ja obróciłam się za siebie i postanowiłam jakoś może zagadać.

-Do jakiej piosenki będziemy tańczyć?

-Jej tytuł to ,,Only You'' , zatańczymy wasz ostatni układ z internetu, z taką różnicą, że my będziemy tuż za wami.-powiedział beznamiętnie.

-Okej, co tam u ciebie?-jakoś musiałam to rozwinąć.

-Nie powinno Cię to interesować.

No świetnie. Patrząc na dziewczyny, zazdroszczę im, już wolałabym być z Jungkookiem. Śmieją się do siebie, a jak wygląda moja rozmowa? Naburmuszony bałwan.

Obróciłam się do niego plecami na pięcie i zaczęłam ruszać ustami, jakby go przedrzeźniając. Na moje nieszczęście inni to zauważyli i zaczęli się śmiać.

-Uważaj na czyny i słowa.-szepnął mi na ucho ten zgred.

-Grozisz mi?

-Ależ skąd.

Po jakiś pięciu minutach szef z kamerzystą nas ustawił. Byłam z Namjoonem na samym przodzie, jako para prowadząca. 

Po co kamerzysta? Po to, żeby później zobaczyć, jak to będzie wyglądać. To dopiero pierwsza próba.

Po minucie tańczenia menadżer zaczął krzyczeć.

-Nie, nie i jeszcze raz nie! Namjoon, chłopie, więcej elastyczności! Jesteś drętwy, jak nie powiem co.

On tylko kiwnął głową.

Szach mat, panie liderze.

Ale nie będę zaprzeczać, był drętwy, aż za bardzo.

~&♠&~  

~&♠&~  

-Koniec! Na razie nic z tego nie będzie.-usłyszeliśmy krzyk.

Podeszłam do szefa.

-Ja tak nie mogę, z nim się nie da.

-Inaczej Ci nie zapłacę, postaraj się.

-Ale ja nie wytrzymam.

-Dasz radę.-poklepał mnie po plecach i wypchnął do przodu, w stronę lidera zespołu.

Menadżer podszedł z szefem do mnie i do Namjoona.

-Wy się nie umiecie dopasować.

-Jeśli tego nie poprawicie, to nic nie wyjdzie. 

I takie tam, dostaliśmy oczywiście wykład. 

-Zapraszamy dzisiaj wszystkie was do domu!-krzyknął Jimin z Jinem, wymachując rękami.

-Nie ma mowy!-krzyknął Namjoon.

-Każdy jest za, masz problem.-dodał Yoongi.

On tylko nabrał powietrza, chwycił kurtkę i wyszedł bez pożegnania. Palant.

Stanęłam z boku, poprawiłam koszulkę i założyłam ręce na piersi.

-Nie martw się nim, on jest taki zawsze. -powiedział chyba Taehyung.

-Pff, oczywiście, że nie będę się martwić.

-Idziesz z nami czy zostajesz?-spytała Nanna.

-Pójdę, nie dam satysfakcji temu bucowi, hm.

Gdy byliśmy już na miejscu, odwiesiłam kurtkę i zaczęłam się rozglądać.  Było tutaj bardzo ładnie. W porównaniu do mojego i Nanny mieszkania, prześlicznie.

Usiedliśmy na długich kanapach w salonie. 

-Namjoon, gdzie jesteś?! Mamy gości!-krzyczał Jimin.

Nie odpowiedział.

-Czyli siedzi w pokoju.-skomentował.

Każdy ze sobą wesoło rozmawiał, a ja siedziałam cicho z powagą na twarzy. 

Po jakiś piętnastu minutach ktoś mnie szturchnął. 

-Idziesz Martha?

-Ale o co chodzi?

-Już się nie wyłączaj się tak, chłopaki nas poprosili, abyśmy zatańczyły jakiś układ.

-Nie możecie beze mnie?

-Jesteś główną tancerką, jak sobie to wyobrażasz?

-No okej.

Wstałam i ustawiłam się na swoje miejsce.

Nie mogłam się skupić na tańcu, nie wiem dlaczego. Po skończonym pokazie i oklasków chłopców, zza ściany wyłonił się klaszczący RM. Zaczął iść w naszą stronę, a dokładniej w moją, a gdy był już bardzo blisko, wyminął mnie i podszedł do Nanny, zaczynając z nią rozmawiać i żartować, aż w końcu Jimin do nich podszedł i zabrał ją od Namjoona, gromiąc go wzrokiem.

~&♠&~  


~&♠&~  

No i zostałam sama w salonie, patrzyłam w okno, stojąc przy nim. Dlaczego sama? Dziewczyny ze swoimi partnerami od tańca poszły do pokoi, a Jimin z Nanną pojechali do naszego mieszkania.

-Gdzie jest Twoja przyjaciółka?-usłyszałam głos za sobą.

-Z Jiminem.

-Gdzie dokładnie?

-W naszym mieszkaniu.

-Gdzie ono jest?

-Nie powiem Ci.

-Bo?

-Bo tam pojedziesz, a oni chcą być sami.

Wtedy do mnie podszedł, popchnął na ścianę i jedną ręką przygwoździł moje ręce nad moją głową.

-Musisz mi powiedzieć.

-Nic nie muszę.

-Bo zaraz...

-Nic mi nie zrobisz, nie masz prawa.-wycedziłam przez zęby.

-A myślisz, że ktoś się dowie?-zacisnął druga ręką moją talię.

-Zostaw mnie!-wyrwałam się i poszłam usiąść na kanapę. Poddenerwowany Namjoon poszedł za mną i usiadł niedaleko mnie, jednak z pewnym dystansem.

-Wybacz, poniosły mnie emocje.

-Właśnie widzę.- powiedziałam z pogardą.

-Chciałbym Cię też przeprosić, jakim tonem odnosiłem się dzisiaj do Ciebie na próbie.

-Co się stało, że nagle się skruszyłeś?

-To może wydać się głupie i ty jej na pewno powiesz. 

-Mów, nie powiem.-powiedziałam już bardziej czułym głosem.

-Odkąd zobaczyłem ją w waszych choreografiach, pragnąłem z nią zatańczyć, zauroczyłem się, a może nawet zakochałem.

-Chodzi Ci o Nanne?

-Tak.

-Można było się spodziewać, w końcu do niej podszedłeś.

-No tak, lekko się posprzeczałem z Jiminem przez to, że to on z nią tańczy i się na Tobie wyżyłem, a nie powinienem.

-Nic się nie stało.-położyłam mu rękę na ramieniu.

-Zawieź mnie tam, proszę...

-Pod warunkiem, że jak będą sami w pokoju czy coś ten deseń i będą robić różne rzeczy, w których nie chcieliby, żeby im przeszkadzać, kulturalnie albo wejdziesz do mojego pokoju, albo pojedziesz z powrotem do swojego dormu.

-Niech Ci będzie. 

Po krótkim czasie byliśmy już u nas w mieszkaniu. Otworzyłam po cichu drzwi, a gdy słychać było znaczące wszystko dźwięki, RM zdenerwował się i zaczął zmierzać ku drzwi od pokoju Nanny.

-Nawet mi się nie waż.- powiedziałam cicho i stanęłam przed nim, trzymając go za ramiona.

-Puść mnie.

-Pamiętaj, co mi obiecałeś.

-Co z tego, puść mnie.

Dostał ode mnie z liścia. Stał przez chwilę z taką miną, jakby miał mi oddać, ale się powstrzymał się, a ja go w międzyczasie wepchnęłam do swojego niewielkiego pokoju i zamknęłam go na klucz. Już nic nie powiedział, tylko usiadł na łóżku i oparł głowę o swoje ręce.

-Spokojnie, widocznie nie byliście sobie pisani.-pogłaskałam go po plecach.

-Nie sądziłem, że wejdzie mu do łóżka już w pierwszą noc.

-One wszystkie tak pewnie zrobiły, nie rozumiem ich, znać kogoś pierwszy dzień i wejść mu do łóżka... 

-Jesteśmy sławni, to dlatego.

-Tu Cię zaskoczę, że dziewczyny takie nie są, musi im się ktoś naprawdę podobać nie tylko z wyglądu, żeby z nimi się przespać.

-Jesteś pewna?

-Tak.

-A jednak Ty tak nie zrobiłaś.

-Zacznijmy od tego, że ja jestem inna, nie taka jak one, a poza tym nie mam z kim.

-Możesz ze mną.-poruszył znacząco brwiami.

-Wybacz, ale chyba nie.

Zaśmialiśmy się oboje.

-Postarasz się teraz nie być taki sztywny, jak tańczymy?

-Nie wiem, ja po prostu... Brakuje mi czegoś, nie potrafię dobrze tego zatańczyć, przepraszam.

-Spokojnie, z czasem będzie lepiej.

-To ja już pójdę.

-Możesz zostać na noc.

-Nie chcę sprawiać problemu, tym bardziej, że nie ma tyle miejsca.

-Możesz spać w moim pokoju.

-A ty?

-Ja mogę w salonie na kanapie, albo na podłodze.

-Nie musisz tego dla mnie robić, śpij, ja już idę.-pociągnął za klamkę, jednak drzwi się nie otworzyły.

Zachichotałam pod nosem.

-Gdzie masz klucz?

-Nie wiem.

-Bardzo śmieszne, oddaj.

-Nigdzie nie jedziesz, zostajesz tu na noc.

-Czemuś ty się tak uparła?

-Tak jakoś.

-Ale mam jeden warunek.

-Jaki?

-Że nie śpisz na podłodze.

-To gdzie?

-Na łóżku.

-Nie pozwolę gościowi spać na podłodze.

-Kto mówił, że będę spać na podłodze.

-RM, sorry, ale ja nie...

-Będę tylko obok spał, do niczego nie dojdzie, ewentualnie możesz oddać kluczyk i...

-Możesz spać, ale bez żadnego obmacywania. 

Uśmiechnął się do mnie, ale po jego oczach widać było, że jest mu przykro z powodu Nanny.

Zdjął z siebie spodnie i był w samej koszulce, no i bokserkach.

-Możesz się odwrócić?-spytałam nieśmiało.

-Jasne.-odpowiedział cicho i się odwrócił.

W tym czasie założyłam za dużą, czerwoną koszulkę i krótkie, szare, dresowe spodenki, po czym usiadłam obok chłopaka.

-Słuchaj, co lubisz robić? Wiem, że jest Ci przykro z powodu...

-Zapomnijmy o tym. Jeśli woli Jimina, to nie będę im stał na drodze, w końcu nie jestem chyba aż tak zły.

-Jak wolisz. A może jednak coś by Ci bardziej poprawiło humor?

-Poszedłbym na dziwki.-powiedział bardzo poważnie.

Oderwałam się od ściany, na której się opierałam i popatrzyłam na niego pytającym oraz zdziwionym wzrokiem.

Nagle wybuchł śmiechem.

-Bardzo śmieszne.

-Oj tam, humor mam dobry, tylko co możemy porobić?

-Masz może jakieś propozycje?

-Może porozmawiamy o czymś?

-A o czym?

-No nie wiem, masz jakiejś pasje, oprócz tańca?-usiadł po turecku naprzeciwko mnie.

-Jeśli leżenie na kanapie z owocowym piwem i denerwowanie dziewczyn się liczy, to tak.

Cicho się zaśmialiśmy.

-Z którym z członków jesteś najbliżej?-zapytałam.

-Ze swoim własnym.

Popatrzyłam na niego wzrokiem rodem bitch please, a on zaczął chichotać.

-Tak naprawdę to nie wiem, powiedzmy, że z Hoseokiem. 

Później tematy zeszły na tor naszych drugich połówek i tym podobne.

~&♠&~  


~&♠&~  

Obudził mnie dzwoniący telefon. Przez chwilę analizowałam, co się dzieje, spostrzegłam, że RM ma rękę na mojej talii. 

A miał mnie nie obmacywać, pff. 

Wymacałam ręką telefon, leżący obok łóżka. Tamten to chyba ma twardy sen.

-Halo?-powiedziałam zaspanym głosem.

-Martha, przyjedź do studia na dziewiątą.

-Yhym. A która jest?

-Ósma.

-Ahaa.

-Masz może jak poinformować lidera BTS? Będziecie oboje potrzebni.

-W sumie to mam.- mówiłam nadal zaspana, a uśmiech zagościł na mej twarzy.

-To dobrze, do zobaczenia.-po czym się rozłączył.

Obróciłam się w stronę chłopaka. Wyglądał słodko, jak spał. 

-Nam, wstawaj...-zaczęłam go szturchać.

On tylko mruknął pod nosem.

-No wstawaj...

Nic sobie z tego nie zrobił.

Usiadłam więc na nim i zaczęłam go łaskotać. Podczas wczorajszej rozmowy wyjawił mi, gdzie je ma.

Zaczął na początku cicho się podśmiewać po nosem, ale po chwili wybuchł śmiechem i obrócił się na brzuch, przez co przesunęłam się bardziej na bok, ale nie przestałam go łaskotać. Śmiałam się razem z nim.

-Ma-Martha j-już wstaj-je!

-Mam nadzieję. Na dziewiątą mamy się zjawić na sali w studiu.

-Po co?

-Nie wiem.

-A inni?

-Tylko my mamy przyjść.

-Oj to przygotuj się na wykład na temat tańca.- zaśmiał się, ubierając spodnie.

Cicho zachichotałam.

-Pójdę do siebie, spotkamy się na miejscu, cześć.

-Do zobaczenia.-powiedziałam, podając mu klucz.

Gdy wyszedł, poszłam do łazienki się ogarnąć. Potem wyszłam i udałam się do kuchni, żeby napić się wody. Gdy tylko przekroczyłam próg, spaliłam buraka i zaczęłam się zastanawiać, co ja tutaj robię.

Stał tam Jimin w samych bokserkach, chociaż tyle.

-M-mógłbyś c-coś założyć? Bo w-wiesz, N-nanna-a nie m-mieszka t-tu sam-ma..

On tylko się obrócił i był zaskoczony moją obecnością. 

-Myślałem, że zostałaś u nas w dormie...

Pokręciłam przecząco głową i wzięłam do ręki butelkę wody. W tym czasie nasz gość wyszedł.  Chwilę jeszcze poprzeglądałam media społecznościowe.

Spojrzałam na godzinę.

Ósma pięćdziesiąt trzy.

O cholera.

Natychmiast się zerwałam, ubrałam swoje czerwone trampki, poprawiłam czarną koszulkę i wybiegłam z mieszkania. Na szczęście udało mi się złapać taksówkę.

Wpadłam na salę cała zdyszana.

-Jestem!-krzyknęłam. Był tam menadżer, szef i RM.

-Pięć minut spóźnienia.

-Przepraszam.

-Kazaliśmy wam przyjechać, abyście przećwiczyli kilkakrotnie układ. Nie owijajmy w bawełnę, jak na razie tylko wam nie wychodzi to poprawnie. Comeback już niedługo, musimy się spieszyć.

Stanęłam przed chłopakiem i zaczęliśmy tańczyć.

Pokiwali głową z uśmiechem.

-Lepiej, ale nadal czegoś brakuje.

-A konkretnie?-spytał mój taneczny partner.

-Nie wiem, spędźcie ze sobą może więcej czasu, umówcie się czy coś.

-Świetny pomysł.-dodał mój szef.

-Studio, godzina siedemnasta?-zwrócił się do mnie Namjoon.

-Mi pasuje.-odpowiedziałam.

-Idealnie, a teraz zatańczcie jeszcze raz.

~&♠&~    


~&♠&~    

Przyjechałam dziesięć minut wcześniej. Co by tu porobić...

Włączyłam na telefonie EXO-Monster i zaczęłam tańczyć. Gdy skończyłam, usłyszałam głos.

-Przechodzisz do konkurencji?-zaśmiał się.

-Ja? Nie śmiałabym.-powiedziałam z dziwnym akcentem.

-Także, co możemy porobić?

-Tańczmy.

-Ale ja...

-Spokojnie, jesteśmy sami, nikt nie patrzy. Widziałeś układ do ,,Yestoday'' od NCT?-zaczęłam szukać piosenki w telefonie.

-Tak, ale nie uda mi się.

-Chociaż spróbujmy.

-Ale jeden raz.

Uśmiechnęłam się szeroko.

W trakcie tańca było widać, że RM czuje się niepewnie.

-Wypnij bardziej biodra do przodu.-powiedziałam.

No i wypiął. Prosto w mój lekko wypięty tyłek. Zarumieniłam się, zaciskając zęby, ale tańczyłam dalej.

-Dobrze Ci idzie.-lekko się uśmiechnął i nabrał pewności, gdy usłyszał moje słowa.

Skończyliśmy tańczyć, że tak powiem w wielkim stylu.

-No ta końcówka wyszła Ci lepiej, niż mi.-powiedziałam z uśmiechem na twarzy, dysząc.

-Nie przesadzajmy.-również dyszał i próbował złapać oddech. 

Usiedliśmy na podłodze i znów zaczęliśmy rozmawiać. Tematy zaczynały się od tych motywacyjnych, po suchary, a zakończyły na alkoholowych. Mogłabym z nim rozmawiać godzinami. Mimo specyficznego charakteru, jest wyjątkowy.

-Może pojedziemy teraz do dormu? 

-A która jest godzina?

-Dochodzi dwudziesta pierwsza.-spojrzał na swój zegarek.

-Co?!

-Trochę nam zeszło.

-Będzie może lepiej, jak pojadę do swojego domu, robi się późno.-zaczęłam wstawać.

-Ee, pani się nigdzie nie wybiera beze mnie.-zapał mnie za nadgarstek.

Popatrzyłam na niego pytająco.

-Jedziemy do mnie, ja spałem u Ciebie, teraz Ty będziesz u mnie.

Zarumieniłam się, nie wiedziałam co powiedzieć.

-No to idziemy.

Gdy byliśmy już na miejscu, zauważyliśmy dosyć sporo par butów. Czyli dziewczyny też tu są.

-Twoje koleżanki chyba się tutaj bardzo zadomowiły.-zaśmiał się pod nosem.

-Cóż, tak bywa, może po prostu się polubili bardzo i...

-Nie oszukujmy się, ruchają się ile wlezie.

Wybuchliśmy śmiechem.

-Jesteś zboczony.

-E tam, chodź.-złapał mój nadgarstek i poszliśmy do pokoju.

Gdy przekroczyliśmy jego próg, rozejrzałam się dookoła. Pokój był pomalowany na szaro, podłoga była czarna, a meble ciemne. Znajdowało się tam duże łóżko, szafa, szafka nad komodą, komoda, kanapa, stolik oraz biurko, gdzie stał laptop, lampka i sterta papierów. Do tego dochodziło duże okno.

-Usiądź.-wskazał na kanapę w rogu pokoju.

Tak więc usiadłam, a on otworzył szafkę i wyjął z niej alkohol.

-Wiesz, nie wiem, czy to jest dobry pomysł.

-Nie musisz pić, jeśli nie chcesz i masz słabą głowę.-popatrzyłam, jak upija łyka wódki.

No kto jak kto, ale ja słabej głowy nie mam i nikt mi tego nie wmówi.

-Sam masz słabą głowę.-powiedziałam, wstając i podchodząc do niego, upijając łyka przejrzystej cieczy.

Po którejś już z kolei kolejce, byliśmy już trochę wstawieni. 

Trochę...

-Nadal nie wymiękłaś?-powiedział głupkowatym tonem.

-Jaa? Nigdyyy.-przeciągałam.

Po następnym kieliszku potknęłam się o własne nogi i upadłam na plecy, na łóżko.

Z nieoczekiwanych przyczyn po chwili RM wylądował na mnie.

-Co ty debilu robisz?-zaśmiałam się.

-Nie wiem.-powiedział zabawnym tonem, ściągając gumkę z moich włosów, przez co się rozpuściły.

Później pocałował mnie w policzek, następnie zjechał pocałunkami niżej, na szyję i urwał mi się film.

~&♠&~  


~&♠&~  

Obudził mnie blask wpadających promieni słonecznych. Głowa mnie niemiłosiernie bolała, tak jak zresztą całe ciało. Otworzyłam oczy.

Patrzyłam się w sufi, śnieżnobiały sufit. 

Ale moment, mój sufit jest już bardziej żółty niż...

Natychmiast usiadłam i rozejrzałam się. Ujrzałam śpiącego RM. Po chwili jednak zwróciłam uwagę na siebie. Miałam na sobie tylko i wyłącznie majtki. Czy to znaczy, że...

Nie, to niemożliwe...

Cholera.

 Wstałam jak poparzona, poszukałam swoich ubrań, a po tym gdy je ubrałam, cicho wyszłam z pokoju, zabierając przy okazji gumkę do włosów i telefon.

Związując pospiesznie włosy kierowałam się do wyjścia. A że było ono tak jakby połączone z salonem i kuchnią, musiałam minąć się z innymi.

-Mieliście się chyba lepiej poznać, a nie przespać.-nagle ktoś wypalił.

-Yoongi, nie męcz jej, jeszcze się zawstydzi.-powiedział Jimin.

Popatrzyłam na nich morderczym, jak i zarazem  rozżalonym wzrokiem, po czym założyłam buty i wybiegłam z ich mieszkania.

Martha, coś ty zrobiła.

Gdy dotarłam do swojego mieszkania, od razu wyciągnęłam piwo i położyłam się na kanapie. Zaczęłam lekko łkać.

-Co ja zrobiłam, jestem idiotką...-upiłam łyk piwa.

-A to wszystko przez ten jebany alkohol!-rzuciłam puszką przed siebie, na podłogę.

Wylało się.

Już doszczętnie zdruzgotana poszłam po mokrą szmatkę i zaczęłam wycierać plamę. Gdy podłoga była już sucha, położyłam się na niej i zaczęłam się patrzeć na sufit.

Mój kochany, jasnożółty suficik...

Nie wiem, ile czasu tak leżałam, ale mój kontakt wzrokowy z nowym przyjacielem popsuł dzwoniący telefon.

-Halo?-odebrałam.

-Zelmerlow Martha?

-Przy telefonie.

-Dzwonimy do pani z banku, aby poinformować, iż pani pożyczki zostały spłacone.

Poderwałam się do siadu.

-A-ale jak to? 

-Do tego dochodzi wpłata na konto piętnastu tysięcy.

To teraz pojechała. Wstałam i oparłam się o parapet, patrząc w widok za oknem.

-Kto tego dokonał?

-Dawca zażyczył sobie zachować anonimowość.

-To wszystko?

-Tak, dziękujemy  za rozmowę.

-Ja również dziękuję.-rozłączyłam się.

Kto mógł...

O nie.

Natychmiast wykręciłam numer do RM.

-Tak?-powiedział wesołym głosem.

-Jak mogłeś?!

-Ale co?

-Jakim prawem spłacasz moje długi i dajesz mi na konto taką kwotę?! Czuję się, jakbyś mnie co najmniej kupił na jedną noc, jak jakąś dziwkę! Skąd ty w ogóle...

-Rozmawialiśmy o tym. a poza tym ja chciałem po prostu...

-Jeszcze nie skończyłam. Jak mogłeś mi to zrobić w ogóle?! Ja nie...

-Oboje byliśmy pijani, uspokój się.

-Zamknij się jak mówię! Posłuchaj uważnie, nie zbliżaj się do mnie, nie dotykaj mnie. Spotykać będziemy się jedynie na próbach, a jeżeli będziesz próbował mi coś zrobić, to pożałujesz.-rozłączyłam się.

No ale co ja mogę zrobić? Nawet jakby mnie dotknął lub skrzywdził, on wyjdzie bez winy z tego całego bagna.

-Kurwa!-zaczęłam się wydzierać na całe mieszkanie. 

Jak mogłam wpakować się w takie bagno... no jak?!

Spojrzałam znów na świecący telefon, to znów on. Tym razem jednak był to sms.

-Powiesz mi przynajmniej czy było Ci dobrze?

-Jeszcze się kurwa pytasz? Nie pisz do mnie, ani nie dzwoń.

-Będę, póki mi nie odpowiesz.

Nie odpisałam. Tak samo na całą resztę wiadomości, a było ich chyba z 50.

-Halo?

-Zamknij się już no.

-To mi chociaż odpowiedz.

-Zajebiście kurwa, nieziemsko i od razu odleciałam na koniec tęczy, by tam wypić piwo z karłem i znaleźć skarb narodów.

-Ok, dziękuję łaskawa.

Teoretycznie to chyba nie kłamałam... Martha.. ogarnij się.

Odłożyłam telefon. Nagle do domu wparowała moja zdyszana współlokatorka.

-Gadaj jak było!-rzuciła się na mnie.

-Ale co?

-No nie udawaj!

-Ale skąd wiesz?!

-A ty skąd?!

-Bo to robiłam!

-A jednak!

-Kurwa! Kto o tym wie?

-Tylko nasza cała 14...

-Żartujesz...

-No nie...

-Zabije go...

-Ale to po comebacku.

-Chuj mnie ich comeback, ja chcę teraz.

-Tyle, że wyjechał do Szwecji.

-Chwila, gdzie?

-No do Szwecji...

-Jeszcze tego brakowało, żeby był w moim rodzinnym kraju! Jeszcze niech pójdzie na kawę do moich rodziców...


~&♠&~  

~&♠&~  


Za niedługo comeback. Razem z dziewczynami byłyśmy ubranie w maski i w różne, ciemne stroje. Nagle za scenę weszli oni. Z idealnie ułożonymi włosami, idealnymi kreskami na oczach i w ogóle idealni. Wszyscy oprócz Namjoona podeszli do dziewczyn. Ja wtedy stanęłam w rogu, ciągle wymieniając się z nim spojrzeniami.

Na scenie starałam się bawić najlepiej jak potrafię, chociaż nie powiem, byłam mega zestresowana. W końcu po raz pierwszy występuję na jakimkolwiek koncercie jakiejś gwiazdy... Tyle osób... Po całej imprezie dostałam pozwolenie pójścia do domu. Jutro na moje konto miały wpłynąć pieniądze. 

Byłam szczęśliwa, że w końcu odetchnę w spokoju.

-Martha!

Może jednak nie...

-Możemy porozmawiać?

-Nie mamy o czym. 

-Proszę, pozwól mi Cię gdzieś zabrać.

-Do Twojego pokoju, gdzie jest alkohol?

-Nie, nie do niego i tam gdzie Cię zabiorę będzie tylko wino.

-Piętnaście butelek?

-Jedna, góra dwie.

-Jeśli z Tobą teraz pojadę, Namjoon, to dasz mi później święty spokój?

-Tak.

-To gdzie mam iść?

I wtedy pojechaliśmy autem w nieznaną mi drogę. Gdy zaczęliśmy jechać już którąś minutę leśną dróżką, zmartwiłam się.

-Gdzie ty mnie do cholery wieziesz?

-Zobaczysz.

-Tylko mi coś zrobisz, a pożałujesz.

-Spokojnie, nawet Cię nie tknę. Chyba, że będziesz chciała.-zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego wrogo. 

Po chwili zatrzymał się przy drewnianym domku tuż obok rzeki. 

Wysiedliśmy z auta.

-Chodź za mną.-powiedział.

Zaprowadził mnie do pięknie nakrytego stolika, pomiędzy dwoma młodymi wierzbami, na których były zawieszone lampki. Rzeka była jakieś 8 metrów od nas, przez co dodawała nadzwyczajnego klimatu. 

-Usiądź.-powiedział. 

On zaś usiadł naprzeciwko i nalał nam po lampce wina.

-Popatrz na mnie.-powiedział, gdy ja błądziłam wzrokiem po ślicznym krajobrazie. 

-Hm?

-To nie tak, że ja Cię kupiłem na jedną noc i że Ci za nią zapłaciłem.

-Dobra, nie przypominaj mi o tym.

-Ale muszę to wyjaśnić. Odkąd mnie przenocowałaś, zdałem sobie sprawę, że Nanna mnie nie chce i że pasuje do Jimina. Pomogłaś mi to zrozumieć, tak samo jak pomogłaś mi nauczyć się choreografii i płynniejszych ruchów. Od tamtej nocy, zaczęło mi na Tobie zależeć, dlatego spłaciłem Cię, chciałem, żebyś żyła lepiej, wybacz, jeżeli źle zrozumiałaś ten gest. Poza tym... wyróżniasz się charakterem od innych.

-Namjoon, powiem Ci jedno, ja...

-Poczekaj.

Chłopak podszedł do mnie od mojej prawej strony. Wstałam. 

-Martha, czy zechciałabyś zostać moją partnerką?

-Do tańca?-podniosłam jedną brew.

-Nie tylko.-zaśmiał się.

-No nie wiem...

-Mam pozwolenie od Twoich rodziców.

-Chwila, że co?

-Po to byłem w Szwecji.

-Oszalałeś.-nie dowierzałam, ale byłam szczęśliwa.

-Na twoim punkcie.-uśmiechnął się. 

-Nie zestrzelił Cię z wiatrówki? Skąd w ogóle wiesz gdzie... Nanna...

-Wiatrówki? To coś wyglądało jak bazuka.

Zaczęliśmy się śmiać, jak jacyś idioci.

-To zgodzisz się?

-Pod jednym warunkiem.

-Jakim?

-Opowiesz mi jaki był przebieg Twojej wizyty.-zaśmialiśmy się, po czym chłopak czule mnie pocałował.

Po chwili położyliśmy się na trawie, oglądając gwiazdy. Byłam szczególnie wpatrzona w jedną z nich. Tą, leżącą obok mnie.










Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro