Przełom

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***Wojtek***


Od paru dni mogę spokojnie powiedzieć,że z Amelią już dużo lepiej. Nie uważa się już za najgorszą matkę świata i przestała powtarzać jak mantrę,że wszystko,co robi,jest złe.Mała się uspokoiła,to i ona zaczęła więcej spać. Nie denerwuje się już na wszystko i,co chyba najważniejsze,w końcu naprawdę daje mi sobie pomóc i nie udaje silniejszej niż jest w rzeczywistości. Oczywiście,bywa,że zasypia sama nie wie kiedy.Na przykład podczas naszego wspólnego oglądania filmu czy kiedy się uczy. Śmieje się czasem,że nigdy by nie powiedziała,że książka może być  jednocześnie bardzo wygodną poduszką.Kłamałbym,mówiąc,że nie cieszy mnie taki obrót spraw. Jestem nim wręcz zachwycony,bo w akcie desperacji powoli zaczynałem rozglądać się za psychiatrą i nakłaniać ją do podjęcia terapii.


***


 - Czego słuchasz?- interesuję się na widok białych słuchawek w jej uszach.


- Co?-wyciąga jedną z nich.


- Pytałem,czego słuchasz.


- Znalazłam w necie jakiś wykład Zembali sprzed kilku lat.


-Zauważyłaś,że zawsze,kiedy rozmawiamy o kardiochirurgach,mówisz o Relidze?Proszę,powiedz mi coś o Marianie poza tym,że brał  udział w przeszczepie i jego syn jest też jest kardiochirurgiem.


- No dobra...-zastanawia się.-Jego żona miała na imię Hanna,ale on zwracał się do niej,,Ania". Jedna jego córka,Joanna,pracuje w klinice w Zabrzu jako specjalistka ds.marketingu,a druga, Małgorzata,jest notariuszem tutaj,we Wrocławiu. Syn Paweł jest prawnikiem.


- Boże,jak ty go prześwietliłaś! Normalnie strach się bać - udaję przerażenie.-A teraz zostawmy może jego prywatność i opowiedz mi o nim,jako o lekarzu. 


- Miał dwie specjalizacje. Był kardiochirurgiem i transplantologiem klinicznym.Był promotorem kilkunastu prac doktorskich. W dwa tysiące pierwszym zrobił  pierwszą w Polsce operację  wszczepienia płuco-serca. I zoperował by - passy ponad stuletniej chorej. W dziewięćdziesiątym siódmym zrobił pierwszy przeszczep pojedynczego płuca.


- Czekaj,bo czegoś tu nie rozumiem. Płucami nie zajmują się ci no....pulmonolodzy?


- Owszem,zajmują się. Ale jak się jest transplantologiem,to można  przeszczepiać każdy organ. Przyznaję,rozważam tę opcję jako drugą specjalizację. Zastanawiam się właśnie między nią a torakochirurgią.


- Idź w to pierwsze. Cała ta torakochirurgia brzmi jak jakieś zaklęcie.  A teraz pytanie medyczne,ale nie o serce. Dianka napina paluszki,kiedy dotyka się jej stopy. To normalne?


-Tak. To dodatni odruch Babińskiego.Spokojnie to nic złego,przejdzie jej najpóźniej za trzy lata. Chociaż,to czasem nie jest reguła. Jestem święcie przekonana,że u ciebie jest tak samo. 


- Czemu?


- Bo dodatni wynik u starszych dzieci czy dorosłych w większości przypadków świadczy o jakichś nieprawidłowościach w układzie nerwowym. A myślę,że  u ciebie u nich doszło po wypadku. Ale to norma też przy padaczce,stwardnieniu rozsianym czy mózgowym porażeniu dziecięcym. 


- No właśnie,jak jest z tym ostatnim? Widać je jakoś?


-Hmm,nie jestem neurologiem ani ortopedą,więc będę się opierała na tym ,co widziałam i słyszałam od znanych mi osób,które je mają -zastrzega


-Widać to?


-Nie zależnie od stopnia, a jest ich pięć, widać je zawsze. Czasem nawet bardzo.


-Po wyglądzie?


-Nie. Po tym,jak taka osoba chodzi. Chodzą na zgiętych kolanach,czasem kiwając się na boki. Są lekko zgarbieni i  z reguły łatwo takiego człowieka przewrócić. Wystarczy tak naprawdę tylko delikatnie pchnąć.


-A takie dzieci...czy one są sprawne umysłowo?


-W większości tak. Ale one nigdy nie będą lekarzami. Obleją na starcie każde egzaminy. Choćby mieli wykutą na blachę teorię, praktykę obleją z kretesem. Nie mają umiejętności planowania ruchu i mocno obniżoną sprawność motoryczną. A ona w moim zawodzie jest jedną z najważniejszych cech. Jeśli nie najważniejszą -tłumaczy spokojnie.- Dlaczego pytasz?


-Tak po prostu. 


-Spokojnie,Diana go nie ma. Już by się coś działo. Miałaby przykładowo problem z połykaniem albo obniżone lub podwyższone napięcie mięśni. A nie ma. 


-Dzięki.


***


Nasz popołudniowy relaks z córeczką przerywa dźwięk dzwoniącego telefonu Amelki. Odbiera,chwilę z kimś rozmawia,a potem pełna złości rzuca urządzeniem.


-Stało się coś?


- Babcia Aneta chce poznać wnuczkę. 


-I co? Zgodziłaś się?


-Tak. Ale postawiłam warunek. Jak odwali cyrk,odcinam się od niej raz,a dobrze.


- Będzie dobrze.


-Za każdym razem to mówisz.


-Ale może teraz naprawdę będzie dobrze...



Cześć!

Na wstępie przepraszam za to,że wczoraj nie pojawiło się nic nowego w żadnej z książek.

Byłam strasznie zmęczona upałem i padłam wczesnym wieczorem.

Mam nadzieję,że rozdział się podoba,a medycznego bełkotu nie było za dużo;)

Do następnego!

P.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro