Nieporozumienia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***Amelia***


Jak ewoluowała moja relacja z mamą na przestrzeni  niespełna dekady? Cóż...mogę się pochwalić, że nie ma już między nami takiej bariery, jaka towarzyszyła naszym spotkaniom w tamtym czasie. Nie drży już tak o moje zdrowie. Wyszła chyba z założenia, że skoro skończyłam medycynę, będę wiedziała, kiedy dzieje mi się coś złego. Może daleko nam jeszcze do przyjaciółek, ale nie skaczemy sobie do gardeł. Może dlatego, że nie mieszkamy w tym samym miejscu i nie widujemy się zbyt często. No i nadal mam w pamięci to, co robiła z moim życiem, zanim się wyprowadziłam. Jestem nawet skłonna zaryzykować stwierdzenie, że lepszą relację mam z teściową niż ze swoją własną matką. Czy to normalne? Nie wiem. Ciężko mi powiedzieć. Dalej trudno mi na nią patrzeć z innej strony. To nie tak, że unikam spotkań z nią. Nie, zdarza się, że podczas wizyt w Szczecinie wychodzimy we dwie na zakupy, do kina czy kawiarni. Ale nie  czuję się wtedy, jakbym była z matką.


Niedawno pojawiła się między nami kolejna kość niezgody. Mama założyła kolejną po swojej kwiaciarni działalność gospodarczą. Firmę zajmującą się kwiatowymi dekoracjami na przykład na wesela, osiemnastki czy inne tego typu okazje (Wojtek nazywa to ,,kwiaciarnią w wersji premium"). Mam od pewnego czasu wrażenie, że lekko...odleciała. Nigdy nie narzekała na brak pieniędzy, bo zawsze komuś były potrzebne kwiaty. Ale teraz ma hajsu jeszcze więcej i trochę ją to zmieniło. 


Z relacji ojczyma wiem, że potrafi na zakupach wydać ciągiem dwa tysiące. Ale to jeszcze nie jest aż tak złe. Jej kasa, niech wydaje na co jej się podoba. Wkurza mnie  czymś innym.  Na urodzinach Diany pokazała mi parę kolczyków. Małe, złote motylki z kryształkami Swarovskiego na skrzydełkach. Piękne. Ale po zobaczeniu przy nich ceny niecałych trzech tysięcy, od razu przestały mi się podobać. 


Mama natomiast orzekła, że to idealny prezent dla Di. Tyle że moja córka nie ma przekłutych uszu. Pytaliśmy, nie chciała tego zmieniać, więc razem z Wojtkiem uszanowaliśmy jej decyzję, zaznaczając, że gdyby zmieniła zdanie, będziemy ,,na tak". Wystarczy, że przyjdzie i nam powie.  Ale moja matka zdaje się tego nie rozumieć...


***


- Mamo...- słyszę, że Diana odkłada kredki i podchodzi bliżej mnie.


- Hm?


- Możesz mi kupić sukienkę?


- A co, potrzebujesz jakiejś? Przecież ty masz sukienki- dziwię się.


- Niby nie, ale babcia powiedziała, że...


Bo babcia powiedziała, myślę z irytacją.


- Co babcia powiedziała?


- Że muszę mieć dużo sukienek.


- Po co?


- Nie wiem- wzrusza ramionami.- Ponoć dziewczynka musi mieć sukienki.


- Ale ty za nimi nie przepadasz- zauważam, wiedząc doskonale, że Diana o wiele bardziej od sukienek woli dżinsy, bo po prostu jest jej tak wygodniej.


- Ale mu...


- Nie, Diana, nie musisz. I nikomu nie wolno cię zmuszać. 


***


- Co, znowu mama?- zagaduje mnie mąż, patrząc na znajdujący się w mojej dłoni kieliszek z pomarańczowo- czerwonawym aperolem.


- Ta kobieta oszalała- wyrzucam z siebie.- Zupełnie zwariowała.


- Co tym razem.


- Wpiera Dianie, że musi chodzić w sukienkach.


- Ale Di nie lubi sukienek bez jakiejś konkretnej okazji. 


- Nie mi to tłumacz. Ja znam swoje dziecko, do cholery. 


- Wiem. Rozmawiałaś z nią?


- Nie.  Z moją matką się nie da normalnie porozmawiać.


- Miałem na myśli małą- precyzuje.


- Jasne.  Powiedziałam jej, że może się ubierać  w co chce. 


- A jak z kolczykami? Mamusia dalej cię zasypuje zrzutami ekranu ze stroną Apartu czy innego Kruka?


- Oczywiście. Rzygać mi się już od tego chce. Niedługo te kolczyki zaczną nam się wysypywać z lodówki. Nie wiem, na tym, żeby mi przebijać uszy, nie naciskała aż tak. A może...- urywam, uzmysławiając sobie, co to może oznaczać. 


- Może co?


Odpowiada mu cisza.


- Amelia, o co chodzi?


- To może być choroba psychiczna.


- Chce leczyć Dianę biżuterią?- śmieje się, choć mi do śmiechu zupełnie nie jest.


- Nie. To...może być coś innego. Afektywna dwubiegunowa, na przykład. 


- Czy ja czegoś nie wiem i zrobiłaś specjalizację z psychiatrii?


- Nie, ale...


- No właśnie. To przestań u wszystkich wyszukiwać chorób, co?



Hej!

Ten rozdział miał pojawić się w piątek, ale Internet nie chciał  ze mną współpracować:(

Jak widzicie, zdecydowałam się na lekkie podgrzanie atmosfery i wielki powrót mamy Amelki.

Ktoś za nią tęsknił?;)

Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba<3

Do następnego!

P.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro