7. Zderzenie z rzeczywistością

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziała na ławce w jakimś parku. Podciągnęła nogi, objęła je rękami, ułożyła głowę na przedramionach, tępo wpatrując się w taflę stawu, rozlewającego się przed nią. Nie była w stanie myśleć, co ma dalej zrobić. Szok, którego doświadczyła przed chwilą, przyniósł jej zagubienie i pozbawił możliwości układania dalszych planów.

A zapowiadało się przecież całkiem fajnie. Po kłótni z matką wymyśliła tę ucieczkę. Nie tyle z domu, raczej od matki, która ją ograniczała i stawiała nieżyciowe wymagania. Tak to odczuwała Justyna. 

Miała pretensje, że matka nie docenia jej siedemnastu lat i nie traktuje jej z należytą powagą. Mimo tego, że za rok będzie pełnoletnia, czuła się jak małe, strofowane na każdym kroku dziecko, poddawane nadmiernej kontroli. Dlatego, zbuntowana, postanowiła się odegrać.

Ale nie wszystko poszło tak, jak powinno. Szok, który ogarnął Justynę na widok obcej kobiety w mieszkaniu ojca, nie mijał. Myśli krążyły w jej głowie chaotycznie, jak rozproszone wybuchem bomby motyle, desperacko próbujące znaleźć jakieś wspólny rytm i znów poczuć się częścią stada.

Co miałaby powiedzieć matce? Jak wytłumaczyć to, co zobaczyła? Czy w ogóle powinna jej o tym mówić? Ich dom, bez względu na to, jakie miała zdanie o matce, zawsze był spokojny i stabilny. Takim go znała. A teraz? 

Uśmiechnęła się gorzko, wspominając, jaką wykazała się naiwnością, gdy myślała, że zrobi ojcu niespodziankę, przyjeżdżając bez wcześniejszego anonsu. Że on się ucieszy. 

Planowała uprosić go, żeby nie informował tak od razu matki. Chciała, żeby ta trochę zdenerwowała się jej nieobecnością. To miała być kara za nadmierną kontrolę poczynań córki i nauczka na przyszłość.

„Nie sądziłam, że tak się wszystko skomplikuje" — myślała, zdruzgotana.

Jej plan, który wydawał się taki prosty tam, w Czarnym Borze, nagle zamienił się w chaos. W jednej chwili wszystkie przekonania Justyny rozsypały się na kawałki, a ona nie miała pojęcia, jak je poskładać. 

Nie mogła pozbyć się wspomnienia tej młodej kobiety w seksownym negliżu, która pojawiła się w drzwiach służbowego mieszkania ojca. 

„Przecież ona ma niewiele ponad dwudziestkę — dumała. — Jest tylko trochę starsza ode mnie".

To najbardziej zszokowało Justynę. Widziała, że jej rodzice oddalili się od siebie. Ojciec w ostatnich latach bardzo się zaangażował w działalność partyjną i na życie rodzinne nie starczało mu zbytnio czasu. W Warszawie pomieszkiwał coraz częściej i dłużej. 

„Ale był! Przyjeżdżał! — myślała. — I przecież, jak już był, to chodzili z mamą do znajomych, a wszyscy razem spędzaliśmy czas! Nigdy nie pomyślałabym..."

Oprócz chaosu, wirującego w głowie, poczuła również dojmujące poczucie winy. Przecież często cieszyła się z tego, że ojca nie ma na co dzień. Miała wtedy więcej wolności i swobody.

W domu to zawsze ojciec podejmował decyzje. Nawet wtedy, gdy jeszcze nie zaczął interesować się polityką, również rządził domowymi sprawami. Matka, w imię spokoju rodzinnego, oddawała mu stery. Ciągle zajęta i zmęczona, bo pracowała prawie na dwa etaty nauczycielskie, nie poświęcała córce wystarczającej ilości czasu.

Za to ojciec, wtedy jeszcze pracownik urzędu miejskiego, już po szesnastej bywał w domu i to on decydował: dokąd pójdą w sobotni wieczór, do której klasy w liceum zapisać córkę, na jakie zajęcia dodatkowe dziewczyna powinna chodzić. Zawsze czuły dla Justyny, cieszył się wyjątkową pozycją w jej hierarchii ważności.

A gdy podjął decyzję o rozpoczęciu kampanii wyborczej,  zdecydował, że żona powinna pozostawić pracę:
— Musisz mnie wspierać — oświadczył. — Dobra żona polityka to jego idealne tło. A ja mam modelową rodzinę i wyborcom się to spodoba. 

Podczas kampanii mówił o konieczności przywrócenia tradycyjnych ról w rodzinie, zachowania stałości związków małżeńskich, był przeciwny wszystkiemu, co mogło podważyć świętość i stałość rodziny.

Po jego wyjeździe do Warszawy kobieta próbowała przejąć rządy w domu i wprowadzić dyscyplinę wychowawczą. Jednak Justyna, mając wsparcie ojca, spokojnie dawała sobie z nią radę. A pomysł wyjazdu w tajemnicy, żeby trochę ją przestraszyć, miał być kolejną wygraną nad matką. 

Dziewczyna nie wymyśliła go sama; skopiowała z którejś z powieści z nurtu young adult, które czytywała z koleżankami. Książek pełnych młodzieży takiej jak one, ustosunkowanej, z pieniędzmi, romansami z nauczycielami i przygodami...

Ale książki nie przygotowały jej na taką sytuację, jaką zastała w mieszkaniu ojca...

Ojciec, matka, Partia Prawdziwej Polski, zdjęcia rodzinnego szczęścia, spacery z rodzicami po parku i wspólny udział w mszach świąteczno-niedzielnych sprzed dwóch tygodni — to wszystko wirowało jej w głowie.

***

Telefon bez przerwy wibrował, przekazując kolejne wiadomości. Parokrotnie dzwonił ojciec, raz matka, od przyjaciółek przychodziły SMS-y i wiadomości z messengera. Nawet Sebastian zapytał, jak jej się podoba Warszawa. Justyna nie miała siły tego wszystkiego przeglądać. W swoim odrętwieniu wystukała tylko informację do matki „jest ok" i schowała iPhone'a. 

Zastanawiała się, co ma teraz zrobić. Czy powinna wrócić do ojca? Czy była w stanie? Czując ten wstręt, który ją ogarnął?

„Fajnie się czyta o wielkich miłościach i drobnych upadkach, zdradach i miłostkach na boku pod warunkiem, że nie dotyczy to Twoich rodziców" — myślała.

Rodzina... tego jednego Justyna była pewna jak niczego na świecie. Rodzice — to był jeden, konkretny, stały twór. Oboje firmowali ten mikroświat zwany „rodziną". Matka dbała o codzienne funkcjonowanie, ojciec bywał trochę w domu, choć częściej w Warszawie, ale oboje zapewniali córce warunki do spokojnego życia. 

***

Zrobiło jej się zimno, niewygodnie i poczuła lekki głód. To wytrąciło ją ze stuporu. Drżąc, objęła się ramionami, próbując zatrzymać ciepło. Zmysły wracały do niej powoli. Spojrzała na ekran iPhone'a — dochodziła osiemnasta. 

Sama się zdziwiła, że tyle czasu spędziła na tej ławce. Powlokła się powoli w stronę wyjścia z parku. Niedaleko znalazła McDonalda. Weszła, zamówiła pierwszy z brzegu zestaw z sałatką i usiadła przy stoliku w najdalszym kącie. Tam, z dala od ludzi, mogła spróbować zebrać myśli. 

Teraz dopiero z uwagą poczytała wiadomości.

„Córeczko, gdzie jesteś?" — to mama.

Dziewczyny zaś relacjonowały jej incydent na lekcji Tabora, gdzie jedna z uczennic ścięła się z nauczycielem co do sensowności pisania sprawdzianu. Sprawa zakończyła się w gabinecie dyrekcji. Dziewczyny pytały, czemu jej nie było w szkole i co mówić nauczycielom.

„Hej, młoda, wszystko ok? Ojciec Cię odebrał?" — SMS od Sebastiana.

Justyna odpisała koleżankom, do dziennikarza wysłała emotkę uśmiechniętego serduszka, matce napisała, że koleżanka robi imprezę urodzinową poza miastem i Justyna zanocuje u niej. I że się odezwie. 

Zjadła i zastanowiła się, co robić dalej. Poczuła pustkę. Świat wokół niej toczył się dalej, a ona nie potrafiła znaleźć w nim miejsca. Z ojcem nie chciała rozmawiać. Nie teraz.

Postanowiła pójść na Stare Miasto. Miała nadzieję, że w wśród turystów, ulicznych artystów i starych murów znajdzie chwilę spokoju. Starówka wieczorem fajnie wyglądała: na rynku stało mnóstwo ogródków restauracyjnych, zabytkowe lampy dawały ciepłe światło, przechodzili turyści i pewnie też mieszkańcy stolicy, uliczni sprzedawcy okupowali chyba każdy róg chodnika. 

Justyna zagapiła się na kolesia, który na środku placu robił wielkie bańki mydlane i puszczał je w górę. Potem poszła wzdłuż murów tam, gdzie nie było już tłumów. W tym momencie ktoś ją potrącił. Upadła, a gdy się podniosła, zdała sobie sprawę, że nie ma telefonu ani torby.

„O, jasny szlag!" — pomyślała. I dodała kilka innych, niecenzuralnych określeń. 

Starte dłonie piekły, podarte rajstopy odsłaniały zadrapania na kolanie, ale to bez telefonu i laptopa poczuła, jakby brakowało jej części mózgu. Od lat nie zaprzątała sobie głowy pamiętaniem adresów, numerów telefonów, ważnych informacji — robiła to za nią pamięć telefonu i funkcjonalności Google.

 Teraz uświadomiła sobie, że nawet nie potrafi wrócić do mieszkania ojca, nie pamięta jego numeru telefonu ani numeru matki, nie ma kontaktu z koleżankami.....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro