22.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nazajutrz po ostatniej lekcji, kiedy wszyscy wychodzili z klasy, Zuzka podeszła do biurka Tabora. Podniósł głowę wyczekująco, ale nie ośmielił jej ani jednym słowem.

- Profesorze, przemyślałam sprawę i zdecydowałam się. Przepraszam za wczoraj. Obiecuję, że to się nie powtórzy. Bardzo proszę, żeby mnie pan uczył. - odezwała się zduszonym głosem.

Popatrzył na jej czerwone ze wstydu policzki, nieśmiałość w oczach a pomimo to dumnie wyprostowaną sylwetkę.
Zdał sobie sprawę, że ta wypowiedź musiała ją dużo kosztować.

- Usiądź - wskazał jej miejsce po drugiej stronie biurka.

Spełniła jego polecenie i zaczęła mówić:
- Przygotowałam te zagadnienia, które miałam zadane na wczoraj. Jeśli pan pozwoli, jestem gotowa o nich opowiedzieć.

Skinął głową. Zuzka zaczęła opowiadać, na początku dość nieśmiało i zacinając się, ale z czasem jej głos nabierał pewności. Tabor słuchał z uwagą. Czasami zadał jej jedno czy drugie pytanie uściślające, żeby się przekonać, czy rozumie to, o czym mówi, czy po prostu wykuła temat na blachę bez większego zrozumienia.

- Takie były efekty wprowadzenia przywilejów szlacheckich - zakończyła Zuzka. Popatrzyła na niego z nadzieją.

Przez chwilę milczał, następnie skinął głową:
- Dobrze, jestem zadowolony. Przyłożyłaś się.

Powiedział to z uznaniem. Zdawał sobie sprawę, że od wczoraj, kiedy ją stąd wyrzucił, musiała poświęcić dużo czasu na naukę, żeby dziś zaprezentować taką znajomość zagadnień.
Zuzka widziała, jak przez chwilę zabłysnęło w jego oczach coś ciepłego. W odpowiedzi jej też zrobiło się ciepło gdzieś w środku. Cieszyła się, że zasłużyła na jego pochwałę. Nie żałowała, że cały poprzedni wieczór i kawałek nocy spędziła nad podręcznikiem, atlasem historycznym i z internetem.

***
Po godzinie Tabor spojrzał na nią ciepło i zamknął notatnik:
- Na dziś wystarczy. Popracowałaś solidnie. Zanotowałaś wszystkie pytania?

- Tak - odparła, odkładając długopis. Teraz poczuła zmęczenie, ale była z siebie zadowolona:
- Na kiedy mam się przygotować?

- Na poniedziałek. Myślę, że zdążysz. W poniedziałek podam ci rozkład materiału na cały rok, tak, abyśmy zdążyli do kwietnia. Ostatni miesiąc poświęcimy na powtórkę i ostateczne doszlifowanie wiedzy pod kątem matury.

Wyszli na korytarz. Żegnając się, Zuzka raz jeszcze przeprosiła za wczoraj. Uśmiechnął się ciepło:
- Nie martw się. Każdemu może się przydarzyć falstart. Zapomnijmy o tym, ok?

Popatrzył jej w oczy i trzymał jej wzrok, dopóki nie skinęła głową.

***
Minęły kolejne trzy tygodnie, ciepła wrześniowa jesień ustąpiła miejsce równie ciepłemu październikowi. Dawno nie notowano tak przyjemnych dni.

Zuzka z niecierpliwością wyczekiwała w każdym tygodniu tych dwóch sesji z Taborem. Dawno zrozumiała, że to jedyna szansa, żeby móc spędzać z nim dodatkowy czas. Przestała nosić krótkie spódnice, uśmiechać się zachęcająco. Nauczyciel doceniał nie długie, zgrabne nogi, szczupłą sylwetkę czy ładną twarz, ale jej przygotowanie do zajęć i to, ile wysiłku i czasu poświęciła na naukę. Pierwotnie miał to być raz w tygodniu ale uprosiła częstsze spotkania. Raz zajmowali się historią, raz wiedzą o społeczeństwie.

Z wielką przyjemnością słuchała tego, co mówił i w jaki sposób. Po raz pierwszy od lat rozumiała tak naprawdę te dwa przedmioty. Tabor potrafił je naświetlić w taki sposób, że wszystko stawało się jasne, logiczne i zapadało w pamięć.
Po raz pierwszy od początku liceum zaczęła go uważnie słuchać na lekcjach, korelując to, co wykładał podczas zajęć z tym, co jej rozszerzał na konsultacjach.

Zuzka była w głębi duszy marzycielką. Przestając z dziewczynami ze "złotej paczki", zachowywała się tak jak one: żartowała, często w niewybredny sposób, wygłaszała odważne sądy, piła drinki wzmocnione alkoholem i wracała późno z dyskotek. Ale w zaciszu własnego pokoju, przed zaśnięciem, miała wreszcie czas, żeby zatonąć w marzeniach o wielkiej, romantycznej miłości.

Nie przyznawała się do tych marzeń dziewczynom, bojąc się, że te, do bólu pragmatyczne i odważne, będą wyśmiewały jej sposób myślenia. Jedynym powiernikiem jej marzeń był gruby zeszyt, ukryty w szafie. Chowała go, mimo że jako jedynaczka nie musiała się obawiać, że ktoś go znajdzie i przeczyta. Nie miała nieznośnego rodzeństwa, zainteresowanego jej sprawami a matka szanowała jej terytorium. Obawiała się prowadzić pamiętnik w komputerze, mając w pamięci mnóstwo wydarzeń opisujących cyber - włamania. Nie przeżyłaby, gdyby zapis jej najskrytszych marzeń został upubliczniony.

Jej pamiętnik to była jej najbardziej tajna i najcenniejsza rzecz. Nie wyobrażała sobie sytuacji, gdyby ktoś obcy kiedyś go przeczytał.
Prowadziła pamiętnik od lat, kiedyś w formie bloga w internecie, jak inne koleżanki. Wtedy pisała o prostych, trywialnych sprawach, bardziej dla koleżanek niż dla siebie. Z czasem zastąpiła internetowy blog zeszytem, w którym zapiski zaczęły stawać się coraz bardziej osobiste, intymne. Pełne były jej osobistych rozważań i marzeń, że ktoś kiedyś dostrzeże ją taką, jaka jest w rzeczywistości: nieuleczalna romantyczka, marząca o księciu na białym koniu.

W ostatnich miesiącach ten wymarzony książę przyjął konkretne wymiary: niezwykle przystojnego, czarnowłosego i błękitnookiego nauczyciela, który w mgnieniu oka potrafił przyjąć pozę anioła zagłady, a za chwilę przeobrazić się w ciepłego, rozumiejącego pedagoga.

Zuzka, kładąc się spać, marzyła o tym, aby kiedyś móc doświadczyć tego ciepła w innych relacjach. Nie mogła jednak z nikim się tymi myślami podzielić. Zawsze najbliżej z całej paczki było jej do Justyny, ale przyjaciółka ostatnio miała bardzo mało czasu na spotkania z dziewczynami.

Do matury został im ostatni rok i naprawdę trzeba było zacząć się uczyć, ponadto od września Justyna zaczęła pracować w redakcji Sebastiana. Biegła do niej z takim samym entuzjazmem, z jakim Zuzka czekała na konsultacje z Taborem.
Zresztą w tym roku każda z dziewcząt miała jakieś osobiste, nadprogramowe zajęcia: Justyna w redakcji Sebastiana, Kaja poświęcała dużo czasu nowej znajomości z poznanym w wakacje studentem anglistyki z Gdańska, pozostałe przyjaciółki również miały mniej czasu na wspólne spotkania.

***
Nadszedł dzień, którego kumpele wyczekiwały z niecierpliwością. Kaja, pierwsza z ich grona, osiągnęła pełnoletność. Matka Kai pomogła wszystko zaplanować, organizując imprezę z okazji osiemnastych urodzin córki na działce, kilkanaście kilometrów od miasteczka. Kaja nie chciała imprezy w lokalu, wolała większy spokój i dyskrecję. Wiedziała, że jej impreza będzie okazją dla rówieśników do picia, tańca i możliwości bliższych kontaktów.

Kaja sama też planowała tete-a-tete ze swoim studentem. Poznali się w wakacje, gdy chłopak dorabiał sobie jako lektor w szkole językowej jej matki, prowadząc intensywny kurs angielskiego. W wakacje kontakty pomiędzy dziewczynami się rozluźniły z powodu wyjazdów, znudzona Kaja częściej bywała u matki w szkole, korzystała z zajęć, więc zapoznała się z przystojnym lektorem. Ponieważ był obcy w miasteczku, przyjęła rolę jego przewodniczki. A on prowadził z nią dodatkowe lekcje językowe pod kątem rozszerzonej matury. Po powrocie chłopaka do Gdańska utrzymywała z nim intensywny kontakt i teraz miał przyjechać na jej osiemnastkę.

Dziewczyny przyjechały na działkę Kai wcześniej, już w piątkowe popołudnie. Zrobiły sobie babski wieczór, upiększająco - plotkujący, przy okazji nadzorując przygotowania prowadzone przez lokalną firmę eventową. W piątek zostały przywiezione i zamontowane dekoracje i sprzęt nagłaśniający, materiały do fajerwerków, sprzątaczki przez cały wieczór przygotowywały dom i ogród. Następnego dnia firma cateringowa miała przywieźć zasoby kulinarne a wieczorem podczas imprezy byli potrzebni już tylko kucharz, kelner i didżej.

Na niedzielę przed południem znowu był umówiony serwis sprzątający.
Dziewczyny siedziały lub leżały w piżamach w salonie, popijając wino przywiezione z Włoch i pogryzając przekąski: ser, oliwki, koreczki, ciastka i mini kanapki.

- Kiedy przyjedzie ten twój Romeo? - dopytywała Zuzka.

- Jutro około południa. Powinien być na obiad. Potem trochę pobędziemy razem i wyjedzie w niedzielę. - snuła plany Kaja:

- Dziewczyny, zdecydowałam, że pójdę z nim na całość. Jak rozmawiamy wieczorami, jest tak cudnie, tak podniecająco..... Zresztą on mnie namawia, żebym startowała na studia do Gdańska, żebyśmy mogli być razem.

- Fajnie masz. Dorosły facet, nie musi się nikomu opowiadać co robi - westchnęła Zuzka. - Miałaś szczęście, że go poznałaś. Ja próbuję rozkrochmalić Tabora, on mi się naprawdę podoba. Ta mroczna uroda, jakby zszedł z planu "Zmierzchu".... Wiecie, że lubię takich eterycznych, romantycznych brunetów....

- Fuj, za stary! - skrzywiła się Julka. - Przystojny, ale po trzydziestce..... Co z takim robić? O czym rozmawiać? O wojnie peloponeskiej, powstaniu styczniowym czy wyborach sprzed trzydziestu lat?

- Można jeszcze o systemie sądowniczym w Polsce i innych krajach - usłużnie podsunęła Julka. - Ty będziesz chciała pieszczot i karesów, a on ci zrobi wykład o podziale partyjnym w USA.

Zaśmiały się. Zuzka skrzywiła usta:
- Nie znacie się. On jest tak przystojnym facetem, tak pięknie patrzy i mówi, że naprawdę zajęlibyśmy sobie czas czymś więcej niż amerykańska konstytucja. A że stary.... Nie taki stary, Seba Justyny jest w tym samym wieku.. A właśnie, Justyna, opowiadaj. - przypomniała sobie - Jak tam dyżury w redakcji z seksownym dziennikarzem? Mało ostatnio o tym mówisz...

Dziewczyny spojrzały wyczekująco. Justyna zawahała się:
- Fajnie jest, wiele się uczę. - zaczęła.

- Parzenia kawy, obsługi urządzeń biurowych czy seksu na biurku Pana redaktora? - przerwała wszędobylska Julka.

Justyna zachłysnęła się. Dziewczyny zobaczyły rumieniec, który wypełzł jej na policzki.

- Czyli biurko.... - domyślnie powtórzyła Julka. - Nie jest twardo i niewygodnie?

- Jeszcze nie wiem - odparła Justyna. - Ale pewnie kiedyś się dowiem.

Roześmiały się.
- Grzech byłoby nie wykorzystać takiej okazji, redaktor i jego sekretarka, późnym wieczorem, po jakiejś wspólnej pracy, ty się opierasz o biurko sięgając po dokumenty, on widzi twoje wypięte walory...? - snuła wizję Zuzka.

- Podchodzi, obejmuje te twoje wypięte walory....
- ... dotyka też innych....
- ... a potem jedną ręką zrzuca z biurka wszystkie rzeczy a drugą ciągnie cię do siebie, opiera o blat...
-... sadza na blacie....
- ... opiera cię przodem o blat, staje za tobą, podwija sukienkę...
- gorzej, jak jest w dżinsach...
- ... no to każe jej się oprzeć rękami o blat, rozpina i zdejmuje jej dżinsy, a potem staje za nią i pieści te wypięte walory...
- ... i zsuwa swoje dżinsy i pokazuje swoje walory....

Dziewczyny były niemożliwe. Jedna przez drugą snuły coraz gorętsze fantazje na temat przyjaciółki i zaprzyjaźnionego dziennikarza. Nagle Kaja wypaliła:
- Zaprosiłam na moją imprezę pana seksownego Profesora.

Dziewczyny umilkły. Tego się nie spodziewały.

- Zaprosiłaś Tabora? - powtórzyła Zuzka.

- Tak, wysłałam mu maila z zaproszeniem. - potwierdziła Kaja:
- Nie miałam odwagi zaprosić go osobiście. Wiedziałam, że gdyby przyszedł, byłabyś zadowolona - spojrzała znacząco na Zuzkę: - Napisałam też maila Sebastianowi, żeby go przekonał. Bo Sebastian będzie. I jeszcze parę dni temu dzwoniłam do niego. Bardzo go prosiłam, żeby zabrał z sobą Profesora.

Zuzce w pierwszej chwili zrobiło się gorąco z wrażenia, potem jednak pomyślała, że Tabor nie przyjdzie. Nigdy nie przyjmował zaproszeń, nie towarzyszył Sebastianowi, nikt nigdy nie widział go z żadną kobietą. Zawsze chodził własnymi ścieżkami a większość wolnych dni spędzał poza miasteczkiem.

***

- Nie, nie i jeszcze raz nie - zirytował się Tabor, rozmawiając przez telefon z Sebastianem. - Nie interesują mnie imprezy nastolatek.

- Chodź ze mną, co ci szkodzi. - namawiał Sebastian - Najwyżej przyjdziemy tam jako para.

Roześmiali się. Sebastian zacytował przyjacielowi, jak gorąco jubilatka prosiła, żeby namówił Tabora na przyjście. Zresztą Sebastian też uważał, że najwyższy czas, aby Piotra rozruszać towarzysko. Od przyjazdu do miasteczka przed dwoma laty zachowywał się jak pustelnik, unikając imprez i dyskotek.

- Co będę tam robił? - Tabor odrobinę miękł pod naporem argumentów kolegi.

- Będziesz robił to, co wszyscy: pił, jadł, tańczył... Możesz iść na spacer z którąś odważniejszą dziewczyną, patrzeć w gwiazdy....
- .. i opowiadać o wpływie wojny secesyjnej na dzisiejszą demokrację w USA - zakończył Piotr.

Znowu się roześmiali. Po wielu namowach przyjaciela Tabor był skłonny rozważyć jutrzejszy udział w imprezie. Odwagi dodawał mu fakt, że nie będzie gości młodszych niż klasa maturalna i że będzie też Sebastian. Pomyślał, że w zasadzie dawno już się nie bawił na takiej tradycyjnej domówce z młodzieżą.

"Może czas złagodzić swoje zasady?" - pomyślał. "Jedna impreza z nieletnimi nie powinna mi zaszkodzić... zresztą jeśli ktokolwiek o tym napisze w mediach, to Sebastian. A on zrobi to w sposób rozsądny".

- Zastanowiłeś się? Zrobisz tę uprzejmość jubilatce? - drążył Sebastian. - Podjadę po ciebie o osiemnastej...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro