29.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Osiemnastka była świetnie przygotowana. Impreza odbywała się w najlepszej restauracji w miasteczku, obecni byli jej najlepsi przyjaciele i wszyscy dobrzy znajomi.
W pięknej, nowej sukience Zuzka doskonale się bawiła, otoczona przez przyjaciółki i kolegów, świętując symboliczne przejście do świata dorosłych. Kiedy piła pierwszą oficjalnie legalną lampkę szampana, stojący daleko Piotr podniósł do góry swój kieliszek w milczącym toaście.

Od tego szalonego momentu przed trzema miesiącami, kiedy złożył Zuzce propozycję spędzenia weekendu, wielokrotnie zastanawiał się, co go do licha opętało?
Dał się sprowokować? Uniósł się męską ambicją? Czy po prostu dał ujście wcześniej nieuświadomionym potrzebom?

Prawdą było, że w ostatnim roku Zuzka stawała mu się coraz bliższa. Z rozwydrzonej pannicy, która wymusiła indywidualne konsultacje, z tygodnia na tydzień nabierała w jego oczach zalet. Okazała się pilną i sumienną uczennicą oraz dobrą partnerką do tańca. Dopiero kiedy pierwszy raz z nią tańczył, zrozumiał, jak bardzo mu brakuje tej aktywności. A kiedy zobaczył, jak bardzo Zuzka stara się mu dorównać w umiejętnościach, kiedy uświadomił sobie że skrycie trenuje z tancerkami z YouTube, docenił jej ambicję i samozaparcie.

Był ciekaw, jak bardzo może jej podnieść poprzeczkę, dlatego wymyślił start w olimpiadzie historycznej. To miał być test, czy Zuzka naprawdę chce się uczyć. I chciała.
Dlatego podnosił jej porzeczkę coraz wyżej: konsultacje, nauka do olimpiady, treningi taneczne. A Zuzka dzielnie wszystkiemu starała się sprostać. Dopiero, kiedy się załamała pod jego naciskiem, zrozumiał, jak bardzo ją obciążył. I jak bardzo zapomniał, że ma do czynienia z młodą dziewczyną a nie automatem do osiągania kolejnych celów.

Złagodził więc wymagania. Od tej pory, tak jak obiecał, bawili się nauką i tańcem. Omawianie zagadnień historycznych czy tych dotyczących wiedzy o społeczeństwie urozmaicali oglądaniem filmów dokumentalnych i fabularnych dotyczących danej epoki czy zjawiska a treningi taneczne - filmów muzycznych. I dużo rozmawiali: o życiu, o szkole i znajomych, o tym co czytali na pierwszych stronach w portalach internetowych. Poznał wrażliwość Zuzki, jej skromność w ocenie własnych zalet ale i otwartość na nowe rzeczy.

To był strzał w dziesiątkę: Zuzka odżyła, przestała się stresować, pozwoliła rozwijać się swoim umiejętnościom.
Jedyny moment stresu, jaki przeżyła, to tuż przed wyjściem na salę, gdzie miał się odbyć konkurs taneczny. Zależało jej, żeby się dobrze zaprezentować, w końcu byli główną atrakcją balu. Kiedy zobaczył, jak bardzo jest sparaliżowana strachem, zrobił jedyną rzecz, jaka przyszła mu wtedy do głowy - pocałował ją na tyle mocno i "dorośle", żeby skierować jej myśli i emocje w innym kierunku niż trema i stres.

A później? Sam się zastanawiał, jak doszło do tego, że zaproponował jej wspólny weekend jako prezent z okazji osiemnastych urodzin.
Przez kolejne trzy miesiące, w zasadzie prawie cztery, miał mnóstwo możliwości, żeby się wycofać z tej propozycji. Co prawda ograniczył kontakty z Zuzką, bo nie było sensu już trenować układów tanecznych a konsultacje przedmiotowe też już jej nie były potrzebne, ale spotykali się w szkole. Mógł więc wielokrotnie powiedzieć jej, że wycofuje swoją propozycję. Ale tego nie zrobił.

Może dlatego, że przez te ostatnie kilka miesięcy nie wracali do tematu? Żadne z nich nie nawiązało ani słowem, ani aluzją, ani żartem? Tak, jakby ta propozycja nie padła pomiędzy nimi?
A wręcz przeciwnie, kiedy kończyły się matury, Piotr poczekał na Zuzkę i kiedy wyszła z ostatniego egzaminu, zapytał ją o to, jakie miasto wybrała.

Pamiętał ten moment: Zuzka wyszła z sali, zmęczona, rozemocjonowana. Ładnie wyglądała, tak niewinnie i szkolnie: w bieli i granacie. Zdziwiła się, widząc go na korytarzu. Ale chętnie opowiedziała, jak było: jakie pytania, co napisała, jaki wynik przewiduje.

A wtedy, patrząc jej poważnie w oczy, zapytał:
- Zdecydowałaś już, w jakim mieście mam rezerwować hotel?

A ona odparła równie poważnie:
- W Gdyni.

Nie ciągnęli rozmowy, Zuzka się pożegnała i poszła świętować koniec egzaminów z koleżankami.
Dziś, tuż przed imprezą w lokalu, wręczył jej obiecany prezent.

Zuzka tańczyła, piła szampana, śmiała się i słuchała życzeń i komplementów:
- Powodzenia w życiu, córeczko - dumna mama obdarowała ją kompletem złotej biżuterii i opuściła towarzystwo, żeby nie krępować młodych gości.

- Sto lat, piękna! - Sebastian ucałował ją z dubeltówki.

- Niech ci się wiedzie - Kaja ze swoim studentem wręczyli jej wielki bukiet róż.

Prezentem od przyjaciółek był weekendowy karnet do spa i całonocnej zabawy w modnym klubie. Same sobie też wykupiły identyczne, ale Zuzki udział był prezentem od najlepszych przyjaciółek. Dziewczyny chciały w ten sposób w swoim gronie zakończyć etap młodzieżowy a zacząć dorosłość.

Ale najpiękniejszy prezent dostała od Piotra. W ozdobnej kopercie był bilet na pociąg do Gdyni, potwierdzenie rezerwacji kilku dni w luksusowym hotelu nad brzegiem morza oraz krótki liścik: "Będę na Ciebie czekał. Ale to Ty podejmiesz decyzję, czy chcesz przyjechać".

***
I podejmowała. Przez cały tydzień. Dzień w dzień patrzyła na kopertę, odczytywała liścik, oglądała potwierdzenie rezerwacji. I biła się z myślami.
Piotr dotrzymał słowa, ale czy ona była gotowa na taki skok w dorosłość? Zdawała sobie sprawę, że jeśli skorzysta z zaproszenia, to przecież nie po to, żeby podziwiać zachód słońca na plaży i zbierać muszelki. Trzydziestokilkuletni mężczyzna ma prawo oczekiwać od życia zupełnie czegoś innego niż osiemnastoletnia dziewczyna, która nigdy z nikim nie posunęła się dalej niż do pocałunków.

Wielokrotnie odczytywała list, który załączył do rezerwacji. Ujęło ją to, że złożył decyzję w jej ręce. Z drugiej strony - było to dość dużym obciążeniem, musiała zdecydować, co zrobić. Z jej mizernym doświadczeniem przypominało to skok do głębokiej, nieznanej wody.

Jeszcze tydzień później, jadąc pociągiem do Gdyni, biła się z myślami, zastanawiała, czy podjęła dobrą decyzję.
Kiedy wysiadła z pociągu, Piotr czekał na nią na peronie: wysoki, przystojny, z długą, czerwoną różą w dłoni.

Obdarzył ją tym ciepłym uśmiechem, przy którym również jaśniały jego oczy i który tak bardzo lubiła:
- Nie byłem pewien, czy przyjedziesz... Proszę, piękna, to dla ciebie - podał jej kwiat, a w zamian zabrał walizkę.

Jednocześnie ujął jej dłoń i ucałował. Lubił całować jej ręce, były takie drobne i delikatne. Pocałował najpierw jedną, potem drugą i znów jedną i drugą, jakby nie mógł się nimi nasycić. Zuzka zarumieniła się. Tę jej nieśmiałość też lubił.

- Dobrą miałaś podróż?

- Tak, przecież o to zadbałeś - odparła.

Faktycznie, długą podróż odbyła w najlepszych możliwych warunkach: rezerwacja była w Pendolino, w pierwszej klasie, w składzie tzw. menadżerskim, czyli najdroższym i najwygodniejszym a tym samym najmniej obleganym. Ujął ją pod ramię:
- Chodźmy, taksówka czeka.

Kilkanaście minut później zatrzymali się przed niewielkim, dobrze utrzymanym hotelem.

Piotr wprowadził ją do holu i pomachał z daleka recepcjonistce. Skierowali się do windy, wjechali na trzecie, najwyższe piętro. Piotr otworzył drzwi. Zuzka weszła i rozejrzała się z zachwytem: to nie był zwykły pokój, tylko bardzo przyjemnie urządzony apartament. Weszła do salonu: ogromne, skórzane kanapy, wygodne fotele, wielki telewizor. Pod ścianą barek na kółkach. Na stole czekały przekąski: ciasta, owoce, napoje i butelka szampana.

Szerokie szklane drzwi prowadziły na balkon.

- Rozgość się przez chwilę, a potem pójdziemy coś zjeść - zaproponował, prowadząc ją do drugiego pokoju.

To była sypialnia, mniejsza i skromniej wyposażona niż salon, ale było w niej wszystko, czego potrzebowała do wypoczynku.

***
Popołudnie spędzili na plaży. Spacerowali, gonili się, szukali muszelek i uciekali przed falami. Potem usiedli na piasku i patrzyli na ciemniejący horyzont, znikające za nim czerwone słońce i na ogromne promy wypływające z portu. Piotr objął ją a ona oparła głowę na jego ramieniu.

To były miłe chwile i dobrze spędzony czas. W pewnym momencie zmęczona Zuzka położyła się na piasku, chłonąc jego ciepło. Piotr oparł się na łokciu obok niej i patrzył na nią badawczo. W jego oczach zamigotało coś niepokojącego.

- Co teraz? - ośmieliła się zapytać. Zdawała sobie sprawę, że przyszedł czas na realizację istoty wyjazdu.

Piotr uśmiechnął się i pomógł jej wstać:
- Teraz wrócimy do hotelu, zjemy kolację i....

- I....? - serce podeszło jej ze strachu do gardła, choć dzielnie to ukrywała.

- I zobaczymy, co dalej.... - ujął ją za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z plaży.

***
Kiedy weszli do środka, Zuzka wykorzystała pretekst, żeby opóźnić nieuchronne:
- Pójdę opłukać ten piasek - umknęła do łazienki.

Piotr popatrzył za nią i leniwy uśmiech pojawił się na jego twarzy. Otworzył szampana i nalał do dwóch kieliszków.

Kiedy Zuzka wyszła z łazienki, ubrana w hotelowy szlafroczek, podał jej kieliszek:
- Rozgość się i teraz ty poczekaj na mnie. Jeśli chcesz, wyjdź na balkon i popatrz na morze z tej wysokości.

Skorzystała z jego propozycji. Stała w oknie i pijąc szampana zastanawiała się, czy podjęła właściwą decyzję. Na szczęście nie musiała się długo zastanawiać, bo Piotr dość szybko do niej dołączył: również w szlafroku i również z kieliszkiem szampana w dłoni.

Przez chwilę podziwiali widok, rozkoszując się smakiem napoju i rozmawiając, jak to zawsze określał Sebastian, o niebie i chlebie, modzie, wodzie i pogodzie. Piotr widział skrępowanie Zuzki. Zdecydowała się na przyjazd, ale teraz opuściła ją odwaga.
Wyjął z jej dłoni kieliszek, odstawił na stolik i wziął ją w ramiona. Zesztywniała z napięcia.

Pocałował ją w czoło i przytulił delikatnie:
- Skarbie, pamiętaj, wszystko jest w porządku. Nie stanie się nic, na co nie będziesz miała ochoty. Obiecuję. Jeśli chcesz, zatrzymamy się w tym miejscu, będziemy się całować i przytulać. Możemy też tak po prostu spędzić z sobą czas. Rozmawiać, spacerować, oglądać filmy i zbierać muszelki. Dlatego wziąłem apartament z dwiema sypialniami.

Jego głos zniżył się do szeptu:
- Żebyś wiedziała, że nic nie musisz. Masz prawo zmienić zdanie, wycofać się, a mimo to świetnie się bawić. Pamiętaj, nic nie musisz - powtórzył. A potem uśmiechnął się uwodzicielsko - Ale jeśli chcesz, możesz wszystko.

Pocałował delikatnie jej włosy a następnie czoło, oczy i policzki. Robił to powoli, tak aby miała czas podjąć decyzję i zareagować. Palcem obrysował kontur jej warg, a następnie zrobił to samo swoimi ustami.
Ujął jej dłonie i ucałował: najpierw jedną, później drugą. Następnie ułożył je na pasku od swojego szlafroka. Przytrzymał przez chwilę w tej pozycji, aby w razie czego pozwolić im się wycofać. Następnie pomógł im rozwiązać supeł i jego odzienie opadło na podłogę.

Zuzka patrzyła na niego z zachwytem, pomieszanym z obawą:
- Jesteś taki piękny...

Pierwszy raz miała okazję zobaczyć go nago, w pełnej krasie. Wysoki i szczupły, ale proporcjonalnie zbudowany i z doskonale zarysowanymi mięśniami. Lekka opalenizna dodawała mu uroku. Szczupłe biodra i zgrabne nogi. Pomiędzy biodrami... - zawstydziła się i odwróciła wzrok.

- Nie, to ty jesteś piękna - jej szlafrok również znalazł się na podłodze.

Piotr przez chwilę patrzył na nią, a następnie znów zaczął ją całować: włosy, twarz, szyję. Kiedy jednocześnie położył dłonie na jej piersiach, wzięła głęboki oddech. Uspokoił ją, całując delikatnie, dłońmi pieszcząc jej szyję, kark i barki. Wziął ją na ręce i skierował się do drugiej sypialni, której do tej pory nie miała okazji zobaczyć.

Kiedy otworzył drzwi, jej oczom ukazał się duży i bogato wyposażony pokój, większy niż jej sypialnia. Od drzwi do ogromnego łóżka prowadziła ścieżka usypana z czerwonych płatków róż a po obu stronach łóżka stały dwa wielkie świeczniki, na których pełgało po kilkanaście świetlnych punktów.

- Niestety elektryczne - uśmiechnął się przepraszająco. - Prawdziwych świeczek nie odważyłem się zostawić bez nadzoru...

Popatrzyła na niego z uczuciem i poprosiła:
- Puść - ześliznęła się w jego ramionach. - Kochaj mnie - poprosiła cichutko.

Wziął głęboki oddech:
- Pamiętaj, masz pełną kontrolę - przypomniał - nie zrobię nic, czego nie chcesz. Możesz mnie powstrzymać w każdej chwili. Wystarczy, że powiesz "stop" albo powstrzymasz mnie jakimkolwiek gestem.

Popatrzył na nią uważnie, upewniając się, że zrozumiała. Kiwnęła głową i trzymając go za rękę, podeszła czerwoną ścieżką do łóżka. Miękkie płatki pieściły jej stopy.
Piotr ułożył ją na łóżku a sam położył się obok, opierając na łokciu.

- Co teraz? - zapytała, widząc, że nie robi żadnego ruchu.

- To - dotknął dłonią jej włosów, twarzy, szyi. - I to - delikatnymi ruchami powoli obniżał rękę, pieszcząc jej ramiona, linie obojczyka i pierś. - Oraz to - dotknął wargami drugiego wzgorka. Westchnęła z rozkoszy.

Widział, jak opuszcza ją lęk a ogarnia przyjemność, gdy pieścił jej piersi i brzuch. Ponownie drgnęła nerwowo, gdy opuścił dłoń niżej, na wzgórek łonowy. Mimowolnie zacisnęła uda.
Palcami rysował skomplikowane wzory na jej ciele, czekając aż przyjemność weźmie górę nad naturalnym wstydem.

Pieścił dłonią i ustami jej brzuch, uda i przestrzeń pomiędzy nimi, aż przyjemność pozwoliła jej się rozluźnić i odrobinę rozsunąć nogi. Rozłożył je jeszcze szerzej, zginając w kolanach a następnie ułożył się pomiędzy nimi. Oparł się obok niej na łokciu i popatrzył jej w oczy. Pieścił jej wzgórek łonowy i miejsce pod nim najpierw dłonią a następnie wargami i językiem, patrząc, jak ogarnia ją rozkosz.

Kiedy jęknęła, nie potrafiąc już zapanować nad pożądaniem, nałożył prezerwatywę i wszedł w nią szybko i mocno. Zesztywniała a w jej oczach pojawił się ból. Ale Piotr całował ją tak długo i namiętnie, aż wyraz bólu zniknął z jej oczu i zastąpiło go zadowolenie.

Następnie zaczął się poruszać w niej, najpierw powoli a potem coraz szybciej. Widział, jak ponownie przyjemność wraca na jej twarz, jak zaczyna się wić pod nim i jęczeć z rozkoszy. W pewnym momencie Zuzka spięła się, z jej ust wyrwał się okrzyk a jej wewnętrzne mięśnie gwałtownie zacisnęły się wokół niego. Drżała w jego ramionach.

Poruszył się w jej wnętrzu jeszcze kilka razy a kiedy jego też ogarnęła rozkosz, opadł spocony obok niej, tuląc ją do siebie i ciesząc się, że Zuzka tuli się do niego.
- To było cudowne - szepnęła - Nie sądziłam...

- To ty byłaś cudowna - podniósł jej dłoń do ust. - Jesteś wspaniała, skarbie - powiedział, bawiąc się jej włosami i całując.

Patrzyła na niego nieśmiało, ale w głębi jej oczu rodziła się duma z bycia kobietą:
- Co teraz?

- Wszystko, co chcesz. Jestem tu dla ciebie, skarbie - odparł.

Kochała ten jego ciepły uśmiech i sugestywny głos. Sprawiał, że była gotowa przenosić góry.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro