3.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Młodzież jednak przekorna jest" - pomyślał Piotr, patrząc z zadowoleniem na pochylone nad notatkami głowy. Uczniowie, którzy parę tygodni temu zaczepili go pod szkołą, ku zdziwieniu nauczyciela dotrzymali słowa.

Informacja o możliwości konsultacji rozeszła się błyskawicznie. Chętnych nie odstraszyła jego łatka banity, sprawa sądowa, nie zniechęciły też wysokie wymagania, z których był znany.

Fertyczna brunetka, która zobowiązała się zebrać chętnych, już następnego wieczora przesłała mu listę z kilkunastoma nazwiskami. Przejrzał ją z uwagą - to byli głównie uczniowie z klasy drugiej i trzeciej, którzy wybrali jego rozszerzenia.
Zdawał sobie sprawę, że prowadząc "tajne komplety", jak ochrzciła je młodzież, zdecydowanie zamknął sobie drogę powrotną do już byłej szkoły.

Ale nie żałował. Został nauczycielem właśnie dla takiej młodzieży - chętnej do poznawania wiedzy, inteligentnej, ambitnej. Popatrzył na nich z dumą: jego kawalerka parę razy w tygodniu pękała w szwach, goszcząc w swoich murach dziesięcioro lub więcej licealistów. Rozsiadali się gdzie kto mógł: szczęśliwcy na fotelach przy ławie, niektórzy zaanektowali stół w kuchni, jeszcze inni po prostu na podłodze.

Piotr krążył z wykładem pomiędzy pokojem a kuchnią. Najchętniej stawał w przedpokoju, bo wtedy widział wszystkie grupy.
- Dobrze, to by było na tyle, jeśli chodzi o mój wykład dotyczący systemu parlamentarnego w Polsce. Kto mi powie, jakie wady posiada taki system? Jakie sejm a jakie senat? A jakie zalety? Podzielcie się na grupy, przygotujcie argumenty. Macie 10 minut...

Za chwilę rozwinęła się dyskusja. Inaczej niż w szkole, młodzi dyskutanci chętnie zabierali głos, argumentując i punktując braki w obronie przeciwników. Piotr z przyjemnością słuchał, w jaki sposób rozwija się dyskurs. Młodzież nie zawsze trzymała się argumentów z podręcznika i literatury przedmiotu, część dość zaskakujących wymyślili sami...

***
- Dziękuję, to byłoby na tyle. - podsumował. - Zobaczymy się w czwartek na historii. Przygotujcie się na rozmowę o duchu niepodległości w narodzie. Przekrojowo. I to już będzie ostatni temat przed wakacjami. Najpierw omówimy początki państwa polskiego, podyskutujemy na temat tego, od kiedy możemy mówić o tym zjawisku,  później weźmiemy na warsztat dalsze losy państwa, konflikty, bohaterów niepodległości... I tak stopniowo do końca roku szkolnego. Zakończymy za miesiąc dyskusją, czy teraz możemy mówić o podobnym zjawisku; a jeśli tak lub nie, to dlaczego.

Uczniowie zbierali zeszyty i kartki, chowali tablety i telefony. Brunetka Beata zapytała:
- Piotr, przyjdziesz na moje urodziny? Robię dla przyjaciół w sobotę. Jak zwykle, będziesz mile widziany.

Ze smutkiem pokręcił głową:
- Nie, ale dziękuję za zaproszenie. I słuchajcie, żeby nie było nieporozumień w przyszłości: mimo tego, że bardzo was lubię, nie będę już przyjmował zaproszeń.

Popatrzyli na niego ze zdziwieniem. Mimo że był nauczycielem, lubił się z nimi bawić. Traktował ich jak młodych dorosłych a jednym z przejawów takiego podejścia był fakt, że nie odmawiał zaproszeń na imprezy. Był świetnym kompanem na spotkaniach pozaszkolnych - dowcipny, z dużą wiedzą, grzeczny wobec dziewcząt. Świetnie tańczył. Widać było wieloletnie doświadczenie w tym zakresie. Dziewczyny prześcigały się w zapraszaniu go do kolejnych kawałków, bo w jego ramionach czuły się jak bohaterki "Tańca z gwiazdami": był delikatny a stanowczy, dobrze prowadził, w zasadzie każda z jego partnerek nawet bez początkowej znajomości kroków radziła sobie.

Dlatego oświadczenie Piotra wywołało zdziwienie:
- Czemu? Co się stało?

Popatrzył na nich z powagą:
- Nie będę wam wciskał kitu, znajomość ze mną może wam nie wyjść na zdrowie. Wiecie, jak jest na imprezach: ktoś zrobi zdjęcie albo nakręci filmik, wpuści go w internety, ktoś inny podchwyci i upowszechni... Dopiero przestałem być gwiazdą portali internetowych, adwokat pilnuje aby mój wizerunek i dane osobowe znikały z zasobów medialnych. Nie chcę dokładać mu kolejnej pracy. Nie chcę też dawać niektórym hienom pożywki, żeby znowu nie zaczęli kopać. Dlatego nasze kontakty odtąd nie będą wykraczały poza ramy uczniowie - nauczyciel. Mimo tego, że bardzo was wszystkich lubię, nie będę już przyjmował zaproszeń.

Zaraz po wyjściu ostatniego ucznia zadzwonił telefon. To był Sebastian:
- Cześć, brat! Co słychać? Jak twoje tajne komplety?

Piotr zaśmiał się, słysząc przyjaciela:
- Właśnie wyszli. Fajnie pracują, chłoną wiedzę, dyskutują. Dobrzy są - przyznał.

- Miałeś mnie odwiedzić, już mija miesiąc a ciebie ani widu ani słychu - przypomniał z żartobliwym wyrzutem Sebastian.
- Nie mogę, bracie - jęknął Piotr - nie mam czasu. Dwa razy w tygodniu prowadzę konsultacje, raz z wosu raz z historii, pomiędzy nimi jeszcze indywidualne spotkania, nie mam kiedy wyjechać....

Sebastian z przyjemnością słuchał żartobliwego narzekania przyjaciela. Widać było, że humor mu wrócił.
"Dzieciaki zrobiły świetną robotę, wypraszając te spotkania" - pomyślał z uznaniem. "To mu zrobiło lepiej niż psychoterapia"....

- No to kiedy mnie odwiedzisz? - nie ustępował.
- Za miesiąc, może być? Nie wyjeżdżasz nigdzie? Wiesz, jak mam ich od września nie uczyć, to chcę zakończyć pewien etap. - tłumaczył nauczyciel.

- Jasne. Nieś ten kaganek oświaty, nie będę ci przeszkadzał. Ale pamiętaj, obiecałeś przyjechać i będę czekał - przypomniał Sebastian z naciskiem. Naprawdę czekał na przyjazd przyjaciela.

Cieszył się, że nadrobią zaległości w kontaktach, które narosły w ostatnich latach. Po zakończeniu studiów ich serdeczna przyjaźń co prawda nie osłabła, ale kontaktowali się dużo rzadziej.

Piotr oddał serce i duszę pedagoga uczniom w Poznaniu, Sebastian po dwóch latach pracy w mediach wielkopolskich wrócił do swojego miasteczka. Trochę z wyboru a trochę z konieczności. Podczas studiów, już pracując zawodowo, a następnie po ich zakończeniu, zaangażował się w parę poważnych śledztw dziennikarsko - śledczych. Pomógł policji zmniejszyć przestępczość w mieście, ale wskazana była zmiana klimatu. Zniknął więc z Poznania i wrócił do swojego Czarnego Boru - małego miasteczka we wschodniej Polsce, na pograniczu Podlasia i Mazur.

Od tego czasu często kontaktowali się zdalnie, ale jeśli chodzi o kontakty osobiste, to ucierpiały one w nawale codziennych obowiązków.
Piotr, drocząc się z przyjacielem, czasami żartował, że Sebastian zaszył się na ścianie wschodniej.... dodając zaraz, że od niego z Poznania, większość Polski leży na wschodzie.....

Dlatego teraz obaj z przyjemnością wyczekiwali dłuższego kontaktu. Nauczyciel miał nadzieję, że odpocznie i nabierze dystansu do swojego życia, dziennikarz - że namówi przyjaciela do podjęcia pracy w liceum w swoim miasteczku.

Dyrektor liceum planował otworzyć od września klasę eksperymentalną, dla młodzieży uzdolnionej i mającej ambicje naukowe i zależało mu, żeby pozyskać dobrych nauczycieli.

Sebastian podejrzewał, że pomysł utworzenia klasy o wyższym poziomie nie przyszedł dyrektorowi do głowy ot tak bezinteresownie. Po pierwsze zależało mu, żeby podwyższyć pozycję szkoły w rankingach edukacyjnych, co w dłuższej perspektywie pomoże w rekrutacji nowych uczniów, po drugie - zainteresowani wiedzieli, że w tym roku rozpocznie naukę w liceum jego córka. Stąd prawdopodobnie wzięła się idea utworzenia klasy o podwyższonym poziomie, z mniejszą liczbą uczniów, większą liczbą godzin i szerszą ofertą kółek przedmiotowych.

Sebastian nie omawiał jeszcze tego pomysłu z Piotrem, chciał, aby ten najpierw przyjechał, rozejrzał się po miasteczku, odpoczął i nabrał ochoty do dalszej pracy. Czuł, że przyjaciel będzie dobrym nabytkiem dla szkoły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro