03.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Niby się już przyzwyczaiłam do tych ciągłych rozczarowań,
a za każdym razem boli tak samo

***

Dzisiejszy dzień był pełen roboty, ale na szczęście już nie miałam żadnych operacji, więc się cieszyłam, chociaż z tego. Teraz jechałam do domu moim samochodem. Zatrzymałam się pod blokiem i weszłam do środka.

– Lu, już jestem – krzyknęłam, wchodząc do mieszkania. – Jestem głodna jak wilk – poskarżyłam się, wchodząc do kuchni. – Chyba nigdy nie pozwolę ci się wyprowadzić – wyznałam, widząc smaczny obiad, a raczej już kolację, a blondynka zachichotała.

– Zamówiłam to w knajpie obok.

– I tak cię kocham za to – stwierdziłam. – Ja nawet nie mam siły, żeby po telefon sięgnąć.

– Ciężki dzień?

– I to jak – odparłam. – Wczoraj w nocy operowałam własną córkę – wyznałam.

Jeszcze nie miałam chwili, żeby powiedzieć Ludmile, kto się pojawił w moim szpitalu. Tak się złożyło, że jak po nocce wróciłam do domu, to ona spała, a potem rano ona musiała iść do pracy, a ja miałam teraz popołudni się zjawić, więc teraz na wieczór możemy porozmawiać.

– Spotkałaś Leona?!

– Dokładnie – oznajmiłam. – Jestem jego lekarzem.

Opowiedziałam jej, co się wydarzyło dzisiaj w jego sali.

– Kochasz go nadal?

– Nie wiem – szepnęłam. – Nie chcę go kochać. Boję się – wychrypiałam ze załzawionymi oczami, próbowałam, żeby łzy zostały na swoim miejscu. – Boję się znów w nim zakochać.

– Może nigdy go nie przestałaś kochać?

– Nie kocham go – zaprzeczyłam. – Nienawidzę go.

– Ponoć najbardziej nienawidzimy ludzi tych, których kochamy, bo tylko oni mogę zadać największy cios – powiedziała Ferro.

– Od kiedy ty taka mądra? – zapytałam, patrząc na nią.

– Wątpisz w moją mądrość? – uniosła pytająco brew.

– Może – zaśmiałam się. – Zjem to i pójdę spać – poinformowałam przyjaciółkę i skończyłam jeść posiłek, a następnie udałam się do mojej sypialni.

***

Miałam jechać już do pracy, ale mój samochód nie chciał się odpalić. Uderzyłam kierownicę rękami, a po chwili usłyszałam dźwięk klaksonu. Auto za cholerę nie chciało się ruszyć z miejsca, więc dlatego moją ostatnią deską ratunku mógł być mój przyjaciel. Wyciągnęłam telefon i musiałam chwilę poczekać, zanim odebrał.

– James, zawiedziesz mnie do szpitala? – zapytałam z nadzieją.

– Masz szczęście, że nie odjechałem za daleko – odparł. – Będę za pięć minut – dodał.

– Dzięki, jesteś wielki – oznajmiłam z uśmiechem.

– Słyszałem, że ludzie mówią o mnie, że jestem przystojny, ładny, uroczy itd. a ty jako jedyna zauważyłaś mój wzrost – zaśmiał się blondyn.

– Wiesz, o co mi chodziło – odparłam zirytowana.

– Tak wiem, ale lubię się z tobą droczyć.

– Jestem przed domem – rzekłam i się rozłączyłam.

Tak jak mężczyzna mówił był już po pięciu minutach. Wsiadłam do auta i przywitałam się z kolegą.

– Dziękuję, że po mnie przyjechałeś – powiedziałam. – Mój samochód się dzisiaj popsuł, więc będę musiała oddać go do mechanika – dodałam.

– Może ja będę mógł pomóc – zaproponował James. – Może to nic trudnego do naprawy, a mechanik weźmie za to grube pieniądze. Jak znajdę czas, to zajrzę do tego twojego grata.

– Nie obrażaj mojego autka – udałam oburzoną. – Ono też ma uczucia.

– Jasne – stwierdził, przeciągając literkę ''s''.

– Jesteś nieznośny.

– Pamiętaj, że zawsze mogę się zatrzymać i kazać ci wysiąść.

– Nie zrobisz tego.

– Jesteś tego taka pewna? – zapytał się i zjechał na pobocze.

– James, no weź – rzekłam, a ten po chwili wrócił na autostradę. – Nie cierpię cię.

***

James zatrzymał się na parkingu pod szpitalem. Oboje udaliśmy się do środka, a ja założyłam jeszcze biały kitel i poszłam sprawdzić stan zdrowia Cassie. Kiedy weszłam do sali, zobaczyłam tego samego mężczyznę, z którym rozmawiałam wczoraj. Michael Williams.

– Co pan tutaj robi? – zapytałam się z oburzeniem.

– Ma pani doktor ładną córkę – rzekł, nie patrząc na mnie, a ja stałam zaskoczona. Skąd on to wie? – Podobna do pani – zauważył, a ja przyjrzałam się dziewczynce. Czy rzeczywiście jest podobna do mnie?

– Tylko rodzina może odwiedzać dziecko.

– Faktycznie – oznajmił. – Miłego dnia.

Zachowanie tego mężczyzny było dziwne i trochę mnie przerażał. Nie wiedziałam, co szukał w sali mojego dziecka. Na szczęście po chwili opuścił pomieszczenie, więc zostałam sama z córką. Od razu usiadłam przy jej łóżku i pogłaskałam po główce ze smutnymi oczami. Tyle lat straconych.

– Kochanie, nie sądzisz, że powinnaś się obudzić? – wyszeptałam. – Nie powinnaś ciągle leżeć w łóżku – zaśmiałam się przez łzy. – Obudzisz się i wszystko wróci do normalności. Zniknę z twojego życia. Jestem dla ciebie obcą kobietą, nawet nie wiesz, kim jestem. Przynajmniej ja wiem, kim jestem. Mamusia cię kocha z całego serduszka – wyznałam i wstałam. – Wrócę później.

Wyszłam z sali i udałam się do pokoju, w którym jest Leon. Nie chciałam tam iść, ale nie miałam innego wyjścia. Taka moja praca.

Kiedy miałam wejść do środka, to usłyszałam rozmowę szatyna z siostrą. Wiem, że to jest złe podsłuchiwać, ale ciekawość była silniejsza.

– Leon, nadal nie mogę uwierzyć, że to była Violetta – powiedziała Cornelia. – Nie spodziewałam się, że ona może tyle osiągnąć. Została lekarzem.

– Od zawsze była mądra – stwierdził Leon. – To była tylko kwestia czasu.

– Ale nie spodziewałeś się, że jak się spotkacie, będzie twoim i Cassie lekarzem.

– To był dla mnie szok – przyznał się.

– Powiedziałeś jej prawdę? – zapytała się, a ja bardziej się zainteresowałam. Jaka prawda?

– Nie.

– A zamierzasz jej to powiedzieć? – spytała się siostra Leona.

– Nie wiem – wyznał. – Boję się.

– Ja na miejscu Violetty od razu bym cię skazała na stół operacyjny.

Gdybym to zrobiła, poszłabym siedzieć za kratami, pomyślałam.

Postanowiłam przestać już podsłuchiwać i wejść do środka.

– Dzień dobry, panie Verdas – oznajmiłam. – Jak się dzisiaj czujemy? – spytałam jak zawodowy lekarz. Do ręki wzięłam jego kartę ze wszystkimi badaniami.

– Lepiej niż wczoraj – odpowiedział. – Dziękuję, Violetta za wszystko – oznajmił.

– Nie przypominam sobie, żebyśmy przechodzili na ty – oznajmiłam niewzruszona.

– Och. – Otworzył usta, a po chwili je zamknął. – Przepraszam, doktor Castillo – dodał.

– Kiedy mój brat będzie mógł wyjść do domu? – zapytała się Cornelia, więc spojrzałam na nią.

– Dzisiaj po południu pan Verdas dostanie wypis – odpowiedziałam.

– Co z Cassie? – zadał pytanie Leon.

– Nadal jest w śpiączce.

– Będę mógł odwiedzić córkę?

– Oczywiście – oznajmiłam, a Leon już zaczął wstawać z łóżka. – Najlepiej będzie, jeśli pani będzie mu towarzyszyć – dopowiedziałam.

Po chwili usłyszałam, że ktoś gwałtownie wszedł do środka.

– Mówiłam panu, że pani doktor Castillo jest zajęta – warknęła pielęgniarka na zniecierpliwionego gościa.

– Jestem pewny, że dla mnie znajdzie czas – oznajmił Michael z uśmiechem, który mnie denerwował.

– Panie Williams proszę mi wybaczyć, ale mam teraz pacjentów.

– Myślę, że pięć minut rozmowy nie zabierze pani całego dnia.

– Proszę za mną – uległam i skierowałam się do gabinetu. – Co jest takie ważne, że pan zakłóca mi pracę?

– Nie zaproponuje mi pani kawy?

– Nie – odparłam. – Nie mam na to czasu.

– Zastanawiam się, czemu pani nie oddała sprawy nad Verdasem innemu lekarzowi po tym, co pani zrobił.

– Skąd pan to wszystko wie?

– Ja dużo wiem na pani temat – wyznał. – Twoja matka zmarła przy porodzie. Znałem ją i to doskonale. Jasmine Castillo, piękna, młoda kobieta. Szkoda, że umarła tak młodo, ale matki zawsze zrobią wszystko dla dzieci. Jestem pewny, że ty też robisz wszystko, żeby Cassie żyła. Mimo że nie widziałaś córki przez całe jej życie, a zrobisz dla niej wszystko. Taka jest bezwarunkowa miłość matki do dziecka. Studiowałaś na Harvardzie, najlepsza średnia. Nawet odebranie dziecka nie przeszkodziło ci zostaniu lekarzem. Tyle wycierpiałaś przez ludzi, a teraz im pomagasz.

– Skąd pan to wszystko wie? – zapytałam się zaskoczona.

– To zostanie tajemnicą, Violetto – powiedział Michael. – Nie musisz się mną martwić. Ja jestem, żeby ci tylko pomóc.

– Jak pomóc?

– Nie powinnaś się tym zadręczać – rzekł. – Do widzenia – dodał i wyszedł z mojego gabinetu.

Nic nie rozumiałam co się tutaj dzieje. Skąd on wie tyle na mój temat? Mam się bać?

Michael Williams to najbardziej tajemnica osoba, jaką w życiu spotkałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro