07.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

I żebyś tracąc mnie wiedział, że tracisz wszystko

***

Wciąż płakałam, siedząc na podłodze. Nie miałam pojęcia, co powinnam zrobić ze swoim życiem. Leon wyznał mi miłość, ale ja nawet nie wiem, co czuję do niego. Nie potrafię mu przebaczyć, mimo że znam całą prawdę dotyczącą Cassie. Leon wybrał pieniądze, zamiast mnie. To jest okropne uczucie, wiedząc, że osoba, którą się kochało, wybrała bogactwo zamiast ciebie i przy okazji odbierając córkę. Nie potrafię wybaczyć i nawet nie wiem, czy kiedyś to zrobię. Kiedyś kochałam Leona, ale czy nadal go kocham? Wiem, że go nienawidzę. Przez straciłam dziecko, które pokochałam całym moim sercem.

Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, więc postanowiłam otworzyć. Możliwe, że Ludmiła zapomniała kluczy, bo jej często się to zdarza. Zawsze jej mówię w takich sytuacjach, żeby nie zgubiła głowy.

– Znowu zapomniałaś kluczy? – zapytałam, kiedy otworzyłam. – Och – powiedziałam, widząc za drzwiami Leona.

– Twoja sąsiadka powiedziała mi, gdzie mieszkasz – wytłumaczył się. Na kilometr można byłoby wyczuć między nami zakłopotanie. Ciężko jest uwierzyć, że dwójka ludzi, którzy kiedyś nie potrafili zamknąć buzi w swoim towarzystwie, teraz nie potrafi normalnie rozmawiać. To jest przerażające, co się między nami stało. Po chwili zauważyłam, że Leon trzyma moją torebkę, którą musiałam zapomnieć w jego samochodzie. – Zapomniałaś – dodał, wręczając mi torbę.

– Dzięki – szepnęłam, odbierając ją od niego.

– Violetta – wyszeptał, więc smutnym wzrokiem spojrzałam w jego oczy.

– Leon – odszepnęłam.

– Nie mogę tak dłużej – wyznał, a po chwili poczułam jego usta na moich.

Nie wiem czemu, ale poddałam się chwili i nie myślałam o konsekwencjach. Coś mnie ciągnęło do niego, a było mi tak dobrze, że przestałam racjonalnie myśleć. Znów się stałam głupią nastolatką, którą byłam dawniej. Teraz pragnęłam tylko jego całego, mimo że chciałam to powstrzymać, to nie potrafiłam. Serce mi mówiło tak, a rozum nie, ale jednak to pierwsze było w tej sprawie głośniejsze. Zapomniałam już, jak jego słodkie wargi smakują. Zapomniałam, że kochałam, gdy one mnie dotykały. Zapomniałam, że chciałam, żeby przez wieczność mnie tak całowały. Jednak to tylko przeszłość, która już nie powróci. Nic już nie będzie takie same.

Opanowałam się, kiedy szatyn zaczął podwijać moją bluzkę i w tej chwili powiedziałam sobie nie.

– Przestać – oznajmiłam, a następnie się od niego oderwałam. – To nie powinno się nigdy zdarzyć.

– Przepraszam – wymamrotał. – Pójdę już. – Ręką wskazał drzwi, przez które po chwili zniknął.

Czy moje życie zawsze musi być trudne? Od małego nie miałam łatwo. Wychowywałam się bez rodziców w domu dziecka. Później poznałam Leona i się w nim zakochała, a ta miłość okazała się niewłaściwa. Urodziłam w młodym wieku, a potem odebrano mi wprawa do opieki. Straciłam najważniejsze lata z życia mojej córki. Nie widziałam, jak zaczyna chodzić, nie słyszałam jej pierwszego słowa. To wszystko mnie ominęło. Cassie tak naprawdę jest obcym dla mnie dzieckiem. Nawet nie mam pojęcia, jaka jest jej ulubiona bajka lub danie. Nic nie wiem o niej. Nie znam swojego jedynego dziecko. Wszystko mnie ominęło.

***

Przebrałam się w ubrania, w których zawsze chodzę po domu. Włosy związałam w kitkę, żeby mi nie przeszkadzały. Postanowiłam czymś zastąpić swoje myśli, bo ciągle tylko Leon w nich był. Nie potrafiłam myśleć racjonalnie, bo w mojej głowie pojawiał się dzisiejszy pocałunek. Zaraz przez niego zwariuję!

Nalałam do wiaderka gorącą wodę i dolałam płynu do podłóg, które po chwili zaczęłam myć. Klęczałam i szorowałam podłogę, chcąc zapomnieć o szatynie. Cały czas nawiedzał moje myśli. Podłogę szorowałam tak, jakbym chciała zetrzeć z nich kolor. Byłam zdenerwowana przez Leona. Moje życie nigdy nie może być spokojne.

– Szorujesz tę podłogę, jakbyś chciała zrobić dziurę w suficie u sąsiadów pod nami. – Usłyszałam słowa Ludmiły, więc spojrzałam w jej kierunku. – Opowiadaj, co się dzieje – dodała.

– Leon się dzieje – warknęłam. – Nie potrafię o nim nie myśleć – wyznałam, wstając i usiadłam przy stole w kuchni. Blondynka wstawiła wodę na herbatę, a następnie postawiła dwa kubki na blacie i dosiadła się do mnie. – Dzięki – oznajmiłam, biorąc łyk gorącego napoju.

– Co Leon zrobił?

– Pocałował mnie – szepnęłam, a po chwili dodałam – a mi się to podobało.

– Mówisz tak, jakby to był wielki grzech.

– Nie rozumiesz. Ten pocałunek mi się podobał. Straciłam kontrolę, a nie powinnam. Przecież go nienawidzę.

– Może nienawidzisz go za to, że go kochasz?

– Kocham? – powtórzyłam jakby w szoku. Czy to było możliwe? Lu kiwnęła głową, że właśnie to powiedziała. – Nie mogę go kochać.

– Dlaczego?

– On mnie zranił. Odebrał mi córkę, więc dlaczego mam go kochać?

– Miłość od zawsze była dziwna – odpowiedziała Ludmi. – Kochamy największych drani.

– Leon jest skurwysynem – odparłam. – Pięknym skurwysynem. Chyba masz rację – dodałam. – Ja go kocham – dopowiedziałam, uświadamiając sobie ten okropny fakt. – Ja nie chcę go kochać.

Ludmiła jedynie mnie przytuliła, kiedy ja płakałam nad swoją głupotą, że znów się zakochałam w Leonie. On mnie znowu zrani, a ja tego nie chcę. Boję się miłości, która tylko rani. Nie potrafię już zaufać Leonowi.

– Będzie wszystko dobrze – szepnęła moja przyjaciółka. – Potrzebny jest ci sen – stwierdziła, a ja się z nią zgodziłam i już po chwili udałam się do swojej sypialni, gdzie postanowiłam pójść spać. W nocy nie spałam najlepiej, bo nawiedzały mnie koszmary z udziałem Leona, który znów mnie zawiódł. Skąd mogę wiedzieć, że jeśli dam mu szansę, to nie zrani mnie znowu?

***

Następnego dnia pojechałam do szpitala, mimo że miałam chorobowe po niedawnym omdleniu. Jednak ja nie potrafiłam usiedzieć w domu, więc dlatego potrzebowałam mojej pracy. Może byłam pracoholiczką, ale kochałam to robić. Uwielbiałam pomagać innym.

Weszłam do pokoju przeznaczonego tylko dla lekarzy i pielęgniarek. W środku zastałam mojego przyjaciela, który postanowił mnie skarcić za przyjście do miejsca pracy.

– Masz chorobowe – powiedział James. – Powinnaś odpoczywać – dodał.

– Nic mi nie jest – wyznałam. – Już czuję się lepiej i mogę wracać do pracy, a ty tutaj nie masz zdania – dopowiedziałam, ubierając szpitalny kitel i poszłam do sali, gdzie leży moja córka. Podczas snu wyglądała spokojnie niczym jak aniołek.

– Witaj aniołku – oznajmiłam, głaszcząc ją po główce. – Myślę, że powinnaś się obudzić. Tata się bardzo martwi o ciebie.

Cassie nagle otworzyła swoje brązowe oczy, które odziedziczyła po mnie. Dziewczynka wyglądała zdezorientowana i rozglądała się po sali. Byłam szczęśliwa, że szatynka się obudziła, ale jednocześnie byłam niepewna, jak powinnam się zachować. Nie wiedziałam, co powinnam robić w tej sprawie. Wziąć ją w ramiona jak na matkę przystało? Nie powinnam tego robić. Za bardzo mogę się przyzwyczaić do niej, a wtedy jej strata będzie bolała bardzo.

– Gdzie jest mój tata, proszę pani? – zapytała się, dostrzegając mnie. Widać było, że dziewczynka jest przerażona nowym miejscem i brak obecności ojca.

– Zaraz powinien się zjawić – poinformowałam ją. – Nie musisz się bać. Jesteś w bezpiecznym miejscu – dodałam, poprawiając jej poduszkę i uśmiechnęłam się do niej delikatnie.

Wyszłam z sali, a po moim policzku spłynęła łza. Wiedziałam, że jej nie wiedza o tym, kim jestem, będzie boleć, ale nie przypuszczałam, że aż tak. To trochę przykre, gdy dziecko nie wie nic o swojej matce. Nie jestem nikim ważnym.

– James? – zapytałam się, wchodząc do pokoju, gdzie pacjenci nie mieli wstępu. – Możesz powiadomić Leona o wybudzeniu Cassie? Ja nie potrafię – wyznałam. – Miałeś rację, że powinnam zostać w domu – odparłam, a następnie wyszłam ze szpitala. Po drodze wpadłam na pana Williamsa, więc przeprosiłam za moją nieuwagę.

– Coś się stało? – zapytał.

– Nie chcę o tym rozmawiać – odpowiedziałam. – To prywatne sprawy.

– Zawiozę cię do domu – zaproponował, a ja się zgodziłam. Wsiadłam do jego samochodu, mimo tego, że ten człowiek mnie przerażał, ale jakoś dziwnie w jego towarzystwie czułam się spokojnie. Przerażała mnie jego wiedza o mnie, ale nie na tyle, żebym się bała Michaela.

– Mogę się o coś zapytać? – spytałam.

– Pytaj śmiało – zachęcił.

– Czy był pan z moją matką blisko?

– Kochałem ją ponad wszystko, ale niestety nie mogliśmy być razem. Kiedy ją poznałem, byłem żonaty. Przez kilka miesięcy mieliśmy romans, ale musiałem to wszystko zakończyć, kiedy moja żona dowiedziała się o mojej zdradzie. Dziesięć lat temu, gdy umierała na białaczkę, powiedziała mi, że mam dziecko z twoją matką. Moja żona wiedziała, że zostanę ojcem i mi o tym nie powiedz

– Jest pan moim ojcem? – zapytałam zaskoczona.

– Moja żona wiedziała, że zostanę ojcem i mi o tym nie powiedziała, ale gdybym wcześniej wiedział, że będę miał córkę, to zaopiekowałbym się z tobą.

– Wiedziałaś o mnie przez dziesięć lat, więc dlaczego dopiero teraz?

– Bałem się – wyznał. – Cały czas byłem w twoim życiu, ale zawsze stałem w cieniu. Do domu dziecka wpłacałem pieniądze, żebyś żyła lepiej. Opłaciłem ci Harvard.

– Nie dostałam stypendium? – zapytałam.

– Dyrektor jest moim przyjacielem, więc poprosiłem go, żeby dał ci stypendium, a tak naprawdę to ja opłaciłem ci wszystko. Miałaś myśleć, że dostałaś stypendium.

– Nie wiem co mam myśleć – wyznałam, bo nie miałam pojęcia jak mam zareagować na wieść, że mam ojca. Mam się cieszyć czy płakać? To jest za dużo jak dla mnie.

– Rozumiem – oznajmił, parkując przed budynkiem, gdzie mieszkam. Wysiadłam z samochodu i weszłam po schodach, kierując się do mieszkania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro