❤ Co zdarzyło się raz może zdarzyć się drugi ❤

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Proszę — kobieta wyciągnęła dłoń w stronę szarowłosego mężczyzny — prawie zapomniałam, że muszę ci to dać.
Na w dłoni Tobiramy spoczął czarny pen drive.
- Przejrzę to, jak najszybciej się da.
- Tylko oceń to szczerze.


Mężczyzna uśmiechnął się lekko. Jego wzrok utkwił kolejny raz tego dnia w kobiecej postaci. Tak, z całą pewnością to była [Imię]. Świadomość ta napawała go zarówno szczęściem na myśl o nowej szansie od losu, jak również obawą powtórzenia się historii. On i Madara kolejny raz znaleźli się w sytuacji, kiedy rywalizują ze sobą, kolejny raz o nią.


- Oczywiście. Miłej nocy.
- Wzajemnie.


Postać kobiety oddalała się stopniowo z zasięgu wzroku Senju. Kiedy całkowicie zniknęła, młody mężczyzna przeniósł wzrok na niebo, jakby szukał tam jakiekolwiek odpowiedzi, czy też wskazówki. Po chwili wolnym krokiem ruszył w stronę zaparkowanego niedaleko samochodu.


~*❤*~


Odgłosu obcasów odbijał się echem od pustych ścian klatki schodowej. Kobieta pewnym, wolnym krokiem pokonywała ostanie stopnie prowadzące na odpowiednie piętro. Gdy była odpowiednio blisko, czujniki światła oświetlały kolejny poziom budynku. W tym samym momencie jej oczom ukazała się wysoka męska sylwetka.


- Ma-madra?
- Dobry wieczór.
- Przepraszam — kobieta przyspieszyła kroku — długo czekasz?
- Nie — skłamał.
- Dlaczego mnie nie uprzedziłeś?
- To miała być niespodzianka.
- Niespodzianka? - [Nazwisko] - przekręciła zamek w drzwiach, tym samym stając tyłem do Uchihy.
- Uznałem, że skoro od naszego ostatniego spotkania minęło tyle czasu, powinniśmy to nadrobić.
- Jest już późno. Masz jutro wolne?


Kiedy właścicielka mieszkania chciał otworzyć drzwi, męska ręka uniemożliwiała cały proces. Madara jednym, sprawnym ruchem wykorzystując wolna dłoń, chwycił podróbek kobiety, zmuszając ją do spojrzenia sobie w oczy.


- Przejdźmy się — stanowczy głos ciął powietrze tonem, który informował [Imię], że nie ma tu miejsca na żadne protesty.


Delikatne, kobiece wargi rozchyliły się, by wydać tak oczywistą dla niego odpowiedź. On jednak nie chciał czekać na nic. Jego twarz momentalnie znalazła się na wysokości spojrzenia [kolorokiej] i nim zdołała zareagować, w jakikolwiek sposób połączył swoje usta z jej. Czuł jak każdy nawet najmniejszy mięsień [Imię] napina się, by po upływie paru sekund całkowicie się rozluźnić. Kiedy uznał, że jej ciało całkowicie się odprężyło, pozwolił, aby uzupełniło zapas tlenu.


- Myślę, że piątkowe popołudnie będzie idealne.
Uchiha nie oczekiwał odpowiedzi. Doskonale widział rumieńce na jej twarzy, widział uciekający wzrok, widział pracującą z trudem klatkę piersiową. Widział, to czego pragnął.


~*❤*~


Klamka pod naporem dłoni osunęła się w dół, drzwi uchyliły widok na przedpokój mieszkania. Właścicielka wolnym krokiem weszła do środka. Na podłogę rzucona została czarna, skórzana torebka. Obok niej znalazły się obcasy. [Imię] bezwolnie znalazła się w na dużej kanapie. Jej ciało zapadło się w miękkim siedzisku, wzrok utkwił w puchatym dywanie.


~*❤*~

-Ma-mada- ra -sen-pai- kobiecy głos łamał się pod naporem ciężkich szlochów.
- Nie płacz już — jego głos był spokojny.

Kiedy ona płakała on powoli, cierpliwie gładził jej włosy, starając się w ten sposób ją uspokoić. Nastolatka ciagle drżała. Fala emocji sprawiła, że tym razem chciała się ukryć przed światem. Ukryć przy nim. Drobna postać [Imię] nie prosząc o pozwolenie ani nie oczekując reakcji, wtuliła się z całych sił, w siedzącego obok Uchihe.

- To, że oczekują od ciebie, żebyś była lekarzem, nie oznacza, że musisz nim być — mówił chowający ją w swoich ramionach — powinnaś zacząć robić to, co naprawdę kochasz.
- To nie jest takie proste.
- Może i nie, ale przecież ja ci pomogę.


~*❤*~


[Imię] przywoływała wspomnienie za wspomnieniem, kiedy to Mądra w jej oczach jawił się jako najwierniejszy przyjaciel. Zawsze był gotów jej wysłuchać, pocieszyć, wesprzeć. Nigdy nie ośmielili się budować głębszej relacji. Czyżby byli zbyt młodzi? Wstydzili się? Bali? 



~*❤*~


Madara przewrócił kolejną stronę albumu ze zdjęciami. Kiedy liczba stron zredukowała się do zera, odłożył przedmiot obok siebie. Założył na siebie nogi i odchylił na biurowym krześle. Przy siedzisku znajdował się zakurzony karton, z którego kruczowłosy wydobył album i kilka innych pamiątek związanych z jego edukacją. 

Postawił sobie za punkt honoru, przypomnieć sobie o [Imię] wszystko to, czego zdołał się dowiedzieć w ciągu całej znajomosci. Uważał, że każda nawet najbardziej banalna informacja może okazać się na wagę złota. Uchiha słusznie zakładał, że Tobirama musiał zorientować się, kto został mu przydzielony do opieki.


~*❤*~


Zegar już dawno wybił północ, mimo to ona wciąż nie potrafiła spokojnie zasnąć. Paliły ją usta. Skóra piekła, jakby wciąż czując jego oddech i dotyk. A nozdrza nadal utrzymywały jego zapach. W głowie kłębiły się tysiące wspomnień i uczuć. Gwałtownie podniosła się do pozycji siedzącej.


- Cholera. Chce tego — wyszeptała.


Pomieszczenie zostało rozświetlone przez ekran telefonu. [Nazwisko] spojrzała na urządzenie. Wyświetlacz wskazywał jedno powiadomienie. Otrzymała wiadomość. Wiadomość od niego „Dobrej nocy".

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro