❤ Każdy dobry ruch wymaga drugiego❤

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Śnieżnobiałe meble idealnie komponowały się z ciemnoszarymi ścianami. W powietrzu unosił się intensywny aromat kawy, który dominował nad zapachem papieru. U progu gabinetu znajdował się młody mężczyzna. Jego szara czupryna pochyliła się w dół.


- Bardzo mi miło. Nazywam się Tobirama Senju. Będę miał przyjemność współpracować z pańskim wydziałem – wyprostował się powoli, by móc przyjrzeć się swemu szefowi.
Chciał wydać z siebie jakikolwiek słowo. Zdziwienie, zaskoczenie i złość sprawnie mu to uniemożliwiały. Zabiję. Nie był jeszcze pewny, czy swój zamiar powinien skierować w stronę brata, czy osoby siedzącej przy rozległym biurku.
- Po twoim zaskoczeniu wnioskuję, że Hashirama nie zdradził ci, na jakim stanowisku jestem tu zatrudniony – czarnowłosy mężczyzna podparł podbródek o dłonie, które spoczęły na blacie mebla.
- Dziwi mnie, że takie coś zaszło, aż tak daleko.
- Jak już zauważyłeś, doszedłem znacznie dalej od ciebie – na jego twarz wdarł się triumfalny uśmiech — z pewnością masz zamiar teraz zrezygnować. To by do ciebie pasowało, zawsze szybko się poddawałeś.
Młody Senju wydawał się stanowić oazę spokoju, wewnątrz niego wrzało jednak od emocji. Madara Uchiha po raz kolejny rzucił mu wyzwanie. Wyzwanie, które wreszcie zostało ustawione na wysokim poziomie.
- Jesteś zatrudniony w wydawnictwie dwa lata, jeśli przez ten czas udało ci się zająć miejsce redaktora naczelnego, mnie uda się to w rok.
- I mówi to ktoś, kto nie ma pojęcia o romansach?
- Że niby ty je masz?
Madara zdawał się czerpać satysfakcje z całej sytuacji. Po raz kolejny miał przewagę w potyczce z Tobiramą. Po pierwsze i najważniejsze to on był redaktorem naczelnym, po drugie to on decydował o losach członków swojego zespołu i to on ubiegał Senju we wszelkim działaniu.
- Zdaje się – zaczął ciemnooki, przybierając zwycięski wyraz twarzy – że jest jedno zdarzenie, które świetnie tego dowodzi i które pamiętać powinieneś do tej pory.
- Ha? – Tobirama spojrzał na Uchihe podejrzliwym wzorkiem.
- To musi być wygodne, wymazywać z pamięci wszystkie porażki – prychnął – pamiętasz chyba jeszcze te piegowatą dziewczynę, która ciągle przesiadywała w bibliotece.
- Ha! Przecież doskonale wiem, że wam nie wyszło – złość powoli ustępowała pewności siebie.
- Nawet jeśli nie udało nam się stworzyć związki, to ja byłem blisko niej.
Zabije.
- Madara, dzwoniono z drukarni. Przygotowano wstępne wydruki – do pomieszczenia wszedł o jasnej karnacji i czarnych włosach. Przelotnie obdarował Tobirame, czymś na wzór uśmiechu, po czym spojrzał na siedzącego za biurkiem mężczyznę.
- Przekaż im, że ktoś od nas zjawi się u nich najpóźniej jutro.
Mężczyzna zniknął za drzwiami. Madara doskonale wiedział, na kogo spadnie zaszczyt użerania się z pracownikami drukarni. Wiedział też jak zlecić pracę tak, by Tobirama nie zdążył ze wszystkim.
- Cóż, skoro nie chcesz sam zrezygnować, a ja nie mogę cię zwolnić, ze względu na obietnicę, jaką dałem twojemu bratu, będę musiał nauczyć cię tu pracować.


~*❤*~

- To ci się przyda – Madara wręczył nowemu pracownikowi kolejny nabrzmiały segregator – powinieneś się, też zapoznać z nazwiskami autorów, z którymi nasz dział współpracuje i znać tytuły książek, które wyszły spod ich piór.

Tobirama w odpowiedzi wydał kolejny pomruk. Nie zrezygnuje. Nie może. Nie teraz.

- Tu są kopie poprawek, które zostały naniesione na ostatnią powieść. Zapoznasz się z tym i przygotujesz mi pismo z wyjaśnieniem, dlaczego zostały tu zaproponowane takie zmiany. Musisz się też zorientować w sposobie doboru okładek i grafik na grzbiety książek. Udasz się, też do drukarni, żeby sprawdzić wydruki, o których mówił Izuna.

- Ile mam czasu?
- Jutro wkoło południa ma się zjawić u nas autorka, za którą będziesz odpowiedzialny. Nie jest jeszcze pewna godziny, w której się zjawi. Rozsądnie byłoby, gdybyś zrobił to przed spotkaniem z nią.


~*❤*~


Młody Senju wraz ze wszelkimi uzyskanymi od kruczowłosego, niezbędnymi dokumentami udał się tam, gdzie od tej chwili miał spędzać osiem godzin dziennie. Przeklęty Uchiha. Przez jego cholerne, rozdymane ego nie miał okazji spytać nawet o nazwisko autorki, z którą będzie pracować.


- Dzień dobry – rzucił w stronę współpracowników.
W rozległym pomieszczeniu znajdowało się pięciu mężczyzn. Jednego z nich zdążył już poznać, a z tego, co podpowiadała mu pamięć Izuna, miał być spokrewniony z Uchihą.


~*❤*~


Madara raz jeszcze przeczytał zawartość wiadomości. Musiał upewnić się, że e-mail został napisany właściwie, przecież nie mogło dojść do żadnej pomyłki, a tym bardziej w kwestii nazwiska. Bez względu na to ile razy wpatrywał się w ekran komputera, treść pozostawała niezmienna. Przecież to musi być błąd! Tyle że ów błąd, błędem nie był. Raz jeszcze przeczytał umieszczone w wiadomości nazwisko. Wypowiedział je szeptem, jakby było to zaklęcie.

Oparł się o skórzany fotel, próbując zebrać myśli. Czy da się jeszcze zmienić decyzję? A może to zbieżność nazwisk? Na twarz mężczyzny wtargnął pogardliwy uśmiech. Nie. To nie był błąd. To był kolejny etap rozgrywki między nim, a Tobiramą i nawet jeśli ten jeden tak istotny czynnik znalazł się po stronie Senju, to przewaga nadal pozostawała po jego stronię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro