❤Spóźnienie w miłości bywa niebezpieczne❤

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jak minął twój pierwszy dzień? – starszy Senju posłał w stronę brata promienisty uśmiech. 

Mężczyzna od dłużej chwili wyczekiwał Tobiramy, z którym miał wrócić do domu. Hashirama zdawał sobie sprawę, że tego jednego dnia brat może pojawić się przed wieżowcem nieco później. I chociaż jego twarz przybrała pogodny wyraz, w głębi zastanawiał się, czy powodem spóźnienia srebrnowłosego był nadmiar, dopiero co otrzymanych obowiązków, czy też doszło do wymiany zdań między nim, a Madarą.

 Tobirama minął brązowowłosego bez słowa. Hashirama zrozumiał, jak długo droga powrotna go czeka.


- Naprawdę świetnie – Tobirama wciąż kierował się w stronę samochodu.
- Ha, to dobrze! Mówiłem, że sobie poradzisz.
- Nie widzę powodu, dla którego miałbym sobie nie dać rady.
- Czyli – starszy Senju zaczął niepewnie, nie wiedział nawet, o co chce dokładnie spytać, ani czy powinien w ogóle zadawać tego typu pytanie – pogodziliście się?
- Nie. Mam zamiar zająć jego stanowisko.
Starszy Senju zatrzymał się raptownie. Kilkakrotnie zamrugał.
- Ha, jesteś tu pierwszy dzień, a już marzysz o awansie.
- To nie jest marzenie, tylko wizja przyszłości.


Hashirama doskonale wiedział, że jego młodszy brat nie darzy sympatią Uchihy, podobnie było z samym Madarą. Przez krótki moment zdawało mu się, że mężczyźni zaczną ze sobą w końcu żyć w zgodzie, przecież byli już dorośli.


- Nie sądzisz, że czas najwyższy odpuścić sobie te gierki? – zapytał łagodnie.
- Co złego jest w byciu ambitnym? Czy nie tego wymaga każdy pracodawca?


Tobirama miał rację, problem w tym, że jego ambicja nie dotyczyła bezpośrednio pracy. Ta dziwna ambicja towarzyszyła mu od zawsze, gdy tylko w grę wchodziły jakiekolwiek relacje z Madarą, nieważne czy była to jazda na rowerze, gra w piłkę, czy wyniki w nauce.


- Hę? Zabierasz pracę do domu? – Hashirama właśnie spostrzegł karton niesiony przez brata.
- Taaa – Tobirama doskonale zdawał sobie, że dostał ten bonus celowo, zbyt długo znał Madarę, żeby teraz uwierzyć, że traktuje tak każdego nowego pracownika.


~*❤*~


Zapach kawy i szelest papieru przenikały się wzajemnie. Momentami dołączał do nich odgłos zegara obwieszczający nową godzinę. 

Mężczyzna, który pochylał się nad stosem papierów, przeniósł swój zmęczony wzrok w stronę łóżka. Zdawał sobie sprawę, że sen w najbliższym czasie będzie mu niezwykle potrzebny, mimo to chciał jeszcze raz przejrzeć notatki Madary. 

Wszelkie prace, które zostały mu zlecone, już dawno zostały wykonane, on jednak liczył, że pośród swoich zapisków Uchiha pozostawił jeden, jedyny maleńki błąd, który mógłby mu wytknąć.

Niestety. Tobirama musiał przyjąć do swojej świadomości, że Uchiha był najzwyczajniej w świecie dobry w tym, co robił. Nie mógł sobie pozwolić na żadne potknięcie, inaczej nie pokonałby tylu szczebli kariery w tak krótkim czasie.



~*❤*~


Budzik obwieścił 6.30. Tobirama niechętnie opuścił łóżko, w którym dane było mu spędzić zaledwie kilka godzin. Sama myśl, że czeka go kolejny dzień szkolenia z Madarą, drażniła go niemiłosiernie.


~*❤*~


7.43 – samochód Tobiramy został pozostawiony pod budynkiem wydawnictwa. Jego właściciel zmierzał w stronę budynku wraz z dokumentami. Starszy Senju postanowił udać się tego dnia do pracy własnym samochodem przekonany, że spotkanie z pierwszą podopieczną brata może się przeciągnąć ze względu na brak wprawy dwójki świeżaków. 

Mężczyzna wszedł do windy, licząc, że spędzi te ostatnie chwile wolności w spokoju. Maszyna leniwie zaczęła zasuwać wejście.

- Jeszcze ja – znajomy głos dotarł do uszu Tobiramy, a do środka windy najpierw zajrzała męska dłoń ściskająca bordową teczkę, zaraz za nią pojawiła się cała sylwetka Madary.
- Bezczelność – rzucił pod nosem czerwonooki.
- Mi również miło cię widzieć – odpowiedział Uchiha, nie podnoszą wzorku znad zawartości teczki – jak postępy w pracy laiku?
- Jakoś sobie poradziłem.
- „Jakoś"? Cóż, jeśli praca z twojej strony ma polegać na byle jakości, odpuść sobie. Nie potrzebujemy tu kogoś, kto będzie zaniżał nasze wyniki.
- Oh wybacz, myślałem o twojej nieudanej próbie zdobycia Khaito, stąd ta bylejakość – Tobirama w myślach odliczał pozostałe piętra, gdyby przyszło spędzić mu o jedną chwilę za dużo w towarzystwie Uchihy, to z pewnością zostałyby, zwolniony z pracy przez samego prezesa.


~*❤*~

14.38 Tobirama ponownie zostawił samochód na znajdującym się przy wieżowcu parkingu. Niemalże biegiem przemierzył hol główny, a następnie korytarz prowadzący do biura Madary. Był spóźniony. Był cholernie spóźniony. 

Przeklęty Uchiha zaplanował wszystko z góry!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro