❤ Trochę ambicji ❤

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ostre słońce odbijało się od pozostałych po nocnym deszczu kałuż. Szarowłosy mężczyzna, opuszczając wnętrze swojego samochodu, poprawił pozycje okularów przeciwsłonecznych, by następnie rozpocząć wędrówkę w stronę oddalonego, aż o kilka metrów miejsca pracy. 

Tobirama Senju miał zaszczyt kończyć każdy etap swojej edukacji na zadowalająco wysokim poziomie. Sprawa miała się podobnie w przypadku wszelkich kursów oraz szkoleń, w których młody Senju chętnie brał udział, chcąc zdobywać nowe umiejętności, a także szlifować te, które już posiadł.

Wydawnictwo Konoha miało być spełnieniem jego marzeń, miejscem idealnym do pracy. W swoich założeniach Tobirama był przekonany, że to właśnie dzięki pracy w wydawnictwie osiągnie sukces, a sama praca wykaże się godnymi warunkami. Rzeczywistość okazała się znacznie brutalniejsza. Zamiast przytulnego, małego nawet biura, nawet najmniejszego! Został perfidnie zmuszony do pracy z innymi edytorami i wydawcami, pośród których znajdował się młodszy brat Madary. I gdyby nawet los wystawił go tylko, i wyłącznie na te dwa szkodliwe czynniki byłby gotów je znieść, jednakże wiszące nad Tobiramą fatum, zamiast niwelować nieszczęścia wolało je mnożyć. Właśnie dlatego ten ambitny człowiek nie został przydzielony do wymarzonego działo. Dlatego też jego szefem był sam Madara Uchiha.

Szarowłosy zakończył swój krótki spacer, szybkim ruchem zdjął przyciemniane okulary, by wolnym od przeszkód spojrzeniem zmierzyć budynek wydawnictwa. Przeszklone drzwi, jakby zlęknione ustąpiły mu miejsca. Tobirama wściekły wkroczył do środka budynku. Wykonał kilka kroków, kiedy jego przepełnione złością oczy napotkały autom z przekąskami.

Kofeina, cukier, stres. To wszystko skutecznie napędzało Senju, równie skutecznie odbierając mu cenne godziny snu, czy wypoczynku. Ten kłębek nerwów zmuszony był na nowo pobudzić swoje ciało i umysł. Starczyło kilka sprawnych ruchów, by automat wydobył z siebie chłodne napoje energetyczne. Z tymi zdobyczami pracownik wydawnictwa powrócił na drogę prowadzącą do windy. 

Niestety los i tego dnia nie chciał pozostawić Tobiramy w chwilowym, chociażby spokoju. Tuż obok niego pojawiło się znienawidzone rodzeństwo.

- Możesz nie mieć ochoty witać się ze współpracownikami, ale z szefem powinieneś.
- Mhm — Tobirama uznał, że taka odpowiedź powinnam Mandarze całkowicie wystarczyć.

Za nimi powoli zaczęli zbierać się inni pracownicy. Tłum wkroczył wolno do dźwigu, który został zmuszony do zatrzymywania się niemalże na każdym piętrze. Maszyna ruszyła, pozostawiając pracowników w niedogodnych warunkach. Senju czuł jak, narasta w nim nowa fala frustracji. Stojący obok szef pogrążony był w jakieś błahej pogaduszce z bratem, raz po raz szturchając przy tym szarowłosego pokaźnym pudłem. 

Widok owego kartonu nieco polepszył jego samopoczucie. Kilka dni temu to on był zmuszony zabierać pracę do domu, a teraz był świadkiem jak sam wspaniały Madara, został zmuszony pracować w wolne dni. Korzystając z tłoku oraz zamieszania, jakie panowały w windzie Tobirama jednym szybkim, sprawnym ruchem pochwycił to, co stanowiło źródło jego zainteresowania i pożądania. Tym źródłem był skórzany notatki Madary. Wedle założeń Senju w notesie miały znajdować się nie tylko istotne i ważne informacje dotyczące pracy, ale także cząstka wiadomości odnośnie do minionego spotkania Uchihy z [Imię]. Tobirama miał usprawiedliwienie, przecież nie mógł żyć w niewiedzy!

Winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze. Grupa ludzi pozostawała wciąż znaczna. Trójka mężczyzn kroczyła wspólnie w milczeniu. Szarowłosy nerwowo wpatrywał się w obuwie kroczącego przed nim szefa, czekając czy ten zauważy zniknięcie notesu i oskarży go o kradzież. Nic takiego nie miało miejsca.

Dzień upływał spokojnie. Tobirama nauczony doświadczeniem wiedział już, w jakich godzinach najlepiej udawać się do drukarni. Tego dnia złożył w niej jedną wizytę, by sprawdzić, jak mają się rzeczywiście przygotowania do wielkiej kampanii reklamowej.


~*❤*~


Senju zniknął, pozostawiając swoje stanowisko pracy zupełnie niezabezpieczone. Równocześnie z nowym pracownikiem ruszyło dwóch mężczyzn. Pozostała trójka jeszcze chwile wpatrywała się w ekrany swoich komputerów.

- Ktoś jeszcze chętny na kawę?
- Chętnie! Mam świetne ciastka w sam raz do kawy — młody, nieco pulchny pracownik był wyraźnie zachwycony propozycją nie tylko kawy, ile okazją do odpoczynku przy czymś słodkim.
- Izuna, a ty? - dopytywał mężczyzna, który rzucił propozycje przerwy.
- Jeśli to nie problem.

Pracownik zniknął, grubasek zajął się poszukiwaniem przekąsek. Młodszy Uchiha postanowił wykorzystać ten moment, by dokładnie przyjrzeć się przestrzeni przeznaczonej Senju. Niby to chcąc rozprostować zmęczone kończyny, czarnowłosy zaczął spacerować wzdłuż pomieszczenia. Przy okazji drugiej rundy z biurka Tobiramy postanowił pożyć sobie niebieskiego pendriva. 

Izuna sam w sobie nie miał nic do nowego współpracownika. Kojarzył go zaledwie z widzenia, z czasów szkolnych. Wiedział, jednak że jego starszy brat darzy go sporą niechęcią. Uchiha zrobił jeszcze kilka obejść, czując, że krótki spacer faktycznie ma korzystne skutki dla jego stawów. 

Chwile później pomieszczenie wypełniło się zapachem kawy, a rozmowa między pracownikami całkowicie odbiegła od tematyki ich pracy i ukierunkowała się na znalezienie najlepszej cukierni w okolicy.



~*❤*~


Dniówka dobiegała końca. Madara postanowił wykorzystać ostatnie chwile, by spokojnie złożyć zamówienie w znalezionej niedawno internetowej kwiaciarni.

Jak wielki był jego szok, kiedy odkrył, że nigdzie nie może znaleźć swojego notesu. Notesu, który stanowił jeden z fundamentów jego życia. Czarnowłosy nie przepadał za korzystaniem z elektronicznych form notatników, czy aplikacji, które miały mu przypominać o ważnych rzeczach. Był zwolennikiem tradycyjnych, papierowych zapisów i kalendarzy, do których mógł sięgnąć w dogodny dla siebie sposób. Zawsze żył w przekonaniu, że jeśli coś miałby zgubić, to byłby to z pewnością telefon.

- Cholera.

Mimo nerwów nie chciał tracić teraz czasu na poszukiwania. Kurierzy z pewnością nie będą jeszcze długo przyjmować zamówień. Wybrał zatem pierwszą z kwiaciarni, gdzie złożył odpowiednie swoim zdaniem zamówienie.



~*❤*~


Tobirama powoli zaczął zbierać swoje rzeczy. Chwile później odkrył, że czegoś mu brakuje. Nerwowo zaczął się rozglądać za zgubą. Wszystkie puszki po energetykach trafiły do kosza, długopisy i zakreślacze znalazły swoje miejsce, podobnie jak segregatory, leżące luzem kartki zostały posegregowane, mimo to zguby nie mógł nigdzie znaleźć. Przeszukał jeszcze kieszenie spodni i marynarki, ale i to niczego nie dało. Pendrive nie było ani na parapecie, ani na podłodze, nie było go też na korytarzu, przy automacie i w samochodzie. Tobirama nie zakładał, że ktoś mógł zabrać mu jego własność. Był całkowicie pewny, że z powodu zmęczenia zostawił przedmiot w domu lub u brata.

Zrezygnowany postanowił ostatecznie skapitulować i opuścić wydawnictwo. W drodze powrotnej napotykając się, na równie rozdrażnionego Madarę. Tym razem Senju postanowił nie psuć sobie w dodatkowy sposób samopoczucia. Energicznym krokiem ruszył w stronę schodów, niestety Uchiha wpadł na ten sam pomysł. Obaj zaczęli przyśpieszać, by znaleźć się na parterze przed rywalem.

- Musisz być taki irytujący?
- Zabawne, że mówisz to akurat ty — Tobirama nie miał zamiaru być dłużny szefowi.
Uchiha prychnął.
- Może już czas to skończyć? Nie powinieneś mnie już zawiadomić o swojej rezygnacji?
- Prędzej niż moje wypowiedzenie zobaczysz wiadomość, że straciłeś swoje stanowisko.

Mężczyźni zaczęli na siebie napierać, usiłują powstrzymać się wzajemnie od wyprzedzenia. Co jakiś czas obaj próbowali doprowadzić do upadku rywala.

Kiedy znaleźli się na dole, im oczom ukazała się postać rozpromienionego Hashiramy. Brunet nie zwracając uwagi na ich przepychanki, ruszył w ich kierunku.

- Panowie jestem taki szczęśliwy! Wyobrażacie sobie, że zostanę wysłany na szkolenie?
- Gratuluje — powiedział młodszy Senju, ciągnąc przy tym Madarę za jego bujną, czarną czuprynę, by w ten sposób powstrzymać Uchihę od złożenia gratulacji pierwszemu. 

Czarnowłosy nie miał zamiaru pozostać dłużnym. Teatralnym ruchem dłoni odrzucił kosmyki włosów do tyłu, by ukrytą za nimi dłonią uderzyć w twarz Tobiramy.

- Gratuluje przyjacielu.
- Rozumiem, że chcecie ze mną świętować?

Hashirama nie musiał pytać. Doskonale wiedział, że oboje się zgodzą nawet mimo wzajemnej niechęci.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro