Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


W sobotni poranek budzi mnie gigantyczny kac.
Z tyłu głowy czuję mocne pulsowanie. Promienie słoneczne wpadają przez otwarte okno, a firanki z przeźroczystego woalu falują pod wpływem ciepłego wiatru, który po chwili czuję również na swojej twarzy. Łapię się za głowę i mocno zaciskam oczy, nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy narzekają na kaca, teraz naprawdę ich pojmuję.
Podnoszę się, ostrożnie i delikatnie, aby nie spotęgować również mdłości, które towarzyszą mi, odkąd otworzyłam oczy. Chłonę wzrokiem całe pomieszczenie, w którym się znajduję. Minimalistycznie urządzona sypialnia ma wyciszający charakter. Nie ma w niej żadnych elementów, które mógłby rozpraszać. Wszystko w neutralnych barwach. Puchowa kołdra i biały miękki dywan dodają całości przytulności.

Po jakimś czasie uświadamiam sobie, że jest to sypialnia mojego szefa. Zaglądam pod kołdrę, nie mam na sobie bielizny, moje ciało okrywa jedynie niebieska, za duża koszula. Robi mi się gorąco. Pod łóżkiem niechlujnie porozwalane są ubrania moje i Daniela, co ja narobiłam?!

– Panie Danielu – mówię nieśmiało. – Daniel? – dodaję z jeszcze większym zakłopotaniem w głosie, gdy mi nie odpowiada. – D-D-Daniel?

– Już idę! – Słyszę nutkę rozbawienia w jego głosie. Mężczyzna wchodzi do pomieszczenia. Ma na sobie czarne spodnie, eksponujące długie nogi. Na jego twarzy pojawia się szczery, niewymuszony uśmiech. – Dzień dobry.

Wzdrygam się, gdy siada obok mnie. Moja reakcja na widok jego umięśnionego brzucha jest niczym uderzenie w niewidzialną ścianę, która niespodziewanie przede mną wyrasta.

– Możesz mi wyjaśnić, co się stało? – pytam, mamrocząc.

Pochyla się nade mną.

– Jak to? Nic nie pamiętasz?

Z trudem łapię powietrze. Oblizuję suche wargi.

– Powinnam pamiętać o czymś, co się wydarzyło między nami? Kurwa.

– Nie musisz pamiętać, jeśli nie chcesz, ale wolałbym, żebyś pamiętała.

Czuję gwałtowny skurcz między udami. Moje ciało jest w stanie takiego napięcia, że aż podskakuję, gdy kładzie dłoń na moim biodrze. Spuszczam głowę. Ujmuje mój podbródek i zmusza, bym na niego spojrzała. Pali mnie w gardle jestem pobudzona i totalnie zawstydzona.

– Zostaw – szepczę.

Dłonią głaszcze moje biodro, doprowadzając mnie do szału. Mruczy, nachyla głowę i zamyka usta na moich. Kątem oka na wpół świadomie, zauważam telefon na stoliku nocnym.

– Powiadomiłem twoją przyjaciółkę.

Zaskakuje mnie, jak miękkie są jego wargi. Całuje mnie inaczej niż wcześniej. Wzdycham, lekko otwierając usta, pozwalając tym samym, na to, żeby język Daniela wtargnął między nie. Jego pocałunek jest śmiały i perfekcyjny. Ani na chwilę nie pozwala mi przejąć nad nim kontroli. Czuję szaleńcze bicie jego serca na moich piersiach. Wszystko dzieje się jakby w zwolnionym tempie. Sarte jednym gestem sprawia, że teraz leżę pod nim. Opiera się na lewej ręce, prawą zaś wsuwa pod wewnętrzną stronę mojego kolana. Zaczyna przesuwać ją w stronę uda. Przyprawia mnie to o gęsią skórkę. W upojeniu patrzę, jak jego ciało opuszcza się coraz niżej, a moje nogi bezwiednie się rozchylają. Ponownie nachyla się nad moją twarzą i atakuje moje wargi, gryząc je i szarpiąc w akcie namiętności.

Nagle, zupełnie niespodziewanie ktoś dzwoni do drzwi na dole.

Daniel wciąga głęboko powietrze i odsuwa się ode mnie. Leże z szeroko otwartymi oczami. Łączę ze sobą uda i cała okrywam się kołdrą. Chyba myślę, że zamaskuje moje zawstydzenie, które sięga właśnie zenitu.

– Kto to? – pytam przerażona.

– Nie wiem, zaraz zobaczę.

Zawstydzona nagłym przeszkodzeniem w tak intymnej sytuacji opieram się o zagłówek łóżka. Daniel wciąż stoi w sypialni. Jest rozgniewany, jego klatka piersiowa faluje w rytm szybkich oddechów.

– Kurwa – klnę pod nosem, gdy Sarte zostawia mnie samą w pokoju. Przeczesuję dłonią zmierzwione włosy.

——————

– Najpierw posłuchaj, a potem decyduj, bo to, co chcę ci powiedzieć, dotyczy nas dwojga. – Słyszę stłumiony kobiecy głos. Przez głowę przemyka mi myśl, że może to być Freya. Bezszelestnie wydostaję się spod kołdry.

– Dobra. Gadaj, słucham cię.

Moje palce zamykają się na klamce. Ciągnę za nią i przeciskam się przez uchylone drzwi. Nie chcę zwracać na siebie uwagi. Na paluszkach podchodzę do schodów. Łapię się za poręcz i wychylam głowę, żeby dojrzeć rozmówczynię. Moja podświadomość się nie myli. Naprzeciwko Daniela stoi Freya. Jej twarz jest napięta, a oczy zwężone i pełne determinacji. Moje serce zaczyna bić szybciej. Skrzyżowane ręce mężczyzny na piersiach zdradzają niepokój.

– Jestem w ciąży.

Przykładam dłoń do ust i opadam bezdźwięcznie na kolana. Dopada mnie uczucie tak ogromne, że zalewa całe moje ciało i umysł. Pierwszy raz od dawna poczułam, że mogę być kochana, to było jak znalezienie jedynej gwiazdy na ciemnym, grafitowym niebie, a teraz budzę się i czar pryska. Tak szybko. Na sercu rośnie wielki ciężar. Milczę, bo co mogę powiedzieć w tej sytuacji? Pojedyncza łza spływa po moim policzku, nie mam nawet sił, by ją otrzeć. Wokół trwa cisza, mam wrażenie, że zaraz przerwie ją dźwięk łamanego na tysiące kawałków serca. Wewnątrz mnie wali się świat. Obserwuję, czekam. Każda mijająca sekunda jest dla mnie niezrozumiała.

– Zrobiłam test. Jestem z Tobą w ciąży.

——————

– Co tu robisz? – pyta Daniel od razu po tym, jak wyrzuca Feryę z domu.

– Wystarczająco dużo słyszałam. – Wzruszam ramionami, idąc z powrotem do sypialni, by pozbierać porozrzucane po podłodze ubrania.

– Haidy! – warczy, gdy wciągam na siebie spodnie. Resztę garderoby upycham do czarnej torebki. Nie chcę tracić czasu na przebieranie się. Potrzebuję odejścia od Daniela jak najdalej, zanim zwymiotuję albo zacznę płakać. – Haidy, kurwa, możesz się uspokoić, proszę cię. To nie ma żadnego związku z tobą, rozumiesz?

Przekręcam głowę, jakbym została spoliczkowana. Robię unik pod jego ramieniem i z impetem wybiegam na zewnątrz. W pośpiechu zapinam guziki koszuli.

– Nie masz mnie za co obwiniać.

– Ale ja cię nie obwiniam. – Głos łamie mi się przez chwilę. – Chcę po prostu iść.

– Haidy, znów dziecinnie się zachowujesz.

Zatrzymuję się. Wypuszczam powietrze w pośpiechu, tracąc oddech. Daniel Sarte stoi naprzeciwko mnie, ale wygląda, jakby był kilometry ode mnie. Obserwuję jego twarz i widzę maskę, której jeszcze nigdy przedtem przy mnie nie miał.

– Ja zachowuję się dziecinnie? Myślę, że to samo Freya myśli teraz o tobie.

– Nie mieszaj jej do tego, co jest między nami. – Napina szczękę i sięga dłonią do mojej twarzy, jakby chciał musnąć moje policzki opuszkami palców, w ostatnim momencie się wycofuje. – Nie wygłupiaj się, oboje dobrze wiemy, że Freya kłamie.

– A co jeśli nie kłamie? – szepczę. Czasami chcę wierzyć w coś tak bardzo, że wymyślam różne wymówki, byleby tylko nie godzić się z rzeczywistością. Przez twarz mężczyzny przebiega dziwny grymas. – Widzisz, nawet i ty nie jesteś tego pewien. – Gniewnie wycieram łzę spływającą po moim policzku. Kiedy mam zamiar opuścić jego posiadłość, łapie mnie gwałtownie, szarpiąc za łokieć. – Okłamaliście mnie, mówiąc, że do niczego nie doszło w domku nad jeziorem. Do tego...obudziłam się półnaga w twoim łóżku, nic nie pamiętam!

– Haidy, uspokój się. – Marszczy brwi. – Porozmawiamy o tym, co się stało ubiegłej nocy.

– To nie ze mną powinieneś rozmawiać, a z Freyą.

Krzywi się. Zauważając podjeżdżającą taksówkę, zaczynam nerwowo machać ręką. Całe szczęście, że zatrzymuje się tuż przed nami.

– Haidy!

– Puść mnie. – Nie patrzę na niego, gdy to mówię i wtedy uświadamiam sobie, jak bardzo jestem zakochana. Tym razem to po policzku Daniela spływa pojedyncza słona kropelka.

——————

Idąc przez Walton Hall Park, mijam restaurację, w której gotowaliśmy razem z Danielem. Przyrzekam sobie, że nie będę płakać. Siadam na sporej wielkości kamieniu, uprzednio wykonując telefon do przyjaciółki. Wlepiam pusty wzrok w jedno z przeszklonych okien i czekam. Po około dwudziestu minutach słyszę zmartwiony głos Isobel i kogoś jeszcze. Nie odwracam się w ich stronę. Mam wrażenie, że każdy ruch, pozwoli dostać się bólowi w miejsca, o których nawet nie mam pojęcia.

– Haidy.

– Haidy. – Spoglądam na posiadaczkę drugiego głosu. To również moja przyjaciółka. Samantha. Mieszkała z nami przez pierwsze dwa lata studiów, a później, po rozstaniu z miłością jej życia, jak wtedy twierdziła, postanowiła rzucić wszystko w cholerę; studia, przyjaciółki oraz miasto. Kontakt utrzymywałyśmy, ale na odległość to już nie to samo, poza tym, nigdy nie wierzyłam w żadne relacje, które dzielą kilometry. Enzo wyjechał i już nigdy nie wrócił. Wszystko przez głupie uczucia, które do mnie żywił. Nieodwzajemnione uczucia niszczą wszystko.

Dziewczyna wygląda naprawdę dobrze, przy idealnie jasnej cerze i wachlarzu długich gęstych rzęs, nie potrzebuje makijażu. Zielona kreacja i bujne rude włosy najbardziej przykuwają moją uwagę. – Wszystko w porządku, kochanie?

– Czy ten sadysta coś ci zrobił?

– Kochana, mów, jesteśmy przerażone.

– Nic się nie stało. Chcę jechać do domu. – Czy to mój własny głos? Taki spokojny. Przez dłuższą chwilę patrzę na przyjaciółki i nie ruszam się. Ten sam smutek, który sprawia mi ból, przykuwa mnie do miejsca. Zupełnie nad tym nie panuję, myślę. To, co się wydarzyło, wykracza poza moje zrozumienie. Nie jest to niczym zwyczajnym. Czuję się jak w jakimś cholernym filmie.
Przez całą drogę do domu wbijam pusty wzrok w niebieską koszulę, którą miałam na sobie. Cała przesiąkłam jego zapachem.

Cały dzień mija mi w otępieniu. Samantha i Isobel próbują znaleźć rozwiązanie z sytuacji, jaka mnie spotkała, dlatego od kilku godzin w domu pęta się wojna między optymistycznym nastawieniem Samanthy a realistyczną duszą Isobel. Tylko niektóre ze zdań docierają do mnie, reszty nie mam ochoty analizować.

——————

Gdy obie dziewczyny już śpią, postanawiam wyjść na balkon i sama o wszystkim trzeźwo pomyśleć. Biorę ze sobą telefon.

Dlaczego do mnie nie dzwonisz? Do dzisiaj wszystko było w porządku...pięknie... Co się teraz stało? Skoro to, co jest między nami nie ma związku z Freyą, dlaczego mnie karzesz?

Co to ma być? Jakbyśmy byli już trzy lata w związku. Usuwam.

Nie mogę zasnąć, Daniel. Nie pamiętam, co się stało w nocy. Nie pamiętam, co między nami zaszło. Nie mogę przestać myśleć, zadręczę się, powiedz coś.

Może powinnam go jeszcze błagać na kolanach? Usuwam.

Zechcesz mi teraz powiedzieć, co się stało? To znaczy, jeśli w ogóle coś się stało. Stało się coś, o czym nie wiem? Możesz się ze mną podzielić, jeśli coś wiesz? Ta nieświadomość mnie zabije.

Sama nie rozumiem, co wypisuję, a co dopiero ktoś inny. Wstaw jeszcze pięćset emotek. Wyślij tuzin pytań i po sprawie. Usuwam.

Chcę porozmawiać.

Wysyłam.

Odczytał, na Boga, odczytał. Nie śpi. Pisze! Pisze, pisze. Co napisze?

Biegam po balkonie podekscytowana.

Kiedy i gdzie chcesz się spotkać?

Oddycham z ulgą. Teraz tylko muszę niepostrzeżenie wyjść z domu. Przyjaciółki ukręciłyby mi głowę. Bez pozwolenia pożyczam samochód Isobel, który kupiła dwa dni temu i jadę w umówione miejsce.

 ——————

Przedłużające się milczenie wyprowadza mnie z równowagi. On tylko stoi bez ruchu i przygląda się mi. Dlaczego jeszcze nic nie powiedział?

– Cześć – rzuca krótko.

– Zawracam ci głowę po nocy, nie miej mi tego za złe.

Nadal na mnie patrzy, wbijając we mnie spojrzenie, które jeszcze bardziej zbija mnie z tropu.
Z trudem przełykam ślinę.
Nie odrywając wzroku z moich warg, mruczy:

– To bez znaczenia. Uspokoiłaś się przynajmniej choć trochę?

– Trochę – odpowiadam szeptem.

– Zawsze coś.

– Nie mogę tak dalej, Daniel.

– Co?

– Nie mogę przestać myśleć. Nie mogę spać.

– O czym do cholery nie możesz przestać myśleć?

Policzki i szyja zaczynają oblewać się rumieńcem od napływającej krwi. Zaczyna mi się kręcić w głowie.

– Muszę spytać.

– Możesz mi powiedzieć, co chcesz wiedzieć, Haidy?

Czuję, że przymykam oczy, że już niewiele widzę. Nigdy nie musiałam z nikim rozmawiać na taki temat. Przyprawia mnie to o ogromną ilość wstydu.

– Czy do czegoś między nami doszło? Niczego nie pamiętam.

– Chcesz mnie spytać, czy zeszłej nocy wykorzystałem cię, bo byłaś pijana?

– To nie jest odpowiedź na moje pytanie.

– Naprawdę po to mnie tu przyprowadziłaś?

Przełykam ślinę. Skrzydełka nosa drżą, kiedy głęboko wypuszczam powietrze z ust.

– Tak.

– Niczego nie pamiętasz? Dobrze. Może tak jest nawet lepiej.

– Co masz na myśli?

Daniel patrzy na mnie dziwnie, z miną, której nie rozumiem.

– Jeśli chcesz wiedzieć, czy zeszłej nocy się pieprzyliśmy... Nic takiego się nie wydarzyło, może być spokojna. Jest mi tylko przykro, że nie pamiętasz tego, co ci powiedziałem, Haidy.

——————

Wciskam hamulec, przeklinając głośno. Obiema rękami próbuję utrzymać kierownicę, kiedy samochód z piskiem opon zaczyna obracać się w miejscu. Gałąź drzewa wbija się w przednią szybę i cudem nie przebija mnie jak włócznia. Słyszę swój ciężki oddech. Samochód wypełnia się zapachem igieł. Isobel mnie zabije, myślę i tracę kontakt z rzeczywistością.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro