3.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kleo po powrocie znad morza nie potrafiła sobie znaleźć miejsca. Nie wiedziała, co myśleć. Nad morzem było cudownie, Ariel fantastyczny i dziewczyna napawała się jego obecnością. Ale wyjazd się skończył a Ariel zaraz wyjechał i nie pojawiał się przez dwa tygodnie. Dopiero teraz miał przyjechać.

Rozmawiali tak, jak wcześniej, co trzy dni, zdalnie, za pomocą laptopa Kleo, który na stałe leżał w "ich" mieszkaniu. Tak, jak narzucił Ariel. I były to miłe, acz niezobowiązujące kontakty: o wszystkim i niczym, o jej szkole, nauce, o tym że nad morzem było przyjemnie; w sumie rozmowy dość powierzchowne, bez wspominania jej strachu czy jego wycofania.

Ariel nie poruszał tego tematu i Kleo zastanawiała się, co się za tym kryje. Czy już przestała go interesować w ten specjalny sposób? Czy straciła w jego oczach swoją uprzywilejowaną pozycję? Gdyby mężczyzna postanowił, że kończy ich osobiste kontakty i odtąd będzie ją traktował jak Darię czy Martę, byłaby rozżalona i zrobiła wszystko, żeby to zmienić. Wszystko... No właśnie.

Miała wrażenie, że nie dorosła do sytuacji. Ariel planował, że ten wyjazd będzie jej inicjacją. Że w pełni stanie się kobietą. A ona spanikowała. Miała swoje powody, nie powiedziała mu o tym, czego dowiedziała się na ostatniej wizycie u ginekologa, tuż przed wyjazdem. Prosiła lekarza, żeby nie wpisywał tego na zaświadczeniu. Myślała, że da sobie radę. Nie chciała mówić Arielowi, bo bała się jego reakcji.

Nie było odwrotu. Ariel zdecydował, że Kleo przeżyje ten pierwszy raz z nim. Wcześniej była zbyt młoda. Ale teraz miała osiemnaście lat i nie było powodu, żeby zwlekać. Taki dorosły mężczyzna nie będzie czekał, aż ona się upora ze swoimi strachami i sobie pójdzie. A tego Kleo nie chciała.

Dlatego uknuła pewien plan. Kiedy mężczyzna dał jej znać, że przyjedzie, uzgodniła z rodzicami, że w sobotę idzie do przyjaciółek i możliwe, że zanocuje.
W zasadzie musiała tylko mamę przekonać, bo ojczym, od kiedy Kleo stała się pełnoletnia, przestał ją tak pilnować jak kiedyś.

Wydawało się, że stracił zainteresowanie dorosłą córką swojej żony. Kleo było to na rękę. Z nich dwojga to zawsze ojczym był bardziej zasadniczy i to on decydował o tym, co się dzieje w rodzinie. Mama zawsze zgadzała się z jego decyzjami.
Więc kiedy teraz na informację o możliwym noclegu poza domem ojczym tylko kiwnął głową, mama również przytaknęła.

Dlatego w sobotnie przedpołudnie Kleo jechała do Nielinowa z myślą, że jest gotowa zanocować w "ich" mieszkaniu, jeśli taka będzie wola Ariela. Nie powiedziała mu tego wcześniej, bo nie wiedziała, jak zacząć. Miała nadzieję, że kiedy już będą razem, uda jej się zaproponować wspólne spędzenie nocy. I obiecywała sobie, że choćby nie wiadomo co się działo, tym razem nie wpadnie w panikę i będzie gotowa do nowych doświadczeń.

Ariel jak zwykle czekał. Wtuliła się w niego mocno, jakby nie była gotowa funkcjonować bez niego. Przez chwilę pozwolił na to, ale później zajął ją innymi rzeczami.
Ugotowali razem obiad, zjedli, później zajęli się jej lekcjami. Było jej trochę dziwnie, bo mężczyzna pilnował jej postępów w nauce, tak jak mógłby to robić jej ojciec. Ale z Arielem nie było dyskusji.

- Za rok zdajesz maturę. Nie widzę u ciebie w domu nikogo, kto mógłby ci pomóc. Poza tym, prawnie jesteś już pełnoletnia, więc sama odpowiadasz za swoje postępy. A sama wiesz, że nie jesteś nadmiernie obowiązkowa. Ktoś musi cię kontrolować.

Od takiego postawienia sprawy nie było odwołania. Już jakiś czas temu w mieszkaniu zagościły repetytoria, zbiory zadań, jakieś opracowania tematyczne. I oprócz rozmów wychowawczych, tzw. "o życiu", uczących zachowania w eleganckim towarzystwie i społeczno - politycznych na aktualne tematy, pojawiły się również edukacyjne.
Kleo marudziła czasem, ale doceniała pomoc mężczyzny. Faktycznie czekała ją matura, już za niewiele więcej niż rok.

Nie mogła liczyć na korepetycje czy kurs przygotowawczy, bo u nich w domu finansami rządził ojczym. A on uważał, że ona po to chodzi do szkoły, żeby wszystkiego się nauczyć.
Dlatego kolejne dwie czy trzy godziny spędzili na zgłębianiu różnych aspektów matematyki, polskiego, historii i wosu oraz na luźnych pogawędkach w języku angielskim.

Wreszcie Kleo miała dość:
- Ariel, zlituj się. Więcej wiedzy nie przyjmę.
- Okej - uśmiechnął się mężczyzna. - O której musisz być w domu?
To był moment, na który czekała. Przełknęła ślinę w nagle wysuszonym gardle.
- Nie muszę dziś wracać do domu - odparła. - Jeśli się zgodzisz, chętnie tu zanocuję.

Mężczyzna patrzył wyczekująco:
- A co masz zamiar tu robić w nocy? - zapytał.
Kleo podeszła do niego i pocałowała go. W policzek a później w usta:
- To. - odparła.

Uśmiechnął się chłodno:
- Zastanów się, księżniczko, czy ta oferta, nie przeczę że kusząca, została przez ciebie przemyślana. Nie jesteś już dzieckiem - wycedził i popatrzył na nią uważnie. - Jeśli jesteś gotowa zostać, to nie po to, żeby wspólnie patrzeć w gwiazdy. Przestraszyłaś się nad morzem, uszanowałem to, jak wiesz, choć mieliśmy inne ustalenia. Jeśli dziś chcesz zostać, mam zamiar zrealizować wcześniejsze plany. Więc zastanów się raz jeszcze...

To, co mówił, brzmiało autorytarnie. Ale to, w jaki sposób mówił, wskazywało, że daje jej możliwość zmiany zdania. Jej zostawił decyzję. I ona ją podjęła. To był ten moment. Albo teraz albo nigdy. Musiała go przekonać, że jest dorosłą kobietą, nawet jeśli dygotała w środku.
- Zastanowiłam się, Ariel. Jestem gotowa - i zacisnęła kciuki za to, żeby naprawdę była.

***

Chciał, żeby wszystko było dobrze. Żeby Kleo dobrze się czuła. Zdawał sobie sprawę, że dla niej, pomimo jej odwagi, mogą to być trudne chwile. Dlatego zamierzał je uprzyjemnić na tyle, na ile był w stanie. Oczywiście, biorąc pod uwagę te środki, które miał pod ręką. Najpierw posłał ją do kąpieli i powiedział, co ma na siebie włożyć. W tym czasie zapalił w sypialni świece, żeby wprowadzić odpowiedni nastrój.

Przyniósł wino i dwa kieliszki. Rozebrał się do naga, położył na łóżku i czekał. Był zadowolony ze swojego wyglądu. Jak na czterdziestokilkulatka, wyglądał atrakcyjnie. Dbał o siebie, regularnie korzystał z siłowni, biegał, uprawiał satysfakcjonujący seks. Nie miał brzucha ani sflaczałych mięśni. Wszędzie był zwarty i twardy.

"A teraz szczególnie" - pomyślał, wyobrażając sobie moment, kiedy dziewczyna wejdzie do pokoju. Zdawał sobie sprawę, że pomimo dużej różnicy wieku, jest w stanie dać jej przynajmniej przyjemność, jeśli nie nieziemską rozkosz.

"Nie przesadzajmy z tą rozkoszą - pomyślał. - Pierwszy raz nie będzie przyjemny. Orgazmy pochwowe nie przychodzą ot, tak. Dziewczyna musi się nauczyć reakcji swojego ciała, poznać, co jej sprawia przyjemność. Pochwa to nie łechtaczka, gdzie wystarczy, że ją dotknę i już odlatuje".

Kleo weszła do pokoju: świeżo umyte włosy, wilgotne, skręciły się wokół twarzy i na karku, opadając na jedno ramię. Ubrana była, tak jak jej polecił, w seksowny komplet bielizny, pończochy samonośne i szpilki.
Długo ich nie będzie nosić, ale zamierzał dać sobie przyjemność stopniowego rozbierania jej. Wiedział, jak powolne zdejmowanie koszulki czy fig potrafi rozpalić kobietę.

Kleo, tak jak jej polecił, uklękła przy drzwiach. Lubił, jak przed nim klękała. Nawet, jeśli nie wiązała się z tym intymna czynność. Sam akt klęku symbolizował poddanie się jego woli. Patrzył przez chwilę na nią, napawając się tym widokiem: ładna, szczupła, seksownie odziana dziewczyna klęczy przy drzwiach, skromnie spuszczając oczy.

- Podejdź, księżniczko - odezwał się. - I połóż się obok mnie.
Wykonała polecenie. Zdjęła pantofelki i położyła się obok, popatrując na niego spod spuszczonych rzęs. Uniósł się nad nią. Najpierw lustrował ją od góry do dołu, a jego wzrok wywoływał u niej gęsią skórkę.

Zaczął ją dotykać. Najpierw stóp, później przesuwał dłońmi po kostkach, łydkach i kolanach, osłoniętych jedwabną pończoszką. Zanim doszedł do ud, dziewczyna już wzdychała z rozkoszy. W mimowolnym paroksyzmie ściągnęła uda, wykonując ten sam atawistyczny ruch, jaki od wieków wykonywały miliony dziewcząt przed nią.

Głaskał więc jej skórę, a później całował, czekając, aż sama otworzy się na jego pieszczoty. I tak się stało.
Powoli pozbawił ją majtek, całując każdy skrawek jej ciała, drażniąc językiem, ssąc i gładząc palcami, aż pokrywał się gęsią skórką a odczuwana przez dziewczynę przyjemność wydzierała jej z ust coraz głośniejsze westchnienia.

Podniósł koszulkę i równie wielką uwagę poświęcił jej piersiom, nie zaniedbując miejsca na styku ud. Bawił się tak przez chwilę i bawiłby się dalej, ale chciał, żeby już miała za sobą krytyczny moment. Wiedział, że kiedy już ją posiądzie w pełnym tego słowa znaczeniu, ona się rozluźni i uspokoi. A on dalej będzie ją uwielbiał swoim ciałem. Czuł, że jest już wilgotna i gotowa na niego. Uniósł jej nogi i oparł sobie na ramionach, żeby ułatwić sobie i jej wtargnięcie w jej kobiecość.

Czuł, jak się spięła. Pogładził ją po twarzy i piersiach i szeptał uspokajające zaklęcia. I pchnął.
Najpierw się zdziwił. To, że Kleo się skrzywiła, brał pod uwagę. Ale nie przypuszczał, że będzie musiał powtórzyć pchnięcie. Znów się nie udało. A Kleo znów się skrzywiła.

Ułożył jej nogi na łóżku, zgiął nogi w kolanach i rozłożył szeroko na prześcieradle. I zaatakował jej kobiecość z całych sił.
Dziewczyna pod nim wiła się, ale z bólu, nie z rozkoszy. Jęki, jakie wydawała, raniły jego ego. Nie rozumiał, co się dzieje i zirytował się. Nie przypuszczał, że coś mu stanie na przeszkodzie. Urażona męska duma, niezależna od wykształcenia i obycia cywilizacyjnego, doszła do głosu i zaatakował ją ponownie, wkładając w to całą siłę.

Kleo próbowała go powstrzymać, ale uciszył ją krótko:
- Nie, księżniczko, nie teraz. Zbyt długo na to czekałem, a ty wiedziałaś, na co się piszesz - warknął i znowu pchnął, raz i drugi.
Kleo zagryzła wargi, próbując stłumić szloch wzbierający w krtani. Kiwnęła głową a w jej oczach pojawiła się bolesna rezygnacja, lęk i poczucie winy. Widział, jak gaśnie w nich nadzieja a zastępuje ją pustka. Opadły z niej emocje i znów miał okazję zaobserwować, jak z obawy przed skrzywdzeniem chowa się w sobie.

Zaklął głośno i wulgarnie, żegnając się z planami na ten wieczór. Popatrzył na nią, jeszcze zły, choć z całej siły próbując zapanować nad sobą. A jednocześnie, kiedy patrzył na tę bolesną rezygnację w jej wzroku, coś w nim zaczęło pękać. Coś w środku. I to coś łagodziło jego złość i rozczarowanie.
Kiedy już uznał, że jest w stanie w odpowiedni sposób wyartykułować swoje zdanie, popatrzył na nią spokojnie:
- Księżniczko, czy nie zapomniałaś mi o czymś powiedzieć?

Jeszcze przez chwilę patrzyła na niego z tą pustką w oczach. Wycofał się, przygarnął ją delikatnie i oparł usta na jej skroni.
Dopiero wtedy Kleo pozwoliła sobie na płacz: rozpaczliwe łkanie, którego odgłos szarpał w nim to coś, co wcześniej pękło.
Przytulił ją bardziej stanowczo, ułożył się tak, aby obydwojgu było wygodnie i kołysał ją tak, jak się uspokaja dziecko.
Kleo łkała coraz ciszej, ale tak samo rozpaczliwie. A później szepnęła:
- Przepraszam. Wybacz, Ariel, jeśli możesz....

Ona przeprasza? Jego? Pokręcił głową. Ale to nie był moment na dochodzenie prawdy. Więc trzymał ją, kołysał i gładził po włosach tak długo, aż łkanie ustało a w zamian Kleo zaczęła spokojnie oddychać. Popatrzył na jej przymknięte powieki i westchnął. Nic nie szło tak, jak założył. Ale nie był zły. Raczej niepokoił się o dziewczynę, którą trzymał w ramionach.

Kiedy już upewnił się, że śpi dość mocno, pogasił świece i nalał sobie koniaku. Potrzebował czegoś mocniejszego niż czekające wino. A później wrócił do Kleo i znów wziął ją w ramiona. Miał wrażenie, że ona, choć śpi, właśnie tego potrzebuje.

***
Kleo otworzyła oczy. Czuła się obolała gdzieś w środku. Bardzo obolała. Kiedy chciała usiąść, syknęła. Przypomniała sobie wszystko, łącznie z pytaniem, jakie Ariel jej zadał. W nocy była zbyt rozdygotana, żeby mu odpowiedzieć. Ale mężczyzna nie odpuści. Dowie się, że ona zataiła przed nim ważną informację. A Ariel nie lubi, kiedy Kleo coś przed nim ukrywa. Będzie zły.
"W sumie słusznie - dumała. - Powinnam była mu powiedzieć. Teraz mnie ukarze. I będzie miał prawo..."

Poszła go szukać. Obciagnęła koszulkę, której Ariel nie zdjął z niej w nocy. Siedział w salonie przy komputerze i coś pisał. Nie spojrzał na nią. Kleo zawahała się, a później usiadła na podłodze, przy jego kolanach. Czekała.
Ariel zamknął laptopa i pogładził ją po głowie:
- Zrobiłem nam śniadanie, księżniczko. Przynieś je, proszę. Zjemy a później będziemy musieli porozmawiać.

Chciał dobrze, ale Kleo nie była w stanie nic przełknąć. Ze zdenerwowania żołądek zacisnął się w supeł i jedyne, co udało jej się przyjąć, to pół kubka ciepłej herbaty.
- Już się skręciłaś, księżniczko, w węzeł gordyjski. - powiedział łagodnie Ariel. - Czemu jesteś tak zdenerwowana?

Popatrzyła na niego wzrokiem pełnym winy. Dłużej nie mogła tego odkładać:
- Przepraszam, Ariel. To wszystko... - wskazała na siebie i na niego - To wszystko to moja wina. Tylko i wyłącznie. To, że nie dałam rady w nocy... to, że ci nie powiedziałam... to, że nastawiłeś się na coś, czego nie dostałeś...
Wyliczała, a z każdym kolejnym zdaniem jej głos bardziej się łamał. W końcu ucichła.

- A dlaczego mi nie powiedziałaś? - zainteresował się.
Przez chwilę milczała, nerwowo przełykając ślinę. Aż musiał ją pospieszyć:
- Księżniczko!
Skuliła się, jakby ją uderzył.
- Bałam się, Ariel. - wyznała w końcu. - Nie chciałam cię rozczarować. Wiedziałam, jakie masz plany wobec mnie i bałam się, że uznasz mnie za niepełnowartościową. Miałam nadzieję, że dam radę. I że ten mój pierwszy raz z tobą odbędzie się normalnie, nie w gabinecie lekarza...

- Gdybyś mi powiedziała, księżniczko, nie byłoby tego całego zamieszania - zauważył chłodno. - Zrobilibyśmy, co trzeba, tu albo u lekarza, a później kochałbym cię tak, jak przystało na twój pierwszy raz. Bo to byłby twój pierwszy raz. A tak....
Patrzył na nią, jakby zastanawiał się, co zrobić. Kleo nie mogła już tego wytrzymać.

- Ukarz mnie, Ariel - znów uklękła obok jego kolan. - Zbij mnie, albo zrób cokolwiek, ale wybacz, że ukryłam to przed tobą....
Uśmiechnął się w duchu. Kleo nadal była dzieckiem. Wydawało jej się, że po ukaraniu wszystko wróci do normy.
- Najpierw się połóż, chcę to dokładnie zobaczyć - polecił.
Kleo bez słowa sprzeciwu spełniła polecenie, rozkładając nogi, by miał swobodny dostęp do jej intymności.
Ariel uważnie zbadał nocną przeszkodę. Delikatnie dotykał, żeby nie sprawić jej większego bólu.

- A w ogóle, to chciałabym spróbować jeszcze raz - zaproponowała.
- Naprawdę, księżniczko? - zaimponowała mu. - A jeśli nic z tego nie wyjdzie? I znów cię zaboli?
- No to nie wyjdzie i zaboli - powtórzyła. - A ja chcę jeszcze raz sprawdzić, czy może się udać. Chcę to zrobić dla ciebie, Ariel. Chcę ci to dać. - mówiła żarliwie. - Chciałeś tego i nie fair jest ci tego odmawiać.

Uśmiechnął się. Dobrze ją wyszkolił. Będzie miał z niej pociechę przynajmniej przez kilka lat. Skinął głową, zgadzając się z nią:
- Dobrze, księżniczko. Ale tym razem zrobimy to pod prysznicem lub w kąpieli. Tak, żeby ciepła woda łagodziła twoje dolegliwości.

***
Tym razem było inaczej, bo wiedział. Kleo nie zdawała sobie sprawy, jak dobrze było zrzucić na niego swoje lęki. Nawet, jeśli miało się to wiązać z kolejnym nieudanym, bolesnym podejściem. Pod prysznicem, gdy ciepła woda obmywała jej ciało, Ariel najpierw dostarczył jej przyjemności i doprowadził ją do orgazmu, a później oparł ją o ściankę kabiny i zaatakował przeszkodę w jej kobiecości. Głaskał ją uspokajająco i szeptał czułe słowa, więc nie czuła się samotna.

Najpierw znów się nie udało. I bolało. Ale przyznała rację Arielowi, że w strumieniach ciepłej wody bolało mniej. Jednocześnie wiedziała już, z czym taka próba się wiąże, nie była więc tak bardzo przerażona.
- Jeśli i teraz się nie uda, kończymy i zapiszę cię na zabieg u chirurga - oświadczył w pewnym momencie Ariel.

Przy tej ostatniej próbie poczuła rozdzierający ból a jednocześnie miała wrażenie, że coś w niej pęka. Po nogach pociekła jej krew. Kleo zakręciło się w głowie tak bardzo, że musiała oprzeć się o ścianę. Ariel objął ją:
- Już dobrze, maleńka, jestem z tobą i trzymam cię. Zdaj się na mnie.
Trzymał ją mocno i delikatnie obmywał. Później owinął ją w ręcznik kąpielowy i zaniósł na łóżko. Uśmiechnął się uspokajająco:
- Już dobrze. Odpocznij.

***
Kilka godzin później, zanim wyszła, pocałował ją po ojcowsku w czoło:
- Jestem z ciebie dumny, maleńka. - oświadczył. - Byłaś bardzo dzielna. Odpoczywaj teraz, nie forsuj się. Będzie dobrze. Zgodnie z planem, połączymy się i porozmawiamy za trzy dni. Opowiesz mi, jak się czujesz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro