3 ❤

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kolejny dzień w szkole zapowiadał się równie źle jak ten poniedziałkowy, ale jednak było inaczej. Okazało się, że Paula czekała na mnie w szatni, gdyż chciała porozmawiać. Zgodziłam się i poszłyśmy do biblioteki.

- O co chodzi? - zapytałam. Widząc jej minę doszłam do wniosku, że chyba zrozumiała swój błąd i chce mnie przeprosić.

- Chciałabym cię przeprosić. - czyli się nie myliłam. - Ty zawsze jesteś dla mnie taka dobra, a ja cię już tyle razy zawiodłam...

To prawda, że miałyśmy mnóstwo różnych sprzeczek, ale jakoś zawsze dochodziłyśmy do porozumienia i tak jak teraz rozmawiałyśmy dużo aby wyjaśnić sobie wszystko i pogodzić się.

- Nie ma sprawy. - powiedziałam.

- Miałaś prawo zwrócić mi uwagę i dobrze, że to zrobiłaś. W ramach przeprosin mam coś dla Ciebie. - wręczyła mi moje ulubione ciastka.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.

- A jeśli chodzi o tą sytuację, która miała miejsce w środę to pewnie już za późno, ale możesz opowiedzieć o tym problemie.

- To nic takiego. - zapewniłam ją.

***

Na długiej przerwie udałyśmy się w nasze ulubione miejsce. Paula uczyła się z historii, a ja wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam, że mam jedną wiadomości.

Błażej: Siema. Oddwała kartkówki z fizyki? Co dostałem? Paula przeprosiła? Zauważyłaś że mnie w szkole nie ma?

Ja: Za dużo pytań na raz XD Oddała, dostałeś 4. Przeprosiła i nawet dała mi moje ulubione ciasteczka :D

Błażej: Czy ty mówisz o NASZYCH ulubionych ciasteczkach??!

Ja: Taak <3

Błażej: Zostaw dla mnie chociaż ze 2!

Ja: Zastanowię się. A dlaczego cię nie ma w szkole?

Błażej: Chory jestem :'(

Ja: To zdrowia życzę :*

Błażej: Dzięki. Przyjdź do mnie po lekcjach z ciastkami i dobrym humorem to wyzdrowieję.

Ja: OK

Schowałam telefon do kieszeni i spojrzałam w stronę drzwi, gdyż ktoś szedł. Był to Adam... Czułam się trochę zakłopotana i momentalnie zaczerwieniłam się. Patrzyłam się na niego jak jakaś głupia. Ale on był taki przystojny. Podobało mi się w nim dosłownie wszystko! Jego styl ubierania się, to w jaki sposób się poruszał, mówił, jego uśmiech.

Schodził po schodach i patrzył prosto na mnie. Miałam wrażenie, że moje serce biło 300 razy na minutę.

Czułam, że pieką mnie policzki, wyobrażałam sobie, że jestem cała czerwona. Spuściłam głowę udając, że szukam czegoś w plecaku. Gdy Adam znikł z pola widzenia spojrzałam na Paulę mając nadzieję, że nie widziała tej sytuacji, ale myliłam się.

- Wiem, że Ci się podoba. - odezwała się.

- Skąd?

- Myślisz, że nie widać jak na niego patrzysz? - uśmiechnęła się szeroko.

- Naprawdę aż tak to widać?

- Tak. Nie czekaj dłużej, zagadaj do niego.

Niestety nie miałam tyle odwagi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro