Jesteś dla Chrissy bohaterem.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mike- Dwa tysiące ludzi z całego świata. Wszyscy wam dopingują i jeśli dacie znać to pójdą za wami. To jest tylko część, bo nie każdy ma dobry głos i zmieścił mi się do filmiku. Kiedy rozmawiałem z ludźmi przez ostatnie parę miesięcy, na prawdę dużo z nich przyznało się, że gdyby mogli to by robili to samo co wy. Jesteście na serio, niesamowici. To co robicie i o co walczycie jest docenienie przez wiele osób. Może wy tego nie widzicie, ale jest "was" więcej niż myślicie i to nie tylko mistrzowie żywiołów.
Nathan- Wreszcie! Zacznijmy działać jak wcześniej!
Chris- Popieram Nathan'a. Zbyt łatwo się poddajemy.
Celeste- No dobra. To następną akcje wymyślanie wy. - uśmiechnęła się.
Nathan- Serio?
Celeste- Tak. Wykarzcie się.

Miesiąc później (18.06.), 21:30

Oczami Chrissy

Pomagam w sprawdzeniu bezpieczeństwa planu. Spojrzałam na Celeste. Jest mi głupio, że myślę o tym, ale muszę jej powiedzieć.
Chrissy- Celeste.. - zwróciłam się do przyjaciółki.
Celeste- O co chodzi? - zapytała unosząc wzrok ze stołu na mnie.
Chrissy- Celeste ja na prawdę wiem, że nie powinnam, ale muszę.
Celeste- To znaczy?
Chrissy- Poddajmy się. Na prawdę chcesz tyle ryzykować?
Celeste- Bez walki nie osiągniemy tego czego chcemy.. Musimy chociaż spróbować. Mamy dużo czasu na przygotowania, więc możemy go dobrze wykorzystać. Jest teraz trochę trudniej przez ilość osób, która nam pomaga, ale czuję, że dzięki temu w końcu wygramy. 
Cameron- Celeste.. mam sprawę do Ciebie. - podszedł do mnie, trzymając w rękach parę książek.
Celeste- O co chodzi?
Cameron- Chrissy mogłabyś nas zostawić?
Chrissy- Dobrze wiesz, że wiem co chcesz powiedzieć. - odparła smutno.
Celeste- Wyjaśni mi ktoś?
Cameron- Z początku nie wierzyłem Xian'owi, gdy powiedział, że mamy szpiega, ale z czasem oświeciło mnie.
Celeste- Co masz na myśli?
Cameron- Podczas prawie każdej akcji wszystko nam szło idealnie, wyjątkiem była ostatnia w Manchesterze. Pomyśl trochę. Dali nam poczucie bezpieczeństwa, a gdy już byliśmy pewni siebie, zaatakowali nas. Tutaj właśnie nasuwa się pytanie. Skąd to wszystko wiedzieli? Odpowiedź jest prosta. Mają szpiega w śród nas.
Celeste- Chrissy..
Spojrzałam na dziewczynę. Miała wzrok wbity w podłogę.
Cameron- Tak. Chrissy. Nie rozumiem dlaczego, przecież z łatwością mogłaś użyć mocy i wyciągnąć potrzebne ci informacje.
Chrissy- No właśnie nie. Nie mogłam niczego się dowiedzieć.
Celeste- Nie rozumiem. Przecież wyciągnęliśmy Cię z więzienia (Vanessy). Nie zgadza mi się to. Jesteś po ich stronie, a byłaś zamknięta przez nich.
Chrissy- Bo mam moc jak wy. Stwarzam niebezpieczeństwo, ale gdy pomogliście mi uciec, agencja użyła tego. Dzięki temu byli na bieżąco i nie martwili się o nic, a wy nie robiliście postępów.
Celeste- Skoro tak Cię traktowali to po  co im pomagasz? Walczymy też o Ciebie. Naprawdę nie obchodzi Cię to?
Chrissy- No co mam ci powiedzieć? Celeste ja dla nich "pracuję". Nie mam wyboru.
Użyłam mocy i zaczęłam czytać myśli Chrissy. Coś mi zakłócało je, ale po chwili udało się. 

Chrissy- Nie słuchajcie! Zabicie mnie! Powinniście to już dawno zrobić! Proszę, niech ktoś to usłyszy! Nie mogę nic powiedzieć od siebie!

Z

oczu Chrissy zaczęły wypływać łzy. Mimo to cały czas jej wyraz twarzy nie wyrażał emocji.
Chrissy- Jestem stworzona, aby być po ich stronie. Nic tego nie zmieni. Byłam tak wychowana..
Celeste- Powiedz prawdę.
Brazowowłosa zaczęła się rozglądać na około. Nawet nie wiem  kiedy się zebrali wszyscy z bazy.
Chrissy- Chcesz prawdy.. Proszę bardzo. Mam geny mistrzyni wiedzy. Wiem wszystko co zostało zapisane lub wymyślone. Z czasem odkryli, że potrafię dzięki temu przewidzieć co się stanie, jednak nie potrafiłam przewidzieć dla Was przyszłości. Dlatego wszystko zostało ustawione tak, abyś pomogła mi "uciec" z laboratorium. Później miałam tylko zdobyć wasze zaufanie i dostarczać agentom wszystkie informacje.
Chris- Nie chcesz walczyć dla rodziny? Przecież twoją mamę.. - Chrissy przerwała mu.
Chrissy- Nie mam rodziny, a moja mama nie żyje. Myślisz, że jak zdobyli jej geny? Jestem dzieckiem z in vitro. Taka kukiełka wychowana od urodzenia właśnie w jednym celu.
Yami- Chcesz nam wmówić, że to wszystko było planowane..
Chrissy- Od osiemnastu lat.
Lili- Kłamiesz. Skoro tak jest, to czemu nam wszystko właśnie wyjawiłaś?

Oczami Rebecci

Chrissy- Bo to jest już wasz koniec. Wszystko poszło zgodnie z planem, a wy nie macie już wpływu na przyszłość. - nagle dziewczyna zesztywniała, po czym osunęła się na podłogę.
Spojrzałam po wszystkich. Nikt najwyraźniej nie widział o co chodzi, poza Cameron'em, Celeste i Thomas'em. Czarnowłosy chłopak miał zamknięte oczy i spuszczoną głowę w dół, za to pozostała dwójka, patrzyła na nieprzytomną dziewczynę.
Nathan- Co się właśnie stało? - zbliżył się do leżącej na podłodze Chrissy.
Celeste- Nathan. - zkarciła wzrokiem brata. Od razu odsunął się.
Cameron- Ona sama tego chciała. - odparł smutno.
Słowa białowłosego były dla mnie chyba jedynej zrozumiałe. Większość patrzyła po sobie szepcząc do siebie nawzajem pytania.
Rebecca- Ona nie żyje. - wydusiłam z siebie w końcu te trzy słowa.
W ułamku sekundy wszelakie głosy zamilkły.

Oczami Thomas'a

Słowa Rebecci "trafiły" we mnie na tyle mocno, że nie wytrzymałem i wyszedłem z bazy. Zabiłem. Znowu.

Godzinę później

Siedzę na dachu mojego domu i patrzę w niebo. Jest wiele rzeczy z którymi da się żyć, lecz świadomość, że zabiło się człowieka jest nie do zniesienia. To jest jedyna kwestia z którą nie potrafię sobie poradzić. Zabiłem Chrissy tylko po tym jak Celeste umożliwiła mi usłyszeć jej myśli. Tyle się cierpiała, że należał jej się odpoczynek od tego.
Lili- Hej.. - usiadła obok mnie. - Szukałam Cię.
Thomas- Znalazłaś. - posłałem delikatny uśmiech do dziewczyny.
Lili- Podziwiam Cię. Celeste mi powiedziała do czego zostałeś zmuszony. Ja bym nie potrafiła, nawet dla czyjegoś dobra tego zrobić.. Jesteś dla Chrissy bohaterem.
Spojrzałem pytająco na Lili.
Lili- Gdy opowiadała swoją historię zdążyłam przejrzeć jej wszystkie wspomnienia. Nie myślałam, że można kogoś tak wykorzystać. Urodziła się po to, aby służyć i by być królikiem doświadczalnym. Przeprowadzali na niej wiele eksperymentów. Gdy to widziałam, nie byłam wstanie uwierzyć w to, że jeszcze żyje. Czułam jej ból... - zaczęła cicho szlochać.
Objąłem ciemnowłosą ramieniem i oparłem się skronią o jej głowę.
Lili- Tak samo wiem, że wtedy, gdy w Manchesterze wszyscy agenci nagle padli na ziemię martwi to też była twoja zasługa. Chciałam Ci podziękować. Gdyby nie Ty by mnie pewnie już tu nie było.
Thomas- Żałuję, że nie użyłem mocy od razu i tylko, aby stracili przytomność.. Nikt by nie stracił życia..
Lili- Czasu już nie cofniemy. Teraz zostało walczyć za tych co zginęli i tych którzy żyją.
Thomas- Do ostatku sił.
Spojrzeliśmy sobie w oczy i tak utknęliśmy. Nigdy jeszcze nie byłem tak blisko z Lili. Lekko się nachyliłem i musnąłem jej usta. Nie wiem co mnie do tego skusiło, ale szatynce najwidoczniej to nie przeszkadzało. Oddała całusa i przyłożyła swoją dłoń do mojego policzka. Poczułem to samo uczucie co parę lat wstecz przy pierwszym pocałunku z Luną.

Cdn

Nareszcie szkoła! Rany boskie. Czekałam na to całe wakacje! Jednyne co mnie martwi to nowa szkoła, ale ważne, że już czas na naukę i ruszenie trochę mózgu. Mój już chyba się stęsknił za przyswajaniem wiedzy :")

Pytanie:

1. Ktoś się spodziewał, że to Chrissy jest szpiegiem i tego Thomas wtedy zabił agentów?

Do następnego rozdziału ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro