Hej Leloyd!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wieczorem, w domu Blood

Oczami Celeste

Siedzę u siebie w pokoju. Tak bardzo mi wszytkiego brakowało. Położyłam się na łóżku. Dziś po uleczeniu Luny jak tylko bliźniaki się dowiedzieli że wróciłam to od razu ściągnęli Alex'a, Sam'a, Eric'a, Amandę, Lili i resztę, aby wyskoczyć razem na miasto. Uwielbiam ich wszystkich, ale bez Fred'a albo George'a byłoby nudno. Usłyszałam pukanie do drzwi. Pewnie to mama
Celeste- Proszę! -Spojrzałam kto wchodzi do mojego pokoju i to nie była mama lecz Hugo..
Hugo- Hej -uśmiechnął się do mnie i odłożył plecak na podłogę patrząc na mnie
Celeste- Hugo! -zerwałam się z łóżka i podbiegłam do niego, aby się wtulić w mojego chłopaka. -Tak bardzo tęskniłam. Myślałam że o mnie zapomnisz
Hugo- Jak mógłbym zapomnieć o miłości mojego życia? -Przytulił mnie mocno
Celeste- Nie wiem -uśmiechnęłam się. Jestem taka szczęśliwa że w końcu jesteśmy razem.
Hugo- Chodź muszę ci coś pokazać -złapał moją dłoń i zaczął prowadzić na balkon.
Celeste- A co?
Hugo- Zobaczysz -uśmiechnął się. Stanął na środku balkonu razem ze mną - zaufaj mi, dobrze?
Kiwnęłam głową zgadzając się.

Oczami Hugo

Delikatnie splotłem moje i Celeste palce.
Hugo- Zamknij oczy -szepnąłem patrząc na blondynkę. Celeste zamknęła swoje fioletowe (zakochana) oczy. -Tylko nie otwieraj do póki ci nie powiem
Celeste- Dobrze -uśmiechnęła się nie otwierając oczu tak jak prosiłem.
Użyłem mocy i pozwoliłem, aby kiedy Celeste otworzy oczy zobaczyła co ja. Stanąłem naprzeciwko niej nie puszczając jej dłoni. Zbliżyłem się do niej i musnąłem jej usta
Hugo- Już możesz -szepnąłem
Celeste otworzyła oczy i spojrzała za mnie, a jej tęczówki zrobiły się srebrno-różowe (ciekawa i szczęśliwa).

Oczami Celeste

Zobaczyłam za Hugo coś przypominającego sowę. Ale nie taką zwyczajną, bo ona świeciła na zielono i wyglądała jak widmo. Kiedy stworzenie wybiło się do góry zostawiło za sobą tego samego koloru poświatę.
Celeste- Co to jest? -Zapytałam cicho podziwiając to zjawisko..
Hugo- Sam nie wiem. Nie udało mi się znaleźć jeszcze książki o mojej mocy
Celeste- To ty masz moc? -Spojrzałam na chłopaka zaskoczona
Hugo- Tak, a ta sowa to dowód.
Celeste- Jest przepiękna -wyciągnęłam rękę ku górze, a zwierzę zaczęło latać dokoła niej.
Hugo- A widziałaś to?
Odwróciłam się i zobaczyłam podobnego do tej sowy jednorożca. Tylko że on jest srebrny, ale obydwa wyglądają jak duchy. Takie świecące, a raczej błyszczące. Chociaż sama nie wiem jak to opisać.
Celeste- To sen?
Hugo- Nie. Ten jednorożec jest twój. Każdy mistrz żywiołu ma takiego zwierzaka, ale tylko ja je widzę.
Celeste- Chcesz mi powiedzieć że ja zawsze miałam takiego jednorożca i nawet o tym nie wiedziałam?! -Zapytałam śmiejąc się
Hugo- Tak -zaśmiał się cicho -Thomas, kiedy zobaczył swojego to zadał identyczne pytanie tylko on ma Feniksa
Celeste- Ale tak właściwie to po co one są?
Hugo- Nie wiem. Wiem tylko to że są i dzięki nim wiem kto ma moc. Czasem wydawało mi się że każde z nich odzwierciedla właściciela, ale przypomniała mi się ta oto tu sowa -wystawił rękę, a zwierzę usiadło na niej- i nie mogłem jej dopasować do mnie.
Celeste- Sowy są symbolem mądrości, a ty jesteś taki -uśmiechnęłam się i spojrzałam mu w oczy
Hugo- Dzięki -odwzajemnił gest. Dostrzegłam że światło zrobiło się czerwone jak się okazało zwierzęt zmieniły kolor.
Celeste- Ale czemu one...? -Nie dokończyłam
Hugo- Wiem tyle że zmieniają kolor w zależności od nastroju
Celeste- To tak jak moje tęczówki.. -Szepnęłam do siebie. - Hugo, a twoja mama ma taką moc czy masz ją po tacie?
Hugo- Nie znam mojego taty, a mama nie ma mocy...
Celeste- A no tak.. Przepraszam jakoś wypadło mi z głowy
Hugo- Przyzwyczaiłem się już że go nie ma
Sowa zrobiła się niebieska, a mój zwierzak chwilę po niej zmienił barwę na tą samą.
Celeste- Może dość na dziś -złapałam Hugo za obydwie ręce i spojrzałam mu w oczy. Zrobiło mi się smutno że przypomniałam mu o tacie. Zbliżyłam się do niego o pocałowałam go. Kątem oka widziałam jak jednorożec i sowa znikają

Oczami Lloyd'a

Usłyszałem jak ktoś śpiewa piosenkę "Bad Blood" na korytarzu, a po chwili drzwi do pomieszczenia w którym się znajduje otworzyły się z hukiem.
Wiktor- Hej Leloyd!
Odwróciłem się do przyjaciela i zobaczyłem jak trzyma pęk kluczy, a za nim stoi Nya
Lloyd- Znowu zaczynasz mi wypominać ten film z 2017 roku?
Wiktor- Hahaha może. Chodź zmywamy się stąd
Nya użyła mocy i uwolniła mnie, po czym od razu ruszyliśmy w stronę gdzie ma być reszta. Stanęliśmy przed zlewającymi się z ścianami białymi drzwiami. Po chwili byliśmy w środku. Wiktor stanął na czatach, a ja z Nyą zajęliśmy się uwolnieniem chłopaków.

Oczami Nya'i

Uwolniłam Jay'a i od razu się pocałowaliśmy. Tak bardzo za nim tęskniłam.
Wiktor- Hej, przełożcie to na później! Trochę bardziej się wczujcie w klimat ucieczki
Spojrzałam na przyjaciela, który właśnie oberwał w głowę pistoletem od jakiegoś faceta. Wiktor stracił przytomność. Nie potrzebnie mu podsunęłam pomysł zarzycia proszku dusz (proszek który zmienia duchy w człowieka). Do pokoju weszło ośmiu mężczyzn w garniturach i nas odbezwadnili...

Oczami Luny

Leżę z Thomas'em u niego w łóżku. Nadal nie wiem jak jeszcze mogę podziękować Celeste. Uratowała mi życie. Nie jestem w stanie jej chyba za to wystarczająco podziękować.
Thomas- Hej, myślisz nadal o tym? -Przyciszył laptopa na którym oglądaliśmy film
Luna- Ona uratowała mi życie. Nigdy nie spłacę tego długu
Thomas- Nie musisz -zaczął głaskać mnie po głowie
Luna- Muszę. Ja nawet nie chcę wiedzieć jak ona musiała się czuć, kiedy dowiedziała się po co po nią pojechałeś
Thomas- Co masz na myśli?
Luna- Poleciałeś po nią tylko dlatego że potrzebna była jej pomoc, ale w innym wypadku by tam nadal była..
Thomas- Nie prawda. Chciałem żeby wróciła..
Luna- To dlaczego dopiero teraz?
Thomas- Bo..eh..wcześniej nie udawało mi się zdobycie informacji gdzie ona jest. Prosiłem Lucy od kąd Celeste tam poleciała żebym mógł lecieć do niej, ale nie powiedziała mi gdzie mogę ją znaleźć. Teraz mi powiedziała, bo zrozumiała że brakuje jej córki
Luna- No chyba że tak.. Przepraszam. Myślałam że..
Thomas- A myślisz że o ciebie jakbym walczył żeby cię odzyskać?
Wtuliłam się w tors mojego ukochanego, kiedy usłyszałam że bardzo mu na mnie zależy. Jestem szczęśliwa z nim i chciałabym żeby nasza miłość trwała wiecznie.

(był listopad) 6 grudnia, tego samego roku, 23:50

Oczami Celeste

Idę nocą ulicami Paryża oczywiście nie sama, bo towarzyszy mi Thomas. Czemu idziemy o tej porze nie wiadomo gdzie? Tego nie wiem, ale podobno to coś ważnego.
Thomas- Chodź szybko -pociągnął mnie za rękę w stronę wierzy Eiffla.
Celeste- Thomas co robisz? -Zapytałam szeptem
Thomas- Cii -przyłożył palec do swoich ust - Chodź coś ci pokażę
Celeste- Thomas, ale na wierzy jest 48 strażników
Thomas- Czyli już sprawdziłaś -uśmiechnął się - Albo ty się nimi zajmiesz, albo ja
Celeste- Okej

Cdn

Hejka, dopiero teraz użyłam fragmentu z prologu, a nie dodałam prologu, bo w pierwszej części też go nie było xd

Pytanie:

1. Chcecie pod nextem oryginalną wersję prologu?

Do następnego rozdziału ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro