Kartą czy przelewem?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Poczułam się zerem...mój mąż po tylu latach możliwe że mnie zdradza? Celeste zaczęła tam iść tak jakby chciała nakrzyczeć na swojego ojca, ale zatrzymałam ją mocą krwi, aby nie zrobiła nic głupiego.
Blood- Nie ma sensu.. Chodź. Dość na dziś tych wrażeń.

W willi Lucy

Celeste chodzi nerwowo na około sofy na której siedzę i klnie na Lloyd'a.
Blood- Celeste, to że jesteś na niego zła za zapisanie cię do internatu, nie znaczy że teraz, kiedy zobaczyłyśmy go z inną dziewczyną, masz go wyzywać.. Poza tym to twój ojciec i musisz mieć do niego trochę szacunku.
Celeste- Ale on cię zdradził!
Blood- Nie złapałam go na zdradzie tylko jak niesie torby i otwiera drzwi młodszej ode mnie dziewczynie, albo i w takim samym wieku..
Celeste- Mamo czytam ci w myślach, więc wiem co myślisz.. Nie musisz udawać że starasz się myśleć pozytywnie...
Blood- Córeczko, przecież wiesz jak to było ze mną i tatą.. Wyszłam za niego za mąż kiedy mieliśmy praktycznie 13 lat, on teraz miałby chyba 28, więc to było do przewidzenia że jego pierwsza miłość mu się znudzi. Nie myślałam że tak długo ze mną wytrzyma, ale i tak to jest zaskakujące.
Celeste- Czy ty się słyszysz?
Blood- Nie i nie chcę, ale staram się jakoś to wszystko wyjaśnić... Nie ma sensu.. Muszę z nim poprostu pogadać i tyle..
Celeste- Może zacznijmy od pytania "kto to był"?
Blood- Nie wiem, pierwszy raz ją widziałam, żona prezydenta wygląda inaczej, a nie słyszałam żeby mieli dzieci, więc jest problem

Lloyd- Hej, jestem!

Celeste- Ty śmieciu! Ciulu! Niech ja cię tylko dorwe!
Blood- Celeste! -Córka na mnie spojrzała i się opanowała, jej tęczówki zrobiły się niebieskie (smutna)
Lloyd- Co się stało?
Blood- Nie wracasz do domu od trzech dni, a jakieś pół godziny temu widziałam cię z jakąś dziewczyną przed restauracją. To się stało. -Wbrew sytuacji jest bardzo spokojna..
Lloyd- To była...eee..
Celeste- Córka prezydenta.. -Wyszeptała
Lloyd- Ciii.. Nie czytaj mi w myślach, bo nikt nie może o tym wiedzieć. Ktoś organizuje zamach na rodzinę prezydenta i trzeba ją ukrywać
Blood- A czemu mi nie odpisałeś, ani nie oddzwoniłeś?
Lloyd- Przepraszam telefon mi się rozładował
Blood- I serio nie było nikogo kto by mógł mi przekazać na przykład że żyjesz? Jest okej? Albo coś podobnego? Wiesz jak ja się o ciebie martwiłam?
Lloyd- Przepraszam, nie chciałem
Blood- Przez te trzy dni ciągle się zastanawiałam po co ci odpowiedziałam "tak" w moje urodziny, 15 lat temu... Przecież tobie lepiej bez rodziny i w sumie mi bez ciebie chyba też by było łatwiej -wstałam i udałam się do sypialni zamykając drzwi na klucz. Spojrzałam na łóżko i zobaczyłam Wiktora
Wiktor- Mam skoczyć po kieliszki czy nie rozdrabniamy się i z butelki?
Zaśmiałam się cicho i usiadła na przeciwko przyjaciela
Blood- Z butelki.
Wiktor- Czyli jest bardzo źle
Blood- Bez komentarza -wzięłam różowe wino od Wiktora i napiłam się

Oczami Lloyd'a

To co powiedziała Blood zabolało.. Chyba nawet bardziej niż jakakolwiek rana
Celeste- Ma trochę racji
Thomas- Ja zawsze mam rację. Co tu tak ponuro? -Wszedł do domu uśmiechnięty
Lloyd- Jeszcze jego tu brakowało
Thomas- Dzień dobry? Wiesz wujku zazwyczaj się od tego zaczyna
Lloyd- Wyjdź, a nie będziesz mnie pouczać.
Celeste- Nie musisz się wyżywać na innych za swoją głupotę, więc się uspokój tato
Lloyd- Przepraszam, ja na prawdę nie chciałem..
Celeste- Nie mi to mów -złapała Thomas'a za rękę i wyszła z domu.
Muszę pogadać z Blood, ale jak? Udałem się do naszej sypialni i otworzyłem drzwi. Zobaczyłem że Blood śpi, a Wiktor ubiera buty.
Wiktor- Tylko może nie budź jej na razie? -Otworzył drzwi od balkonu i wyszedł
Lloyd- Wiktor -czarnowłosy spojrzał się na mnie - dziękuję
Wiktor- Dla Blood wszytko.

Oczami Celeste

Celeste- Za dwa miesiące wyjeżdżam, a boje się ich samych zostawić wiem że Nathan raczej nie wie nawet jak to między nimi jest
Thomas- Są dorośli
Celeste- A zachowują się inaczej
Thomas- Zajmę się nimi jak będzie potrzeba, w końcu Lucy i Lloyd to moji rodzice chrzestni.
Celeste- Dzięki -przytuliłam go i dostrzegłam malinkę na jego karku - Luna szaleje -zachichotałam
Thomas- A co Hugo nie dostaje takich od ciebie? -Uśmiechnął się
Celeste- Jeszcze za wcześnie. Czyli dlatego wam było tak do śmiechu jak do ciebie dzwoniłam
Thomas- To jest bardzo prawdopodobne -zaczęliśmy się śmiać
23 sierpnia, tego samego roku, 12:30

O

czami Cece

Wszyscy- Sto lat, sto lat niech żyją, żyją nam! [...] A kto? Cece i Jasona!
Złapałam siostrę za rękę i zdmchnęłyśmy 14 świeczek
Wszyscy- Super, brawo!
Spojrzałam na siostrę i była niezadowolona, nie wiem czemu. Strasznie się od siebie różnimy jak na bliźniaczki. Na przykład ja mam rude włosy, a ona ciemne, ja mam niebieskie oczy a ona brązowe. No moce też mamy różne, ona wody, ja piorunów. Teraz ja bym skakała ze szczęścia, a ona wręcz przeciwnie. Nie wiem czemu tak jest.. Nasi bracia Fred i George są identyczni poza mocami niczym się nie różnią czasem ciężko ich nawet rozróżnić, ale jakoś daje radę. Poczułam jak Jasona wyrywa swoją dłoń z mojej
Jasona- Mówiłam ci żebyś tak nie robiła -syknęła na mnie
Cece- Przepraszam, zapominam, ale myślałam że przeszło ci
Jasona- Niby co? Wiesz co? Weź się ode mnie odwal -odeszła udając się do wyjścia z posesji cioci Lucy.. Szkoda mi jej. Nie wiem za co mnie tak bardzo niewidzi..
Blood- Wszystkiego najlepszego słoneczko -przytuliła mnie, ale ja już nie potrafię się uśmiechnąć po tym co mi moja siostra powiedziała..

23:00, w pokoju Thomas'a

Oczami Thomas'a

Impreza powiem że była super, szczególnie jak na urodziny 14-latek.
Xian- Hej -wbił do mojego pokoju
Thomas- Cześć -przełożyłem piłkę nożną do szafy i wyjąłem kilka koszul, po czym włożyłem je do torby
Xian- Chcesz się przejść?
Thomas- Jest 23 i jestem zmęczony, a poza tym jeszcze miałem lecieć do Luny, bo jutro wyjeżdżam z rana
Xian- A gdzie?
Thomas- Do Stanów Zjednoczonych, na operację. Lecę tam z tatą. Może w końcu się uda
Xian- A co mu jest że od razu operacja?
Thomas- Co? Nie tacie tylko mi. Mam operacje oczu, a dokładniej...nie ważne i tak cię to nie interesuje jak większość ludzi
Xian- Może nie tyle co nie interesuje, a bardziej że pewnie nie będę wiedzieć o co chodzi.
Thomas- Spoko -Uśmiechnąłem się 
Xian- A właśnie ostatnio zastanawiałem się, bo w sumie to nie wiem jaką masz moc
Thomas- Mam moc nietwu
Xian- To znaczy?
Thomas- Nie twój interes (~Vaiana)
Xian- No weź powiedz
Thomas- To wie tylko Celeste, moja mama, tata i Lucy
Xian- A Luna?
Thomas- Nie raz próbowała się mnie o to zapytać i czegoś dowiedzieć, ale nie mogę, boje się że zrażę ją do siebie tak samo jak innych
Xian- Heh...można i tak

1 września 2032, 17:40 (ten sam rok), Nowy York

Oczami Celeste

Świetnie...poprostu zajebiście.. Jestem w tym całym gównianym ośrodku, gdzie chyba nie ma normalnych ludzi. Ugh. Przysięgam jak wrócę do domu to nie odezwę się do ojca nigdy. Rozpakowałam rzeczy w pokoju, a po chwili do pomieszczenia weszły jakieś dziewczyny.
?- Ty jesteś pewnie Celeste
Celeste- Pewnie tak, a z kim mam przyjemność? -Staram się być jak najmlsza, ale nie da się, zbyt bardzo jestem zirytowana tym że tu trafiłam i mam tu być cały rok szkolny
?- Jestem Selena Sangster( bizon69)
?- Berenika (Julciszon)
?- A ja Rebecca Køhler (WiktoriaBucket66)
Celeste- Świetnie tylko dwie mają nazwisko (Julka napisz mi nazwisko jakie miało być xd) Selena ty jesteś córką Paul'a, albo Thomas'a Sangster'a?
Selena- Thomas'a, a skąd wiesz?
Celeste- Moja mam zna ich obu i chyba twoją mamę też.. Nie wiedziałam że jesteś w moim wieku, po tym jak usłyszałam parę miesięcy temu że Selenka siedzi w domu z kimś tam, wyobraziłam sobie że masz z sześć lat maksymalnie
Rebecca- Emm..to może cię oprowadzimy po internacie~
Celeste- I tak nic innego nie ma tu do roboty, więc okej.

Tego samego dnia, wieczorem, w parku

Oczami Lili

Idę sobie ścieżką ze smyczą w ręku, a Roxy biega sobie, oczywiście w kagańcu. Niestety musi, bo taki warunek mi postawili, kiedy ją zabrałam ze schroniska. Widziałam dziś Thomas'a.. Niestety chodzi do tego samego liceum co ja. Był dziś strasznie smutny, ciekawe co się stało? Z zamyśleń mnie wyciągnął fakt że na coś wpadłam i upadałam na plecy.
Lili- Ał -podniosłam się
?- Przepraszam, ja nie chciałam, to nie chcący
Lili- Jest okej -wstałam i przyjrzałam się dziewczynie. Wygląda na młodszą ode mnie.
?- Jestem Crystal -podała mi dłoń
Lili- A ja Lili i miło Cię poznać
Crystal- Mi ciebie również -uśmiechnęła się
Lili- Przejdziemy się, czy nie masz czasu?
Crystal- Jestem na spacerze z Geofildem, więc mam czas -uśmiechnęła się
Lili- Geofildem?
Crystal- Tam biegnie -pokazała w moje prawo skąd biegł dość duży pies. Skoczył na mnie tak że ledwo utrzymałam równowagę - Przepraszam on tak się wita
Zaczęłam się śmiać przez Geofilda, który mnie polizał po twarzy
Lili- Nic się nie stało

(uwaga skok życia! Bo w czasie o około ponad rok  xd)

3 listopada, 2033 roku, 8:03, Minjago (tak Minjago, a nie Ninjago :'))

Oczami prezydenta John

Lloyd- Tu są te papiery o które pan prosił -zielony ninja położył teczkę na moim biurku
John- Dziękuję Lloyd. Możesz iść już do domu.
Lloyd- Ale jestem od trzech minut dopiero na zmianie..
John- Zane mi powiedział jaka jest u ciebie sytuacja, szkoda że dopiero parę lat później, ale i tak uważam że powinieneś naprawić więzi z rodziną
Lloyd- W sumie od roku moja żona traktuje mnie jakby mnie nie było...
John- Kobiet nie zrozumiesz, ale wierzę że dasz radę to naprawić
Elizabeth- Słyszałam -Weszła do mojego gabinetu razem z Jay'em
Jay- Lloyd ty jeszcze tu?
Lloyd- Ty też wiesz?
Jay- Wszyscy wiedzą -zaśmiał się
John- Dobrze to Lloyd ty już możesz lecieć do domu, a Jay cię przypilnuje żebyś tam trafił -Uśmiechnąłem się, a Jay spojrzał na Lloyd'a
Lloyd- Niech będzie....
Ninja wyszli z pomieszczenia, a ja zostałem sam z moją żoną
Elizabeth- Widziałeś może Vanesse?
John- Właśnie nigdzie tej dziewczyny nie mogę znaleźć. Byłem u niej rano żeby ją obudzić, w końcu ma urodziny, a ona puff.. Nie rozumiem tego, z pilnowaniem porządku w mieście sobie radzę, ale z własną córką już nie
Elizabeth- Spokojnie, tylko zapytałam, a ty nie musisz być taki nerwowy- jej spokojny głos wpłynął na mnie kojąco.
John- Kocham cię
Elizabeth- Ja ciebie też
Wstałem i przytuliłem żonę

?- Jak uroczo... -moje uszy przeszył przerażający głos...

Zacząłem się z żoną nerwowo rozglądać po pomieszczeniu, ale nikogo w środku nie zauważyliśmy.
John- Kto to powiedział? -Wyprostowałem się i złapałem moją żonę za rękę, aby upewnić się że jest. Boję się w tym momencie bardziej o nią niż o siebie.

?- Ten fakt kim jestem jest nie istotny w takim momencie -głos rozproszył się po pokoju. Jestem zdezorientowany. Nawet nie wiem skąd jest ten dźwięk..

John- Pokaż się!
Elizabeth- John... -Usłyszałem załamujący się głos mojej żony, a kiedy na nią spojrzałem zauważyłem na jej bluzce na wyskości klatki piersiowej plamę krwi, która się zaczęła powiększać. Udała na podłogę, a ja uklęknąłem przy niej
John- Elizabeth.. -Wydusiłem z siebie
Elizabeth- Kocham cię -zamknęła oczy i poczułem jak jej ciało zrobiło się cięższe...
John- Zapłacisz mi za to!

?- Kartą czy przelewem? Wybacz, ale nie mam gotówki aktualnie. W sumie bez różnicy skoro jesteś martwy

Poczułem wielki ból, który przeszył moją klatkę piersiową. Stłumiłem krzyk, aby nie dać satysfakcji mordercy.. Kiedy usłyszałem kroki jak ta osoba idzie w moim kierunku, moje oczy odmówiły posłuszeństwa, zaczęło wszytko się zlewać i ściemniać...widzętylko ciemność i nic nie czuję...czyli tak się to skończyło...

Cdn

Hejka, sory za długi rozdział, ale chciałam już zacząć wprowadzać akcje i to taki prezent dla Wilczaaga, która dziś obchodzi swoje urodziny ^^! Wszystkiego najlepszego kochana ;*
I na serio myślałaś że nic nie szykuję? XD
No i oczywiście wszystkiego najlepszego dla Ilusion202, która miała urodziny 2 lutego ^^

Tak w skrócie mogę opisać w komentarzach, albo pod następnymi rozdziałami co z kim się stało przez ostatni rok.

Na przykład Hugo i Celeste są ze sobą szczęśli tak samo jak Thomas z Luną. Idealne związki *-*
Xian nadal nikomu nie powiedział jak ma na imię i jedną osobą która o tym wie jest on i Thomas.
Celeste zaczęła się dogadać z dziewczynami z pokoju i się zaprzyjaźniły.
I nie wiem co jeszcze xd

Pytania:

1. Jak myślicie kto ich zabił? (i tak nikt nie zadanie, nawet te osoby którym to mówiłam xd)

2. Z czyjego punktu widzenia chcecie fragment rozdziału?

Do następnego rozdziału smoczki ;)

i jeszcze raz wszystkiego naj!!! ^^ Rozdział miał 2057 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro