Owszem, ale wiem kto wie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Spojrzałem na drzwi, które były otwarte, a w nich ukazała się sylwetka Luny. Podeszła do mnie bez słowa, uklęknęła na przeciwko i delikatnie złapała mnie za dłonie. Dopiero teraz do mnie dotarło że są całe w siniakach i zadrapaniach. Spojrzała mi w oczy z żalem.
Luna- Chodź opatrzę ci je -delikatnie pomogła mi wstać, a ja bez słowa udałem się za nią do kuchni, gdzie na spokojnie przemyła mi rany.
Thomas- Dziękuję -uśmiechnąłem się do blondynki
Luna- Dla ciebie wszytko -przełożyła dłoń do mojego policzka. Patrzymy sobie w oczy.. Kocham ją za wszytko, za to że jest, za te jej drobne malinowy usteczka, błękitne oczy, lekko zadarty nosek, za jej charakter, za włosy, figurę, talent ..mógłbym tak wymieniać godzinami za co ją kocham.
Zbliżyłem się do niej i pocałowałem ją delikatnie, czekałem aż odwzajemni pocałunek i tak się stało. Zaczęliśmy się całować. Ma takie delikatne usta. Zsunąłem dłoń po jej tali, aż w końcu udało mi się ją złapać za uda i podniosłem moją dziewczynę. Zaśmiała się i złapała się mojej szyji, a nogi owinęła wokół moich bioder. Uśmiechnąłem się i zacząłem z nią iść do pokoju, gdzie posadziłem ją na biurku. Znowu zaczęliśmy się całować. Pocałunki są wolne i namiętne. Teraz by było idealnie.. O czym ja myślę..? Poczułem jak Luna zasuwa dłoń po moim torsie, nie wiem czemu, ale sprawia mi to wielką przyjemność. Włożyła mi dłonie pod bluzkę i zaczęła ją podwijać sugerując, aby ją zdjął. Oderwałem się od jej ust na sekundę nawet, krócej, by zdjąć bluzkę i rzucić ją gdzieś z siebie. Wpiłem się znów w te jej drobne usteczka. Luna przełożyła dłonie na mój tors. Nie wiem czemu, ale wysunąłem delikatnie palec za jej pasek od spodni. Jeśli nie dostanę w twarz, albo nie przestanie mnie całować to się zdziwię. Nigdy jeszcze tego nie robiliśmy, więc jestem ciekawy czy chcę. Luna ku mojemu zdziwieniu zabrała dłonie z mojego torsu, aby rozpiąć swój pasek. Nawet na chwilę nie tracę kontaktu z jej ustami.
Luna- Ktoś się mi tu podnieca -uśmiechnęła się odrywając od moich ust. Lekko dyszy. Spojrzałem w dół i..eee..no miała rację...
Thomas- Nie mam na to wpływu tak działasz na takich jak ja -chciałem wrócić do jej ust, ale przełożyła mi palec do warg.
Luna- Ale tylko ty jesteś taki zajebisty, więc tylko na ciebie mogę tak działać
Thomas- Ty i twoje mądrości -złapałem ją za rękę i odsunąłem, aby móc wrócić spragniony do jej ust. Rozpiąłem jej spodnie i powoli zacząłem je zsuwać. Odłożyłem ubranie na biurko obok Luny. Moja dziewczyna dużo szybciej pozbyła się moich spodni.
Luna- Ooo.. Bokserki ode mnie -spojrzała na mnie jakbym był szczeniaczkiem i właśnie zrobiłem coś głupiego i słodkiego jednoczenie.
Thomas- Lubie je -zaśmiałem się i podniosłem Lune, aby ją położyć na łóżku.

(jestem cham i prostak, dlatego nie dam reszty xd Hahaha miłego wkurzania się na mnie :'))

(był 8) 9 listopada, 2033, 3:00

Oczami Luny

Obudził mnie wiercący się Thomas. Przetarłam oczy i spojrzałam na niego. Jest ciemno, więc nawet jeśli leży obok to go ledwo widzę.
Thomas- Tato..nie... Proszę pomocy.. -Mamrocze pod nosem i strasznie się wierci. Nie wiem co mu się śni, ale lepiej chyba żebym go obudziła.. Lekko dotknęłam jego ramienia z zamiarem obudzenia go, ale przeszkodził mi ból, który poczułam w dłoni. Szybko zabrałam rękę i spojrzałam na nią. Od czubków palcy aż po środreczę skóra zaczęła mi pękać w różnych miejscach. Z ran zaczęła lać się krew. Zaczęłam krzyczeć z bólu i przerażenia budząc Thomas'a.
Thomas- Co się stało?! -Spojrzał na mnie, a kiedy dostrzegł moją rękę zerwał się z łóżka i stanął na odległości metra. Uderzył się w twarz. - To nie sen..
Luna- Thomas... -Ledwo wydusiłam z siebie przez przerażenie.
Thomas- Przepraszam.. -Podszedł do mnie, ale mnie nie dotknął -ja nie chciałem, chodź muszę Cię szybko zabrać do szpitala. Zapłał mnie delikatnie za rękę sprawiając mi ogromny ból
Luna- Puść mnie! To boli! -wyrwałam się mu i odsunęłam, a ból stał się nie znośny. Mogę tylko patrzeć jak rany mi się tworzą stopniowo od dłoni..tak jakby ktoś ciął moje ręce nożem.
Thomas- Dasz radę się ubrać -kiwnęłam głową i ubrałam bieliznę. Wszystko czego dotykam jest we krwi, kiedy chciałam sięgnąć spodnie spojrzałam na dłoń, od patrzenia na to zakręciło mi się w głowie i ściemniło mi się przed oczami.

Oczami Thomas'a

Luna straciła przytomność. Nie mogę jej dotknąć! Jak mam jej pomóc?! Spojrzałem za okno na balkon i zobaczyłem bliźniaków. Ubrałem szybko spodnie i otworzyłem drzwi od balkonu.
Thomas- Błagam pomóżcie mi.. -Wydukałem

W szpitalu

Fred- Będzie dobrze...-niepewnie poklepał mnie po plecach.
George- Może w końcu wyjaśnisz nam jaką masz moc?
Thomas- Żebym ja to są wiedział..nie mam pojęcia.
Fred- To znaczy?
Thomas- Potrafię robić rany..siniaki..zadrapania.. Prawdopodobnie mógłbym też mocą kogoś zabić.. Nie wiem co to ma być za moc..
George- To nazwij ją! -zaśmiał się
Fred- Taka żmija, bo groźna
George- Albo gepard, bo szybka
Fred- Lub sowa, bo cicha!
George i Fred- Żmiarwa! -Zaczęliśmy się wszyscy śmiać
Thomas- Wy to potraficie wszytko obrócić w żart -Zacząłem uspokajać śmiech
George i Fred- No ba!
Lekarz- W jesteście tymi osobami co przyniosły Lune (nie pamiętam nazwiska!) ?
Thomas, Fred i George- Tak
Lekarz- Bo chcę was zobaczyć
Thomas- A dobrze się już czuję?
Lekarz tak jakby udał że nie słyszał mojego pytania i poszedł. Udałem się z chłopakami do Luny. Fred z George'em stanęli z dwóch stron łóżka, a ja na przeciwko.
Luna- Hej chłopaki -uśmiechnęła się, ale widać że nie zbyt ma na to siłę
Fred i George- Siema! -Przytulili ją na odległość. Jednak mają trochę rozumu i wiedzą że jak ktoś jest ranny to raczej się nie dotyka takiej osoby z prostej przyczyny.
Luna- Thommy -spojrzała na mnie
Thomas- Tak?
Wyciągnęła do mnie rękę, a ja uśmiechnąłem się, podeszłem bliżej i delikatnie złapałem jej dłoń.
Luna- Nie bój się. -Uśmiechnęła się lekko.
Thomas- Nie boję -odwzajemniłem uśmiech
Luna- A to u ciebie w pokoju? Bałeś się mnie dotknąć
Thomas- Krzyczałaś że Cię boli i mam cię puścić -zaśmiałem się cicho
Luna- No dobra masz rację, zapomniałam.. Jakoś nie kontaktowałam i nie wiedziałam co robię...
Thomas- Ja zawsze mam rację i rozumiem
Luna- Kocham cię
Thomas- Ja ciebie też i objecuję że nigdy nie pozwolę, aby się to powtórzyło -pocałowałem ją w czoło.

11 listopada, 2033, 12:00

Oczami Luny

Leżę od paru dni w szpitalu i nadal żadnej poprawy. Thomas jest przy mnie cały czas. Jak śpię to trzyma moją dłoń, a on od kąd tu jestem jeszcze nie spał chyba ani razu. Czasem położy głowę na brzegu mojego łóżka trzymając moją dłoń, ale za każdym razem gdy pytałam czy śpi to podnosił głowę i mówił że nie.
Luna- Max idź do domu i wyśpij się
Thomas- Nie zostawię cię przecież, gdyby tu byli twoi rodzice to jeszcze okej bym się zastanowił, ale w takim wypadku że są w Ameryce to nie ma mowy.
Luna- Jesteś uparty jak osioł
Thomas- No wybacz taki się urodziłem -pocałował moją dłoń

Oczami Thomas'a

Nic się nie zmienia! Nie wierzę w to, aby tyle czasu i żadna z ran nawet się nie zaczęła goić! Gdyby mój tata tu był, albo Celeste...
Thomas- Właśnie Celeste... -Spojrzałem na Lune, która patrzy na mnie pytający wzrokiem - muszę znaleźć Celeste! -Zerwałem się z krzesła
Luna- Dawno jej nie widziałam. Thomas ty nawet nie wiesz gdzie ona jest..
Thomas- Owszem, ale wiem kto wie

Cdn

Hejka, jak tam was? Nudzi mi się i to strasznie. Sorki za długi i nudny rozdział, ale to planowałam praktycznie od początku książki xd

A i rozdziałów nie było, bo nikt mi nie przypomniał że dawno nie dostawałam nic xd

Pytanie:

1. Jak myślicie od kogo Thomas się dowie gdzie jest Celeste?

Do następnego rozdziału smoczki ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro